Bersalierzy z „Ariete” powstrzymują kontratak
Żołnierze 7. Pułku Bersalierów z DZmot. „Trento” zluzowani po pięciu miesiącach przebywania na froncie w rejonie Tobruku, lato 1941 r. Ostatni na jakiś czas wpis o wojskach pancernych w Afryce Płn.
4 maja 1941 pozycje trzymane przez 5. batalion 8. Pułku Bersalierów z „Ariete” mjr Gaggetti w pobliżu redut 6., 7. i 8. były kontratakowane przez Australijczyków. Włosi odpowiedzieli ciężkim ostrzałem i sami kontratakowali wsparci przez trzy czołgi lekkie L3. Te ostatnie zostały szybko zniszczony, gdy tylko się zbliżyły i Australijczycy zdobyli redutę nr. 7. Bersalierzy rzucili się do kontrataku, tym razem wsparci jednym czołgiem M13 i trzema samochodami pancernymi. Tym razem to Włosi byli górą i odrzucili przeciwnika.
Gagetti opisywał to starcie: „Po ponad trzech godzinach nawały stali i ognia w szeregach moich Bersaglieri otworzyły się krwawe wyrwy. Ja sam z kolei zostałem ciężko ranny; świadomy delikatności sytuacji, z wszystkimi dowódcami sekcji rannymi lub poległymi, pozostałem wśród ocalałych, którzy byli zaangażowani w wściekłą walkę wręcz. Epicka walka 5. batalionu była gorzka, ciężka i toczona na śmierć. Była niekończącym się potokiem aktów odwagi. Reduta R7, w której ja sam walczyłem, była okrążona, a przeciwnik ponawiał ataki, ponieważ była filarem tej pozycji. W końcu udało im się na nią wedrzeć, ale tylko na chwilę, wówczas garstka ocalałych z sukcesem odrzuciła ich raz na zawsze. Bersalierzy, którzy walczyli przez przynajmniej siedem godzin, zdwoili swoje stalowe wysiłki” (redoubled their steely efforts).
W tej okrutnej walce Dywizja „Ariete” straciła 150 ludzi, ale jej silna obrona zmusiła Australijczyków do porzucenia ich planów przeprowadzenia serii podobnych kontrataków. Niebawem oblężenie Tobruku zamieniło się w drobniejsze potyczki i starcia patroli. W maju resztę 8. Pułku Bersalierów zabrano znad granicy z Egiptem i obsadzono nimi odcinek oblężenia ciągnący się od Fortu Pilastrino do drogi na El Adem.
Latem 1941 r. zreorganizowaną i wzmocnioną Dywizję Pancerną „Ariete” dwukrotnie stawiano w stan pogotowia, by mogła wesprzeć niemieckich sojuszników w obliczu ofensyw aliantów w rejonie egipskiej granicy. W połowie maja „Ariete” zajęła pozycje w rejonie El Adem, na południowy-zachód od Tobruku. Tam oczekiwała w rezerwie, na wypadek gdyby Brytyjczycy zdołali się przebić. W połowie czerwca stacjonująca w Gazala dywizja znowu została postawiona w stan alarmu i zmuszona do wysłania swoich czołgów do El Duda, by tam wsparły włoską piechotę blokującą Tobruk. W obu przypadkach aliantów zatrzymano już na granicy i włoska dywizja nie weszła do boju (w obu przypadkach chodziło o jej komponent pancerny). 10 czerwca 8. Pułk Bersalierów został nareszcie zluzowany z pozycji na przedpolach Tobruku przez żołnierzy 17. DP „Pavia”.
Niedługo potem rozpoczęła się niemiecka inwazja na ZSRR. Włoska armia na wschodzie rozrośnie się niebawem do 230.000 ludzi, angażując dziesiątki tysięcy pojazdów i dział, niejednokrotnie najnowocześniejszych, jakie Włosi posiadali. Także dla nich pojedynek z Rosją stanie się priorytetem. Posiłki wysyłane do Afryki blakły w porównaniu z tym, co wysyłano na wschód. (Tutaj można podyskutować, wysyłanie wojska do Afryki Północnej miało sens jedynie w sprzyjających okolicznościach na Morzu Śródziemnym. Wysłanie ludzi bez możliwości ich zaopatrzenia jedynie spotęgowałoby kłopoty Osi. Później Włosi stosowali zasadę „mniej ludzi, więcej broni”. Bardzo słusznie zresztą, to w uzbrojeniu tkwiły ich największe rezerwy, w nasyceniu jednostek na froncie bronią automatyczną, przeciwpancerną, zapewnieniu dobrej obrony przeciwlotniczej…)
W pierwszych walkach w Afryce Północnej oddziały Dywizji „Ariete” gen. Baldassare walczyły z różnym szczęściem. Jednostka nie walczyła jako całość, jak zamierzano, jej elementy nieustannie tworzyły ad hoc grupy bojowe współpracujące z różnymi jednostkami niemieckimi i włoskimi. Wykonywano śmiałe marsze przez pustynię, staczano drobne potyczki, a zdarzało się, że i większe starcia jak pod Mechili i Tobrukiem. Zwłaszcza umocnienia tobruckiej twierdzy okazały się na ten czas zbyt trudnym orzechem do zgryzienia dla wojsk Osi.