Niczym niepoparty optymizm Praski
Ze względu na konieczność operowania w niezwykle trudnym terenie Dywizja „Julia” podzieliła swoje siły na dwie grupy taktyczne.
Pierwszą tworzył 8. Pułk Alpejski i dywizjon artylerii alpejskiej „Conegliano”, którą podzielono na trzy kolumny: batalion „Tolmezzo” bez wsparcia artylerii miał zabezpieczać lewą flankę dywizji, batalion „Gemona” z dwoma bateriami, batalion „Cividale” z baterią artylerii.
Drugą kolumnę tworzyły 9. Pułk Alpejski, dywizjon artylerii „Udine” oraz służby, podzielono ją na dwie kolumny: batalion „L’Aquila” z baterią artylerii, batalion „Vicenza” z baterią.
Trzy kolumny pierwszej grupy miały operować na wschód od Góry Smolikas (https://pl.wikipedia.org/wiki/Smolikas) maszerując ku miejscowościom: Tornovo, Furka, Samarina, Bryaza, Vovusa i Metsowo. Druga grupa miała przekroczyć rzekę Vojussa i kierować się na południe i maszerować na Metsowo, gdzie miało spotkać się wszystkie pięć kolumn. Albański batalion ochotniczy miał chronić prawą flankę dywizji.
Układ terenu, brak możliwości utrzymania łączności z zapleczem (całe zaopatrzenie zabierano z sobą), okres deszczy, powodowały, że oddziały „Julii” borykały się z licznymi ograniczeniami, które z całą mocą ujawnią się podczas przeprowadzania operacji. Strzelcy alpejscy musieli bardzo mocno polegać na swoich mułach, dlatego przydzielono ich więcej niż zakładał etat (zaś gołym okiem widać, że w OdB brak jednego batalionu Alpini i dywizjonu artylerii…). W ocenie sztabu dywizji zwierząt jucznych było nadal zbyt mało, więc postarał się i otrzymał zgodę na rekwizycję albańskich koni przebywających w okolicznych gospodarstwach. Tych jednak było mało lub były nienawykłe do czekających je zadań i w żaden sposób nie rozwiązało to kryzysowej sytuacji.
W trudną górską wyprawę nie zabierano niczego, co uważano za niezbędne, w tym wozów czy kuchni polowych, ponieważ mogłyby one tarasować wąskie górskie ścieżki. Kosztem rzeczy osobistych zabierano żywność, amunicję, medykamenty czy środki łączności. Ponieważ operacja opanowania Metsowo była zaplanowana na 5-6 dni każdy Alpino lub artylerzysta zabierał z sobą cztery racje suchej żywności (kawa, cukier, suchary, puszkowane mięso), dwie racje świeżej żywności (tak bym to zinterpretował: razioni di viveri di conforto), dwie racje tytoniu i… una giornata di vivieri ordinari (kolejna racja żywności, ale nie mam pojęcia, o co chodzi). Muły dźwigały pięć porcji furażu i tyle amunicji, ile zdołały unieść. Okazało się, że możliwości zwierząt są zbyt małe i każdy artylerzysta dodatkowo został obciążony jednym pociskiem niesionym w plecaku.
Szef sztabu „Julii”, col. Corniani, polecił ten. col. Leonarduzzi, który sprawował komendę w bazie Erseke, by „zrekrutował” setkę albańskich koni wraz z przewodnikami, które miały stworzyć osobną kolumnę dowodzoną przez włoskiego oficera. Konie miały ruszyć śladem sztabu dywizji w dwa dni po rozpoczęciu operacji. Był to środek zapobiegawczy, który miał przedłużyć autonomię działania „Julii” ponad planowane 5-6 dni. Z winy albańskich przewodników ten środek zapobiegawczy zda się na nic.
24 października gen. Visconti Prasca wizytował wojska przygotowane do inwazji. Nawet wśród oficerów mówił o szybkiej penetracji greckiego terytorium, sami Grecy mieli nie stawiać oporu z powodu zdrady części greckich generałów. Takie poglądy były skutkiem propagandy uprawianej przez faszystowskich polityków, ale nie miały one nic wspólnego z rzeczywistością.
Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite:
https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Książka „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” dostępna na Allegro, zamówić można także pisząc na marek.sobski@interia.eu
Cena 40 zł + wysyłka