Pierwsze miesiące walk na froncie wschodnim, Fiaty 626 armii włoskiej mijają kolumnę jeńców. Początek w Rosji, poza zdarzającymi się ciężkimi walkami, był dość sielankowy, upłynął głównie na wysyłce zdobycznego sprzętu do centrów eksperymentalnych we Włoszech i braniu tysięcy jeńców, najlepszy dzienny wynik, jaki znają moje notatki to 10.000, jak na siłę włoskiego korpusu rezultat godny odnotowania. Wybór ciekawszych informacji z pierwszego „rosyjskiego” rozdziału książki J.L. Ready. Pominąłem zwłaszcza przydługi wstęp o Stalinie „antychryście” itp.
Mussolini zdawał sobie sprawę, że jego armię nie stać na podjęcie kolejnego wielkiego wysiłku zbrojnego. Jednak z powodów propagandowych nie mógł odmówić Hitlerowi i Papieżowi udziału w tej krucjacie, której celem było zabicie diabła wcielonego w jego legowisku. Pierwsze raporty z Rosji były entuzjastyczne, Hitler zaskoczył Rosjan. Wkrótce dołączyli do niego inni uczestnicy krucjaty, także ochotnicy z podbitych przez niego krajów.
Włoska armia zorganizowała liczący 55 tys. ludzi korpus. Dowodził nim generale di divisione Zingales. CSIR (Corpo di spedizione italiano in Russia – włoski korpus ekspedycyjny w Rosji), składał się z trzech dywizji: Dywizja Celere (dywizja szybka) „Amadeo Duca d’Aosta” (gen. Mario Maranzzani) oraz dywizje piechoty (dokładniej divisione autotrasportabile tipo metropolitano; przystosowana do transportu kołowego dywizja typu metropolitarnego) „Pasubio” (gen. Vittorio Giovannelli) i „Torino” (gen. gen. Luigi Manzi). Wszystkie dwa miesiące wcześniej walczyły w Jugosławii. „Pasubio” walczyła także we Francji, przydzielono jej dodatkowo 1. Legion CC.NN. (Czarnych Koszul).
Ekspedycję pożegnano w typowo faszystowskim stylu, z paradami, salutami, pieśniami, przemówieniami, pompą i fanfarami. Włosi zobaczyli w kinach Duce żegnającego w Weronie swoich krzyżowców salutem. Zależało im by dopaść żołnierzy Stalina, nim wszystkich pozabijają Niemcy. Wyprawa rozpoczęła się od straty dowódcy, Zingalas dostał ataku serca. Zastąpił go generale di divisione Giovanni Messe, który walczył w Etiopii, brał udział w zajęciu Albanii i w kampanii greckiej.
W ciągu kilku następnych dni włoscy żołnierze zostali przytłoczeni ogromem Związku Sowieckiego, maszerując w upale zakurzonymi drogami, nie mogąc nawiązać kontaktu z nieuchwytnym przeciwnikiem. Sowieccy cywile witali ich wodą i żywnością, zadowoleni widokiem grzbietów (uciekających) enkawudzistów. Większość strat wśród Włochów spowodowały bolące stopy. Po miesiącu żołnierze zaczęli myśleć, że ich generałowie wodzą ich w koło, żaden kraj nie mógł być tak duży. Pod koniec sierpnia żołnierze byli szczęśliwi, gdy kazano im zatrzymać się i obsadzić linię Dniepru. Przemaszerowali 500 mil (800 km)! Mussolini wsiadł z Hitlerem do samolotu i obaj przelecieli nad rozległym terytorium, które Włosi „zdobyli”. 7 sierpnia Duce dowiedział się, że jego syn Bruno zginął oblatując nowy bombowiec P.108.
Mussolini pierwszy raz zobaczył opłakany stan dróg w tym kraju, kiedy, po intensywnych opadach deszczu, Messe przybył na spotkanie z nim wozem ciągniętym przez konie. Wszystkie pojazdy utknęły w błocie.
W sierpniu Messe otrzymał 63. Legion CC.NN, którego jedna kohorta (batalion) pochodziła z 1. Legionu. Wszystkie jednostki Czarnych Koszul w Rosji stworzyły teraz 63. Gruppo Battaglioni CC.NN.
Odpoczynek trwał kilka tygodni. Później włoska artyleria ostrzelała odległy drugi brzeg Dniepru. Rzekę w małych łodziach, pod ogniem Rosjan, sforsowali żołnierze 3. pułku bersalierów z Dywizji „Amadeo Duca d’Aosta”. Obrońcy poddali się natychmiast. Później przeprawiła się reszta włoskiego korpusu i ruszyła naprzód.
Pokonując tylne straże, Włosi maszerowali do Stalino (Doniecka), wyprzedzając całą niemiecką Grupę Armii! Sowiecka obrona była słaba, ale Włosi byli zdumieni, gdy natrafili na T-34. Z przyjściem października rozpoczęły się deszcze, drogi zamieniły się w rzeki błota. Niedługo nawet działa trzeba było ciągnąć ręcznie, kiedy pojazdy aż po klamki ugrzęzły w błocie. Wielu Włochom przypomniała się kampania Napoleona z 1812 r., w której uczestniczyło wielu ich rodaków.
17 października kawaleria z Dywizji „Amadeo Duca d’Aosta” osiągnęła rzekę Suchyje Jali. Żołnierze 3. Reggimento „Savoia Cavalleria” zsiedli z koni i przeprawili się przez przeszkodę, pokonując wrogie straże tylne. Kolejnego dnia polowym mostem przeprawił się 5. Reggimento „Lancieri di Novara”, którego żołnierze przeprowadzili przez błoto swoje konie do miejscowości Uspienowka, które było brudnym i brzydkim miasteczkiem, podobnie jak inne. Po oczyszczeniu budynków z różnych rozbitków i kilku zacięcie walczących wrogów, wznowili swój marsz w błocie w stronę Stalino.
Teraz rozpoczął się mróz. Błoto zmieniło się w lodową skałę, którą próbowały pokonywać pojazdy. 29 października Włosi wreszcie osiągnęli Stalino i po dwóch dniach ciężkich walk opanowali miasto. Rosjanie nigdy nie słyszeli o brytyjskiej propagandzie, więc odbierali Włochów, tak jak ich widzieli, mając naprzeciwko przeciwnika zdyscyplinowanego, zaangażowanego i agresywnego. Rosjanie nie widzieli różnicy między nimi i Niemcami.
Wiadomość, że armia włoska starła się z Armią Czerwoną i triumfowała zadziała na Włochów w domu jak eliksir. Była tylko jedna skaza. W Stalino z dnia na dzień było coraz zimniej, a Włosi, podobnie jak Niemcy, nie mieli zimowych ubrań (Niemców pominę milczeniem, natomiast Włochów wyekwipowano odpowiednio i pod tym względem zimę przetrwali w miarę znośnie).