Musi chodzić o misję podwodnego stawiacza min „Pietro Micca” (capitano di fregata Alberto Ginocchio), który nocą 12 sierpnia postawił 40 min (pełny zapas) 23 Mm na północny zachód od Aleksandrii. Żadna jednostka na nich jednak nie zatonęła. 14 sierpnia „Micca” zaatakował napotkaną formację niszczycieli nieprzyjaciela. Wystrzelono pojedynczą torpedę z rufowej wyrzutni, która chybiła jednak celu. W wyniku kontrataku na włoski okręt zrzucono bomby głębinowe. I tyle. Reszta to już tylko wytwór propagandystów i jak zawsze bardzo ładny rysunek Achille Beltrame.
Ciekawa uwaga Giorgio Rochata z wydanej przez Napoleona V książki „Włochy na wojnie 1935-1943. Od podboju Etiopii do klęski”: „Nie ma żadnych wątpliwości co do porażki propagandy faszystowskiej, która przedstawiała wojnę w Rosji jako krucjatę przeciwko ateistycznemu komunizmowi. Odnajdujemy pewne jej echa tylko u nielicznych oficerów, ale z pewnością nie u żołnierzy, którzy na tyłach często nawiązywali serdeczne (jak na tamtejsze warunki) stosunki z cywilami. Jest elementem złożonego problemu wojny fakt, że wielu weteranów wróciło nienawidząc nie Rosjan, ale Niemców, i to pomijając zajadłość walk. Oczywiście nie dotyczy to ocalałych z niewoli”.
Co do ostatniego zdania pełna zgoda, świadectwa pozostawione przez tych nielicznych, którzy ocaleli, powinny być jak najszerzej rozpropagowane, by wszyscy mieli świadomość czym realny komunizm jest. Nienawiść, a może w części przypadków tylko niechęć, do Niemców także jest bezsporna i jest zasługą niemieckiego rasizmu w stosunku do Włochów (i pozostałych sojuszników). Natomiast całą tę układankę burzy fakt, że siły zbrojne RSI w sporej części były oparte o weteranów z Rosji, którzy motywowali trwanie przy faszyzmie chęcią obrony Włoch przed komunizmem, który mieli okazję poznać z bliska (także dzięki kontaktom z cywilami, którzy wiele opowiadali o sowieckim raju).
Jak widać, książka o ARMIR już powstaje!
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Betasom 1940-1945: https://allegrolokalnie.pl/oferta/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk oraz liczne księgarnie
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w pierwszej połowie 2023 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Tymczasem ciekawe wieści z Włoch, gdzie powstaje film „Comandante”, czyli opowieść o Salvatore Todaro – asie włoskiej broni podwodnej, dowódcy bardzo brawurowego (to jego admirał Dönitz ochrzanił, że nie dowodzi kanonierką, a okrętem podwodnym), który zasłynął na cały świat swoją humanitarną postawą podczas bezwzględnej wojny na morzu.
Co ciekawego wiadomo o filmie? Właśnie powstaje on w bazie morskiej w Tarencie. Okręt Todara – Comandante Cappellini – nie zagra żadna z jednostek Marina Militare, gdyż aż około setki osób pracowało nad powstaniem jego rekonstrukcji (kamień z serca). Cytuję: „W ciągu ośmiu miesięcy 100 inżynierów, budowniczych i rzemieślników, przy wsparciu Cinecitta i biura historycznego Marynarki Wojennej, wiernie zrekonstruowało Cappelliniego. Na kadłub o długości 73 metrów zużyto 73 tony stali”. „Dokładna reprodukcja, śrubka po śrubce” – skomentował admirał inspektor Pasquale De Candia, dyrektor Arsenału Wojskowego w Tarencie.
Główną rolę zagra znany włoski aktor (a być może obecnie największa gwiazda ich kina) Pierfrancesco Favino. Autorami filmu są laureat nagrody Strega Sandro Veronesi i Edoardo De Angelis.
Akcja filmu dotyczyć będzie głównie wątku uratowania załogi belgijskiego parowca „Kabalo”. Kolejny cytat z artykułu dotyczącego filmu: ‚kiedy kapitan „Kabalo” Georges Vogel, schodząc na ląd w zatoce Santa Maria na Azorach, zapytał Todaro, dlaczego naraził się na tak poważne ryzyko, łamiąc dyrektywy swojego dowództwa, włoski oficer odpowiedział: „Bo jesteśmy Włochami”‚. I dalej: ‚Todaro wrócił następnie do włoskiej bazy Betasom w Bordeaux, a jego przełożeni sprzeciwili się akcji ratunkowej, zwracając mu uwagę, że jest na wojnie i załogi innych narodowości nie zachowałyby się tak samo. „Inni nie mają na swoich barkach dwóch tysięcy lat cywilizacji jak ja” – brzmiała jego odpowiedź, odnotowana w ówczesnych wojskowych aktach’.
Czekam z niecierpliwością.
Kolejną książką, którą planuję napisać i wydać po angielsku i polsku, jest praca traktująca o armii włoskiej w Rosji (ARMIR) w latach 1942-1943. Tak sobie myślę, że ciągle otwartym pytaniem pozostaje, która z armii sojuszniczych była najbardziej wartościowym partnerem dla Wehrmachtu. Tak się szczęśliwie złożyło (choć nie dla bezpośrednich uczestników), że armie włoska, węgierska i rumuńska dostały podobne zadania: zająć pozycję nad Donem, ufortyfikować brzegi tej rzeki i niszczyć wszelkie próby Sowietów zmierzające do uchwycenia na niej przyczółków, z których mogło wyjść uderzenie zagrażające manewrowi Osi na Kaukaz i nad Wołgę (ze Stalingradem w roli symbolu). Wszystkie armie sojusznicze zaangażowane na południowym odcinku frontu połączyło też jeszcze coś: zostały zimą 1942/1943 zaatakowane, w sporej części okrążone i mocno poturbowane (delikatnie mówiąc). Dlatego uważam, że za sensowne w takim porównaniu będą następujące kryteria: -ilość, wielkość i znaczenie przyczółków, jakie zdołali uchwycić Sowieci na odcinkach poszczególnych sojuszników Niemców, -skuteczność prób likwidacji tych przyczółków, -postawa sojuszników Niemców w obliczu wymierzonej w nich ofensywy Sowietów, -postawa Rumunów, Węgrów i Włochów podczas zimowego odwrotu, skuteczność działań, ale też skłonność do masowych kapitulacji czy przeradzania się w zdezorganizowany motłoch.
Dużo pracy. Ale także ekscytujące wyzwanie i mam nadzieję kawał fajnej lektury dla Was.
Na dniach na Amazonie zadebiutuje anglojęzyczne Betasom (o nim niebawem szerzej), a później wszystkie siły na polskojęzyczną Afrykę Wschodnią. Natomiast ARMIR na długie zimowe wieczory.
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w pierwszej połowie 2023 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Armia francuska dysponowała około 400 egzemplarzami ADR 1, po jej kapitulacji trafiły one do Wehrmachtu i Regio Esercito. Włosi osłonili ich przestrzeń ładunkową grubymi na 10 mm tarczami okopowymi pamiętającymi Wielką Wojnę lub płytami pancernymi podobnej grubości, których poszukiwano na całych Bałkanach. Osłony i płyty były umieszczone w dwóch rzędach po 8 płyt każda na skrzyniach ładunkowych, i łączone razem przez spawanie. Wycinano w nich prostokątne lub elipsoidalne otwory, by stworzyć stanowiska strzeleckie (ogółem aż 32 szczeliny strzeleckie na pojazd – po 13 na każdy z boków i 6 z tyłu). Niestety, improwizacja miała ten minus, że dach zupełnie nie był osłonięty przed odłamkami czy granatami. Dlatego często montowano tam siatki lub deski, by zapewnić sobie choć trochę ochrony. Dopiero w późniejszym okresie opancerzono także kabinę kierowcy i zbiorniki paliwa (w kabinie były trzy kolejne szczeliny strzeleckie). Jednak osłony nadal nie miały koła, komora silnika i chłodnica.
Ich zadaniem było wsparcie wojska w akacjach przeciwpartyzanckich oraz ochrona własnych linii zaopatrzeniowych (w tym przebijanie się do odciętych garnizonów w różnych wsiach i miastach), musiały być więc odpowiednio uzbrojone. Początkowo na dachu umieszczano rkm Breda Mod. 30. Dopiero później w środkowej części ładowni zainstalowano stanowisko ckm FIAT-Revelli Mod. 14/35 z przednią osłoną chroniącą strzelca.
Tak przebudowane i uzbrojone ciężarówki Reanult zaczęły wchodzić do służby około początku 1942 roku, choć nie jest znana dokładna ich liczba (ale nie powinno ich być więcej niż 15). Po kapitulacji Włoch ocalałe pojazdy przejęli Niemcy i wykorzystywali do podobnych zadań. Nie jest wykluczone, że kilka z nich trafiło w ręce Chorwatów lub jugosłowiańskich partyzantów.
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w pierwszej połowie 2023 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussolinieg
Siły zbrojne państwa dochowującego wierności sojuszowi z III Rzeszą cierpiały na ogromny brak należytych środków walki. W przypadku czołgów i innych pojazdów większość zagarnął Wehrmacht po 8 września 1943 roku, a i włoski przemysł na północy kraju w większości pracował dla sojuszników. Na potrzeby Esercito Nazionale Repubblicano trafiły pojazdy po naprawach czy rekwirowane cywilom. Dokonywano także różnych adaptacji. Widoczny na zdjęciu pojazd to nic innego jak SPA-Viberti AS43 (przeznaczony do działań na pustyni pojazd rozpoznawczy) z dodanym opancerzeniem i uzbrojeniem w postaci trzech ckm Breda Mod. 37 kal. 8 mm. Powstał tylko jeden taki improwizowany samochód pancerny; trafił do Batalionu „Fulmine” z Xª Divisione MAS (piechota morska nawiązująca tradycjami do legendarnej lekkiej flotylli, czyli komandosów morskich). Pojazd wykorzystano do patrolowania szlaków zaopatrzeniowych w rejonach aktywności włoskich partyzantów. Brał też udział w zakończonej sukcesem likwidacji Repubblica Partigiana di Alba (partyzanckiej republiki Alby – od miasta w Piemoncie). Później SPA-Viberti AS43 Blindata działa na tym, co dla Włochów z RSI było ich frontem wschodnim, czyli przeciwko jugosłowiańskim partyzantom. Najpewniej został zniszczony podczas walk z partyzantami w kwietniu 1945 roku.
Wspominana jednostka Esercito Cobelligerante Italiano (tzw. armii Badoglia) wywodziła się z 44. DP „Cremona” (walczyła w kampanii francuskiej, później stacjonowała na Sardynii i okupowała Korsykę, gdzie po 8 września 1943 roku toczyła zwycięskie boje z Niemcami). We wrześniu 1944 roku w miejscowości Altavilla Irpina sformowano Gruppo da Combattimento „Cremona” (Grupę Bojową), umundurowaną i uzbrojoną na modłę brytyjską.
Na froncie znalazła się w styczniu 1945 roku, z niepełnym jeszcze składem osobowym, będąc podporządkowaną I Kanadyjskiemu Korpusowi Armijnemu, który dostarczył kilka wspierających jednostek artylerii. Rozmieszczona pomiędzy linią kolejową Ravenna-Alfonsine a morzem, od pierwszych dni grupa była narażona na liczne ataki próbne ze strony sił niemieckich.
Pod koniec lutego „Cremona” przeszła pod zwierzchność brytyjskiego V KA (wówczas wchłonęła partyzancką brygadę – 28. Brigata Garibaldi „Mario Gordini”, jedyną wcieloną do regularnej armii). 2 marca przeprowadziła swą pierwszą akcję ofensywną: dwa bataliony piechoty wsparte czołgami Mk IV Churchill miały odblokować Przełęcz Primaro. Początkowo się to nie udało ze względu na silną obronę opartą o rozległe i dobrze rozmieszczone pola minowe. Następnego dnia Włosi spróbowali ponownie, uzyskując pełne powodzenie.
10-13 kwietnia Grupa Bojowa przełamała niemiecką linię obronną na rzece Senio, wyzwoliła Fusignano i Alfonsine, a następnie przekroczyła rzekę Santerno.
Pad przekroczono prowizorycznymi środkami przeprawowymi (przygotowanymi z pomocą ludności cywilnej Massa Fiscaglia), docierając 23 kwietnia do Ariano Polesine i zdobywając je następnego dnia po ciężkich walkach. Po wyzwoleniu Adrii i przekroczeniu mostu Cavarzere, kontynuowano natarcie w kierunku Chioggii, Mestre i Wenecji.
29 kwietnia część zmotoryzowanych awangard jednostki dotarła do Dolo, Mira, Mestre i do bram Wenecji, do której jednak najpierw dotarli komandosi (dokładniej Nuotatori Paracadutisti, czyli płetwonurkowie-spadochroniarze) Pułku Piechoty Morskiej „San Marco”, którzy o 8 rano 28 kwietnia wylądowali w Chioggii. 30-go komandosi dotarli do Wenecji, a w ślad za nimi „Cremona”.
Straty bojowe podczas kampanii włoskiej wyniosły 208 poległych i 400 rannych. Capitano Luigi Giorgi jest jedynym żołnierzem włoskim odznaczonym podczas II WŚ aż dwoma złotymi Medalami Waleczności Wojskowej, a także amerykańską Srebrną Gwiazdą.
Pomiędzy 28 kwietnia a połową czerwca żołnierze „Cremony” (pojedyncze przypadki), a zwłaszcza partyzanci brali udział w tzw. masakrze w Codevigo koło Padwy, gdzie wymordowano 136 żołnierzy GNR, Czarnych Brygad oraz cywili. O tych wydarzeniach opowiada film „Il segreto d’Italia” z 2014 roku.
Luigi Giorgi (Carrara, 7 września 1913 – Ferrara, 7 maja 1945) jako jedyny żołnierz kampanii mającej na celu wyzwolenie Włoch otrzymał dwa złote Medale Waleczności Wojskowe (MOVM).
Po uzyskaniu dyplomu biegłego księgowego i eksperta handlowego, Giorgi zapisał się na kurs oficerski w szkole w Palermo w listopadzie 1935 r. Przydzielony do 21. Pułku Piechoty Dywizji „Cremona”, po mianowaniu na podporucznika został komendantem Wojskowej Szkoły Medycznej we Florencji, a w 1937 roku przeszedł do rezerwy.
Dwa lata później został powołany do 21. Pułku Piechoty, w którym służył przez całą II wojnę światową. W styczniu 1940 r. awansował do stopnia porucznika, w styczniu 1942 r. do stopnia kapitana, a od 1943 r. dowodził 3. kompanią strzelecką.
8 września 1943 roku zastał młodego oficera podczas służby na Korsyce, gdzie jego dywizja – pod dowództwem generała Clemente Primieri – skutecznie przeciwstawiła się wojskom niemieckim, a następnie została przeniesiona na Sardynię. Gdy latem 1944 r. została ona przekształcona w Grupę Bojową „Cremona”, działającą u boku Aliantów, Giorgi nadal pozostawał w jej składzie.
Oficer „o silnej osobowości i wpływie na swoich żołnierzy” w marcu 1945 roku wziął czynny udział w działaniach wojennych w rejonie Comacchio jako dowódca 3 kompanii odtworzonego 21. Pułku Piechoty, działającego na skrajnej prawej flance brytyjskiej 8. Armii. Wówczas zasłużył na swój pierwszy złoty medal, przyznany po dwóch odważnych akcjach: zdobyciu na czele dwóch żołnierzy-ochotników umocnionej niemieckiej pozycji w Chiavica Pedone, a następnej nocy uratowaniu ciężko rannego żołnierza na polu minowym. Odznaczenie zostało mu wręczone 6 marca w Rawennie w obecności najwyższych alianckich władz wojskowych we Włoszech: marszałka Harolda Alexandra, generała Richarda McCreery’ego i generała Charlesa Keightleya.
Następnie, podczas kwietniowej ofensywy, która doprowadzi do kapitulacji wojsk nazistowsko-faszystowskich we Włoszech, na czele niewielkiej grupy zaatakował próbującą się wycofać kolumnę niemieckich pojazdów, blokując ją, biorąc do niewoli osiemdziesięciu jeńców i przejmując przewożony materiał wojenny.
Na kilka dni przed końcem wojny, między 26 a 27 kwietnia, pod Croce di Cavarzere, podczas nieprzyjacielskiego kontrataku, gdy pod silnym ostrzałem robił co mógł, aby uwolnić dwóch swoich żołnierzy spod gruzów zniszczonego posterunku, został ciężko ranny.
Przyjęty do 66. brytyjskiego szpitala polowego znajdującego się w Ferrarze, zmarł dwa tygodnie później, 7 maja 1945 roku, tego samego dnia, w którym podpisano bezwarunkową kapitulację hitlerowskich Niemiec.
Jego pamięć została nagrodzona drugim MOVM, a także amerykańską Srebrną Gwiazdą, przyznawaną „za wyjątkowe akty męstwa”.
WAŻNE: Książka o kampanii w Afryce Wschodniej będzie miała poślizg i ukaże się dopiero po Nowym Roku. Niestety, różne opóźnienia spowodowały, że obecnie pracuję równocześnie nad nią i anglojęzycznym Betasom. Idzie okres świąteczny, więc żniwa na Amazonie, i to pozycja obcojęzyczna ma priorytet (wręcz musi się ukazać!!!). Inna sprawa, że samo zapoznanie się z uwagami korekty i sensowne odniesienie się do nich to kilka tygodni pracy, a na takim etapie jest Afryka Wschodnia. Dbałość o jakość publikacji jest najważniejsza. Dlatego proszę o jeszcze chwilę cierpliwości. W 2023 roku to polskie publikacje będą miały priorytet, kolejno będą to Afryka Wschodnia, Francja 1940 + łamacze blokady na drodze na Daleki Wschód oraz CSIR + ARMIR (być może w jednym tomie).
Za niedogodności przepraszam! Zrewanżuję się z nawiązką!
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Ciekawą sprawą jest zmiana nazwy tego pierwszego. 25 lipca 1943 roku król Wiktor Emanuel III odsunął od władzy Benita Mussoliniego i z marszu ruszyło rozliczanie przeszłości. Oba widoczne na zdjęciu niszczyciele należały do typu Soldati (żołnierze). Nazwę „Camicia Nera” (Czarna Koszula, czyli żołnierz liniowej formacji milicji faszystowskiej) zmieniono na „Artigliere” (Artylerzysta), honorując w ten sposób jego bliźniaka zatopionego w bitwie u Przylądka Passero (11-12 X 1940). Po kapitulacji Włoch okręt przeszedł na Maltę i później do Aleksandrii w Egipcie. Później wykonał liczne misje w ramach tzw. Marina Italiana Co-belligerente (sojuszniczej z Aliantami). Byłą Czarną Koszulę czekało jednak jeszcze wyjątkowe upokorzenie… w 1949 roku niszczyciel w ramach reparacji wojennych przekazano ZSRR. Do Odessy „Artigliere” doprowadzili cywilni włoscy marynarze, płynąc pod banderą floty handlowej Italii. Na pokładach nie przewożono amunicji, gdyż podejrzewano Włochów o możliwość przeprowadzenia sabotażu i puszczenie niszczyciela na dno nim przejmą go nowi właściciele (amunicję dowiozły potem statki handlowe). Od 23 stycznia 1949 roku stał się sowieckim Z 12 (potem jeszcze kilka razy zmieniał nazwę), służąc w Flocie Czarnomorskiej. Pod sam koniec 1954 roku stał się okrętem-celem i potem w różnych funkcjach był używany do szkolenia. Na złom trafił w 1960 roku.
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Okazja: anglojęzyczna seria Mussolini’s War za jedyne 150 zł + dostawa: https://allegrolokalnie.pl/…/seria-mussolinis-war-w… (ewentualnie mogę zaoferować 130 zł + InPost 15,69 zł poza Allegro – zapraszam na PW).
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zgodnie z obietnicą publikuję podsumowanie obecności wojsk włoskich w ZSRR. Informuję także, że od jutra intensywnie piszę książeczkę o włoskich łamaczach blokady na szlaku prowadzącym ku Dalekiemu Wschodowi.
Ważne: trwają zapisy na polskojęzyczną wersję książki o kampanii w Afryce Wschodniej 1940-1941. Prognozowana cena 70-80 zł (ok. 470 stron licząc ze zdjęciami i mapami) (nie pobieram przedpłat). Proszę o informację w komentarzu pod zdjęciem na PW lub na marek.sobski@interia.eu Więcej informacji: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=6860
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————–
W wyniku opisanych wydarzeń praktycznie całe dywizje „Cuneense”, „Julia” i „Vicenza” zostały zniszczone przez przeciwnika. W poległych i zaginionych dywizje straciły: „Tridentina” 7730 ludzi, „Julia” 9790, „Cuneense” 13 470, sztab Korpusu Alpejskiego, jednostki korpuśne oraz służby straciły 3180 ludzi, a DP „Vicenza” 7760. Początkowy stan wyżej wymienionych jednostek to ok. 55 000 ludzi. Duże ofiary poniosły także mniejsze jednostki, np. z liczącego 564 ludzi, w tym uzupełnienia, batalionu narciarzy „Monte Cervino” podczas całej kampanii zginęło 114 żołnierzy, a 226 uznano za zaginionych; z sowieckich obozów dla jeńców wróciło ledwie 15 osób. Dodając do tego wcześniejsze straty będące wynikiem sowieckiej operacji „Mały Saturn”, 8. Armia włoska w ciągu 45 dni tragicznej zimy 1942/1943 r. poniosła następujące straty:
-polegli i zaginieni: 3010 oficerów na 7130; 81 820 podoficerów i żołnierzy na 221 875; -rannych i odmrożonych: 29 690; -czworonogów: 80%; -pojazdów: 70%; -motocykli: 87%; -broni zespołowej: ok. 76%; -artylerii różnych kalibrów: 97%.
Włosi w żaden sposób nie byli w stanie zrównoważyć takich atutów przeciwnika jak panujące w powietrzu WWS oraz niszczący ostrzał wyrzutni rakietowych. Bardzo duże straty ponoszono zwłaszcza podczas tragicznych odwrotów, gdy brakowało dostatecznej ilości środków kołowych i paliwa dla nich. 8. Armia przed grudniową ofensywą Sowietów posiadała 15 750 różnych pojazdów i 4851 motocykli, straciła odpowiednio 11 139 i 4243. Większość z nich zniszczyli sami Włosi z powodu braku paliwa. Wśród strat należy także odnotować 20 000 mułów, ponadto zapewne dalsze zwierzęta.
Pod koniec stycznia 1943 r. pobita ARMIR była podzielona na trzy grupy:
-północna: pozostałości Korpusu Alpejskiego (w tym Dywizja „Tridentina”) z około 16 000 ludzi i 2500 czworonogów. -centralna: DP „Cosseria”, zgrupowanie kawalerii i różne służby z 9000 ludzi, 2500 czworonogów i 130 pojazdami. -południowa: Dywizje „Sforzesca”, „Ravenna”, „Pasubio”, „Torino”, 3. Dywizja Szybka, cześć „Cosserii”, służby korpusów II i XXXV, Intendentura itp., razem ok. 65 000 ludzi, 300 czworonogów, 1500 pojazdów, stacjonujące w Zagłębiu Donieckim i Dniepropietrowsku.
W dalszym odwrocie ku Białorusi 8. Armia zażądała pociągów dla grup północnej i centralnej, ale z powodu złej sytuacji na froncie odmówiono jej ich podstawienia.
8 lutego 1943 r. zmotoryzowana kolumna „Carloni” (kompania dowodzenia 6. Pułku Bersalierów, improwizowany batalion będący pozostałością 6. Pułku, kolejny improwizowany batalion bersalierów „Cosentino”, II dywizjon 17. part. z DP „Sforzesca”, XIX dyon art. plot.) zatrzymała się w Pawłogradzie z powodu braku benzyny. Dwa dni później w mieście ogłoszono stan alarmu z powodu zbliżania się do miasta wojsk sowieckich. Dowódca 6. Pułku Bersalierów przejął wówczas dowodzenie wszystkich sił niemiecko-włoskich w mieście. Pomiędzy 10-20 lutego toczono w Pawłogradzie starcia z jednostkami zmotoryzowanymi i pancernymi przeciwnika, a także z formacjami partyzanckimi. Te ostatnie zasilili także członkowie Schutzmannschaftu (bataliony ochrony, popularnie nazywane Schuma, rekrutowane także z wziętych do niewoli jeńców). 20 lutego bersalierzy płk Mario Carloniego, wsparci przez tuzin niemieckich czołgów, dokonali wypadu do miejscowości Snamenka. Niemcy i Włosi puścili wioskę z dymem. W drodze powrotnej, w rejonie osady Gorianowskij, kolumnę zaatakowali żołnierze Armii Czerwonej i partyzanci, których zdołano odeprzeć. Następnego dnia bersalierzy z kompanii kpt. Parisa oraz oddział niemiecki, powrócili do miejscowości, w walce o każdy dom oczyszczono ją z żołnierzy przeciwnika i partyzantów. Jako karę za zamordowanie dwóch niemieckich oficerów i pomoc partyzantom rozstrzelano wszystkich męskich mieszkańców wioski. Nie jest jasnym, czy za masakrę odpowiadają Niemcy czy bersalierzy. Jednak jest to najbardziej jaskrawy przykład udziału Włochów w zbrodni wojennej popełnionej na terenie ZSRR.
6 marca właściwie cała ARMIR (114 485 ludzi + 29 690 rannych i odmrożonych) skoncentrowała się w rejonie Homla. Zdziwienie budzi ewakuacja Włochów akurat na Białoruś, a nie na przykład do Rumunii i stąd do Włoch. Według części badaczy była to decyzja Adolfa Hitlera, który uważał, że napływ tysięcy żołnierzy pobitej na wschodzie armii włoskiej do ojczyzny uświadomi Włochom rozmiary klęski i podkopie pozycję faszystowskiego reżimu. Faktycznie, część badaczy uważa, że to klęska ARMIR była najważniejszym czynnikiem decydującym o upadku Mussoliniego. Przeciwko tej decyzji protestował generał Gariboldi, ale nie został wysłuchany przez Niemców.
W II KA rozpoczęto reorganizację, jeszcze w Rosji praktycznie udało się odtworzyć dywizje „Ravenna” i „Cosseria”. Ciężko doświadczonych żołnierzy Korpusu Alpejskiego natychmiast ewakuowano, pomiędzy 6-15 marca wyruszały pociągi kierujące się do Włoch, 24. tego miesiąca zakończono ewakuację korpusu. Na dzień 1 marca 1943 r. wraz z włoską armią było 6500 ocalałych z „Tridentiny”, 3200 z „Julii” i tylko 1300 z „Cuneense”. Z Dywizji Piechoty „Vicenza” pozostało ok. 1000 ludzi.
Następnie (8-30 marca) ewakuowano XXXV KA (dawny CSIR, który walczył od operacji „Barbarossa”) oraz sztab armii. Pogarszająca się sytuacja strategiczna Włoch wymusiła na Comando Supremo decyzję o ewakuowaniu do kraju także II KA, który rozpoczął przerzut pod koniec kwietnia, a 22 maja odszedł z Homla ostatni pociąg wiozący jego żołnierzy do Italii. We Włoszech ARMIR rozlokowano na północnym wschodzie kraju. Po urlopach wszyscy zdrowi mieli wrócić do szeregów i z odtworzonymi dywizjami kontynuować walkę.
Bez żadnych wątpliwości należy podaż, że do Włoch wróciło z niewoli 10 032 żołnierzy ARMIR. Zaraz po wojnie i w kolejnych latach rząd ZSRR nie ujawnił liczby włoskich jeńców przebywających na wschodzie. Wiele rodzin jeszcze przez długie lata żyło nadzieją, że ich bliscy są przetrzymywani w obozach. Dopiero w 1992 roku do Włoch przekazano dokumentację dotyczącą jeńców. Na listach jeńców znalazło się 64 500 włoskich nazwisk, z tej liczby 38 000 zmarło w niewoli (tylko 20 650 udało się ustalić z imienia i nazwiska), repatriowanych zostało 22 000 ludzi. Los 2000 ludzi nie został sprecyzowany, 2500 nazwisk powtarza się, wśród nazwisk są też osoby cywilne i obcokrajowcy. Włosi oceniają, że w drodze do łagrów życie straciło około 22 000 jeńców; pomordowanych, pozostawionych w śniegu bez opieki, zmarłych z ran i chorób. Jednak wszystkie te dane zaburza uwzględnienie w nich także internowanych w Niemczech po kapitulacji Włoch (8 września 1943 r.) żołnierzy włoskich, którzy podczas przesuwania się na zachód linii frontu wpadli w ręce Armii Czerwonej. Los włoskich jeńców był równie tragiczny jak żołnierzy innych narodowości walczących na froncie wschodnim. W obozie w mieście Tambow tylko w 1943 roku śmiertelność wśród jeńców wyniosła 90%. W Miczuryńsku przeżyło 250 spośród 7000 Włochów, którzy tam trafili. W obozie Krinowaja odnotowano przypadek kanibalizmu, który był obiektem dochodzenia przeprowadzonego przez obecnych w obozie włoskich oficerów.
Straty poniesione przez jednostki Czarnych Koszul również były wysokie. Legion „Tagliamento”, który do Rosji trafił na początku włoskiej interwencji, a także późniejsza grupa batalionów „Tagliamento”, straciły 172 oficerów (70% stanu) i 3840 żołnierzy (55%) poległych, zaginionych, rannych lub odmrożonych. Żołnierzy milicji faszystowskiej w przypadku dostania się do niewoli Sowieci najczęściej rozstrzeliwali na miejscu.
Oprócz oddziałów bojowych faszystowskiej milicji MVSN, na terenie Związku Radzieckiego działała również Milicja Drogowa. Jednostka w sile kompanii składała sie z dowództwa i trzech manipuł z łącznym stanem osobowym na poziomie 4 oficerów, 7 podoficerów i 98 milicjantów. Do zadań oddziału należał nadzór nad ruchem drogowym oraz eskorta jeńców. Wraz z wysłaniem do Rosji nowych oddziałów, pojawiła się nowa centruria (6.).
Włoska ARMIR była jedyną sojuszniczą armią Wehrmachtu, która zdecydowała się na wcielenie do własnych szeregów chętnych do tego jeńców sowieckich. Pomimo zniszczenia dużej części dokumentów włoscy historycy identyfikują istnienie dwóch oddziałów jazdy kozackiej: grupy szwadronów mjr Ranieri di Campello, oficera pułku kawalerii „Savoia Cavalleria”, która od lipca 1942 r. działała na rzecz XXXV KA, głównie wykonując zadania rozpoznawcze; drugą była „Sotnia Volontaria Cosacca” (lub „Banda Irregolare Cosacca”) kpt. Giorgio Stavro di Santarosa, którą powołano 25 września 1942 r. w Millerowie, podlegała II KA. Poza dowódcami, oficerami i podoficerami w obu sotniach byli kozacy, którzy zachowali swoje stopnie z RKKA. W Regio Esercito nosili dystynkcje stopnia na mundurze oraz gwiazdki (symbol przynależności do armii włoskiej). Na prawym ramieniu kawalerzyści nosili trójkątną tarczę z rosyjskimi barwami narodowymi. Włosi tradycyjnie byli bardzo liberalni w kwestii manifestowania przez ich obcokrajowych żołnierzy ich pochodzenia etnicznego, stąd kozacy zachowali swoje niebieskie spodnie z czerwonym lampasem, czerkieski i kindżały. Uzbrojenie było mieszane sowiecko-włoskie. Operacyjnie obie sotnie podlegały zgrupowaniu kawalerii „Barbo”. 1 kwietnia 1943 r. obie wykrwawione sotnie połączono w Gruppo (grupę szwadronów) Cosacchi „Savoia” i podporządkowano 5. Pułkowi Kawalerii „Lancieri di Novara”. Wówczas jednostka składała się z dwóch sotni (pułkownik, 9 oficerów, 24 podoficerów i 266 kozaków).
Grupa Campello była liczniejsza (360 ludzi), składała się z trzech sotni i konnej orkiestry. Podczas jednej z akcji Campello został ranny i pod silnym ogniem przeciwnika ewakuowany saniami przez swoich kozaków. Kozacy wyróżnili się podczas walk odwrotowych, 19 stycznia 1943 r. zdołali przerwać wrogie linie w rejonie Rossoszy, dzięki czemu uniknęli okrążenia. Przy tej okazji ranny Campello otrzymał Srebrny Medal Waleczności Wojskowej. Kozacy okazali się przydatni także do zadań antypartyzanckich. Kozaków ewakuowano wraz z resztą ARMIR, w maju 1943 r. osiągnęli Włochy. Latem 1943 roku liczebność jednostki wzrosła i powołano trzecią sotnię. Grupę zamierzano wykorzystać do zwalczania partyzantów na Bałkanach. 8 września 1943 r. (dzień kapitulacji Włoch), doszło do spotkania oficerów kozackich z Niemcami. Jednostkę wraz z bronią i końmi wcielono do Wehrmachtu. Podzielili smutny los innych kozackich formacji walczących u boku Niemców. Część kozaków do końca okazała wierność sprawie włoskiej, ukryła broń i porzuciła jednostkę, później dołączając do RSI lub włoskiego ruchu oporu.
Dopełnił się też los Legionu Chorwackiego, o którym już wspomniano w poprzednich artykułach o armii włoskiej na froncie wschodnim. W czasie operacji „Mały Saturn” cofał się on wraz z resztą ARMIR, w walkach o wioskę Kazanskaja został właściwie zgładzony. Raport 3. Dywizji Szybkiej mówi o powrocie do własnych linii jedynie por. Zunica, oficera łącznikowego z ramienia armii włoskiej, oraz jednego legionisty.
Żołnierz włoski na froncie wschodnim walczył na miarę możliwości, jakie stworzyły mu jego władze polityczne i wojskowe. Włoskie dywizje okazały się bardzo użyteczne w fazach, gdy inicjatywa była w rękach Osi, wyróżnił się zwłaszcza CSIR generała Messe. Chroniąca flankę ataku na Kaukaz i Stalingrad ARMIR także z powodzeniem wypełniła swoje zadanie. Rozbudowa armii włoskiej na froncie wschodnim jeszcze bardziej uwidoczniła jej podstawowe braki – niedozbrojenie w nowoczesne środki walki i brak dostatecznej ilości pojazdów. Tragedia Włochów zimą 1942/1943 roku nie była wcale ich winą, była skutkiem przyjęcia zbyt ambitnych celów niemieckiej ofensywy latem 1942 r. i wręcz haniebnego lekceważenia przeciwnika. Ofensywy „Mały Saturn”, wobec miażdżącej przewagi Rosjan, nie dało się powstrzymać, a walczące u boku Włochów dywizje niemieckie nie wypadły wcale lepiej, po twardej walce ulegając sowieckiemu walcowi.
Nie trudno dość do wniosku, choć pisanego z wygodnej pozycji, gdy oceny dokonuje się już post factum, że wysłanie wojsk włoskich do Rosji było błędem. Nie tyle chodziło o wysłanie kolejnych dywizji do Afryki, bo tamtejszy front miał swoją ograniczoną „pojemność” i należało kalkulować, czy zasilające go jednostki uda się zaopatrzyć trudnym szlakiem wiodącym przez Morze Śródziemne. Zmarnowano natomiast czas i środki, które można było przeznaczyć na modernizację wojsk włoskich pozostających w Europie lub dozbrojenie tych walczących w Afryce. Tymczasem zdecydowano się na udział w wojnie, która pochłonęła całą armię i była bardzo niepopularna wśród samych Włochów, którzy nie widzieli żadnego interesu w udziale w agresji na Związek Sowiecki.
Amazon zupełnie niespodziewanie i bez żadnego szumu medialnego wprowadził możliwość wydawania książek po polsku (e-booki na obecną chwilę są nadal niedostępne, ale to kwestia czasu). Oznacza to, że zyskałem całkowitą samodzielność wydawniczą, a ogranicza mnie jedynie moja wyobraźnia i fizyczne możliwości. Oznacza to także, że chcę poświęcić zdecydowanie więcej czasu na pisanie i wydawanie, a mniej na blogowanie. I tak:
1. Zakończę wątek armii włoskiej w Rosji (został jeden wpis), a później przejdę na model znany z mojego anglojęzycznego fan page’a, czyli będzie to dominacja zdjęć z prostym opisem. Dzięki temu zyskuję czas na studiowanie materiałów, a ciekawostki w postaci krótkich wpisów, które uda się wyłapać, będą się równocześnie ukazywać na polskim jak i angielskim fan page’u.
2. Skoro mam możliwość publikować dowolną ilość prostych produktów na Amazonie, to trzeba korzystać! Pierwszą książeczką będzie ta traktująca o włoskich łamaczach blokady, które z Bordeaux pływały na Daleki Wschód i z powrotem. Jest to taki „brakujący” rozdział książki Betasom, dlatego praca będzie tomem 1A serii Wojna Mussoliniego (niebawem wydaję anglojęzyczne Betasom i w tym wydaniu będzie to jeden z rozdziałów).
3. Sygnalizuję możliwy poślizg z wydaniem Afryki Wschodniej 1940-1941. Trwają prace korektorskie, ale już zrobił się wrzesień. Oznacza to, że książka trafi do składu w najbardziej gorącym okresie października-grudnia (każdy zleca wtedy kalendarze, foldery reklamowe na nowy rok, drukuje kartki świąteczne itp. itd.) i nie wiem, czy uda się ją wydać w bieżącym roku. Ale stanę na głowie by tak się stało. Tutaj zmiany nie ma, książka będzie drukowana w drukarni, a nie wydana na Amazonie, gdyż zaliczkę wpłaciłem już dawno, a teraz nikt oczywiście mi jej nie odda.
Czyli mam nadzieję, że raczej wszystko pozytywnie i do przodu!