Trudne relacje sojuszników w Rosji
Włosko-niemiecka odprawa w czasie walk nad Donem, z lewej siedzi dowódca II. KA Gen. Giovanni Zangerini, Rosja, sierpień 1942 r.
W walkach nad Donem podporządkowano włoskie jednostki dowodzącemu w tym rejonie niemieckiemu generałowi. Taka decyzja źle wpłynęła na włoski stosunek do sojuszników. Doszło do prawdziwego kryzysu. Do sztabu łącznikowego przy włoskiej armii dołączono cenionego specjalistę, gen. piechoty Kurta von Tippelskircha. Jako „niemiecki generał przy włoskiej 8 Armii” dysponował oddzielnym sztabem, w razie sytuacji kryzysowych mógł on nawet przejąć dowodzenie. Coraz częściej wchodził on w kompetencje włoskich oficerów, niesamowicie wyczulonych na punkcie swojego honoru. Trudno było pogodzić „mimozowatą niechęć do jakichkolwiek konsultacji jednej strony z aroganckim pouczaniem i mentorskim tonem tej drugiej”. Sztab niemieckiego XXIX KA, który miał wzmocnić Włochów, nakazywał oficerom łącznikowym: „Należy traktować ich uprzejmie, konieczna jest wyrozumiałość polityczna i psychologiczna (…) Klimat i środowisko we Włoszech sprawiają, że żołnierz włoski jest inny niż żołnierz niemiecki. Z jednej strony Włosi męczą się łatwiej, ale z drugiej strony są bardziej żywiołowi. Nie należy naszym włoskim sprzymierzeńcom, którzy przybyli nieustraszeni w te ciężkie i nieznane im warunki, aby nam pomóc, okazywać wyższości. Nie można zwracać się do nich obraźliwymi słowami i nie należy ich prowokować”.
Inna opinia: We wrześniu 1942 r. stosunki Włochów z Niemcami są jeszcze całkiem poprawne, w dziedzinach wymagających ściślejszej współpracy zrodził się nawet wzajemny szacunek. Przy 8. Armii działa niemiecki sztab łącznikowy z gen. Enno von Rintalenem na czele. Sprawuje on też pewną kontrolę. Włosi oczywiście nie są zachwyceni takim wyrazem nieufności.