Debiut koktajlu mołotowa
Czołg sowieckiej produkcji T-26, który służył w hiszpańskiej armii republikańskiej. Obecnie eksponat muzeum w Salamance.
Pod koniec października 1936 r. siły nacjonalistów były już ledwie 30 km od Madrytu. Prawa flanka sił idących z południa ku miastu była niebezpiecznie odkryta. 29 października, w rejonie wioski Seseña uderzyła 1a Brigata (d-ca Enrique Líster Forján), którą poprzedzało 15 czołgów z 1a Compania de Carros (d-ca kpt. Pawel Arman alias „Piotr Pawłowicz Tyltyn”).
Broniły się tutaj jednostka kawalerii płk Monasterio, marokańscy regulares i Włosi z Raggruppamento di carri e artiglieria (zgrupowanie czołgów C.V.35 i dział 65/17).
Dwa plutony czołgów, które minęły Seseñę, w rejonie Esquivias, wpadły pod ogień sześciu włoskich dział kal. 65 mm. Wówczas sowieckie czołgi spotkały dwie tankietki uzbrojone w karabiny maszynowe i jedną z miotaczem ognia. Sergente Pietro Baresi, dowodzący tankietką z miotaczem, podjął desperacką próbę ataku swoim pojazdem. Bezpośrednie trafienie pociskiem kal. 45 mm zabiło dzielnego dowódcę i jego kierowcę. Zniszczeniu uległ kolejny C.V.35, drugi został zwyczajnie zepchnięty do rowu i przewrócony.
Na szczęście dla nacjonalistów piechota przeciwnika została daleko z tyłu. Walczące samotnie T-26 były unieruchamiane przez włoskie działa i niszczone przez Marokańczyków, którzy pierwszy raz w historii użyli tutaj koktajli mołotowa. Zniszczono trzy T-26, trzy inne uszkodzono, po tym czołgi powróciły na swoje linie.