Szósta bitwa nad Isonzo: pozorny przełom
1916 r.:
2 sierpnia: W Tarencie w powietrze wyleciał pancernik „Leonardo da Vinci”, niesłusznie podejrzewano austriacki sabotaż.
6-17 sierpnia: szósta bitwa nad Isonzo, bitwa o Gorizię. Bitwa była
pierwszym wielkim zwycięstwem Włochów i jedynym sukcesem Ententy w 1916
roku. Sukces nie był wynikiem szczęśliwego zbiegu okoliczności, ani
efektem powtarzanych dotąd frontalnych ataków na pozycje przeciwnika.
Bitwa była pierwszym włoskim wysiłkiem ofensywnym, który zaplanowano z
taką starannością, nie bez znaczenia było inteligentne użycie nowej
rewolucyjnej broni: bombardy, czyli moździerza okopowego strzelającego
pociskiem z dużym ładunkiem wybuchowym zdolnym niszczyć zapory z drutu
kolczastego i fortyfikacje przeciwnika.
By zająć Gorizię
należało wyeliminować trzy filary austriackiego przyczółka na Isonzo:
Monte Sabotino, Podgora i San Michele. Szczególnie ważne było opanowanie
Sabotino, gdzie znajdowało się obserwatorium artyleryjskie i
umieszczone w jaskiniach stanowiska, które dawały wsparcie innym
pozycjom rozmieszczonym w dolinie.
By zdobyć szczyt Sabotino,
włoscy saperzy od miesięcy przygotowywali sieć krytych okopów,
połączonych ze sobą przejściami, które miały umożliwić skryte podejście
do wrogich pozycji, bez długiego narażania się na ogień snajperów i
cekaemów. Po raz pierwszy, podczas fazy ataku włoskiej piechoty, Włosi
wykonali ostrzał pociskami gazowymi stoków Monte Vodice, położonej
naprzeciwko Sabotino, celem zneutralizowania działań austriackiej
artylerii.
Pierwszym sektorem, gdzie miał miejsce włoski atak
była Monte San Michele. Z pomocą bombard i dzięki skrupulatnemu
przygotowaniu, charakterystycznemu dla tej bitwy, z niewiarygodną
łatwością, zwłaszcza w porównania dla straszliwej sławy, jaką cieszyły
się trzy szczyty San Michele, żołnierze włoscy zdołali opanować po
południu 6 sierpnia szczyty 1 i 2. Rozległy obszar, na którym trwała
bitwa, charakterystyka terenu w rejonie Krasu i zawzięty opór Austriaków
sprawiły, że pomimo udanego początku włoskie natarcie zatrzymało się,
także w oczekiwaniu na postępy na innych odcinkach frontu.
Ostrzał bombard i dział skierowany na Monte Sabotino trwał o 7.00 do
16.00 7 sierpnia, w tym okresie trzy włoskie kolumny, w tym ta kierująca
się wprost na szczyt dowodzona przez płk Pietro Badoglio, przeszły do
ataku. Wielu Austriaków, ogłuszonych przez bombardy, zostało
zaskoczonych gdy tylko opuścili swoje schrony: o 16.35 na szczycie
Sabotino, kocie 609, zawisła tricolore. Dłużej trwała austriacka obrona
na Podgora: szczyt Podgora i Grafemberg wieczorem 7 sierpnia pozostały w
rękach Austriaków, a Calvario i Lucinico opanowali Włosi. W tym
momencie Boroević, który z pewnością nie spodziewał się tak silnej
ofensywy, a kolejnego „klasycznego” ataku Włochów, nakazał ewakuację
przyczółka mostowego pod Gorizią, by uratować tylu ludzi ilu będzie
możliwe. Od ranka 8 sierpnia Austriacy przeprowadzili serię kontrataków
na utracone cele, chciano przy tym nie tyle je odzyskać, co odwrócić
uwagę Włochów od trwającego odwrotu 58. DP gen. Zeidlera. Z 18 tys.
ludzi wchodzących w skład dywizji, która dotąd powstrzymywała uparte
ataki Włochów, tylko 5000 zdołało się wycofać na drugi brzeg Isonzo.