Włosi w Afryce widziani amerykańskim okiem
Ofensywa Grazianiego widziana oczami ówczesnej włoskiej prasy, co ciekawe, nawet ona ilustrowała maszerujących piechotą żołnierzy. Trochę opinii z artykułu opublikowanego w amerykańskim magazynie „WWII History”. Tekst rozczarował mnie strasznie, ale coś tam wybrać się udało. Autorem artykułu i poniższych tez jest Walter S. Zapotoczny.
Kiedy większość ludzi myśli o armii włoskiej w kampanii w Afryce Północnej ma skłonność myśleć, że typowy włoski żołnierz stawiał tylko niewielki opór nim oddał się do niewoli. Wielu wierzy, że cała włoska armia była tchórzliwa.
Rzeczywistość nie jest taka prosta. Pozostaje pytanie, czy Włosi byli tchórzami, czy ofiarami okoliczności. Gdy w czerwcu 1940 r. Mussolini przystąpił do wojny był pewien, że Francja i Anglia szybko upadną. Mussolini chciał wziąć udział w okupacji Francji i zdobyć brytyjskie kolonie w Afryce, przejmując kontrolę nad Kanałem Sueskim i Egiptem.
Najmłodszych żołnierzy indoktrynowano, by uważali się za niepokonanych, ponieważ są Włochami i faszystami. Uczono ich, że przeciwnicy są gorsi i zostaną łatwo pokonani. 13 września 1940 rozpoczęła się ofensywa Grazianiego, który dowodził 236 tys. żołnierzy z silnym wsparciem lotnictwa. Jednak za przytłaczającą przewagą nad Brytyjczykami kryły się problemy, których nawet wielka faszystowska wiara nie mogła pokonać.
Włoska 5. i 10. Armia w Libii poruszały się pieszo, podczas gdy Brytyjczycy przemieszczali się ciężarówkami. Dwie z sześciu włoskich dywizji były złożone z milicjantów (Czarnych Koszul), odzianych w fantazyjne czarne mundury, ale słabo wyszkolonych żołnierzy. Cechą charakterystyczną włoskiej taktyki był brak elastyczności, obowiązywała jedna zasada, zgromadzenie wielkiej masy wojska, która wtedy poradzi sobie z każdym postawionym zadaniem.
Ponadto włoskie dywizje zostały zredukowane z trzech do dwóch pułków. To pozwoliło na stworzenie większej ilości jednostek, ale równocześnie zmniejszyło ich siłę. Włoskie dywizje dysponowały przestarzałym wyposażeniem. Samochody pancerne wywodziły się z 1909 roku. Tankietki L3 posiadały tylko dwa karabiny Breda. Słabo uzbrojony i opancerzony był czołg M 11. Jego działo 37 mm nie mogło być obracane. Cięższy M 13 miał działo 47 mm, ale poruszał się z prędkością 9 mil na godzinę. Żaden z nich nie mógł się zmierzyć z czołgiem Matilda z jego 50 mm pancerzem i 40 mm działem. Włosi mieli mało broni ppanc. i plot., amunicji i radiostacji. Artyleria była lekka i przestarzała.
Piechur uzbrojony był w karabin Carcano Mannlicher model 1881 o bardzo małej prędkości wylotowej pocisku. Karabin maszynowy Breda był trudny w obsłudze i łatwo się zacinał. Ich przeciwnik w tym czasie używał niezawodnego karabinu Lee-Enfield i bardzo dobrych karabinów maszynowych Bren i Vickers.
Problemy występowały także w powietrzu. Włosi mogli wystawić 84 nowoczesne bombowce i 114 myśliwców, które wspierało 113 przestarzałych maszyn, deklasowały je brytyjskie Hurricane’y. Co więcej brytyjska armia, która trenowała w pustynnych warunkach latami, dużo lepiej radziła sobie z utrzymaniem w suchym klimacie swojego sprzętu.
Cztery dywizje i grupa pancerna, dowodzone przez generała Bergonzoli, posuwały się wolno w głąb Egiptu, przez nieprzyjazny teren, przy temperaturze ponad 122 stopni Fahrenhaita. Włoska armia tradycyjnie szykowała się do walki w górach, ludzie Grazianiego nie przeszli odpowiedniego treningu w wojnie pustynnej. Ludziom i wyposażeniu dawał się teraz w znaki piach i upał. 16 września Czarne Koszule zajęły Sidi Barrani, 60 mil w głębi Egiptu.