Państwa Centralne szykują się do uderzenia
Włoscy strzelcy alpejscy (Alpini) w 1915 r. Poniżej kolejne cytaty z książki Janusza Pajewskiego „Pierwsza Wojna Światowa 1914-1918”. Przepraszam za parę dni ciszy, ale trochę obowiązków miałem i mam na głowie. Robi się jednak luźniej, więc ogłaszam plan pracy dla strony: c.d. o Caporetto -> c.d. o Tunezji -> koniec I WŚ we Włoszech -> duża dawka wpisów o Regia Aeronautica i Regia Marina przeciwko alianckiej operacji zaopatrzenia Malty „Pedestal” (z przerwą na majówkę). Może być?
Rok 1917 to czas szczególnie silnego kryzysu moralnego i politycznego we wszystkich państwach walczących. Wyraźniej i dobitniej niż w innych krajach wystąpiło to we Włoszech. Wojnę narzuciła Włochom mniejszość. Wyłoniony z tej mniejszości rząd i popierający go zwolennicy interwencji zbrojnej, w przeciwieństwie do tego, co działo się w innych krajach, nie zdołał przeprowadzić skutecznej propagandy w masach narodu. Skutki dały się wkrótce widzieć, gdy naród włoski stanął w obliczu trudności, jakie niosła wojna. Kraj zmuszony był do importu węgla i zboża, a transport morski coraz był trudniejszy. Na tle głodowym szerzyły się zamieszki, rozruchy, strajki; do najgroźniejszych można zaliczyć rozruchy w Turynie w sierpniu 1917 r. Coraz głośniej wypowiadali się przeciwnicy wojny. 12 lipca 1917 r. deputowany socjalistyczny Claudio Treves oświadczył w parlamencie, że socjaliści chcą pokoju bez aneksji i bez odszkodowań, z wielu ław podniosły się głosy; „przyszła zima nie może być w okopach”.
Nastroje panujące w społeczeństwie ogarniały wojsko, rzecz naturalna. Wyłamywanie się spod dyscypliny, bierny opór, brak karności, dezercje to częste zjawiska u powołanych do służby wojskowej. Badania aktów procesów w sądach wojskowych wykazały, że zjawiska te w małym tylko stopniu były wynikiem propagandy socjalistów i pacyfistów, działały tu przede wszystkim okrucieństwa wojny, twarda dyscyplina i nastroje w kraju. Później dojdzie jeszcze jeden czynnik – wpływ rewolucji rosyjskiej i udział w niej żołnierzy.
Tymczasem inicjatywę działania przyjęli na froncie włoskim Austriacy i Niemcy. W 1916 r. wódz niemiecki Falkenhayn odrzucił uczynioną przez wodza austriackiego Conrada propozycję podjęcia wspólnej austro–węgiersko––niemieckiej ofensywy przeciwko Włochom, w rok później nowi wodzowie Arz i Hindenburg z Ludendorffem gładko uzgodnili plan wspólnej akcji na froncie włoskim.
Wiemy już o ustąpieniu Falkenhayna 27 grudnia 1916 r. i zastąpieniu go 29 sierpnia przez Hindenburga z Ludendorffem. Obecnie nastąpiła zmiana w monarchii habsburskiej, 1 marca 1917 r. generał Arthur Arz zastąpił generała Conrada na stanowisku szefa sztabu c.i k. armii.
Franz Conrad von Hötzendorf był człowiekiem nieprzeciętnym. W walkach w Bośni w 1878 i 1882 r. zdobył sobie opinię dzielnego oficera frontowego. W następnych latach wyróżnił się pracowitością, rzetelnym oddaniem służbie, posiadł gruntowną wiedzę wojskową. Jego widzenie spraw nie zawsze zapewne było trafne, ale zawsze cechowała je dalekowzroczność. Instrument, którym jako wódz się posługiwał – c. i k. armia – nie zawsze stał na wysokości zadania. Dlatego też powiedziano o Conradzie, że talentem nie przewyższył go nikt ze współczesnych mu wodzów, ale bieg wojny nie zawsze był dlań łaskawy.
Generał von Cramon, który wodza austriackiego znał dobrze z długiej współpracy i długiej obserwacji, scharakteryzował go tymi słowy: „Conrad bez wątpienia o głowę górował nad innymi. Widział sprawy jaśniej, bardziej konsekwentnie i widział związki pomiędzy nimi. Wola prowadziła go – poza nielicznymi wyjątkami – we właściwym kierunku, jego zdolności były wielkie i wszechstronne (…). Ale pomiędzy jego chcieć i móc stał nie tylko on i jego kwalifikacje, stały także narzędzia działania. I tu stracił miarę i wydawało mu się, że jest bogatszy niż był w rzeczywistości”.
Generał pułkownik Arthur baron Arz von Straussenberg, telegraficznie wezwany z Siedmiogrodu, przybył 1 marca 1917 r. do Kwatery Głównej w Baden pod Wiedniem. Otaczała go sława zwycięzcy w bojach z Rosjanami i z Rumunami. Cesarz Karol przyjął go słowami: „Czy chce Pan zostać szefem sztabu generalnego? Podczas jazdy z Siedmiogrodu miałem dość czasu do namysłu, aby powziąć decyzję, dlatego też świadom odpowiedzialności, jaką brałem na swe barki, odpowiedziałem bez wahania: «Tak, Najjaśniejszy Panie!» Tak nastąpiła moja nominacja”.
Niemcy nominację Arza przyjęli z zadowoleniem. „Głowa praktyczna – wspomina Hindenburg – ze zdrowymi poglądami, doskonały żołnierz, podobnie jak i jego poprzednik wartościowy towarzysz bojów”.
Należy teraz postawić pytanie, dlaczego w 1916 r. Niemcy nie udzielili pomocy działaniom austriackim przeciwko Włochom, a poparli je wydatnie w 1917 r.? Nie zmienili przecież zdania o znaczeniu drugorzędnym frontu włoskiego. Hindenburg, gdy jesienią 1917 r. wycofywał dywizje niemieckie z Francji i słał je nad Isonzo, był nadal przekonany, że nawet stanowcze zwycięstwo nie wyeliminuje Włoch z Koalicji przeciwniemieckiej i nie zmusi do zawarcia pokoju odrębnego. A zatem jakie racje wpłynęły na zmianę stanowiska dowództwa niemieckiego?
Generał Arz nie ukrywał przed Niemcami, że armia austro–węgierska nie przetrzyma nowego, wielkiego ataku włoskiego. „Wyjaśnienie to – pisał Hindenburg – miało dla nas wielkie znaczenie zarówno z militarnego, jak i z politycznego punktu widzenia. Nie chodziło już o utratę linii Isonzo, lecz o załamanie całego oporu austro–węgierskiego. Monarchia naddunajska odczułaby ewentualną klęskę na froncie włoskim dotkliwiej niż w Galicji.(…) W wojnie przeciwko Włochom w uderzający sposób brały udział wszystkie narodowości monarchii podwójnej. Pułki czeskie i słowackie, które zawiodły w walkach z Rosjanami, okazały się bardzo użyteczne w walkach przeciwko Włochom. Wojna włoska była w pewnej mierze czynnikiem jednoczącym w planach militarnych całą monarchię”. Zwycięstwa włoskie w jedenastej bitwie nad Isonzo miały niemałe znaczenie; droga do Triestu była zagrożona.
Hindenburg utrafił tu w sedno. Przegrana w bojach z Rosjanami nie oddziałałaby tak deprymująco na nastroje w c. i k. armii i w narodach monarchii habsburskiej, jak niepowodzenia zadane przez lekceważoną armię włoską.
Rozumowanie to przesądziło o decyzji niemieckiego Naczelnego Dowództwa. Hindenburg wraz z Ludendorffem postanowili wesprzeć uderzenie austro–węgierskie.
(CDN.)