Nieudana akcja nowozelandzkiego 18. batalionu
Zdobyczny brytyjski moździerz kal. 76 mm użytkowany przez bersalierów z DPanc. „Littorio”.
Na 21 lipca 1942 alianci przygotowali kolejny duży atak na włoską piechotę na grzbiecie Ruweisat. Miały w nim wziąć udział indyjska 5. DP, nowozelandzka 2. DP i brytyjska 1. DPanc. Jako część tej operacji nowozelandzki 18. batalion miał chronić flankę 6. BP, która ze wsparciem nowozelandzkiej kawalerii (w rzeczywistości 2nd New Zealand Division Cavalry Regiment to z pewnością samochody pancerne i/lub Bren Carriery) i 22. BPanc. miała atakować Deir el Mreir. O 19.00, gdy skoncentrował się cały 18. batalion, znalazł się on pod ogniem artylerii z „Ariete”, która wykryła jego pojawienie się. Ostrzał trwał ponad godzinę i skończył się wraz z zapadnięciem ciemności. Znacząco opóźniono wrogą akcję, gdyż rozproszony batalion od nowa musiał uporządkować swoje szeregi. Proces zakończono w momencie, gdy już od dwóch godzin trwała akcja nowozelandzkiej 6. BP przeciwko Deir el Mreir.
O 21.00 18. batalion rozpoczął swój marsz, ale ponownie dostał się pod ogień artylerii z „Ariete”. Pomimo to jedna z kompanii spenetrowała gęste pole minowe i w blasku księżyca ruszyła na zachód wznoszącym się do góry terenem. Bersalierzy oświetlili teren flarami i zaczęli strzelać w dół ze swoich karabinów maszynowych. Nowozelandczycy odpowiedzieli ogniem maszynowym i granatami, a w końcu ruszyli do ataku na bagnety. Prowadzący żołnierze dostali się w ogień krzyżowy z dobrze rozlokowanych pozycji bersalierów, wielu z Nowozelandczyków zginęło lub odniosło rany. Prawdziwa niespodzianka czekała na „Kiwi” tuż za czołem grzbietu – czołgi M14 ustawione w linii. Nowozelandzka piechota nie miała dostatecznej siły ognia, by zmierzyć się z czołgami. Wówczas druga z kompanii piechoty spowodowała eksplozję połączonych z sobą min, ponosząc ciężkie straty. Znajdującego się w ciężkiej sytuacji przeciwnika natychmiast ostrzelali bersalierzy, ten pomimo to zaszarżował na bagnety. Uderzenie załamało się jeszcze przed włoskimi liniami i Nowozelandczycy musieli się wycofać. Zginął dowódca, a kompania została zredukowana do ledwie siedmiu ludzi. Po odwrocie naprzód ruszyły dwa M14, które zamierzały otoczyć ocalałych przeciwników. Czołgi napotkały trzecią z alianckich kompanii, ostrzelały ją z dystansu 180 m i przycisnęły do ziemi. Przed północą cały nowozelandzki batalion został zmuszony do odwrotu.
O świcie 22 lipca nowozelandzki batalion znajdował się na eksponowanych pozycjach w skalistym terenie, gdzie nie dało się okopać. Na pomoc piechocie wysłano trzy Bren Carriery, które dostały się pod silny ostrzał włoskich czołgów i musiały poszukać osłony. Nowozelandzka artyleria ostrzelała włoskie M14, które zamierzały przeprowadzić kontratak i zmusiły je do schowania się za grzbiet. Dalszych ataków już nie było. Nękający ostrzał prowadziła włoska artyleria, a po południu nalot wykonało kilka bombowców Osi. Z zadaniem wsparcia piechoty przybyła w końcu 22. BPanc., ale nie spróbowała większego ataku na dobrze okopanych Włochów. Kilka brytyjskich czołgów zainkasowało trafienia, w konsekwencji wycofano je i piechota znowu musiała radzić sobie sama. O 20.45 w końcu ją wycofano, co miało związek z katastrofalną porażką w rejonie grzbietu Ruweisat na północy.
Nocą 26-27 lipca nowozelandzka 2. DP przeprowadziła pozorowany atak na Bab el Qattara, którego celem było odwrócenie uwagi DAK od północnego sektora frontu. Jedynym skutkiem akcji było pozostanie przez kilka godzin w tym rejonie DPanc. „Littorio”. Na północy Brytyjczycy odnieśli początkowe powodzenie atakując włoską 102. DZmot. w rejonie grzbietu Miteirya, ale piechoty w porę nie wsparły czołgi. Ta akcja wyczerpała już możliwości obu stron. Na pewien czas na froncie zapanował spokój.