Okręt podwodny „Luigi Torelli” w Bordeaux, 1940 r. CD. jego historii, zostawiliśmy go w ciężkim stanie w hiszpańskim porcie Santander, po odkryciu Leigh Light i w sumie trzech atakach z powietrza.
W międzyczasie „Torelli” stał się celem wojny dyplomatycznej. Brytyjczycy, całkiem słusznie, oskarżali Hiszpanów, że są zbyt uczynni w kwestii pomocy okrętowi, oraz innym jednostkom niemiecko-włoskim. Wezwano do internowania sommergibile. Władze włoskie, także słusznie, podkreślały, że drugi atak na okręt miał miejsce na hiszpańskich wodach terytorialnych, co pogwałciło neutralność tego kraju. Naciskano na Hiszpanów, by pozwoliły „Torellemu” swobodnie wyjść w morze po zakończeniu napraw. Sprawa mocno nabrzmiała, angażując Ministrów Spraw Zagranicznych, a nawet samego Francisco Franco. Dowódca okrętu Migliorini nie był świadomy tych rozgrywek dyplomatycznych. Nie wiedział, że lokalne dowództwo hiszpańskiej marynarki może sprzeciwić się opuszczeniu portu. Gotowy do wyjścia w morze „Torelli” przez 10 dni tkwił w chaosie rozkazów, którym za chwilę zaprzeczały nowe polecenia.
W międzyczasie z Betasom wyruszyła kolejna „misja ratunkowa”, której zadaniem było zorganizowanie ucieczki okrętu. Składała się z capitano di corvetta Anfossi (aiutante di bandiera del contrammiraglio Polacchini – oficera flagowego adm. Polacchini? Ten ostatni dowodził wówczas Betasom) i marynarza Andrea Fucci, kierowcy adm. Polacchini. 12 lipca 1942 Anfossi udał się do San Sebastian w pobliżu francuskiej granicy. Następnego dnia, przebrany po cywilnemu Fucci wyruszył samochodem Ford o tablicy rejestracyjnej RM 43. Kolejnego dnia obaj spotkali się w Biarritz i przekroczyli granicę francusko-hiszpańską w Irun. Fucci nie miał paszportu, więc ukrył się w bagażniku. Anfossi na tyle skutecznie zagadał niemieckich i hiszpańskich strażników, że przejechali bez kontroli.
13 lipca Włosi przybyli do Santander, na miejscy odkryli, że cała załoga „Torellego” powróciła już na pokład okrętu. Anfossi dał Miglioriniemu kopertę, którą Fucci otrzymał w Bordeaux, zawierała rozkazy. Fucci był wtedy w pokoju hotelowym i latarką sygnalizował o ruchach hiszpańskich okrętów i innych nadzwyczajnych zdarzeniach w porcie. W Betasom oczekiwano, że okręt ucieknie i dotrze do Bordeaux nocą. Migliorini uważał, że jedyną nadzieją na wyjście w morze, jest wykorzystanie momentu, gdy zostanie otwarty suchy dok, nawet jeśli będzie to oznaczało rejs za dnia. W jego ocenie potrzeba też było holownika, by opuścić port.
Potajemnie załadowano na pokład kilka skrzynek wody mineralnej. O 17.00 14 lipca Hiszpanie zdecydowali, że okręt zostanie przeniesiony do wewnętrznej części portu w Santanderze. Zalano suchy dok, „Torelli” miał należytą pływalność. Basen został otwarty, a dwa holowniki wyprowadziły z niego sommergibile. Niebawem nad portem zjawił się niezidentyfikowany samolot, prawdopodobnie brytyjski, a z molo operację obserwował brytyjski konsul.
Dla zwiększenia bezpieczeństwa zaokrętowano na „Torelli” oficera inżynierów morskich z dowództwa marynarki w Santander, miał on nadzorować manewr wewnątrz portu. Zastępca dowódcy portu pływał w pobliżu na łodzi motorowej. Przy wyjściu z portu zwiad wykonała hiszpańska kanonierka „San Martin”. Na pokładzie sommergibile zajęto miejsca na pozycjach manewrowych, załoga była w cywilnych strojach. Migliorini i obsada pomostu zasalutowała hiszpańskiej kanonierce, w odpowiedzi pikieta hiszpańskich marynarzy zaprezentowała broń. Wszystko według Hiszpanów miało być tylko niewinną zmianą miejsca postoju okrętu wewnątrz hiszpańskiego portu.
Kiedy w końcu „Torelli” znalazł się w pozycji rufą do wyjścia z portu, Migliorini uznał, że nadarza się okazja do ucieczki. Poprosił o możliwość wykonania pełnej cyrkulacji celem sprawdzenia ze słońcem prawidłowości wskazań kompasu magnetycznego, który w rzeczywistości nadal był niesprawny. Dla ułatwienia manewru poprosił też o zerwanie holu holownika, który prowadził go od strony dziobu. Teraz włoski dowódca nakazał bosmanowi ciąć hol z jednostką od strony rufy. W ruch poszła para siekier, „Torelli” był wolny. Włączono silniki. Do okrętu podpłynął zaskoczony zastępca dowódcy portu, wszedł na pokład z pytaniem, co się dzieje, zdawał sobie sprawę, że nie panuje nad sytuacją. Sommergibile był już jednak zwrócony dziobem do morza i próbował nabrać maksymalnej prędkości. Kanonierka „San Martin” okazała się wolniejsza, nie otworzyła ognia, na jej pokładzie nie wiedziano, co robić. Włoski okręt wyszedł na pełnej prędkości na Atlantyk, porywając na pokładzie dwóch hiszpańskich oficerów. „San Martin” podjął pościg, ale nawet prowizorycznie połatany i mający nadal liczne uszkodzenia „Torelli” okazał się szybszy. Włosi w końcu spotkali łódź rybacką, na jej pokład przekazano dwóch wściekłych na incydent Hiszpanów. Ruszono teraz w stronę Bordeaux, przez pięć godzin nawigowano za widoku, później zapadła uspakajająca noc. Okręt nie był w stanie bronić się przed atakiem z powietrza. Po zmroku nawigowano według położenia gwiazd.
15 lipca 1942, po trwającej prawie półtora miesiąca przygodzie, „Torelli” był w pobliżu Bordeaux. Przed świtem natrafiono na trałowiec, który przeprowadził Włochów przez pola minowe. Około 8.00 okręt wszedł do francuskiego portu. Migliorini za uratowanie okrętu i załogi otrzymał Medaglia di Bronzo al Valor Militare (Brązowy Medal Waleczności Wojskowej). Taki sam medal otrzymał także główny mechanik Rinaldi (już miał srebrny medal). „Torelli” wszedł do historii jako pierwsza jednostka Osi, która odkryła Leigh Light, ale zdołał uniknąć losu jego pierwszej ofiary.