
Radzieccy żołnierze mijają włoski czołg L6. CD. z wczoraj. Nie kryje, cytowany poniżej J.L. Ready dał plamę. Jedna z najbardziej heroicznych kampanii Włochów, walki Korpusu Alpejskiego, została opisana fatalnie. Dlatego teraz będzie więcej tłumaczeń z włoskiego, wpis będzie jeden na dzień, ale maksymalnie długi.
Po dramatycznym odwrocie resztki 8. Armii włoskiej sąsiadowały na południu z niemiecką Grupą Fretter-Pico na południu, a na włoskim lewym skrzydle znajdowała się węgierska 2. Armia, a dalej na północ niemiecka 2. Armia. Włosi liczyli teraz na swój Korpus Alpejski i zgrupowanie wojsk stworzone w oparciu o DP „Vicenza” (gen. Etelvoldo Pascolini).
12 stycznia 1943 sowieci rozpoczęli kolejną fazę swojej zimowej ofensywy. Cios spadł na Węgrów, po 24 godzinach opór ich 7. DP załamał się. Jednak dotąd było to jedynie rozpoznanie bojem. Prawdziwa ofensywa nie rozpoczęła się do 14 stycznia, kiedy do ataku przeszły 40. Armia, 3. APanc., XVIII Korpus Piechoty, VII KKaw., i IV KPanc. oraz mniejsze jednostki, jak brygada narciarzy. W tym samym czasie zaatakowano niemiecką 2. Armię oraz armie węgierską i włoską. Prawa flanka Węgrów została rozerwana, co odsłoniło lewą flankę Włochów.
Pozostałości włoskiej Dywizji „Cosseria” próbowały zatrzymać szarżujące z szablami w dłoni 12 batalionów kawalerii, jazda jednak dosłownie wycięła sobie drogę naprzód. Później sowieccy kawalerzyści zsiedli z koni, obsadzili i utrzymali zdobyte włoskie pozycje. Do zmroku „Cosseria” straciła tysiąc ludzi. Wówczas wroga kawaleria znajdowała się do 20 km w głąb włoskich linii.
Włosi zastanawiali się, jak wytrzymają kolejny odwrót w zimowych warunkach. Lepiej wykształceni pamiętali odwrót Napoleona z Rosji w 1812 r., kiedy trzy dywizje były złożone z Włochów. Przynajmniej takie rozważania dawały jakąś odskocznie od ciągłego marszu przez biały śnieg w białej zamieci i pod białym niebem. Ludzie byli jak zahipnotyzowani, część została doprowadzona do szaleństwa. Wielu maszerowało do obozów jenieckich nie pamiętając nawet jak dostali się do niewoli. Nikt z radością nie zostawał jeńcem komunistów. Nawet ich cisi zwolennicy we włoskich mundurach nie mieli na to ochoty.
Pod Nikołajewką włoska kolumna musiała stoczyć bój. Szef Sztabu Korpusu Alpejskiego, gen. Giulio Martinat, stracił tutaj życie. Niemcy byli pod takim wrażeniem jego odwagi, że przyznali mu pośmiertnie Żelazny Krzyż.
Linie zaopatrzeniowe sowietów wydłużyły się tak bardzo, że w końcu musieli się zatrzymać. Włosi zdołali wymknąć się ścigającemu ich przeciwnikowi i ponownie ustanowili nową linię obrony.
Wielka ofensywa sowietów w listopadzie, grudniu i styczniu kosztowała Węgrów 35.000 zabitych, 35.000 rannych i 76.000 zaginionych. Admirał Miklos Horthy ogłosił, że odtąd jego żołnierze nie będą walczyć na linii frontu w Rosji. Ofensywa pokaleczyła także Rumunów, którzy stracili ogółem 173.000 zabitych, rannych i okaleczonych. Niemcy stracili ponad 400.000 ludzi, w tym całą 6. Armię w Stalingradzie. Ponad około 30.000 Hiwisów oraz Osttruppen zginęło „chcąc bronić swoich domów przed komunizmem”. Z 5.000 Chorwatów zaangażowanych w te walki nie zostało nawet tylu żeby stworzyć z nich kompanię piechoty.
Przed sowiecką ofensywą biorący udział w „krucjacie przeciwko komunizmowi” Włosi stracili 19.000 zabitych i 30.000 rannych, ponadto wiele tysięcy żołnierzy ucierpiało z powodu chorób płuc, odmrożeń, niedożywienia oraz całkowitego wyczerpania organizmów.
Podczas zimowej ofensywy Korpus Alpejski bił się znakomicie i nie został zniszczony podczas trudnych odwrotów. Jego dywizje nie straciły swojej spójności. Jednak jego straty były ogromne, Dywizja Alpejska „Tridentina” przybyła do Rosji licząc 16.000 ludzi i 4.000 mułów, w lutym 1943 r. jej stan liczebny spadł do 6.500 ludzi i 200 mułów. Dywizja „Julia” także liczyła na początku kampanii 16.000 ludzi i 4.000 mułów, w lutym 19543 r. została zredukowana do 3.200 ludzi i 40 mułów, jej dowódca Umberto Ricagno zaginął, jego obowiązki objął Franco Testi. Ostatnia z alpejskich dywizji – „Cuneense” miała 15.000 żołnierzy, zimę 1942/1943 przetrwało 1.600 ludzi nadających się do służby. Także ta dywizja straciła dowódcę – Emilio Battisti został zastąpiony na stanowisku przez gen. Carlo Fassi. Dywizja Szybka „Amadeo Duca d’Aosta” i dywizje piechoty poniosły cięższe straty. Dywizja „Vicenza” brała udział jedynie w drugim odwrocie, ale w lutym z jej 11.000 żołnierzy tylko 1.300 ocalało, wśród strat był także dowódca Etelvoldo Pascolini. Do lutego 1943 r. 66.000 włoskich żołnierzy uznano za zaginionych. Armia Czerwona ogłosiła, że do niewoli dostało się 22.000 Włochów, to oznaczało, że pod śniegiem leżało 44.000 poległych żołnierzy Mussoliniego. Połowa włoskich żołnierzy walczących w Rosji padła ofiarą podczas sowieckiej ofensywy, z jednostek ubyło 90% stanów.
Wielu uważało, że te 22.000 Włochów, które dostało się do niewoli, nie pożyje zbyt długo. Mieli rację. Na tym etapie wojny sowieci traktowali swoich jeńców z najwyższą brutalnością.
Mussolini nie chciał okazać się słaby jak Horthy, deklarował, że Włosi pozostaną na froncie wschodnim, włącznie z ludźmi, którzy ledwo co uszli zagładzie. Niemieccy generałowie, choć zdesperowani ze względu na braki w ludziach, przez wzgląd na swój humanitaryzm nie mogli tego zaakceptować i odesłali Włochów do domu. W trzy miesiące wojska Osi straciły 850.000 ludzi, Armia Czerwona 750.000 ludzi.
—————————————————————-
To trochę faktów o tym niemieckim „humanitaryzmie”:
27 stycznia 1943 Niemcy odmówili podstawienia pociągów dla resztek włoskiej 8 Armii. Nie zamierzają także zaopatrywać ich w żywność. Rozpoczyna się długi pieszy odwrót jej niedobitków.
Rozbite dywizje reorganizują się w rejonie Nieżyna, a potem Homla. Pobita armia włoska przemierza 800 kilometrów na piechotę. By zdobyć chleb oddaje ekwipunek, amunicję oraz broń. Nasilają się dezercje z obszarpanej i głodnej armii. Nuto Ravelli wspomina: „Widząc nas w takim stanie – podobnych do żebraków, bez broni chłopi rosyjscy mówili: ‘Itały kaputt’”.
Rosła we Włochach zwłaszcza nienawiść do sojusznika: „kiedy w Dobruszy stacjonowali Włosi Niemców nie widzieliśmy. Bali się pokazywać. Włosi ich łupili, nie zabijali, ale bili. Oficerowie nie pozwalali ich zabijać, bo za takiego Niemca mogli ucierpieć wszyscy”. Taka postawa nie dziwi, włoscy żołnierze wspominają o wyrzucaniu na mróz ich rannych przez Niemców, by ci nie zajmowali miejsca w chatach. Organizowano mecze piłki nożnej, ale nie miały one wpływu na stosunki międzysojusznicze. Nienawiść kwitła.