Cień zagrożenia nad oazą Cufra (Kufra)
Caproni Ca.309 „Ghibli” w przedwojennym malowaniu, biało czerwone pasy na skrzydłach mają pomóc w jego odnalezieniu w przypadku awaryjnego lądowania. Wracamy na Saharę libijską, w rejon pogranicza Czadu i Libii. Drobna uwaga, tłumaczę jedną z książek i przekazuję uwagi „na gorąco”, przez sposób w jaki jest ona napisana o mały włos nie popełniłem dużego błędu. Wspominana poniżej grupa LRDG to ta sama, która zaatakowała Murzuk i potem zaskoczyła posterunek dwóch karabinierów, dowodzona przez majora Claytona. O poniższych wydarzeniach też już była wzmianka, teraz dostarczam szczegóły. Wszystko pięknie zebrane i uporządkowane postaram się przekazać w jakiejś przyszłej publikacji.
Po pierwszych niepowodzeniach na Saharze przeciwnik wcale nie miał zamiaru zaprzestać swych działań. Wręcz przeciwnie, Brytyjczycy i gaulliści wyznaczyli sobie nowy cel, atak na strategicznie ważną oazę Cufra. Prawdziwe centrum włoskiej obecności na Saharze, znajdującą się w jej sercu. Posiadanie takiej podstawy wypadowej umożliwiłoby posuwanie się siłom alianckim z serca pustyni w stronę Trypolisu i Tunezji. W efekcie umożliwiłoby to dekapitację węża, jakim były rozciągnięte linie zaopatrzeniowe na nadmorskiej Via Balbia. Pierwsze wypady miały rozpoznać obronę Włochów, ich forty i reakcję ich „Ghibli”.
Francuzi nadal mieli raczej skromne siły. Były to ledwie dwie grupy: pierwszą dowodził kpt. de Rennepont, drugą GNE (Groupe Nomade de l’Ennedi) dowodził kpt. Barboteu. Dysponowano także różnymi oddziałami wydzielonymi z innych jednostek. Wspomniane siły francuskie i komandosi LRDG wyruszyły z miasta w Czadzie Faya-Largeau 26 stycznia 1941. Kolejno grupa osiągała Unianga, Tekro i Tomma, przekroczono granicę z Libią, a następnie kierowano się na studnie Maaten es Sarra, potem osiągnięto Gebel (Dżebel) Scerif, ok. 100 km na południe od Cufra.
Rozkazy wydane przez płk Leclerca swoim ludziom były drakońskie: podczas przemieszczania się między Faya a Unianga nakazywano: „Nie ma z góry określonego czasu na przemarsz. Dowódcy grup mają w tym zakresie autonomię, zgodnie z zastanymi warunkami. Powinien być jak najkrótszy… Dowódcy muszą stale troszczyć się, by oszczędzać powierzone im środki i zrozumieć, że lepiej jest przybyć na miejsce dzień później, niż wyłączyć swoje pojazdy z użycia. Nie powinni wahać się przed wysadzeniem personelu w trudnych momentach [w domyśle nakazać ludziom pieszy marsz]… To wymaga doskonałej dyscypliny w czasie wyruszania, podczas przystanków, pielęgnacji silników i ich wyłączania…”.
28 stycznia brytyjskie ciężarówki, wyprzedzające oddziały francuskie, zostały zlokalizowane przez włoski zwiad powietrzny. Wcześniej Włosi przechwycili transmisję radiową, natychmiast poderwano „Ghibli”, by odnalazły i zaatakowały wrogą kolumnę. Relacja dowódcy patrolu z Compagna Sahariana di Cufra, Ten. Ferrucio Minutillo, mówiła: „W trzeciej dekadzie stycznia stacja R.T. (radio trasmissioni?) lotniska (w Cufra) przechwyciła i zlokalizowała na południe od Cufra radiostację, ewidentnie nieprzyjaciela. W następstwie dowódca sektora wojskowego, Ten. Col. Michele Leo, rozkazał Cap. Mattioli stworzyć natychmiast kolumnę szybką celem rozpoznania rozległego obszaru pustyni pomiędzy Cufra i Maaten-Bisciara…”. Koordynacja z działaniami lotnictwa była prawidłowa: „31 stycznia ‚Ghibli’ współpracowały bezpośrednio, prowadząc rozpoznanie, oraz atakują bombami zapalającymi i ogniem broni maszynowej, przyczyniają się do zniszczenia (w rzeczywistości częściowego) kolumny pojazdów dowodzonej przez majora Claytona, która zagrażała naszemu garnizonowi”. Pojazdy ukryły się w wąwozach Gebel Scerif, pomimo to udało się je zaatakować dzięki obserwacji Ca.309 Ten. Maccabruni, ta maszyna i inne atakujące należały do 26. Squadriglia Sahariana. Włoska akcja doprowadziła do zniszczenia pięciu z jedenastu pojazdów LRDG oraz do wzięcia do niewoli dowódcy brytyjskiej grupy, majora Claytona, wraz z cennymi dokumentami dotyczącymi bieżącej akcji i planowanych przyszłych operacji.