Zniszczenie Dywizji „Folgore”
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
—————————————————————
W kolejnych dniach w sektorze Dywizji „Folgore” panował spokój. Obie brygady 44. DP straciły podczas ataków na włoskie pozycje ok. 700 ludzi. Także udany atak na depresję Deir el Munassib uznano za praktycznie niemożliwy. Sukces „Folgore” był duży – dotąd dywizja powstrzymała ataki dwóch dywizji piechoty, francuskiej brygady i 7. DPanc. Także inne jednostki w południowym odcinku frontu, w większości włoskie, spisały się dobrze i odrzuciły ataki przeciwnika. Utrzymanie się południowego sektora frontu pozwoliło zabrać odwód pancerny na północ. 26 października rozpoczął się przemarsz 21. DPanc. i grupy bojowej z 132. DPanc. „Ariete”. Po drugiej stronie linii frontu XIII KA przeszedł do obrony. Także 7. DPanc. przemieściła się do sektora północnego.
W niektórych sektorach ziemia niczyja skurczyła się do mniej niż 300 metrów szerokości. Przeciwnicy „patrzyli sobie w oczy”. Toczyły się tylko niewielkie starcia patroli. 28 października kapral Dario Ponzecchi wpadł w rejonie depresji Deir el Munassib na grupkę przeciwników rozpoznających pola minowe, z którą stoczył samotną walkę. By zachować w tajemnicy wiedzę na temat pól minowych kazał kolegom otworzyć ogień w swoją stronę. Ponzecchi zginął, wraz z nim kilku żołnierzy brytyjskich. Był kolejnym żołnierzem „Folgore” odznaczonym najwyższym włoskim odznaczeniem.
Za dnia aktywni byli snajperzy, prowadzono także ostrzał nękający z moździerzy. Brytyjczycy co jakiś czas przeprowadzali ostrzał artyleryjski włoskich pozycji – 27 października zginął podczas takiej nawały dowódca IV bspad. major Francesco Vagliasindi.
Jednej z nocy kapelan z „Folgore”, wraz z kilkoma spadochroniarzami, wyszli na ziemię niczyją. Zbierali nieśmiertelniki i przygotowywali zwłoki żołnierzy obu stron do pogrzebu (prawdopodobnie zamierzano je spalić). Brytyjczycy przyjęli to z uznaniem. Na spotkanie Włochów wyszedł oficer z 10 żołnierzami. Zakomunikował przeciwnikom, że musi najpierw uzyskać pozwolenie swojego dowództwa na przerwanie ognia, a potem ta szlachetna inicjatywa będzie kontynuowana. Włosi wrócili na swoje linie. Ze swojej strony sami zakomunikowali swojemu dowództwu, że zwracają się z taką prośbą. Ze sztabu Rommla przyszło zezwolenie. Natomiast marszałek Montgomery stanowczo zakazał takich praktyk. Honorowo zachował się wspomniany brytyjskich oficer, z poczuciem wstydu poszedł przekazać Włochom, że następnym razem będzie zmuszony rozkazać swoim ludziom strzelać.
2 listopada o godzinie 17.00 włoski X KA otrzymał informację, że należy przygotować się do oderwania od nieprzyjaciela i odwrotu w kierunku Fuka. W tym momencie załamała się łączność radiowa z Niemiecko-Włoską Armię Pancerną i dalej gen. Nebbia organizował manewr podległych mu dywizji według własnego uznania. Od północy 3 listopada dywizje „Pavia” i „Brescia” oraz Brygada „Ramcke” bez większych problemów opuściły swoje pozycje i rozpoczęły planowany odwrót. Nowe pozycje znajdowały się do 20 km na zachód. W ewakuacji ludzi i sprzętu pomagał każdy dostępny pojazd. W trudniejszej sytuacji znalazła się zajmująca pozycje wysunięte na południowy wschód „Folgore”. Pozbawieni transportu spadochroniarze, chcąc dochować harmonogramu i nie pozostać w tyle za resztą armii, musieli najpierw zniszczyć dużą część broni ciężkiej i innego wyposażenia. Linię frontu obsadzały tylko ariergardy. Przeciwnik dopiero po upływie kilku godzin odkrył, że „Folgore” porzuciło zajmowane dotychczas pozycje.
Następnego dnia „Folgore” osiągnęło nowe pozycje w rejonie Gaber Kalak i zaczęło się tam umacniać. Wkrótce zjawił się przeciwnik, niebawem pozycje dywizji ostrzelała jego artyleria. Nocą z 3/4 listopada nadszedł rozkaz do dalszego odwrotu do Fuka. Tym razem przeciwnik postępował już w bliskim kontakcie z cofającymi się spadochroniarzami. Nieco ponad 3000 spadochroniarzy ruszyło w drogę z zapasem żywności i wody na zaledwie dzień marszu. Od znanych z wcześniejszych kampanii i dogodnych do obrony okolic Przełęczy Halfaya i miejscowości Sollum dzieliło wojska Osi 430 kilometrów.
W ciągu dnia 4 listopada powstała przerwa długości 20 km pomiędzy X KA i najbliższym sąsiadem na północy, czyli włoskim XXI KA. Infiltrowały ją jednostki zmotoryzowane aliantów. Na tyłach obu korpusów zaczęło się dziać źle, oprócz strat dochodziło do narastającego nieporządku. Około godziny 15.00 załamała się obrona w sektorach północnych. Z całą furią cofającego się przeciwnika atakował RAF. O 15.30 Rommel nakazał generalny odwrót. Jednostki zmotoryzowane Niemiecko-Włoskiej Armii Pancernej z pełną prędkością oddalały się drogą nadmorską. W praktyce oznaczało to porzucenie na pastwę nieprzyjaciela piechoty Osi. W najgorszym położeniu znalazł się będący głęboko wewnątrz pustyni włoski X KA.
Generał Nebbia nadal próbował wydostać swoich ludzi z matni. Na noc zaplanował odwrót rozłożony na trzy etapy liczące po 25 km każdy. Szlakiem północnym miała maszerować DP „Brescia” i artyleria korpuśna; południowym „Folgore”, DP „Pavia” i sztab korpusu. Powodzenie manewru zależało w największym stopniu od prędkości marszu, a ta w oddziałach pozbawionych środków transportu i niechcących ulec dezorganizacji, a w konsekwencji panice, była niewielka. Pomimo opanowania w szeregach i panującego porządku sytuacja była beznadziejna. Przeciwnik coraz śmielej wychodził na włoskie tyły i odcinał drogi zaopatrzenia. Żołnierze włoscy z całą ofiarnością ewakuowali broń ciężką – artylerię, moździerze i cekaemy, a także amunicję. Samo dotarcie do punktu koncentracji w Fuka niewiele dawało, transportu dla tych ludzi i tak nie było. Należało liczyć, że uda się w końcu stworzyć nową linię obrony i zatrzymać pościg, a bez broni było to całkowicie nierealne. Z drugiej strony ryzykowano odcięcie pośrodku pustyni i śmierć z pragnienia, głodu lub całkowitego wyczerpania. Rankiem 5 listopada gen. Nebbia wysyłał desperackie prośby o dostawy benzyny dla nielicznych pojazdów korpusu, skończyła się także woda.
Spadochroniarze byli często atakowani przez kolumny zmotoryzowane przeciwnika. Odparli wszystkie ataki, ale za cenę wysokich strat. Spadochroniarskie buty z gumową podeszwą w saharyjskim klimacie szybko się zdzierały i wielu spadochroniarzy miało mocno poranione stopy. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności natrafiono na trzy kluczące po pustyni cysterny, dzięki czemu zapas wody zwiększono o kolejny dzień. Nocą 5 listopada dywizja osiągnęła El Daba.
Strażą tylną „Folgore” był jej IV batalion, który o świcie 6 listopada został zaatakowany i praktycznie zniszczony. Dalej zwartą grupą poruszały się resztki II, VII i IX batalionu. Przeliczono amunicję, pozostało siedem pocisków do armat ppanc. kal. 47 mm i 32 dla działek plot. kal. 20 mm. Niebawem wystrzelano i ten skromny zapas. Niedobitki „Folgore” zostały otoczone w rejonie Fuka przez brytyjską 1. DPanc. O godzinie 14.35, zebrana wokół dowódcy 187. pspad. Luigi Camosso grupa 32 oficerów i 272 żołnierzy poddała się aliantom. Na komendę zniszczenia broni osobistej ktoś z szeregów miał odkrzyknąć: „zostały jeszcze granaty!”. Kapitulacja nastąpiła z wszystkimi honorami. Kilka godzin później doszło do spotkania generałów Frattiniego i Hughesa (44. DP). Anglik wyraził zadowolenie, że dowódca „Folgore” przeżył, chociaż krążyły plotki o jego śmierci. Później oświadczył, że w całym swoim życiu nie widział takich żołnierzy, jak ci Frattiniego. Na oba zdania Włoch odpowiedział jedynie skromnym „grazie”.
Podczas drugiej bitwy pod El Alamein dywizja straciła 1000-1100 poległych i ciężko rannych. Pół tysiąca spadochroniarzy dostało się do niewoli. Kolejna grupa ludzi skapitulowała podczas odwrotu. Stracono 30 armat przeciwpancernych, 15 moździerzy i 20 cekaemów. Mimo wszystko około 600 spadochroniarzy osiągnęło punkt koncentracji w Fuka i zdołało się ewakuować na zachód. Stało się tak głównie dzięki ofiarności kierowców nielicznych pojazdów dywizji, którzy pomimo desperackiej sytuacji kursowali w głąb pustyni i ewakuowali swoich kolegów.
Paolo Morisi, autor najnowszej monografii dywizji („The Italian Folgore Parachute Division – Operations in North Africa 1940-1943”), opierając się na oficjalnej historiografii brytyjskich jednostek, szacuje straty przeciwnika w starciach z „Folgore” na minimum 1700 poległych, zaginionych i rannych. Przed pozycjami dywizji zostało 100-110 wrogich czołgów oraz nieokreślona liczba różnych pojazdów opancerzonych. W osiągnięciu takiego rezultatu bardzo pomogło przydzielenie artylerii z innych związków taktycznych, bez której pomocy zatrzymanie wrogich czołgów byłoby praktycznie niewykonalne.
Pod koniec 1942 r. dywizję oficjalnie rozwiązano. Na początku grudnia 1942 r. jej niedobitki zgromadzono w Breviglieri, siedzibie Centro di Istruzione di Fanteria della Libia (centrum wyszkolenia piechoty w Libii). Z ocalałych z Egiptu, powracających ze szpitali oraz uzupełnień powstał 285. batalion spadochronowy „Folgore” (Cap. Carlo Lombardini). W kampanii tunezyjskiej batalion walczył w składzie DZmot. „Trieste”.
Za postawę dywizji pod El Alamein jej sztandar, a także sztandary jej trzech pułków, udekorowano Złotymi Medalami Waleczności Wojskowej. Najwyższe odznaczenie za walki w Egipcie otrzymało także 22 żołnierzy z „Folgore”, w zdecydowanej większości pośmiertnie.
—————————————————————-
Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
https://allegrolokalnie.pl/oferta/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk
https://odk.pl/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk-1940-1945-,42169.html