10 maja 1918 roku miał miejsce pierwszy atak na (szczyt) Cima Battisti na Monte Corno (tutaj 10 lipca 1916 roku do niewoli trafili Cesare Battisti i Fabio Filzi, włoscy irredentyści, jako obywatele Austro-Węgier zostali uznani za dezerterów i powieszeni). Atak miało przeprowadzić ok. 500 Ardytów i piechurów z BP „Murge”. Włosi mieli zamiar wedrzeć się na stoki masywu z dwóch stron, a później nacierać w stronę szczytu. Z powodu opóźnień zaprzepaszczono jednak efekt zaskoczenia. Pod silnym ogniem przeciwnika ponoszono wysokie straty, akcja wydawała się załamywać. Wówczas sottotenente (ppor.) Fulvio Bottari z III Reparto d’Assalto wraz z garstką ludzi jeszcze raz spróbował przedrzeć się ku wrogim pozycjom. Austriacy zawahali się, zdziwieni impetem natarcia Włochów. Bottari dotarł do systemu tuneli i schronów wykutych w skałach Monte Corno i stopniowo oczyszczał je z przeciwnika. Włosi zabili około 20 przeciwników i wzięli do niewoli ponad 100. Fulvio Bottari otrzymał za akcję srebrny Medal Waleczności Wojskowej. Kontratak wsparty artylerią przyczynił się jednak do odzyskania straconych pozycji przez Austriaków.
13 maja 1918 roku pięciu ardytów z V Reparto pod dowództwem tenente Carlo Sabatini na ochotnika ruszyło jeszcze raz spróbować zaskoczyć obrońców Monte Corno. Arditi uszyli na akcję uzbrojeni jedynie w granaty i sztylety W pełnym blasku dnia szturmowcy zdołali przedrzeć się przez odsłonięty teren i wedrzeć się na wrogie pozycje w rejonie szczytu. Granatami oczyszczano wrogie pozycje, tocząc przy tym starcia na białą broń z wyłaniającymi się z licznych schronów przeciwnikami. Po pięciu godzinach Włosi zdołali zabić lub wziąć do niewoli 26 obrońców oraz utrzymać pozycję do przybycia kolegów z oddziału. Porucznik Sabatini otrzymał złoty Medal Waleczności Wojskowej, a pozostała czwórka (arditi Edoardo Torri, Francesco Cataldo i Lorenzo Brancati oraz sierżant Degli Esposti) medale srebrne.
Książka „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” dostępna na Allegro, zamówić można także pisząc na marek.sobski@interia.eu Cena 40 zł + wysyłka
Ostatnie wydarzenia rozegrały się pomiędzy 31 października i 4 listopada 1918 roku. Nic już nie było w stanie powstrzymać rozkłady wojsk austro-węgierskich. Część oddziałów wycofywała się, inne szły w rozsypkę, a jej żołnierze próbowali dostać się do domu lub kapitulowali. Włosi prowadzili pościg i przy niedużym natężeniu walk zajmowali kolejne miasta. Rolę nękającą pełniło włoskie lotnictwo, które ostrzeliwało z broni pokładowej i bombardowało wycofujące się kolumny, potęgując jeszcze panikę i chaos.
31 października wojska austriackie porzuciły pozycje w rejonie masywu Monte Grappa, tego dnia 4. Armia włoska zajęła Feltre. 2 listopada do natarcia przeszła także włoska 1. Armia, która znad Jeziora Garda kierowała się w stronę Trydentu. Nadal część wojsk austriackich wycofywała się w pełnym porządku, stawiając zorganizowany opór. Najgorzej wyglądał sytuacja wojsk węgierskich, którym nowy minister wojny, Bèla Linder, nakazał wstrzymać walkę i złożyć broń. Ostatecznie dzięki interwencji gen. Krobatina, dowódcy GA „Tyrol”, wykonanie tego rozkazu wstrzymano, ale nic już nie było w stanie przywrócić porządku w szeregach. Żołnierze porzucali broń i przejmowali pociągi kierujące się na północ. Większość austro-węgierskiej 6. Armii zdołała osiągną linię rzeki Tagliamento.
3 listopada wojska włoskie zajęły takie miasta jak Udine, Gorycja (Gorizia), Trydent i Triest, ten ostatni zajęto dzięki desantowi z morza. Z Wenecji ruszył konwój mający na pokładach żołnierzy BP „Arezzo” (225. i 226. pp) oraz II Brygadę bersalierów (7. i 11. pułki), które podlegały 9. Armii. O godzinie 16.00 kontrtorpedowiec „Audace” jako pierwszy przybił do triesteńskiego molo. Na ląd wysadzono desant, a generał Carlo Petitti di Roreto ogłosił się gubernatorem miasta. Liczący 3000 ludzi austriacki garnizon miasta opuścił je bez walki. 4 listopada zdołano jeszcze opanować część wysp adriatyckich i kilka portów w Istrii.
31 października delegacja austro–węgierska przybyła do Villa Giusti koło Padwy, aby usłyszeć warunki zawieszenia broni. Tego właśnie dnia w Wersalu sprzymierzeni ustalili warunki rozejmowe. A oto one: demobilizacja armii austro-węgierskiej, wydanie połowy sprzętu bojowego, zwolnienie jeńców, ewakuacja terenów przyznanych na mocy traktatu londyńskiego Włochom, prawo przejścia przez terytorium Austrii dla wojsk Koalicji wyznaczonych do ataku na Niemcy od południa. 3 listopada Austriacy przyjęli warunki rozejmu. O 18.40 swoje podpisy pod dokumentem złożyli gen. Badoglio z włoskiej strony i gen. Weber reprezentujący dualistyczną monarchię. O 15.00 następnego dnia wstrzymano działania zbrojne. Skończyła się wojna pomiędzy monarchią Habsburgów a Królestwem Włoskim. Już po zawieszeniu broni wojska włoskie dokonały desantu w Pola (Pula), Zara (Zadar) i Sebenico (Szybenik). 7 listopada wkroczono do Bolzano i Merano.
Włosi stracili w bitwie pod Vittorio Veneto 36 498 poległych, rannych i zaginionych, w tym 4. Armia atakująca pod Monte Grappa aż 24 413 (straty innych armii najbardziej zaangażowanych w walki: 4898 ludzi w 10. Armii gen. Cavana, 4416 ludzi w 8. Armii gen. Caviglii, 3498 ludzi w 12. Armii gen. Grazianiego). Wzięto ogromne ilości jeńców: 10 658 oficerów (w tym 24 generałów) i 416 116 żołnierzy austro-węgierskich. Łupem Włochów padło także 6810 armat. Straty armii austro-węgierskiej określa się na ok. 90 000 poległych i rannych.
Ostatnie walki na froncie włosko–austriackim spotkały się z różnymi ocenami. Niektórzy widzą w ofensywie włoskiej z października 1918 r. najlepiej rozegraną bitwę w dziejach pierwszej wojny światowej; inni twierdzą, że Vittorio Veneto nie było bitwą, gdyż Austriacy nie walczyli. Prawdą jest, że Włosi zebrali owoce buntów, które rozsadziły armię austriacką. Nie należy jednak umniejszać włoskiego sukcesu, który w decydujący sposób przyczynił się do rozkładu wrogiej armii. Zbliżała się zima. Wznowienie wojny w 1919 roku być może nie przyniosłoby już jakiejś wielkiej zmiany sytuacji strategicznej, ale na pewno sprowadziłoby na skrwawioną Europę kolejne dramaty. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
24 października 1918 r., w pierwszą rocznicę katastrofy pod Caporetto, ruszyła ofensywa włoska. Wydarzenia znane jako bitwa pod Vittorio Veneto dzieli się na cztery fazy. Pierwsza z nich rozegrała się pomiędzy 24 i 26 października. 4. Armia gen. Giardino zaatakowała w rejonie Monte Grappa. Przygotowanie artyleryjskie rozpoczęło się o godzinie 3.00 24 października. Pierwszego dnia Włosi stracili ponad 3000 ludzi i nie mogli pochwalić się żadnymi istotnymi zdobyczami terenowymi. W kolejnych dniach 4. Armia odzyskała wiele utraconych wcześniej pozycji. Austriacy bronili się zaciekle, dla zdobycia Monte Pertica (25 października) trzeba była ośmiokrotnie przeprowadzać szturmy. Wyróżnił się IX oddział szturmowy mjr Giovanniego Messe. Na lewym skrzydle 4. Armii od pierwszych godzin porannych atak wiążący wykonała 6. Armia. Wieczorem 26 października generał Diaz zarządził przerwanie ataków wyczerpanej i skrwawionej 4. Armii i konsolidację obrony. Armia generała Giardino wykonała swoje zadanie, teraz wszystko miały rozstrzygnąć armie skoncentrowane nad Piawą.
Pierwszego dnia ofensywy XIV korpus brytyjski z 10. Armii włosko-brytyjskiej gen. Cavana zdobył wyspę rzeczną Grave di Papadopoli. Nie powiodła się natomiast podobna akcja XI KA, której celem była wyspa Isola Maggiore. Stan wody w Piawie był wysoki, a nurt z powodu intensywnych deszczy stawał się tylko szybszy, co początkowo wykluczało sforsowanie rzeki i postawienie mostów. Nocą 26/27 listopada ustanowiono pierwszy przyczółek mostowy na rzece w rejonie Valdobbiadene. Niebawem kolejne przeprawy zostały stworzone w rejonie Sernaglia. Tutaj doszło do niemałego kryzysu, gdy mosty poczęła niszczyć austriacka artyleria a piechocie włoskiej na lewym brzegu rzeki zaczęło brakować zaopatrzenia, z pomocą przyszło jednak lotnictwo i zrzuciło najpotrzebniejsze zapasy. Z powodzeniem udało się odeprzeć austriackie kontrataki zmierzające do odzyskania panowania na prawym brzegu Piawy.
Druga faza bitwy, 27 i 28 października, skupiała się zasadniczo na forsowaniu Piawy i przełamaniu austriackiej obrony przez 8. Armię gen. Caviglii, którą wspierały działania 12. Armii włosko-francuskiej gen. Grazianiego i 10. Armii. Z dużymi problemami udało się zbudować mosty pontonowe na Piawie. W kilku przypadkach artyleria austriacka zdołał zniszczyć przeprawy, przez co dochodziło do kryzysu związanego ze zbyt wolnym napływem wojsk włoskich na lewy brzeg Piawy. 27 października 12. Armia zdołała uchwycić tylko niewielki pas terenu nad brzegiem rzeki, ale już 8. i 10. Armia dokonały głębokiej penetracji na lewym brzegu Piawy. Nad rzekę Austriacy ściągnęli wszelkie dostępne rezerwy. Przyczółki zdołano utrzymać, poprzez tworzenie nowych przepraw wzmocnić nowymi oddziałami i niebawem ruszyło z nich dalsze natarcie.
4. Armia gen. Giardino odpierała w tym samym czasie wrogie kontrataki w rejonie masywu Monte Grappa. Prestiżową porażką była utrata 27 października zdobytej z dużym trudem Monte Pertica. Jednak już w południe, po przeprowadzeniu czterech ataków, włoski 7. pp ponownie odzyskał szczyt. W wyjątkowo ciężkich walkach z rąk do rąk przechodziły także inne obiekty terenowe. Największym sukcesem dnia dla strony kontratakującej było odzyskanie przez piechotę austriacką i bośniacką Monte Valderòa.
Sforsowanie Piawy przez armie wojsk sprzymierzonych było niemałym zaskoczeniem dla austriackiego Sztabu Generalnego, który oceniał, że z powodu niekorzystnych warunków meteorologicznych będzie to niemożliwe. Na froncie odnotowano pierwsze przypadki paniki, zwłaszcza w oddziałach węgierskich. Gwałtownie pogorszała się sytuacja na austro-węgierskich tyłach, gdzie błyskawicznie szerzyła się wieść o bliskim zawieszeniu broni i toczących się w tej sprawie negocjacjach. Jednostki rezerwowe coraz częściej odmawiały udziału w walkach, przez co niemożliwym stał się zdecydowany atak na włoskie przyczółki nad Piawą. Feldmarszałek Boroević zaczął sondować możliwość ewakuowania wojsk z Wenecji Euganejskiej, by przynajmniej część nieulegających rozkładowi oddziałów była w stanie bronić granic dualistycznej monarchii i utrzymać porządek wewnątrz imperium.
Trzecia faza bitwy, pomiędzy 29-31 października, to wyzyskanie sukcesu 8. Armii i armii działających na jej skrzydłach i przekroczenie Piawy także przez 3. Armię gen. ks. Emanuela Filiberto di Savoia-Aosta. Brygady „Trapani” i „Re” zdobyły Quero, a na wschodzie brygady „Sassari” i „Bisagno” opanowały Conegliano. Były to sukcesy decydujące o dalszym powodzeniu natarcia. Wojska austriackie w wielu punktach zacięcie kontratakowały, odbierając Włochom nawet trochę terenu. 29 października włoska 4. Armia ponownie podjęła zdecydowane natarcie w rejonie Monte Grappa. Kolejny raz natrafiono na twardą obronę i kontrataki. Postępy 12. Armii gen. Grazianiego zagroziły okrążeniu masywu od wschodu. 30 października 11. Armia austriacka rozpoczęła nieuporządkowany odwrót na północ.
Włoskie raporty na 30 października datują pierwsze poważne objawy załamania się przeciwnika. O 15.00 30 października wojska włoskie wmaszerowały do Vittorio Veneto. Za wszelką cenę starano się wykorzystać dogodną sytuację. 7. Armia miała zająć Bolzano, 1. Armia Trydent (Trento), 6. Armia sforsowawszy dolinę Valsugana także miała za cel Trydent, 4. Armia także atakowała w kierunku Bolzano, 12. Armia miała zgrupować się w rejonie Feltre i stworzyć rezerwę, 8. Armia kierowała się na Dobbiaco (Toblach), a 3. i 10. Armie miały przeciąć rejon Friuli i kierować się nad rzekę Tagliamento. Ważna rola przypadła doborowej włoskiej kawalerii w sile czterech dywizji, które ścigały przeciwnika, a co najważniejsze miała zajmować nietknięte przeprawy i odcinać drogę odwrotu przeciwnika. 30 października na włoskich pozycjach zjawiło się trzech austriackich parlamentarzystów (gen. Weber, płk Karl Schneller i ppłk Viktor von Seiller), ale Włosi rozmów nie podjęli, chcą w jak najszybszym czasie uzyskać jak największe zdobycze.
Sytuacja Grupy Armii „Boroević” pogarszała się gwałtownie. W południe 29 października 6. Armia raportowała, że straciła większość swojej artylerii. Praktycznie straciła kontakt z sąsiednią 5. Armią, która z kolei 29 października zarządziła ewakuację pozycji zajmowanych nad Piawą. Sytuacja była krytyczna i wieczorem tego dnia zarządzono w końcu ewakuację Wenecji Euganejskiej.
30 października atak na tyły Grupy Armii arcyksięcia Józefa przypuściły z kierunku Przełęczy Tonale bataliony VII Zgrupowania Alpejskiego, które przez obszar Val di Sole wdarły się w rejon trydencki, zagrażając tym samym tyłom austro-węgierskiej 10. Armii. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Generał Diaz stał się obiektem nacisków ze strony sojuszników i włoskich polityków, którzy domagali się działań ofensywnych ze strony armii włoskiej. Premier Orlando, obawiający się, czy Włochy będą miały dość argumentów, by wyzyskać dla siebie dostatecznie dużo przy negocjacyjnym stole, wręcz wymuszał przejście do ataku. Diaz sprzeciwiał się, ale ostatecznie ustąpił, nie omieszkawszy jednak wspomnieć, że ofensywa wiąże się z dużym ryzykiem.
Dowództwo włoskie obserwowało przegraną Niemiec we Francji; gdy nadto nadeszły do Rzymu wiadomości o ofensywie wojsk koalicji w Macedonii i o załamaniu się Bułgarii (skapitulowała na początku października), nie mieli Włosi wątpliwości, że Państwa Centralne wojnę już przegrały. Postanowiono przeprowadzić atak na dużą skalę.
Autorem planu włoskiej ofensywy był szef wydziału operacji Sztabu Generalnego, pułkownik Ugo Cavallero. Swoje uwagi, które uwzględniono, zgłosił także dowódca 8. Armii gen. Enrico Caviglia. Główny atak miał wyjść po osi Conegliano – Vittorio Veneto (wówczas nazywające się Vittorio), które było centrum zaopatrzeniowym 6. Armii austriackiej, i osiągnąć Belluno. Uderzenie, które spadało na 6. Armię, w efekcie miało przeciąć na dwoje Grupę Armii „Boroević”. Później ofensywa miała skręcić w stronę Feltre. Pomogłoby to rozstrzygnąć na włoską korzyść sytuację w rejonie Asiago-Monte Grappa, a w razie powodzenia pomyśleć także o innych celach, jak zagrożenie tyłom armii przeciwnika zajmujących pozycje nad Piawą. Piawę zamierzano sforsować pomiędzy Montello i Grave di Papadopoli. Obawiano się złych warunków meteorologicznych i podwyższonego stanu wód Piawy. 21 października doszło do spotkania generałów Diaza i Giardino, którzy ustalili, że ofensywa rozpocznie się 24 października od ataku w masywie Monte Grappa, dwanaście godzin przed głównym natarciem przez Piawę. Siły wroga zamierzano wiązać także na innych odcinkach frontu.
Włosi stworzyli dwie nowe armie – 10. i 12. Pierwsza składała się z dwóch dywizji włoskich i tyluż brytyjskich, druga składała się z trzech dywizji włoskich i jednej francuskiej. Ze względów dyplomatycznych dowodzili nimi obcokrajowcy – brytyjski generał Frederick Cavan i francuski Jean César Graziani. Obu armiom dowodzonym przez zagranicznych generałów przeznaczoną ważną rolę w przyszłej operacji. Jednak najważniejsze zadanie – przełamanie linii austriackich, otrzymała 8. Armia gen. Enrico Caviglii, którą skoncentrowano w rejonie Montello. Te trzy armie wykonały główne natarcie. Niemniej ważne były działania włoskiej 4. Armii, która w rejonie Monte Grappa wykonała atak dywersyjny, który w zamierzeniu włoskiego Sztabu Generalnego miał ściągnąć w ten sektor austriackie rezerwy. Zadanie powierzone tej armii nie było łatwe, atakować miała na dobrze ufortyfikowanym przez przeciwnika odcinku. Zakładano, że jej żołnierze poniosą ciężkie straty wykonując to zadanie, była to jednak cena, którą zdecydowano się ponieść.
23 października na froncie od Przełęczy Stelvio do morza zajęły pozycje włoskie 7. Armia, 1. Armia, 6. Armia, 4. Armia, 8. Armia, 10. Armia i 3. Armia. Rezerwą Comando Supremo, skoncentrowaną między Vicenzą i Padwą była 9. Armia. Razem było to 57 dywizji piechoty i cztery kawalerii. Po przeciwnej stronie znalazły się austro-węgierskie 10. Armia, 11. Armia, 6. Armia i 5. Armia. Razem było to 50 dywizji piechoty i sześć kawalerii. Grupą Armii „Tyrol” (10. i 11. Armie) dowodził arcyksiążę Józef, a feldmarszałek Boroević skupiał w Grupie Armii nazwanej jego nazwiskiem 5. i 6. Armię.
W miejscu przełamania 20 dywizji wojsk sprzymierzonych mogło liczyć na wsparcie 3570 dział i 600 bombard, tymczasem będąca tutaj celem ataku austriacka 6. Armia miała tylko dziewięć dywizji i 835 dział. Dużo mniej korzystnie stosunek sił wyglądał dla Włochów w sektorze Monte Grappa, gdzie 11 dywizji włoskich z 4. Armii wspartych przez 1385 dział miało atakować tyleż dywizji przeciwnika mogących liczyć na wsparcie 1460 dział.
Do zasilenia szeregów armii włoskiej przygotowano i należycie wyszkolono rocznik 1900, ale wstrzymano się z wysłaniem osiemnastolatków na front, chcąc zachować tę rezerwę świeżej krwi na nadchodzący rok 1919. W szeregach Regio Esercito morale było wysokie, panowało przekonanie o bliskości nieuniknionego zwycięstwa. Żołnierze byli nareszcie dobrze uzbrojeni i wyekwipowani, nie brakowało amunicji i innego zaopatrzenia. Od kilku miesięcy wielkie jednostki armii włoskiej skupiały się na poprawianiu taktyki wojny manewrowej, przyszłe wydarzenia pokazały, że wysiłki te osiągnęły dobre rezultaty. Dużym wsparciem było ponad 1000 samolotów włoskiego lotnictwa, które zdobyło panowanie w powietrzu.
Na początku października 1918 roku raporty austriackie oceniały, że własne wojska na froncie mają satysfakcjonujący poziom ducha bojowego, brakowało im nieco entuzjazmu i odczuwano zmęczenie przeciągającą się wojną, ale gotowe były kontynuować walkę. Rozkład zaczynał się jednak na zapleczu frontu. Nadal istotnym czynnikiem był głód. W diecie żołnierskiej brakowało zwłaszcza mięsa, co prowadziło do ogólnego osłabienia organizmu ludzi przebywających na pierwszej linii. Austriacki Sztab Generalny studiował możliwości podjęcia raz jeszcze działań zaczepnych na froncie włoskim, ale spotkał się z odmową pomocy ze strony niemieckiego sojusznika, a stan wojsk własnych nie pozwalał na podjęcie takich działań. Optymistą nie był zwłaszcza Svetozar Boroević, którego Grupa Armii stała nad Piawą, myślący raczej o wzmocnieniu własnej obrony, słusznie przewidując, że największe zagrożenie grozi jego armiom w przypadku ataku włoskiego po osi Vittorio Veneto-Belluno. Od początku września wojska austro-węgierskie skupiły się na konsolidacji własnej obrony. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Na południu, nad Piawą, udało się Austriakom z Grupy Armii „Boroević” przekroczyć w kilku miejscach wzburzoną rzekę, nawet utworzyć przyczółki mostowe, ale silne kontrataki włoskie i trudności w sprowadzaniu posiłków zmusiły atakujących do zatrzymania swoich postępów. Teren był bardzo trudny dla atakujących, zlokalizowane były tutaj liczne bagna i cieki wodne. Włosi z powodzeniem użyli do obrony wałów przeciwpowodziowych. Także tutaj wojska c.k. monarchii nie posunęły się już dalej.
Najcięższe walki toczono o leżące w zakolu Piawy wzgórze Montello, które pokrywała gęsta roślinność i przecinały głębokie jary. W rejonie Montello broniła się włoska 8. Armia, której postawiono zadanie zatrzymanie za wszelką cenę przeciwnika na linii rzeki. Atak austriacki w tym miejscu okazał się szczególnie groźny dla całej włoskiej obrony. Walczono przede wszystkim z użyciem miotaczy ognia, granatów i bagnetów. Włosi zatrzymali przeciwnika dopiero na czwartej i ostatniej linii obrony, w dużej mierze dzięki podciągnięciu rezerw i kontratakom. Najgłębsze włamanie miało głębokość pięciu kilometrów i było zlokalizowane pomiędzy Monastier i Meolo. W kolejnych dniach wszystkie siły 8. Armii włoskiej i ściągniętych tutaj rezerw skupiły się na kontratakach. Po stronie austriackiej wystąpiły wielkie kłopoty z zaopatrzeniem zmęczonych wojsk, które przekroczyły wezbrane wody Piawy. 23 czerwca Boroević nakazał porzucić zdobyte pozycje i ewakuować się za rzekę. Włosi nie wykorzystali w żaden sposób tego sukcesu, skupiając się na defensywie, a generał Diaz na dowodzeniu z zachowaniem wielkiej ostrożności. Cofających się przez Piawę Austriaków nękała tylko artyleria i lotnictwo. Pomiędzy 15-28 czerwca włoska 8. Armia straciła 23 209 ludzi, ale w ciężkich walkach zdołała zażegnać spory kryzys. Walcząca po drugiej stronie frontu austro-węgierska 6. Armia straciła w walce 17 179 ludzi, w tym 5477 zaginionych, wielu z nich utonęło w Piawie, oraz 3691 żołnierzy, którzy zachorowali i musieli zostać odesłani na tyły.
Najtrudniejsza do przeprowadzenia była akcja zaczepna w środkowym i dolnym biegu Piawy. Wartki nurt uchodzącej do morza rzeki i liczne gęsto porośnięte roślinnością wysepki stanowiły spore utrudnienie dla wojsk pragnących przeprawić się na drugi brzeg. Od miejscowości San Donà di Piave do ujścia rzeki do morza ciągnie się odcinek nazywany Nową Piawą (Piave Nuovo), o głębokim dnie i szerokości kilkuset metrów. Bujna roślinność na obu brzegach rzeki, liczne kanały irygacyjne i bagna sprawiały, że walki toczone tutaj były wyjątkowo ciężkie, a prowadzenie precyzyjnego ognia artylerii było bardzo utrudnione. Z ogromnym kłopotem kładziono linie telefoniczne, a gońcy często gubili się w terenie (czasem przepadali na dobre).
Podobnie jak na innych odcinkach walki rozpoczęły się od przygotowania artyleryjskiego, w tym z użyciem gazów bojowych i pocisków dymnych, mających dać osłonę przeprawiającym się wojskom. O 7.30 15 czerwca oddziały austro-węgierskiej 5. Armii poczęły forsować rzekę na odcinku Cimadolmo- San Donà di Piave. Udało się wedrzeć w głąb pozycji włoskich, ale dość szybko dały o sobie znać problemy z nieregularnie napływającym zaopatrzeniem, pomimo ustanowienia na wysepkach na Piawie wysuniętych składów. W kilku miejscach udało się postawić mosty pontonowe, jednak huraganowy ogień włoskiej artylerii, który koordynowało lotnictwo, zrywał przeprawy i hamował napływ wojsk austriackich na prawy brzeg rzeki. Treviso, które było celem ataku 5. Armii, okazało się całkowicie nieosiągalne. Do wieczora natarcie zatrzymało się, nie osiągając żadnego z najważniejszych wyznaczonych celów. 17 czerwca włoskie Comando Supremo zarządziło w tym sektorze generalną kontrofensywę. Padający intensywnie deszcz spowodował, że Włosi nie osiągnęli zdecydowanych sukcesów i kolejne dni przyniosły przewlekłe walki pozycyjne. Obie strony próbowały przejąć inicjatywę, ale kolejne ataki potęgowały jedynie straty i wyczerpywały wojska. Sytuacja stała się patowa. 23 czerwca większość sił austriackich ewakuowano na lewy brzeg, ku zaskoczeniu Włochów, którzy pozostali bierni. Ich 3. Armia poniosła duże straty – 41 238 zabitych, rannych i zaginionych. Będąca jej przeciwniczką 5. Armia austro-węgierska straciła 51 900 swoich żołnierzy, w tym 6700 chorych.
Na wzmiankę zasługuje pułk wystawiony przez włoską flotę (Reggimento „Marina”) z batalionami „Grado”, „Caorle”, „Golametto” i „Bafile”. Walczył on w trudnym terenie (bagna i tereny zalewowe) w rejonie ujścia Piawy, wspierały go także włoskie monitory i pływające baterie operujące na wodach rzeki i Adriatyku. Specjalnie przeszkolony do takich zadań spisał się bardzo dobrze i dał zaczątek słynnemu pułkowi piechoty morskiej „San Marco”.
24 czerwca przyniósł zakończenie bitwy. Nieregularne dostawy powodowały, że załamywało się morale wojsk austriackich, zniechęconych do prowadzenia dalszej wojny. Szeregi dziesiątkowały także choroby. Sytuacja była tak zła, że ofensywę nazwano „głodową”. Żołnierzy przez dwa tygodnie poprzedzające atak dokarmiano, ale głód mimo to wskazuje się jako wiodący czynnik prowadzący do niepowodzenia ataku. Do natarcia użyto wszelkich dostępnych cesarsko-królewskiej armii sił i środków, ale mimo to nie odniesiono nawet ograniczonych sukcesów. Zachwiane zostało także zaufanie do dowództwa. Austro-Węgry wyczerpały swoje możliwości ofensywne, a pod dużym znakiem zapytania stało kontynuowanie wojny. Załamanie było już bliskie.
Druga bitwa nad Piawą właściwie rozstrzygnęła losy frontu włoskiego. Wojska włoskie i sprzymierzone straciły ogółem 6111 poległych, 27 653 rannych oraz 51 856 zaginionych. Armia monarchii dualistycznej utraciła 11 643 poległych, 80 852 rannych i 25 547 zaginionych, ponadto podaje się liczbę 24 058 chorych, gdy po stronie włoskiej takich przypadków oficjalne raporty nie odnotowują. Austriacy nie byli już w stanie podjąć działań zaczepnych na tak dużą skalę. Chwilowo także Włosi potrzebowali wypoczynku i reorganizacji. Co prawda niewielkie siły włoskie próbowały sforsować Piawę i rozpoznać kondycję przeciwnika, ale trafiły na silną jego reakcję i z podjęcia szerzej zakrojonej akcji ofensywnej zrezygnowano.
29-30 czerwca Włosi odbili w rejonie wyżyny Asiago góry Valbella, Col del Rosso i Col d’Echele. Akcję przeprowadził XIII KA gen. Sani. Natarcie przeprowadzały grupy żołnierzy w sile kompanii, których część przeszkolono podobnie jak ardytów. Sukces odniesiono angażując nieduże siły (10 dobrze przeszkolonych kompanii), którym wielkiego wsparcia udzieliła włoska artyleria. Za te zdobycze zapłacono cenę 20 oficerów i 523 żołnierzy poległych, rannych i zaginionych. Do niewoli dostało się 2000 żołnierzy doborowej Dywizji Górskiej „Edelweiss”. Mniejsze sukcesy odniosła na przełomie czerwca i lipca 4. Armia włoska, która podjęła akcje zaczepne w rejonie masywu Monte Grappa.
W dniach 2-6 lipca miała miejsce bitwa o deltę Piawy. Włoski XXIII KA z 3. Armii miał odzyskać utracone tereny i znad rzek Sile i Starej Piawy dotrzeć do Nowej Piawy. W ataku wzięły udział m.in. brygady „Bisago” i „Novara”, oddziały bersalierów, straży finansowej, marynarki wojennej i ardytów. Dużego wsparcia udzieliły sterowce i bombowce, które eskortowały myśliwce włoskie i brytyjskie. Austriacka 58. DP została zmuszona do odwrotu, a Włosi znacznie poprawili swoje pozycje w rejonie Adriatyku, a co nie mniej ważne, zyskali także dobrą podstawę wyjściową dla przyszłej ofensywy. Łupem atakujących padło 20 dział i 2900 jeńców. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Pierwsza rozpoczęła się operacja „Lawine”. Na 16 czerwca 1918 roku w rejonie Przełęczy Tonale, w trudnym wysokogórskim terenie, swoje natarcie planowali Włosi. Zgromadzili w tym celu 20 batalionów strzelców alpejskich i silne wsparcie artylerii. Ku ich zaskoczeniu nocą 13 czerwca do ataku przeszedł przeciwnik. Austriacy przeznaczyli do operacji 25 batalionów i 300 dział z 10. Armii gen. Krobatina (m.in. Brygada Górska generała Ellisona). Mimo ataków powtarzanych także następnego dnia nie odniesiono żadnych istotnych sukcesów terenowych, a jedynie odnotowano duże straty w szeregach atakujących wojsk. Atak w tym sektorze był zaskoczeniem dla Włochów i tylko zrządzeniem losu sami planowali tutaj własny atak, stąd posiadali dostateczne siły do powstrzymania przeciwnika.
Nocą 15 czerwca na froncie od Asiago do ujścia Piawy do Adriatyku do natarcia przeszły armie austriackie. Opór włoski okazał się nadspodziewanie silny. Nie pomogło w jego przełamaniu rozpoczęte o trzeciej w nocy i trwające cztery godziny przygotowanie artyleryjskie i atak za pomocą gazów bojowych. Włosi od dezerterów i jeńców dowiedzieli się, że tak właśnie się stanie, dlatego kilka minut wcześniej to ich artyleria (głównie na odcinku 6. Armii) otworzyła ogień jako pierwsza, powodując niemały chaos w szeregach gotującego się do natarcia wojska, m.in. rozpraszając 138. pp.
Na północnym zachodzie pomimo pierwszych sukcesów ofensywa austriacka załamała się już w pierwszym dniu. W rejonie Asiago wojska włosko-francusko-brytyjskie utraciły na rzecz austriackiej 11. Armii trzy góry – Col del Rosso, Col D’Echele i Monte Valbella, ale zatrzymały przeciwnika na sąsiednich wzniesieniach. Austriacy mogli liczyć na potężne wsparcie artylerii – 1573 działa i 763 miotaczy min, czyli ponad 100 dział i 50 miotaczy min na każdy kilometr frontu. W dniach 15-24 czerwca broniąca się tutaj włoska 6. Armia straciła 7184 żołnierzy, włoskich (4833), francuskich (592) i brytyjskich (1759). Ceną za niewielkie sukcesy osiągnięte na tym odcinku frontu była dla armii dualistycznej monarchii strata 30 181 żołnierzy poległych, rannych i zaginionych.
W masywie Monte Grappa Austriacy zgrupowali do natarcia 140 batalionów wspartych 1400 działami. Włoska 4. Armia dysponowała 20 batalionami i 400 działami mniej, ale przewaga wojsk austro-węgierskich była zbyt mała, by osiągnąć zdecydowane sukcesy w trudnym górskim terenie. Także w tym sektorze Włosi utracili pierwszego dnia ofensywy kilka ważnych wzniesień – Col Moschin (1279 m n.p.m.), Col Fenilon (1337 m n.p.m.), Col Fagheron (1324 m n.p.m.), Col del Miglio, Col delle Farine, ale obrona brygad „Abruzzi”, „Calabria” i „Bari” zyskała obrońcom bezcenny czas. W rejonie mostu San Lorenzo zagrożona była nawet tzw. „droga Cadorny”, która prowadziła w trudnym terenie w kierunku Monte Grappa, ale w poprzednich miesiącach Włosi zbudowali alternatywną drogę dla zaopatrzenia (nazwaną „Giardino”, na cześć dowódcy 4. Armii gen. Gaetano Giardino) i sytuacja była ogólnie mniej groźna niż mogło się wydawać. Włosi zdołali podciągnąć swoje rezerwy, w tym elitarne oddziały szturmowe ardytów, i szybko ustabilizowali sytuację. IX oddział szturmowy (9. reparto d’assalto) jeszcze 15 czerwca odbił góry Fagheron i Fenilon, a następnego dnia także Moschin. Włoska 4. Armia utraciła pomiędzy 15-24 czerwca 13 989 zabitych, rannych i zaginionych. Należy z całą mocą podkreślić doskonałą postawę żołnierza włoskiego. Mając w pamięci katastrofę pod Caporetto na tyłach armii rozmieszczono siły policyjne, które miały zatrzymywać uciekających żołnierzy, ale nie odnotowano ani jednego takie przypadku. W walkach w rejonie Monte Grappa austriacka 11. Armia straciła 18 782 ludzi. Grupa Armii „Conrad” zatrzymała się i nie ruszyła już naprzód. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
U podstaw nowej ofensywy austro-węgierskiej na froncie włoskim stały wezwania niemieckich sojuszników, by ta operacja pozwoliła związać maksymalnie duże siły ententy na półwyspie apenińskim i w najwyższym możliwym stopniu odciążyć front zachodni w obliczu nadchodzącej ofensywy Ludendorffa. Liczono nawet, że udana operacja wyeliminuje Włochy z wojny i pozwoli skupić wszystkie siły państw centralnych na froncie zachodnim.
Generał Arthur Arz von Straussenburg, szef Sztabu Generalnego, chciał skorzystać z zasilenia frontu włoskiego przez dywizje zwolnione z innych zadań po zawarciu pokoju z Rosją i Rumunią. Imperium Habsburgów nareszcie skupiło wszystkie siły i środki na jednym froncie. Mimo to nie osiągnięto zdecydowanej przewagi nad Włochami w liczbie żołnierzy i będącej do ich dyspozycji broni.
Atak miały przeprowadzić dwie Grupy Armii. Armiami 5. i 6. dowodził bohater znad Isonzo feldmarszałek Svetozar Boroević von Bojna, były one rozmieszczone wzdłuż Piawy i miały nacierać w kierunku Treviso, natomiast armie 10. i 11., którymi dowodził były szef Sztabu Generalnego, feldmarszałek Franz Conrad von Hötzendorf, stały pomiędzy Stelvio i Monte Grappa i miały nacierać w kierunku Vicenzy. Oba ramiona kleszczy miały spotkać się w rejonie Padwy. Ofensywa była zbyt szeroko zakrojona, oba kierunki ataku miały identyczny priorytet, i nadmiernie rozproszono środki dla niej przeznaczone. Ponadto zapanował nieporządek na szlakach komunikacyjnych armii zgrupowanych na północ i wschód od Piawy. Szacunki na temat słabości włoskich rezerw także zawiodły. Niepowstrzymany marsz wojsk austriackich miał dojść do rzeki Adygi, co otworzyłoby drogę ku równinom środkowych Włoch. Akcje zaczepne obu Grup Armii otrzymały kryptonimy „Albrecht” (atak znad Piawy w stronę Treviso) i „Radetzky” (atak w rejonie wyżyny Asiago i masywu Monte Grappa). W rejonie Przełęczy Tonale przeprowadzono także atak wiążący, operację „Lawine”. Włoski wywiad z dużą dokładnością był w stanie ustalić plany Austriaków. Pomogła w tym obserwacja ruchów wroga przez samoloty rozpoznawcze i z balonów obserwacyjnych, a także praca szpiegowska, w tym raporty przekazywane za pomocą gołębi przez Włochów, którzy pozostali na okupowanych przez Austriaków terenach północnych Włoch.
W rejonie od Astico do Adriatyku trzy mające przeprowadzić natarcie cesarsko-królewskie armie dysponowały dowództwami tuzina korpusów, 24 dywizjami na froncie górskim i 18 nad Piawą; ponadto sześć dywizji stanowiło rezerwę Sztabu Generalnego. Wspierało je 5473 działa (ponadto 10. Armia miała 1360 dział). Siły włoskie w pierwszej linii to również cztery armie: 6. Armia liczyła 10 dywizji, 4. Armia liczyła osiem dywizji, 8. Armia cztery dywizje i 3. Armia siedem dywizji. Rezerwę Comando Supremo stanowiła 9. Armia z 13 dywizjami. Razem posiadały one 4537 dział. Większość wojsk przesłanych przez sojuszników powróciła na zachód, ale we Włoszech pozostały nadal trzy dywizje francuskie i dwie brytyjskie. Z czeskich jeńców i dezerterów sformowano także dywizję czeską (6.). Dowodzona przez gen. Andreę Graziani liczyła 3 czerwca 1918 r. 13 653 żołnierzy (1270 Włochów) i 489 oficerów (164 Włochów). Już w trakcie bitwy dużą rolę w zażegnaniu wszystkich sytuacji kryzysowych miały zgromadzone pomiędzy Padwą i Vicenzą 1800 samochody, które w przeciągu kilku dni przewiozły w rejon walk prawie 90 000 żołnierzy, kolejne 150 000, ogromne ilości zaopatrzenia i 382 armaty nad Piawę dowiozły pociągi. Z dużą sprawnością ewakuowano także rannych. Na włoskich tyłach panował duży spokój i porządek.
Wojska austro-węgierskie przeszkolono w nowej taktyce, wzorowanej na taktyce armii niemieckiej, która zakładała przeprowadzanie ataku przez małe, dobrze wyszkolone i uzbrojone grupy szturmowe. Wśród ich członków znaleźli się wyspecjalizowani saperzy, którzy mieli niszczyć wszelkie zapory zagradzające drogę do włoskich pozycji. Mając w perspektywie konieczność sforsowania Piawy przygotowano się do postawienia nie tylko mostów pontonowych, ale także małych kładek, którymi na prawy brzeg rzeki mieli przedostać się piechurzy. Niemiecki Sztab Generalny szykował na wiosnę 1918 roku wielką kontrofensywę na froncie zachodnim i gen. Ludendorff tym razem odmówił sojusznikom wsparcia wojsk niemieckich.
Żołnierze włoscy cierpieli z powodu nieregularnych dostaw, braku systemu rotacyjnego pośród oddziałów obsadzających pierwszą linię i całkowitego wstrzymania przepustek. Wiele oddziałów miało niskie stany osobowe. Niezachwiane było jedynie morale i żołnierz włoski zdawał sobie sprawę, że teraz stawką jest obrona jego własnego domu. Zintensyfikowano aktywność propagandową, w tym dystrybucję prasy codziennej w okopach i wykłady. Nastroje w włoskich szeregach osiągnęły swój najwyższy poziom. Poprawiono także wyszkolenie. Nauczono się prowadzenia obrony elastycznej – przygotowano punkty oporu, które miały trwać nawet w okrążeniu, opóźniając marsz przeciwnika i wiążąc jego siły, a w tym czasie własny odwód miał przeprowadzić kontrataki na dogodnych kierunkach. Pół roku spokoju wykorzystano na rozbudowę obrony. Przygotowano także system drogowo-kolejowy, który umożliwiał szybką dyslokację własnych sił. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Zgodnie z zapowiedzią trwa cykl powtórkowy i teraz czas na artykuł „Rok 1918 na froncie włoskim”. W Militariach został on zepsuty zmianami wprowadzonymi przez redakcję bez wiedzy autora (m.in. skrót KA rozwinięto nie jako Korpus Armijny, a jako Korpus Artylerii, zgroza…). Dlatego tym chętniej prezentuję ten tekst w oryginalnej formie.
Jak mam nadzieję wiecie, w przygotowaniu jest także seria książkowa o udziale Włoch w Wielkiej Wojnie. Jeśli pomysł na książki na Amazon chwyci, to otworzy go Caporetto 1917, ale Piawa 1918, Ortigara 1917 oraz monografia Arditi (włoskich oddziałów szturmowych) bardzo mocno siedzą mi w głowie!
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego ————————————————— 24 października 1917 roku wojska austrowęgierskie i niemieckie zaatakowały pozycje Włochów podczas ofensywy, która do historii przeszła jako bitwa pod Caporetto. Armia włoska została pobita i zmuszona do chaotycznego odwrotu (już wiem, że nie jest to nawet półprawda, uwaga taka może być zrobiona jedynie pod adresem 2. Armii włoskiej, a i to tylko częściowo). Upadło morale, szerzyły się dezercje. Odwrót zatrzymano dopiero nad rzeką Piawą pod koniec listopada. Wówczas na pomoc Włochom przybyły dywizje brytyjskie i francuskie, w liczbie odpowiednio pięciu i sześciu (ale pamiętamy o obecności wojsk włoskich we Francji, Albanii, Grecji i na Synaju). W oparciu o Piawę udało się sformować nową linię obrony. Austriacy i Niemcy ponieśli dużo mniejsze straty, ale ich wojska były przemęczone, a ponadto załamał się system dostaw zaopatrzenia. Pomimo odniesienia wielkiego sukcesy pod Caporetto rozstrzygającym okazać miał się dopiero rok 1918.
Armia włoska straciła setki tysięcy żołnierzy, wiele bezcennego uzbrojenia i zapasów. Ofensywa odrzuciła Włochów o ok. 100 km na południowy zachód nad brzegi Piawy i sprawiła, że ich przeciwnik stanął o nieco ponad 30 km od Wenecji, bombardowanej z morza i powietrza. Z frontu uratowano jednak dość, by zatrzymać przeciwnika i silnie trzymać nową linię obrony. Prawdopodobnie pierwsza bitwa nad Piawą uratowała Włochy.
Realnym stała się perspektywa, gdy Włochy będą musiały prosić o rozejm, a następnie negocjować zawarcie pokoju odrębnego. W kołach rządowych wybuchła panika, do dymisji podał się rząd premiera Paolo Bosellego (urząd sprawował pomiędzy 18 czerwca 1916 a 30 października 1917 r.); nowym premierem został Vittorio Emmanuele Orlando. O abdykacji myślał nawet król Wiktor Emanuel III. Okazało się jednak, że rozmiar poniesionej klęski obudził ducha niedawno zjednoczonego narodu, którego ostateczne zespolenie było jednym z celów włoskiego udziału w wojnie (podnosił to m.in. Mussolini). Słabe gospodarczo Włochy, w których cywilom zajrzała w oczy wizja głodu, a produkcję wojenną paraliżował brak surowców, uzależniły się w znacznym stopniu gospodarczo od Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Pomimo braków surowców dobrze działał włoski przemysł ciężki, którego pracami kierował gen. Dallolio, w szybkim tempie będący w stanie uzupełnić utracone uzbrojenie, w tym bezcenną artylerię, która doczekała się istotnego unowocześnienia i nareszcie stosownych do potrzeb zapasów amunicji. Cennego wsparcia materiałowego udzielili także sojusznicy. Do szeregów wcielono rocznik 1899, ci osiemnastolatkowie okażą się niebawem niezwykle cennym uzupełnieniem szeregów (pierwsze efekty zjednoczenia i powstania jednego narodu z własną świadomością patriotyczną).
9 listopada 1917 r. dotychczasowy naczelny dowódca wojsk włoskich Luigi Cadorna został przedstawicielem Włoch w Komitecie Międzysojuszniczym w Wersalu, dowództwo objął generał Armando Diaz, jego zastępcami zostali dotychczasowy minister wojny generał Gaetano Giardino i generał Pietro Badoglio.
Najważniejsze wydarzenia roku 1918 miały rozegrać się na odcinku frontu, który ciągnął się od wyżyny Asiago poprzez masyw Monte Grappa (1775 m n.p.m.) i Monte Montello, następnie skręcając na południe i biegnąc wraz z nurtem Piawy ku Adriatykowi. Po Caporetto front ten skurczył się z 300 kilometrów do 100; Włosi byli w stanie szczelniej go obsadzić oraz stworzyć silniejszą rezerwę gotową przejść do natychmiastowego kontrataku. Wiele jednostek udało się wycofać z pierwszej linii na zasłużony odpoczynek i reorganizację.
13 stycznia 1918 roku włoska 66. DP z VI KA wykonała atak z zadaniem odbicia Monte Asolone (1520 m n.p.m.) w masywie Monte Grappa. O godzinie 6.00 15 stycznia 22. pp zdołał opanować szczyt. Już godzinę później ruszył kontratak austriacki, który zmusił Włochów do porzucenia zdobyczy. 15-16 stycznia 1918 r. Austriacy zaatakowali na wschód od Caposile w dolnym biegu Piawy, ale zostali odparci. Z kolei 27-30 stycznia kontratakowali w rejonie Asiago Włosi. Tak zwana bitwa o trzy góry (battaglia dei Tre Monti) zakończyła się zajęciem przez Włochów szczytów Monte Valbella (1312 m n.p.m.), Col del Rosso (1276 m n.p.m.) i Col d’Echele (1108 m n.p.m.). Bitwa zasłynęła przede wszystkim ogromną koncentracją artylerii polowej po obu stronach frontu. Sami Włosi zgromadzili prawie 900 luf i duże zapasy amunicji artyleryjskiej. Ta koncentracja środków ogniowych okazała się kluczem do sukcesu, podobnie jak udział w bitwie formacji elitarnych – ardytów (jednostek szturmowych), bersalierów i strzelców alpejskich. Dla Włochów była pierwszą udaną akcją zaczepną po Caporetto i niezwykle pozytywnie wpłynęła na morale całego narodu. Operację doskonale przygotowano pod kierownictwem gen. Pecori Giraldi. Poszczególne jej fazy zaplanowano co do minuty, w najmniejszych szczegółach dopracowano współpracę artylerii, saperów i piechoty. Strona atakująca osiągnęła wszystkie zakładane cele i w znacznym stopniu poprawiła swoją sytuację w tym sektorze frontu. Włosi za sukces zapłacili stratą 268 oficerów i 4982 żołnierzy, zabitych, rannych i zaginionych. Zadano także spore straty Austriakom, tylko włoska 33. DP wzięła do niewoli 199 oficerów i 2500 żołnierzy wroga. ————————————————— Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Twórcami widocznej na zdjęciu maski byli prof. Giacomo Ciamician, ormiańskiego pochodzenia, który stał na czele rzymskiej centralnej komisji badania gazów duszących (przy okazji: stał za odrzuceniem maski prof. Icilio Guareschi, wg. wielu opinii dużo lepszej, a także projektów zagranicznych), a Pesci był jego kolegą po fachu i współpracownikiem. Maska miała prostą budowę, kształt stożka, zawierającego wielowarstwowy filtr, składający się z gazy, dochodzącej do 10 warstw, każda nasączona innym reagentem, takimi jak olej rycynowy, nadmanganian potasu, sulfonian cynku itp., które miały neutralizować działanie substancji toksycznych, ale w rzeczywistości były skuteczne tylko przeciwko chlorowi. Maska nie była lubiana przez żołnierzy, gdyż ogromnie utrudniała oddychanie. Oddychało się w niej gorzej niż „z przyciśniętym grubym kocem do twarzy”. Okulary mające osłonić oczy nie były integralną częścią maski, były zakładane osobno, trzymając się na elastycznej gumce. W raporcie wiceszefa Sztabu Generalnego, generała Porro, znalazło się ostrzeżenie, że Austriacy, zainspirowani działaniami Niemców na froncie zachodnim, w końcu użyją gazów bojowych. Efektem tego było zamówienie 600 000 masek Ciamician-Pesci, ale do lata 1916 roku odebrano ich ledwie 35 000. Wówczas miał miejsce pierwszy atak gazowy.
Ten wątek już na stronie był, więc krótko przypomnę: 29 czerwca 1916 roku przeprowadzono atak gazowy w rejonie Monte San Michele (275 m n.p.m.). Włosi dzięki kontratakowi utrzymali cały teren. W przeciągu kilku godzin, pomiędzy atakiem gazowym i końcem starcia, Włosi stracili 182 oficerów i 6250 żołnierzy. Austriacy przyznali stratę w poległych 23 oficerów i 1549 żołnierzy.
Maski Ciamician-Pesci okazały się praktycznie bezużyteczne. Kolejnym etapem było wprowadzenie „maski wielofunkcyjnej” MZ-1, wzorowanej na francuskiej M-2. Gumowa maska miała zintegrowane z resztą struktury okulary, wykonane z miki. Filtr był wielowarstwowy, ale lepiej opracowany niż w swojej poprzedniczce. MZ-1 składała się aż z 32 warstw gazy, a zneutralizować działanie środków trujących miały pomóc węglan sodu, siarczan niklu, czy urotropina.
Włosi pierwszy raz użyli gazów, częściowo łzawiących, częściowo duszących, w szóstej bitwie nad Isonzo w sierpniu 1916 roku. Szczególnie intensywnie używali Włosi gazów bojowych w jedenastej bitwie nad Isonzo w sierpniu i wrześniu 1917 roku, powoli oswajając się z tym rodzajem broni, a do przenoszenia gazu na wrogie pozycje użyto także pocisków ciężkiej artylerii (210 i 305 mm). Nie odczuwano w Regio Esercito wielkiej satysfakcji ze skutków jej użycia, co zemściło się zignorowaniem znaczenia tego rodzaju broni.
Jakość włoskich masek gazowych była tak niska, że żołnierze ledwo wytrzymywali w nich 10-15 minut, a uduszenie podczas ich stosowania było realnym zagrożeniem. Żołnierzom wydano instrukcje zachęcające do nieustannych ćwiczeń w użyciu masek, odpowiedniego ich przechowywania i dbania o ich szczelność (np. poprzez smarowanie wazeliną).
Dopiero po Caporetto Włosi zdecydowali się na zakup masek zagranicą. W Wielkiej Brytanii zamówiono 2 mln masek SBR (Small Box Respirator), które dostarczono w 1918 roku. —————————————————————– Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
3 listopada: wojska włoskie wkroczyły do Udine, Gorizii, Trydentu i
Triestu. W Villa Giusti k. Padwy podpisano zawieszenie broni pomiędzy
Włochami i Austro-Węgrami. O 18.40 pod dokumentem złożyli podpisy włoski
generał Pietro Badoglio i austriacki generał Weber. Zawieszenie broni
oficjalnie wchodziło w życie o 15.00 4 listopada. Dzięki temu żołnierze
włoscy mieli jeszcze trochę czasu na osiągnięcie przedwojennej granicy, a
zwłaszcza do umocnienia posiadania Trydentu i Triestu, gdzie wykonano
desant z morza.
4 listopada: w życie weszło zawieszenie broni.
Włosi zdążyli jeszcze opanować wyspy na Adriatyku oraz kilka portów w
Istrii. Włoski szef Sztabu Generalnego, gen. Diaz wydał biuletyn
upamiętniający zwycięstwo, kończąc go frazą: „Pozostałości tego, co
kiedyś było jedną z najsilniejszych armii świata maszerują w nieładzie i
pozbawione nadziei dolinami, które niedawno pokonywały z taką dumą”.
5 listopada: włoskie desanty w Pola, Zara i Sebenico (obecnie Pula, Zadar i Szybenik).
7 listopada: Włosi zajmują Bolzano i Merano.
20 listopada: Izba Deputowanych i Senat świętują ukończenie zjednoczenia Włoch.
Guerra è vinta! —————————————————————-
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Książka dostępna jest także na Allegro i w księgarniach: