Wojna Mussoliniego

La guerra di Mussolini

RSS Feed
  • Home
  • Od Autora
  • Publikacje
  • FRONTY
    • Afryka Północna – „Heia Safari”
    • Morze Śródziemne – „Mare Nostrum”
    • Wojna na Bałkanach 1939-1945
    • Kampania Włoska – „Guerra E’ Finita?”
    • Front Wschodni – „Contro il Bolscevismo!”
    • Sommergibili na Atlantyku
    • Etiopia 1935-1936 – Brudna wojna Mussoliniego
  • Armia Włoska
    • 26 Dywizja Piechoty „Assietta”
    • 4 Dywizja Alpejska „Monte Rosa”
    • 54 Dywizja Piechoty „Napoli”
    • 4 Dywizja Piechoty „Livorno”
    • Włosi w Waffen-SS
    • Organizacja Obrony Sycylii
    • Esercito Nazionale Repubblicano(ENR):
    • Aeronautica Nazionale Repubblicana
    • Jednostki Włoskiej Kawalerii
    • 132 Dywizja Pancerna „Ariete”
    • 101 Dywizja Zmotoryzowana „Trieste”
    • Armia Pancerna “Afrika” w bitwie pod El-Alamein
    • M.V.A.C. i inne organizacje współpracujące z Włochami na Bałkanach
    • Doktryna
    • 1. Dywizja Piechoty (Górska) „Superga”
    • 6. Dywizja Alpejska „Alpi Graie”
    • 1° Battaglione Paracadutisti Carabinieri Reali
    • 185. Divisione Paracadutisti „Folgore”
    • 1ª Divisione libica „Sibelle”
    • 2ª Divisione libica „Pescatori”:
    • Raggruppamento sahariano „Maletti”
    • 4. Divisione CC.NN. „3 Gennaio”
    • Początek wojsk spadochronowych – Fanti dell’Aria
    • Koszty wojny w Hiszpanii
  • Leksykon Uzbrojenia
    • Myśliwce Regia Aeronautica i ANR w latach 1923-1945
    • BIBLIOGRAFIA – lotnictwo włoskie
    • Wodnosamoloty, Łodzie Latające, Samoloty Rozpoznawcze i inne
    • Bombowce i samoloty szturmowe Regia Aeronautica
    • Samoloty obcej produkcji w Regia Aeronautica
    • Okręty podwodne typu Marcello
    • Pierwszy włoski Blenheim
    • Czołgi średnie
  • Osoby
    • Italo Balbo
    • Bibliografia dla działu Osoby
    • Giovanni Messe
    • Rodolfo Graziani
    • Pietro Badoglio
    • Galeazzo Ciano
    • Dino Grandi
    • Gabriele D’Annunzio
    • Roberto Farinacci
    • Ugo Cavallero
    • Alfredo Rocco
    • Giovanni Gentile
    • Giuseppe Bottai
    • Arconovaldo Bonaccorsi
    • Pietro Maletti
    • Emilio Faldella
    • Mario Roatta
    • Annibale Bergonzoli
    • Emilio De Bono
  • Benito Mussolini
    • Spotkanie z Hitlerem – Rastenburg IX.1943
    • Konferencja z Hitlerem, Feltre 19.VII.1943
    • Duce porwany… Duce wolny!
    • Więzień Gargnano
    • Śmierć dyktatora
    • Ostatnie spotkanie dyktatorów
    • Rodzina Mussolini
    • Benito Mussolini – cytaty
    • Dzieciństwo i młodość
    • Kochanki Mussoliniego
    • Socjalistyczny dziennikarz Benito Mussolini
    • W alpejskich okopach
    • Clara Petacci i klan Petacci
    • Benito Mussolini – osobowość
    • Benito Mussolini i Adolf Hitler – trudna przyjaźń dyktatorów
  • Włochy Mussoliniego
    • Antyfaszyzm
    • Polityka wewnętrzna Repubblica Sociale Italiana
    • Squadristi, manganello i olej rycynowy
    • Polityka wewnętrzna faszystowskich Włoch – lata dwudzieste
    • Sport w faszystowskich Włoszech
    • Doktryna faszyzmu
  • Zdjęcia
    • Afryka Północna
    • Morze Śródziemne
    • Wojna na Bałkanach
    • Italo Balbo
    • Rodolfo Graziani
    • Pietro Badoglio
    • 29 Dywizja Grenadierów Waffen-SS
    • Galeazzo Ciano
    • Kampania Włoska
    • Aeronautica Nazionale Repubblicana
    • Spotkania Dyktatorów
    • uwięzienie i uwolnienie Mussoliniego
    • Repubblica Sociale Italiana
    • Rodzina Mussolini
    • Front Wschodni
    • Giovanni Messe
    • Dino Grandi
    • Myśliwce Regia Aeronautica
    • Gabriele D’Annunzio
    • Wodnosamoloty, Łodzie Latające, Samoloty Rozpoznawcze
    • Początki faszyzmu
    • Bombowce i samoloty szturmowe Regia Aeronautica
    • Roberto Farinacci
    • Ugo Cavallero
    • Alfredo Rocco
    • Giovanni Gentile
    • Giuseppe Bottai
    • Benito Mussolini: dzieciństwo – I Wojna Światowa
    • Kochanki Mussoliniego
    • Włochy Mussoliniego na zdjęciach
    • Włoskie czołgi eksperymentalne
    • Czołgi ciężkie (carri armati pesanti)
    • Czołgi lekkie (carri armati leggeri)
    • Samochody pancerne (Autoblindi)
    • Żołnierze włoscy
    • Inwazja na Etiopię 1935-1936 r.
    • Corpo Aereo Italiano
    • Hiszpania 1936-1939
    • Benito Mussolini
    • Wielka Wojna na morzu
    • Ascari del Cielo
    • Betasom 1940-1945
  • Mapy, Struktury…
    • Afryka Północna
    • Front Wschodni
    • Armia Włoska
      • 28 Dywizja Piechoty „Aosta”
  • Filmy z YouTube
  • KINO
  • Linki
pinflix yespornplease porncuze.com porn800.me porn600.me tube300.me tube100.me watchfreepornsex.com
  • Wojna Mussoliniego
  • » Archives
lut
18

Nieugięta polityka Włoch – droga do wojny


Wciąganie włoskich dział na Monte Nero (2 245 m n.p.m.), szczyt położony w Alpach Julijskich. Wpis o ostatnich dniach poprzedzających wejście Włoch do Wielkiej Wojny.

1915 r.:

5-8 stycznia: korpus włoskich ochotników ponownie brał udział w walkach na froncie zachodnim. 5 stycznia, podczas jednego z ataków poległ Costante Garibaldi, trafiony pociskiem karabinu maszynowego w szyję. Był to drugi z braci Garibaldi poległych na froncie w przeciągu kilku dni.

7 stycznia: w drodze tajnych negocjacji Włochy żądają od Austrii zadośćuczynienia za straty, jakie poniosły ich interesy na Bałkanach w wyniku austro-węgierskiej operacji militarnej wymierzonej w Serbię i Czarnogórę.

13 stycznia: potężne trzęsienie ziemi w regionie Marsica (https://it.wikipedia.org/wiki/Marsica), pomiędzy Abruzją i południem Lacjum. Szczególnie ucierpiało miasto Avezzano (od którego nazwano całe zdarzenie – https://en.wikipedia.org/wiki/1915_Avezzano_earthquake). Bilans ofiar wynosił ponad 30 tys. osób na 120 tys. mieszkańców.

12 lutego: rząd włoski deklaruje, że każda austro-węgierska akcja na Bałkanach, na którą Włochy nie wyrażą zgody, będzie stanowić pogwałcenie Trójprzymierza.

21-25 lutego: starcia pomiędzy interwencjonistami i neutralistami na ulicach Mediolanu, Rzymu, Reggio Emilia i innych włoskich miast.

27 marca: Austria oferuje Włochom, w zamian za zachowanie neutralności, południową część Trydentu, ale domaga się swobody działania na Bałkanach.

8 kwietnia: Sonnino, włoski Minister Spraw Zagranicznych, przedstawia Austrii nowe włoskie żądanie – cały Trydent (chodzi o prowincję Trentino, a nie miasto Trento) i miasto Gorizia, ogłoszenie Triestu wolnym miastem, zgoda na zajęcie przez Włochy Valony w Albanii i kilku wysp na Adriatyku, w zamian za włoską neutralność przez cały okres trwania wojny.

11 kwietnia: w całych Włoszech mają miejsce manifestacje interwencjonistyczne.

16 kwietnia: Austria odrzuca włoskie żądania.

26 kwietnia: traktat w Londynie. Anglia, Francja i Rosja zagwarantowały Włochom, na mocy tajnego traktatu, włączenie ziem „narodowych” (zamieszkanych przez ludność włoską, a niebędących w granicach Italii) oraz kolonie w przypadku włączenia się do wojny po stronie Trójporozumienia (Ententy).

3 maja: rząd włoski krytykuje publicznie Trójprzymierze, twierdząc, że zachowanie Austro-Węgier wobec Serbii, bez konsultacji z obydwoma sojusznikami, stanowi pogwałcenie traktatu.

5 maja: w Genui mają miejsce wielkie demonstracje interwencjonistów przy okazji przemówienia Gabriela D’Annunzia na inaugurację pomnika Mille a Quarto (chodzi o ekspedycję z okresu zjednoczenia Włoch – https://it.wikipedia.org/wiki/Spedizione_dei_Mille która ruszyła z dzielnicy Genui Quarto dei Mille https://it.wikipedia.org/wiki/Quarto_dei_Mille).

10 maja: ambasadorzy Niemiec i Austrii w Rzymie ponawiają ofertę cesji terytorialnych na rzecz Włoch w zamian za zachowanie neutralności.

13 maja: Antonio Salandra składa rezygnację z funkcji szefa rządu w odpowiedzi na manifestacje parlamentarne będące wyrazem sprzeciwu wobec włoskich przygotowań militarnych. W odpowiedzi na wagę chwili, Salandra zwrócił się z prośbą do Parlamentu o konsensus partii w sprawie proponowanych przez siebie dekretów.

16 maja: Król odrzuca dymisję Salandry.

17 maja: manifestacje interwencjonistyczne i neutralistyczne w Palermo i Turynie.

20 maja: Salandra przedstawia przed Izbą Deputowanych (wł. Camera) stan dotychczasowych negocjacji z Austrią i prosi o przyznanie pełnych uprawnień dla rządu na wypadek wojny. Za głosuje 407 deputowanych, przeciwko 74, tylko jeden wstrzymał się od głosu.

21 maja: Król podpisał dekret o mobilizacji generalnej. W pierwszej kolejności rozpoczęto przyjmować w szeregi ochotników. W Trieście proklamowano stan oblężenia.

  • Posted on 18 lutego, 2019
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej
  • Tags: front włoski Pierwsza Wojna Światowa
lut
11

U zarania Wielkiej Wojny


Król Wiktor Emanuel III i członkowie Sztabu Głównego podczas wizyty na froncie. Ruszamy z cyklem poświęconym Wielkiej Wojnie.

Dyskusja o I WŚ jest z wielu punktów widzenia istotna także dla prawidłowego postrzegania włoskiego udziału w II WŚ. Dla Włoch obie rozpoczęły się właściwie jednego dnia – 26 kwietnia 1915 roku, wraz z podpisaniem układu w Londynie. O celach przystąpienia do wojny i zapisach traktatowych za jakiś czas będzie wpis. Zwracam jednak uwagę na inną sprawę – jednym z największych orędowników przystąpienia do wojny był dziennikarz Benito Mussolini, a faktycznie zrobił to król Wiktor Emanuel III. W 1928 r. i 1938 r. (dziesięciolecie i dwudziestolecie zakończenia I WŚ) to oni rządzą we Włoszech. O królu należy pamiętać – dość wygodnie zepchnięto wszystko na ten mityczny faszyzm (np. w 1933 r. PNF liczy tylko 1,4 mln członków, w 1939 r. 2 mln i 633 tys.) (zdecydowanie najwięcej członków partia faszystowska miała pod sam koniec wojny, z ogromnym wzrostem w okresie R.S.I. – ciekawe zjawisko), tymczasem koła rojalistyczne są równie współodpowiedzialne za kierunki włoskiej polityki. Formalnie biorąc, Mussolini został premierem w trybie konstytucyjnym, z nominacji króla. I tenże król przez ponad 20 lat miał możliwość w każdej chwili odwołać dyktatora (jak zrobił w lipcu 1943 r.) (być może w warunkach np. 1938 r. wiązałoby się to z wojną domową, ale są to jedynie gdybanki – dopóki kraj rozwijał się gospodarczo, a prestiż Włoch na świecie rósł niepomiernie, dopóty Mussolini był dla wszystkich wygodny), ale oczywiście wolał grzać się w blasku bijącym od Mussoliniego. Ale nie do tego miał dążyć mój wywód – więc na tę 10 i 20-tą rocznicę zakończenia I WŚ, co mieli powiedzieć narodowi Mussolini i Wiktor Emanuel III? Nad Piawą i Isonzo straciliśmy kilka pokoleń naszego narodu. Możemy sobie pogratulować – jesteśmy największymi baranami w historii świata. Daliśmy się zaprowadzić na rzeź w imię obcych interesów i nic z tego nie mamy. Inni zwycięzcy tej wojny podzielili pomiędzy siebie cały świat i do woli się bogacą (Imperium Brytyjskie, po I Wojnie Światowej zyskało milion mil kwadratowych powierzchni kosztem Niemiec i Turcji. Obejmowało 1/4 obszaru kuli ziemskiej i 1/4 ludności świata). Ale my najlepiej zapomnijmy i zmilczmy…

Inny istotnym aspektem I WŚ jest jej wpływ na koła wojskowe. Przez większość dwudziestolecia wojennego włoska dyplomacja próbowała raczej pokojowo realizować swoje cele. Jakimś przełomem jest tutaj rok 1933. 17 marca 1933 r. Benito Mussolini wysunął propozycję zawarcia paktu o porozumieniu i współpracy pomiędzy Włochami, Niemcami, Francją i Wielką Brytanią. Zaproponowano ją podczas wizyty w Rzymie brytyjskiemu premierowi R. McDonaldowi. Zakładała swego rodzaju dyrektoriat czterech mocarstw, które regulowałyby swoje spory kosztem cudzych interesów. Pakt wyraźnie deprecjonował znaczenie i sens istnienia Ligi Narodów. Spotkał się z odmową Francji i nigdy nie wszedł w życie. 31 grudnia 1933 r., stwierdzając niepowodzenie paktu czterech, Mussolini powiedział „Teraz to jejmość armata przemówi”. Sprawa Austrii Dollfußa, gdy Mussolini jako jedyny interweniował wysyłając wojska na Przełęcz Brenner, a następnie wojna etiopska i związany z nią kryzys międzynarodowy spowodowały już na dobre wejście Włoch na wojenną ścieżkę i szybkie zbrojenie (szybkie znaczy nie koniecznie właściwie przeprowadzone – fatalna decyzja o wprowadzeniu dywizji binarnych, masowe produkowanie taniego uzbrojenia – tankietek, dwupłatowych myśliwców; oraz ogromne koszty wojen w Etiopii, Hiszpanii i Albanii, co wiąże się m.in. z zatrzymaniem prac konstrukcyjnych nad nowymi broniami i wszelkimi innymi szeroko pojętymi sprawami ogólno wojskowymi). Jednak do tego momentu Włochy mają armię, która skupia się jedynie na zagadnieniu obrony własnych granic. Kręgi wojskowe są podstarzałe i zakochane w micie zwycięskich walk doby I WŚ. To w oparciu o te doświadczenia i cele powstaje doktryna wojskowa i wyposażenie. W 1940 roku armia włoska walczy praktycznie tak, jakby nadal był rok 1918. Istniała nowoczesna doktryna wojny błyskawicznej (guerra di rapido corso), być może druga najnowocześniejsza na świecie, ale Dywizja Pancerna „Ariete” jeszcze na początku 1941 r. popłynęła do Afryki uzbrojona jedynie w tankietki…
—————————————————————-
Straty państw najmocniej zaangażowanych w I WŚ na froncie włoskim:

Włochy: ludność w milionach – 35,6, polegli żołnierze – 651.000, straty w ludności cywilnej – 589.000, razem – 1 240 000, strat w % populacji – 3.48%

Austro-Węgry: ludność w milionach – 51,4, polegli żołnierze – 1 100 000, straty w ludności cywilnej – 467.000, razem – 1 567 000, strat w % populacji – 3.05 %

Niemcy z koloniami – ludność w milionach – 64,9, polegli żołnierze – 2 050 897, straty w ludności cywilnej – 424 720, razem – 2 475 617, strat w % populacji – 3.81%
—————————————————————-
Kalendarium 1914 r.

1 lipca zmarł w Turynie szef Sztabu Generalnego armii włoskiej, tenente generale Alberto Pollio. Na stanowisku zastąpił go tenente generale Luigi Cadorna.

1 sierpnia Antonino Paternò Castello, markiz San Giuliano, włoski minister spraw zagranicznych, w deklaracji przekazanej niemieckiemu ambasadorowi stwierdził, że ze względu na agresywny charakter wojny wypowiedzianej przez Austrię Serbii, Włochy nie uważają siebie jako zobowiązane do interwencji po stronie państw związanych trójprzymierzem, gdyż to zakładało sojusz obronny – w wypadku, gdy jeden z sygnatariuszy zostanie zaatakowany. Dlatego Włochy pozostały neutralne. Ponadto na wpływ o niewchodzeniu Włoch do wojny wielki wpływ miało nieinformowanie ze strony austriackiej dyplomacji o rozwoju sytuacji politycznej i militarnej w stosunkach z Belgradem.

6 sierpnia Antonio Salandra, premier włoski, kieruje do prefektów okólnik, który zakazuje się wstępowania do sił zbrojnych obcych państw lub manifestowania poparcia lub wrogości wobec stron biorących udział w wojnie.

11 sierpnia przedstawiciele partii republikańskiej założyli we Włoszech pierwsze komitety interwencjonistyczne. Pierwsze publiczne manifestacje za przystąpieniem do wojny.

15-16 września w Mediolanie mają miejsce pierwsze manifestacje interwencjonistyczne prowadzone przez przedstawicieli ruchu futurystów.

16 października zmarł Antonino Paternò Castello, markiz San Giuliano, włoski minister spraw zagranicznych. Przez długie lata nadawał ton włoskiej polityce. Na stanowisku zastąpił go Sidney Sonnino, który dokończy proces zbliżenia do państw Ententy, który rozpoczął jego poprzednik.

29 października – by pomóc ludności albańskiej, Włochy wysłały misję humanitarną do Valony (Wlory) w Albanii.

5 listopada Włochy zajmują albańską wyspę Saseno (Sazan u wejścia do Zatoki Vlora).

11 listopada formalnie powstał korpus włoskich ochotników chcących walczyć na froncie francuskim. Dowodzenie tymi ludźmi objął Peppino Garibaldi. U boku Peppino stanęli jego bracia: Ezio, Sante, Bruno, Costante, Ricciotti i Menotti, synowie Ricciotti Garibaldi, czwartego dziecka Giuseppe (myślę, że przedstawiać nie trzeba: https://pl.wikipedia.org/wiki/Giuseppe_Garibaldi). Korpus tworzyło ok. 2500 ochotników i 57 oficerów, z czego połowa to emigranci mieszkający we Francji. Wcielono go do IV pułku marszowego (może raczej batalionu? bo coś się ewidentnie nie klei) 1. pułku Legii Cudzoziemskiej. Noszono standardowe mundury Legii, ale z czerwoną koszulą garybaldczyków pod kurtką. Wśród włoskich ochotników był także siedemnastoletni Kurt Suckert, później szerzej znany jako Curzio Malaparte (https://pl.wikipedia.org/wiki/Curzio_Malaparte).

14 listopada Turcja ogłosiła Świętą Wojnę przeciwko niewiernym. Królestwo Włoch nadal deklaruje się jako neutralne pomimo rozpalającego się konfliktu. W związku z turecką deklaracją w Libii rozpoczęły się działania partyzanckie wymierzone w Włochów (Libia została włoską kolonią w wyniku wojny przeciwko Turcji w latach 1911-1912). Prawie wszystkie libijskie plemiona chwyciły za broń i atakowały włoskie posterunki, zdobywając kilka z nich i spychając resztę do miast położonych na wybrzeżu. Taka sytuacja będzie miała miejsce przez całą wojnę. Nawet po wejściu Włoch do wojny Cadora mocno zaniedbywał front libijski, pozwalając arabskim powstańcom zająć rozległe obszary i nękać włoskie garnizony. Proces odzyskiwania utraconego terenu rozpocznie się dopiero po zakończeniu wojny światowej, wiążąc się z prawdziwym „polowaniem na ludzi” w stosunku do arabskich przywódców.

15 listopada wyszedł pierwszy numer nowego dziennika „Il popolo di Italia”, którego redaktorem naczelnym był Benito Mussolini, który opuścił partię socjalistyczną, był on także byłym naczelnym „L’Avanti” (pismo socjalistów). Dziennik, w treści w dużej mierze pro interwencjonistyczny po stronie Ententy, był finansowany przez kapitał angielski i francuski, bardzo szybko zyskał duży wpływ na opinię publiczną, a jego nakład sięgnął 80 tys.

19 grudnia rząd włoski ogładza publicznie zaciągnięcie pierwszej Pożyczki Narodowej.

25 grudnia żołnierze włoscy zajmują Valonę w Albanii.

26 grudnia w rejonie Bois de la Bolante, na froncie francuskim w sektorze Argonów, poległ Bruno Garibaldi.

  • Posted on 11 lutego, 2019
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej
  • Tags: front włoski Pierwsza Wojna Światowa
kw.
11

Wojna minowa w Alpach

Strzelcy alpejscy na stanowisku armaty kal. 65mm/17. Ostatni wpis z pierwszowojennego przerywnika.

Włochom udało się ulokować na szczycie Tofana di Fuori (3235 m n.p.m.) sześć dział, a Austriacy wciągnęli na górę Ortler (3905 m n.p.m.) działo kaliber 149 mm, w czym brało udział sześciuset żołnierzy. I to był wojenny rekord. Nie taszczono natomiast na takie wysokości ciężkich moździerzy kaliber 240 mm i 280 mm, choćby ze względu na stromy tor lotu ich pocisków, które wystrzeliwane z dolin, mogły sięgać wyższych partii gór i skutecznie razić nieprzyjaciół. Stanowiska dla dział i żołnierzy uzupełniały zasieki z drutu kolczastego oraz kozły betonowe i stalowe.

Nie tylko w warunkach nizinnych, ale także w górach saperzy i górnicy drążyli tunele pod liniami obronnymi przeciwnika w celu wysadzenia ich w powietrze. Tunele alpejskie były węższe i niższe od nizinnych: miały 80 centymetrów szerokości i do 180 centymetrów wysokości. Niekiedy za pomocą kilofów udawało się wykuć co najwyżej 30-50 centymetrów dziennie. Wiercono też świdrami, gdyż uruchamianie maszyn wydzielających szkodliwe gazy było niebezpieczne. Grupy nasłuchowe starały się zlokalizować miejsce kreciej roboty nieprzyjaciela. I tu zdarzało się, że ekipy reprezentujące wrogie obozy spotykały się przy pracy. Wówczas dochodziło do walk z użyciem sprzętu górniczego i rewolwerów, po czym tunele czopowano i kopano dalej. W lipcu 1916 roku włoscy minerzy wykuli sztolnię w górze Batognica, ale Austriacy przebili się do komory, w której złożone były dwie tony gotowych do odpalenia materiałów wybuchowych, i w ostatnim momencie przecięli przewody detonacyjne. W kolejnych miesiącach udało się jednak Włochom zdetonować cztery potężne miny, co spowodowało obniżenie się wierzchołka masywu o kilka metrów. Gdy z gór przestawały dochodzić głuche odgłosy kucia i rycia, oznaczało to, że ładunek będzie odpalany. W kwietniu 1916 roku Włosi wysadzili część szczytu Col di Lana blisko znanej stacji narciarskiej Cortina d’Ampezzo. Zginęło dwustu żołnierzy strony przeciwnej, ale Austriacy utrzymali panowanie nad doliną. Włosi nazwali Col di Lana górą krwi, gdyż zdobywali ją dziewięćdziesiąt siedem razy. Z kolei w marcu 1918 roku Austriacy wysadzili w powietrze załogę włoską w okolicach Trydentu, używając pięćdziesięciopięciotonowego ładunku.

  • Posted on 11 kwietnia, 2018
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
  • Tags: front alpejski, front włoski Pierwsza Wojna Światowa
kw.
08

Pioruny, lawiny i inni przeciwnicy żołnierzy w Alpach

Kolumna strzelców alpejskich (Alpini) w marszu w 1917 roku. Dokończmy sobie wątek walk w Alpach z książki A. Chwalby, „Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918”.

Na domiar złego istniało ryzyko lawin kamiennych, a zimą śnieżnych. Na szczęście dla żołnierzy pociski, wpadając w głęboki śnieg, często nie eksplodowały. Procent niezdetonowanych był znacznie wyższy niż w warunkach normalnych, lecz nawet te, które nie eksplodowały, mogły uruchomić lawinę. „Najbardziej przerażającym wrogiem była sama natura […], całe plutony były zmiatane bez śladu, bez krzyku, bez jakiegokolwiek odgłosu, poza tym, jaki wydaje sama gigantyczna biała masa” – wspominał włoski strzelec alpejski. Lawiny były potężne, bo w Alpach leżały olbrzymie ilości śniegu. Zimą na wysokości 2000 metrów n.p.m. jego warstwa miała grubość około 5 metrów, a na wysokości 3000 metrów mierzyła 9 metrów. Lawiny, śmiertelne pułapki, porywały oddziały, magazyny, lazarety, stanowiska ogniowe i potężne działa wraz z obsługą. Na froncie tyrolskim zginęło 150-180 tysięcy ludzi, z czego 60 tysięcy zostało porwanych przez lawiny – czyli ponad dwa razy więcej, niż było ofiar gazu na froncie zachodnim. Jako najtragiczniejszą wspomina się zimę, która przyszła nagle jesienią 1916 roku. Przyniosła śnieg, mróz, na zmianę odwilż i lawiny. W grudniu 1916 roku od tych ostatnich po obu stronach zginęło około dziesięciu tysięcy żołnierzy. Była to bodajże największa do dzisiaj tego rodzaju katastrofa. Ciała zabitych zwożono jeszcze w czasie wiosennych roztopów (ba, do dzisiaj odkrywa się zwłoki…).

W okresie zimowym większość żołnierzy schodziła w kierunku dolin, niemniej część załóg spędzała go na dużych wysokościach, pilnując systemów alarmowych, zabezpieczając sprzęt, konserwując części do armat i karabinów. „Zawierucha była tak silna, a śnieg tak głęboki, że uszedłszy z najwyższym mozołem kilkadziesiąt metrów, wobec zbytniego naprężenia muskułów w podudziu próbowałem sunąć dalej na kolanach, ale i to mi się nie udawało. Przez trzy dni byliśmy zupełnie odcięci od świata…” – wspominał generał Jan Romer. Przykre i bolesne doświadczenia z lawinami śnieżnymi skłoniły obie strony do rozbudowy służb ratunkowych oraz zatrudniania meteorologów i geologów, którzy na podstawie stanu pogody i ukształtowania terenu mieli określać termin i kierunek zejścia lawin. Budowano, a przynajmniej starano się budować specjalne zapory przeciwlawinowe, ale z reguły nie były one skuteczne.

Latem niezwykle groźne były burze, gdyż nawet niewielkie kawałki metalu mogły przyciągać pioruny. Dlatego podczas wyładowań atmosferycznych żołnierze porzucali broń, hełmy, czekany, opuszczali stalowe schrony, porzucali metalowe drabinki i kable telefoniczne. Pioruny, uderzając w skały, kaleczyły i zabijały ludzi, a uciekający w panice nieraz wpadali w szczeliny skalne lub lodowe. Burzom towarzyszyły gwałtowne huragany, które porywały namioty i niszczyły drewniane baraki.

Mimo tych wszystkich niebezpieczeństw działania wojenne w górach trwały. Kiedy już ulokowano żołnierzy, przystępowano do instalowania dział, z których część była wyposażona w kopuły pancerne do ochrony sprzętu i załogi przed ogniem nieprzyjaciela. Zazwyczaj działa ustawiano na półkach skalnych, które przygotowywali minerzy i saperzy. W pierwszej kolejności należało je zmontować z elementów transportowanych za pomocą lin i podnośników. Trwało to kilka dni i nie zawsze kończyło się sukcesem. Bywało, że montaż był możliwy tylko nocą, co nie znaczy, że był bezpieczny, gdyż wróg nie ułatwiał pracy, penetrując półki skalne słupami światła z reflektorów oraz za pomocą rozświetlających mrok rac. Niejeden żołnierz zginął, niejedno działo spadło w przepaść, niemniej mimo trudności obie strony odnotowywały sukcesy.

  • Posted on 8 kwietnia, 2018
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
  • Tags: front alpejski, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, włoscy strzelcy alpejscy
mar
13

Przerażająca codzienność walk w Alpach

Walki o Monte Sabotino w 1916 roku (góra położona na granicy włosko-słoweńskiej na północ od miasta Gorizia; 609 m n.p.m.). Wracamy w Alpy.

Marsze żołnierzy w góry poprzedzali minerzy, saperzy, górnicy i jeńcy. Część górników była umundurowana, inni nosili cywilne ubrania z opaskami i czapką wojskową. To oni budowali drogi i szosy prowadzące na szczyty. Detonując ładunki wybuchowe, przygotowywali schrony, które służyły jako noclegownie dla żołnierzy, magazyny, kantyny, szpitale czy stanowiska dla artylerii. Schrony te betonowano, zabezpieczano cegłami i blachą falistą oraz plandekami chroniącymi przed spływającą wodą. Łączono je podziemnymi korytarzami skalnymi oraz szybami, które doprowadzały powietrze i światło. Instalowano w nich piecyki, które osuszały wilgotne powietrze. Wejścia do schronów były wielokrotnie załamane, tak by chronić żołnierzy przed odpryskami pocisków i w pewnej mierze przed atakami gazowymi.

Starano się, by cały obszar zajęty przez „swoich” łączyła sieć telefoniczna i elektryczna, by był on wyposażony w dzwonki alarmowe, urządzenia sygnalizacyjne, reflektory. Wojna przemysłowa i wyścig technologii przeniosły się w góry.

Gdy schrony były już zbudowane, należało do nich przetransportować żołnierzy, sprzęt, artylerię i drut kolczasty. Ta olbrzymia praca spoczywała na barkach służb pomocniczych. Na jednego walczącego żołnierza przypadało pięciu, siedmiu pracujących na zapleczu.

Największych trudności przysparzało dostarczenie żelaznych porcji żywności na dwa tygodnie oraz opału. W górach żołnierze byli skazani na monotonną dietę, opartą na produktach z konserw, gdyż nie dawało się przetransportować kuchni polowych, a za szczyt luksusu uchodziła możliwość korzystania z podgrzewaczy. Bywało jednak, że zaopatrzenie zawodziło i żołnierze głodowali. „Gdyby tylko nie ten głód! Żuje się skórę ze słoniny, pragnienie próbuje ugasić śniegiem” – pisał jeden ze strzelców.

Niełatwo było też dostarczyć wodę. Wnosiły ją zwierzęta juczne zaopatrzone w kosze z cysternami, budowano też wodociągi z odległych nieraz stron, a na miejscu wykuwano doły na wodę. Do transportu żołnierzy i lżejszego sprzętu służyły wyciągi linowe, ale wykorzystywano też muły, osły i konie. W niższych partiach gór żołnierze maszerowali po nowo wybudowanych drogach i groblach, funkcjonowały też linie kolejki wąskotorowej, której sieć w czasie wojny została powiększona. W wyższe partie gór maszerowali wytyczonymi szlakami, w razie potrzeby zabezpieczanymi drabinkami ze sznurów lub stali. Jedna z takich dróg liczyła 3000 metrów i nazwano ją włoską drabiną do nieba.

Gdy wreszcie żołnierze docierali w miejsca dla nich przewidziane, przystępowali do budowy stanowisk, mających ochronić ich przed ogniem nieprzyjacielskich pocisków karabinowych i artyleryjskich. Ich pole rażenia było większe niż na terenach nizinnych, gdyż wyrwane z podłoża kawałki skalne raziły nieraz skuteczniej niż pociski artyleryjskie. Możliwości budowy były uzależnione od pory roku. Najtrudniej było w czasie jesiennych i wiosennych zadymek śnieżnych. „Zadyma; bierzemy deski na budowę baraków i żelazne kołki […]. Osłonę moją stanowią worki wypełnione ubitym mocno śniegiem i żelazna tarcza. Przed naszym rowem znajduje się drut kolczasty, w znacznej części przysypany śniegiem […]. Mróz siarczysty. Jesteśmy całkowicie pod gołym niebem” – pisał Benito Mussolini, późniejszy Duce. Latem musiano budować, czy raczej kuć skalne okopy i pieczary oraz wykorzystywać naturalne groty. Zamiast okopów ryto zagłębienia, a z uzyskanego przy tym urobku stawiano przedpiersia, które wzmacniano workami z piaskiem. Wzmożona jednak w warunkach górskich siła podmuchu artylerii sprawiała, że stanowiska obronne były mało wytrzymałe, co dodatkowo potęgowało straty. A były one wysokie także dlatego, że transport rannych do niżej położonych ambulatoriów nie należał do łatwych i niejeden się wykrwawił, zanim otrzymał pomoc. Również pochówek zabitych był utrudniony – z braku miejsca: „Ludzie leżą całymi dniami obok rannych i zabitych, ciężkie granaty otwierają groby, leżące nieraz bezpośrednio na pozycjach obrony, i rozrzucają po nich rozkładające się zwłoki […]. Ludzi ogarnia wstręt, zatracają wszelką chęć do jedzenia, a z braku wody nie mogą się myć” – raportował jeden z austriackich generałów.

  • Posted on 13 marca, 2018
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
  • Tags: front alpejski, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, włoscy strzelcy alpejscy
mar
12

Piekło wojny alpejskiej

Stanowisko ogniowe włoskiej armaty (cannone 65mm/17?) na stanowisku wysokogórskim. Przepraszam, że strona ma ostatnio ogromne problemy z regularnym działaniem. Spowodowane jest to ogromną ilością zamówionych przez wydawców tekstów – pisze się książka, piszą się artykuły i już mogę awansem dodać, że chcę zająć się także I wojną światową i to nie tylko Włochami. Kiedyś dostałem od Was zielone światło na tematy związane z Wielką Wojną. Dlatego zapraszam na małą serię wpisów o wojnie alpejskiej z książki A. Chwalby, Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918.

„Wszechmogący Boże, który wszystkim władasz, ocal nas przed nieugiętym zimnem, wirującą zamiecią, zejściem lawiny i kieruj naszą stopę w bezpieczne miejsce. Chroń nas na powodującej zawrót głowy grani, na pionowej ścianie, nad zdradziecką przepaścią” – tak oto modlili się włoscy strzelcy alpejscy. Wojna alpejska, zwana też wysokogórską, stanowiła w istocie osobliwą formę wojny pozycyjnej, gdyż odbywała się w ekstremalnych warunkach, na dużych wysokościach, w górskim krajobrazie, z licznymi przeszkodami w postaci ostrych szczytów, stromych wąwozów, wartkich potoków, w rozrzedzonym powietrzu i bardzo często w niskich temperaturach. Prowadzenie działań utrudniały także dobowe amplitudy temperatur: w południe panował upał, a nocą temperatura na dużych wysokościach spadała poniżej zera. Ta najbardziej szalona, absurdalna i trudna do wyobrażenia wojna była walką z potęgą natury.

O pogodzie i górach mówiono, że są dodatkowym przeciwnikiem. W wyższych rejonach warunki zimowe panowały przez większość roku, zadymki i zawieje śnieżne zdarzały się nawet latem, a w partiach najwyższych wojowano ponad granicą wiecznego śniegu. Z powodu opadów, mgły, ostrego słońca widoczność nieraz była bliska zeru. Żołnierze musieli się nauczyć z tym żyć, pamiętając o możliwości odmrożeń, ryzyku lawin, o konieczności noszenia z sobą w śniegowych tunelach trzydziesto-, czterdziestokilogramowych plecaków z zaopatrzeniem. W takich warunkach niezbędna była aklimatyzacja, gdyż w rozrzedzonym powietrzu żołnierze szybko się męczyli.

Szczęśliwie dla nich z reguły nie prowadzono działań wojennych w zimie, gdyż uniemożliwiały to śnieg, mróz i lawiny. Zamarzały zamki w karabinach i lufy w działach.

Z atakami czekano zazwyczaj do wiosny, ale zimowa aura nieraz i tak zaskakiwała w trakcie działań wiosną i jesienią. Do walki w wysokich górach należało przygotować właściwy sprzęt i ludzi. Od 1872 roku w armii włoskiej zaczęto szkolić strzelców alpejskich i do 1915 roku utworzono osiem pułków. Niemcy sformowali Korpus Alpejski, a Austro-Węgry kompanie wysokogórskie. Oddziały górskie powołali do życia także Francuzi, Rumuni i Bułgarzy. W formacjach alpejskich służyli najczęściej górale, którzy mieli ukończone kursy narciarskie
i wspinaczkowe. Byli wyposażeni w narty, czekany, raki, haki, liny i rakiety śnieżne. Zimą nosili ciepłe mundury z ochraniaczami. W czasie wojny strony wojujące organizowały liczne kursy dla zainteresowanych sztuką wojny alpejskiej.

Działania wojenne prowadzono na coraz większych wysokościach, gdyż oczywiste były korzyści z opanowania terenu górującego nad doliną i niżej położonymi szczytami, a tym samym nad wojskami wroga. Dobrze ulokowany na półce skalnej alpinista z bronią maszynową mógł powstrzymać atak nieprzyjacielskiej kompanii piechoty i spowodować olbrzymie straty. Na wojska przeciwnika można było spuszczać tak zwane bomby rolujące, kształtem przypominające beczki, z zapalnikiem czasowym, które miały wybuchać, gdy bomba docierała w miejsce stacjonowania oddziałów wroga.

Wojna alpejska jeszcze bardziej niż nizinna faworyzowała obrońców, gdyż niemal każdy atak musiał być skierowany na obiekty położone wyżej. Natomiast gdy walczące ze sobą oddziały znajdowały się na tej samej wysokości, niejednokrotnie dochodziło między nimi do pojedynków na półkach skalnych, które nazywano ścianami śmierci. W górach wrogie transzeje znajdowały się często tak blisko siebie, że doskonale słychać było rozmowy nieprzyjaciół, grzechot misek i jęki rannych. Co zrozumiałe, walczono wyłącznie w ciągu dnia. Boje toczyły się nawet na lodowcach, jak choćby w Passo del Tonale w czerwcu 1915 roku, na wysokości 1883 metrów n.p.m., na lodowcu Marmolada na wysokości 3342 metrów n.p.m., na Adamello, Presanelli, w masywie Ortles. I atakujący, i obrońcy poruszali się na nartach.

CDN.

  • Posted on 12 marca, 2018
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
  • Tags: front alpejski, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, włoscy strzelcy alpejscy
cze
03

Sukces pod Vittorio Veneto

Włoska ciężka haubica kal. 280 mm na stanowisku. Ostatni fragment z książki Janusza Pajewskiego „Pierwsza Wojna Światowa 1914-1918”.

Przegrana nad Piawą przekreśliła szansę powstrzymania rozpadu monarchii austro-węgierskiej. We Włoszech natomiast zarysowała się różnica poglądów na temat finału wojny, czasu jej trwania, na temat możliwości, jakie mogły się jeszcze otwierać przed monarchią habsburską.

Francuzi, Anglicy, Amerykanie napierali na Włochów, aby generał Diaz rzucił wojska włoskie do ataku; ułatwiłoby to sytuację wojsk Koalicji na froncie zachodnim. Żądania te popierał minister spraw zagranicznych Sonnino, ze względów wszakże politycznych, nie militarnych; Sonnino lękał się, że Włochy na konferencji pokojowej będą miały pozycję słabą, jeśli nie zdołają wyprzeć Austriaków z terenów zajętych w październiku i listopadzie 1917 r. Obawy te podzielało wielu polityków włoskich, zaniepokojonych możliwością zawarcia przedwczesnego pokoju; byłby to pokój kompromisowy, który by nie przyniósł Włochom realizacji wszystkich ich postulatów. Względy te ostatecznie przeważyły i prezes ministrów Orlando wymógł na generałach Diazie i Badoglio decyzję podjęcia ofensywy. Ale w kierownictwie państw Koalicji wciąż jeszcze pokutowało przekonanie, że wojnę zakończyć będzie można zwycięsko dopiero w roku 1919. Orlando zawiadomił Diaza, że rząd zadowoli się ofensywą mniejszego wymiaru, ofensywą, która by ratowała pozory. Wahania i wątpliwości, różnice zdań, które towarzyszyły przygotowaniu bitwy pod Vittorio Veneto, znikły dopiero w przeddzień batalii; dopiero w ostatniej chwili dowództwo włoskie doszło do przekonania, że wojna zbliża się ku końcowi. Dowództwo włoskie obserwowało przegraną Niemiec we Francji; gdy nadto nadeszły do Rzymu wiadomości o ofensywie wojsk Koalicji w Macedonii i o załamaniu się Bułgarii, nie mieli Włosi wątpliwości, że Państwa Centralne wojnę już przegrały.

24 października 1918 r. ruszyła ofensywa włoska z udziałem 3 dywizji angielskich, 2 dywizji francuskich i pułku amerykańskiego. Przed atakującymi stali już nie żołnierze z bitew nad Isonzo z 1915 i 1916 r., nie zwycięzcy spod Caporetto w 1917 r., nie żołnierze z czerwca 1918 r. Stali ludzie wycieńczeni, nierozumiejący sensu dalszej walki. W szeregach powtarzano, że miejsce żołnierza jest w kraju, nie na Monte Grappa, nie nad Piawą. Pierwsi oderwali się Węgrzy, porzucili swe stanowiska i wycofali się z frontu na Węgry; poszli za ich przykładem Słowacy, później Czesi. Pewien opór stawiały pułki niemieckie.

W tych warunkach atak włoski nie przedstawiał trudności. W pierwszym dniu ofensywy, 24 października zajęli Włosi Monte Grappa, w dniach 26 i 27 października przekroczyli Piawę, 29 zajęli Vittorio Veneto, 30 Asiago. 3 listopada w rękach włoskich były Trydent, Udine, Triest.

31 października delegacja rozejmowa austro–węgierska przybyła do Villa Giusti koło Padwy, aby usłyszeć warunki zawieszenia broni. Tego właśnie dnia w Wersalu sprzymierzeni ustalili warunki rozejmowe. A oto one: demobilizacja armii austro-węgierskiej, wydanie połowy sprzętu bojowego, zwolnienie jeńców, ewakuacja terenów przyznanych na mocy traktatu londyńskiego Włochom, prawo przejścia przez terytorium Austrii dla wojsk Koalicji wyznaczonych do ataku na Niemcy od południa. 3 listopada Austriacy przyjęli warunki rozejmu. Skończyła się wojna pomiędzy monarchią Habsburgów a Królestwem Włoskim.

Ostatnie walki na froncie włosko–austriackim, zwane bitwą pod Vittorio Veneto, spotkały się z różnymi ocenami. Niektórzy widzą w ofensywie włoskiej z października 1918 r. najlepiej rozegraną bitwę w dziejach pierwszej wojny światowej; inni twierdzą, że Vittorio Veneto nie było bitwą, gdyż Austriacy nie walczyli. Najbliższy prawdy wydaje się sąd Luigi Albertiniego, że Włosi po dwóch czy trzech dniach walki zebrali owoce buntów, które rozsadziły armię austriacką.

Z końcem roku 1918 Włosi twierdzili, że w szeregach stanęło 5 min Włochów, spośród nich 50 tys. walczyło we Francji. Liczbę zabitych obliczano początkowo na 700 tys.; ustalono później, że liczba ta w rzeczywistości była niższa.

  • Posted on 3 czerwca, 2016
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Bez kategorii
  • Tags: bitwa pod Vittorio Veneto, front włoski I Wojna Światowa, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
cze
02

Triumf nad Piavą

Pole bitwy nad rzeką Piawą. Na chwilę wracamy do Wielkiej Wojny i fragmentów z książki Janusza Pajewskiego „Pierwsza Wojna Światowa 1914-1918”.

15 marca 1918 r. feldmarszałek Hindenburg wystosował do generała von Arza pismo tej treści: „Jak się wydaje, wojska francuskie i angielskie zostały wycofane z Włoch. Należy przypuszczać, że wystąpią one na niemieckim froncie zachodnim. Uważam, że ofensywa wojsk austro–węgierskich we Włoszech jest sprawą w najbliższym czasie konieczną”.

Niedawno Wiedeń, głównie za sprawą cesarzowej Zyty, odrzucił wezwanie niemieckie, aby c. i k. wojska wzięły udział w przygotowywanych walkach we Francji. W piśmie Hindenburga była dyskretna aluzja do tej odmowy austriackiej.

Po wstępnych badaniach generał Arz udzielił 27 marca 1918 r. odpowiedzi pozytywnej; spodziewał się zadać Włochom klęskę, omylił się, szczęście mu nie dopisało.

15 czerwca 1918 r. na froncie od Asiago do morza ruszyli Austriacy do ataku. Opór włoski okazał się nadspodziewanie silny. Na północnym zachodzie w okolicach Asiago i Monte Grappa pomimo pierwszych niewielkich sukcesów ofensywa austriacka załamała się już w pierwszym dniu. Na południu nad Piawą powiodło się Austriakom przekroczyć w kilku miejscach wzburzoną rzekę, nawet pobudować przyczółki mostowe, ale silne kontrataki włoskie i trudności w sprowadzaniu posiłków zmusiły atakujących do odwrotu i cofnięcia się na lewy brzeg Piawy. 24 czerwca przyniósł zakończenie bitwy. Komunikat austriacki z 25 czerwca 1918 r. głosił, że w rezultacie ofensywy wzięto 50 tys. jeńców, ale przemilczał, że własne straty wyniosły w zabitych, rannych, wziętych do niewoli, zaginionych ponad 150 tys. Położenie armii austriackiej tymi słowy opisuje generał Jan Romer: „Warunki były straszne. Wskutek trudów, deszczów, zimna, nieregularnej strawy i ciągłych niebezpieczeństw stan fizyczny i moralny żołnierzy był zły. Znacznie więcej niż połowa cierpiała na influenzę, która objawiała się w ogólnym, znacznym upadku sił. Ciągłe ataki włoskie, ciągły ogień z dział i minowców oraz choroby przerzedzały szeregi w zastraszający sposób”.

Przegrana Austriaków, szybkie załamanie się ofensywy austriackiej staje się sprawą zrozumiałą, gdy się zważy układ stosunków w monarchii habsburskiej i we Włoszech, gdy się zważy stan rzeczy w armii austriackiej i w armii, włoskiej.

Pokój z Rosją i pokój z Rumunią pozwoliły dowództwu austriackiemu na przerzucenie znacznych sił ze wschodu na zachód. 53 dywizje skierowano na front włoski. Cóż, kiedy stan tego wojska pozostawiał dużo do życzenia. Żołnierz był wyczerpany, słaby fizycznie, zniechęcony do wojny, z utęsknieniem wyczekiwał pokoju. Na psychikę żołnierza działało – rzecz prosta – ciężkie położenie jego głodującej w kraju rodziny. Właśnie z dniem 15 czerwca zmniejszono w Wiedniu dzienną rację chleba o połowę; w stolicy doszło do rozruchów głodowych. Ale i przydziały żywności dla wojska, nawet żołnierza w pierwszej linii frontu, były niedostateczne; mundur, bielizna, obuwie w złym gatunku. Dla trzeciej części armat brakło koni. Stan kolejnictwa nie pozwalał na normalny ruch pociągów.

Odwrotne zjawisko obserwujemy w armii włoskiej. Październikowa i listopadowa roku 1917 klęska pod Caporetto była we Włoszech brzemienna w skutki. W wyobrażeniach narodu włoskiego, w wyobrażeniach żołnierza włoskiego wojna z Austrią przestała być już wojną zaczepną, wojną o realizowanie haseł irredenty, była to teraz wojna obronna, była to walka z najazdem tradycyjnego wroga. Dla mobilizacji sił narodowych miało to znaczenie. Zimą 1917/18 r. Włochy znalazły się w trudnej sytuacji, dokuczał niedostatek żywności, niedostatek sprzętu bojowego. Ale Włochy, w przeciwieństwie do Austrii, miały możność uzupełnienia braków przy pomocy sprzymierzeńców. I tak się też stało.

Toteż armia włoska stanęła do obrony przed ofensywą austriacką sprawniejsza niż atakujący i fizycznie, i moralnie. Stąd załamanie ofensywy austriackiej, stąd zwycięstwo włoskie.

Straty Włochów wynosiły, według danych włoskich, 8 tys. zabitych, 29 tys. rannych, 45 tys. wziętych do niewoli; były to więc straty niższe niż straty austriackie. Zresztą w walkach poprzednich obie strony poniosły straty dotkliwe. Ale dla monarchii habsburskiej znaczenia przegranej nie można było mierzyć wysokością strat w ludziach i w sprzęcie bojowym. Austriacy nie dopięli celu strategicznego ofensywy i w konsekwencji nie osiągnęli celu politycznego, który nakazał ofensywę. Zwycięstwo nad Włochami oddziałałoby niewątpliwie silnie na stosunki imperium Habsburgów, zwłaszcza na Słowian południowych, nieprzyjaźnie do Włochów usposobionych. A było to po niedawnym kongresie rzymskim narodów uciemiężonych przez Austro–Węgry odbytym w Rzymie w dniach od 8 do 10 kwietnia 1918 r.

  • Posted on 2 czerwca, 2016
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Bez kategorii
  • Tags: bitwa nad Piwą, front włoski I Wojna Światowa, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
kw.
28

Włochy mobilizują się po klęsce

Pluton niemieckich Sturmtruppen podczas bitwy pod Caporetto. Widoczne uzbrojenie to km MG 08/15. Ostatni wpis o tej bitwie z książki Janusza Pajewskiego „Pierwsza Wojna Światowa 1914-1918”. Od jutra Tunezja 1943 r.

Straty włoskie wynosiły 800 tys. ludzi, w tym 300 tys. wziętych do niewoli i 400 tys. zaginionych i dezerterów, 10 tys. zabitych, 30 tys. rannych, a dalej 3150 armat, 1772 miotacze min i 1600 samochodów. Straty wojsk niemieckich i austro–węgierskich były stosunkowo nieduże, wynosiły 65 tys. ludzi.

Niemcy i Austriacy planowali pierwotnie dalszy marsz do linii Roveretto–Wenecja i spodziewali się zmusić Włochów do zawarcia rozejmu. Nie dało się tego dokonać, żołnierz był przemęczony, dały się we znaki trudności i braki dowozu. Włosi zdołali wreszcie opanować panikę i zaczęli pod osłoną Piawy stawiać linię oporu. Z pomocą przybyły im w listopadzie dywizje francuskie i brytyjskie.

Armia włoska właściwie nie stawiała oporu, gdyż żołnierz nie chciał się bić. Klęska pod Caporetto pokazała zupełny rozkład armii włoskiej, pokazała następnie, że Włochom daleko było do tej siły, tej potęgi, którą im przypisywali interwencjoniści: „Italia fara da se” – „Italia dokona sama dzieła ostatecznego zjednoczenia”. Stanęło teraz pytanie, czy naród włoski pogodzi się z klęską, czy Włochy poproszą o rozejm, a następnie o pokój odrębny. Wiele faktów zdawało się na to wskazywać: panika w kołach rządowych, zamysły króla Wiktora Emanuela III o abdykacji, do dymisji podał się gabinet bezbarwnego Bosellego.

Stało się inaczej. Caporetto było potężnym wstrząsem dla narodu włoskiego. Włosi uświadomili sobie, że prowadzą wojnę z groźnym przeciwnikiem, że w grę wchodzą losy narodu i kraju. Wyciągnęli wnioski z klęski, zdobyli się na znaczny wysiłek, zaczęli prowadzić wojnę na serio. Międzynarodowa pozycja Włoch osłabła jednak wydatnie. Było sprawą oczywistą, że to nie Włosi udzielają pomocy sprzymierzeńcom, lecz odwrotnie – muszą o pomoc prosić; chodziło nie tyle o wsparcie militarne, o wojska francuskie i angielskie we Włoszech, ile o wsparcie gospodarcze i finansowe. Przed zimą 1917/18 r. Włochy stanęły przed widmem głodu. Brakowało żywności, opału, węgla, żelaza, stali, wszystkiego, co potrzebne do wytworzenia sprzętu bojowego. Uzależniło to Włochy zwłaszcza od Wielkiej Brytanii i od Stanów Zjednoczonych w stopniu znacznie wyższym niż kiedykolwiek przedtem.

Niełatwe zadania stanęły przed nowym, od 30 października 1917 r. rządem, któremu przewodniczył Vittorio Emmanuele Orlando. 9 listopada 1917 r. wódz dotychczasowy Luigi Cadorna został przedstawicielem Włoch w Komitecie Międzysojuszniczym w Wersalu, dowództwo objął generał Armando Diaz, jego zastępcami zostali dotychczasowy minister wojny generał Gaetano Giardino i generał Pietro Badoglio.

Gabinet Orlando miał charakter rządu szerokiej koncentracji narodowej; po raz pierwszy w dziejach nowego Królestwa Włoskiego na fotelach ministerialnych zasiedli politycy katoliccy. Z poparciem dla rządu prowadzącego wojnę narodową, wojnę obronną pospieszyli i katolicy, i liberałowie-neutraliści spod znaku Giolittiego, i większość socjalistów. Król porzucił myśl o abdykacji, uznał to w zmienionych warunkach za dezercję. Tekę spraw zagranicznych utrzymał baron Sydney Sonnino, znaczyło to, że Włochy mimo wszystko nie chcą rezygnować ze swych planów ambitnych, daleko sięgających.

  • Posted on 28 kwietnia, 2016
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
  • Tags: bitwa pod Caporetto, front włoski I Wojna Światowa, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
kw.
27

Bitwa pod Caporetto

Włoski sprzęt porzucony podczas odwrotu na linię rzeki Piawy po przełamaniu frontu pod Caporetto w październiku 1917 r. Kolejny fragment z książki Janusza Pajewskiego „Pierwsza Wojna Światowa 1914-1918”.

Trudności wysunął teraz cesarz Karol. Monarcha austriacki nie odrzucał pomocy niemieckiej, ale chciał, aby Niemcy wysłali na front wschodni możliwie wielkie siły, tak aby wojska austro–węgierskie można było przewieźć z Podola i z Galicji na front włoski i aby c.i k. armia własną mocą pokonała Włochów odnawiając laury spod Custozzy. Duma dynasty, duma Habsburga nie pozwalała korzystać z pruskiej pomocy. Ale i racje polityczne odgrywały tu niepoślednią rolę. Dywizje niemieckie bowiem walczące na froncie włoskim mogły utrudnić porozumienie monarchii podwójnej z Koalicją, a ta myśl ani na chwilę nie opuszczała cesarza Karola. Istniała obawa, że gdy hełmy niemieckie pojawią się w Tyrolu i nad Isonzo, przybędą wkrótce do Włoch dywizje francuskie i brytyjskie.

Sprawa upadła, gdyż Niemcy stali na stanowisku, że wielką ofensywę przeciwko Włochom poprowadzić należy wspólnymi siłami Niemiec i Austro–Węgier. Najwidoczniej nie ufali Austriakom, nie wierzyli, aby sami Austriacy osiągnęli zwycięstwo, a katastrofa c.i k. armii pogorszyłaby radykalnie położenie militarne Niemiec.

Wojska włoskie były zgrupowane w prowincji Wenecja, a ich główne siły znajdowały się nad Isonzo. Uderzenie z Tyrolu Południowego na tyły i skrzydło armii włoskiej groziło jej oskrzydleniem i rozbiciem. W sztabie austriackim taki właśnie plan opracowano w lipcu 1917 r. A jednak nie dał się on wprowadzić w życie. Przygotowania do ofensywy z powodu słabo rozwiniętej sieci komunikacyjnej trwać by musiały miesiącami i działania wojenne można by poprowadzić dopiero w zimie, najbardziej nieodpowiedniej do tego porze roku. Plan ofensywy znad górnego Isonzo w okolicy Tolmino (obecnie Tolmin) – Plezzo (obecnie Bovec) był mniej efektywny, ale łatwiejszy do wykonania i mniej ryzykowny i – co nie mniej ważne – dawał się przeprowadzić mniejszymi siłami. Przygotowania można było zrobić w niedługim czasie; sądzono też, że uderzenie trafi w słabe miejsce frontu włoskiego i że da się zaskoczyć przeciwnika.

W znacznej mierze tak się też stało. W Bolzano skonstruowano silną radiostację, która nadawała komunikaty do nieistniejących dowództw. W Tyrolu Południowym pojawili się Niemcy. Cesarz Karol przybył na inspekcję wojsk w Tyrolu. A tymczasem w przewidzianym miejscu uderzenia gromadzono wojska i sprzęt bojowy. Przybyły posiłki niemieckie, 14 Armia, osiem dywizji, pod komendą generała Ottona von Belowa. Przegrupowania wojsk oraz dowóz armat i amunicji odbywały się tylko nocami. Austriacy i Niemcy górowali nad Włochami wyposażeniem bojowym; znaczną rolę odegrały niemieckie samoloty zwiadowcze. Całością operacji dowodził arcyksiążę Eugeniusz, a najbliższymi jego współpracownikami byli generałowie Svetozar Boroević von Vojna i Niemiec Otto von Below.

Przez 6 godzin silny ogień artyleryjski i „różnokalibrowy atak gazowy” (Buntschiessen) razem „krzyż niebieski” i „krzyż zielony” poprzedził i przygotował atak piechoty.

24 października 1917 r. na terenie rozpoczynającej się walki padał śnieg, słała się gęsta mgła. Pod tą osłoną piechota niemiecka i austriacka ruszyły do ataku pomiędzy Plezzo i Tolmino.

„O godzinie 2 nad ranem – wspomina generał Arz – wielki huk przerwał nocną ciszę. Niezliczone bomby gazowe uderzają w okopy nieprzyjacielskie pod Plezzo i pod Tolmino i odbierają załodze przytomność i życie. Miotacze min i ciężkie granaty dopełniają dzieła. Nieliczni pozostali przy życiu uciekają z pozycji. 22 Dywizja strzelców zdobywa pozycje nieprzyjacielskie pod Plezzo, a 12 Dywizja niemiecka w pierwszym uderzeniu zajmuje stanowiska włoskie pod Tolmino. Tu i tam oddziały atakujące docierają także i do tylnych linii”.

Włochów, mimo iż od dezerterów austriackich uzyskali nieco wiadomości o ofensywie austro–niemieckiej, uderzenie całkowicie zaskoczyło. Niemcy zastosowali wypróbowaną świeżo pod Rygą taktykę przenikania, omijali pozycje włoskie i pojawiali się na ich tyłach. 27 października Niemcy i Austriacy zajęli Cividale del Friuli, 29 Udine. 3 listopada walki toczyły się już nad rzeką Brentą i nad górną Piawą. W rękach niemieckich i austriackich znalazło się już 250 tys. jeńców i 2300 armat. Zdenerwowany i zrozpaczony Cadorna powtarzał: „To nie była bitwa, to był strajk wojskowy. Armię pokonał nie wróg zewnętrzny, lecz wróg wewnętrzny”. Było to prawdą tylko częściowo. Bitwa ta nosi w historii nazwę bitwy pod Caporetto. Odwrót armii włoskiej, który chwilami przechodził w ucieczkę, zatrzymano dopiero nad rzeką Piawą w połowie listopada.

(CDN.)

  • Posted on 27 kwietnia, 2016
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
  • Tags: bitwa pod Caporetto, front włoski I Wojna Światowa, front włoski Pierwsza Wojna Światowa, Włochy w I Wojnie Światowej, Włochy w Wielkiej Wojnie
Page 7 of 812345678
REKLAMA
Wojna Mussoliniego All Rights Reserved.
Kontakt poczta@wojna-mussoliniego.pl
Designed & Developed by Carla Izumi Bamford
Powered by Wordpress
Go back to top