„Torelli” poprawia humory w Betasom
Królewski okręt podwodny „Luigi Torelli”. Zwraca uwagę oryginalny wygląd kiosku, jedna z włoskich książek porównuje je do „zamku na morzu”, ja prywatnie nazywam dzwonnicą. To jeden z kilkudziesięciu istotnych elementów (konstrukcja okrętów, taktyka, szkolenie, posiadane doświadczenia z wojny o tonaż – u Niemców, u Włochów jego brak; czy choćby doświadczenia ze służby na Atlantyku), które znacząco odróżniały sojusznicze floty. Dalsza część historii „Torellego”, jest wieczór 15 stycznia 1941, Włosi właśnie (vide poprzedni wpis) storpedowali dwa parowce…
Rozbitkowie z obu statków przeżyli niezwykłą odyseję. „Brask” został trafiony jedną torpedą w lewą burtę, na wysokości ładowni nr. 2. Zatonął w przeciągu trzech minut na pozycji 52°45’ N i 23°59’ W, 432 Mm na zachód od Rockfall. Statek miał rozdarty dziób, tonął szybko, przez co załoga miała ciężko opuścić szalupy ratunkowe. Dwunastu ludzi, w tym kapitan, zatonęło z „Brask”. Pozostała 20 zdołała osiągnąć jedną z szalup, zdołano ją odwrócić i zająć w niej miejsca. „Nemea” także zainkasował jedną torpedę. Załoga opuściła pokład na dwóch szalupach, jednak statek nadal unosił się na powierzchni.
Rozbitkowie z „Brask” odnaleźli później porzucony „Nemea”, którego załoga natomiast obawiała się nowych ataków i wolała szukać ratunku w morzu. Norwegowie do kolejnego ranka zdołali ogrzać się nieco, głównie dzięki rzeczom odnalezionym na pokładzie, a co najważniejsze, zdołali naprawić radio. W końcu na pokład wdrapało się także 17 ludzi z greckiego frachtowca. Pięciu członków załogi „Nemea” zginęło podczas ataku, a kolejnych 13 oddaliło się w szalupie, której żadnego śladu potem nie odnaleziono. Z pokładu wysłano sygnał SOS, później zdołano ponownie uruchomić maszynownię i wciągnąć na pokład obie szalupy. Grecy chcieli spróbować osiągnąć Azory, Norwegowie chcieli płynąć do Irlandii. „Nemea” skierował się najpierw na Azory, napotkał jednak silny przeciwny wiatr. Było to po południu 16 stycznia, zdecydowano więc obrać kurs na Irlandię. Nocą ponownie przestraszono się kolejnych ataków, cała załoga zeszła do szalup, maszyny zatrzymano. Łodzie przywiązano długim sznurem do pokładu, pozostawiając sobie możliwość powrotu.
We wczesnych godzinach 17 stycznia dostrzeżono flary na horyzoncie, z szalup odpowiedziano w ten sam sposób. Przed świtem marynarze powrócili na „Nemea” i wystrzelili kolejne race. Sygnały dostrzeżono z pokładów dwóch brytyjskich niszczycieli, które ruszyły w ich stronę. Greccy i norwescy marynarze zaproponowali hardo, że doprowadzą statek do portu. Jednak brak ropy pokrzyżował te plany. Rozbitków podjął w końcu HMS „Highlander” i wysadził ich bezpiecznie w Londonderry. Wrak „Nemea” początkowo porzucono, a następnie dobito na pozycji 52°57’ N i 23°58’ W.
O 1.00 (16 stycznia 1941) pozostający w wynurzeniu „Torelli” trafił kolejny cel. Jedna lub dwie torpedy trafiły grecki parowiec „Nicolas Filinis” (3111 BRT; płynący z Barry do Freetown), który także był częścią rozproszonego konwoju OB. 272. Zginęły trzy z 29 członków załogi frachtowca. Grecki statek ostrzelano także z 120 mm działa (raczej 100 mm…). Opuszczony statek zatonął potem w pozycji zbliżonej do 53° N i 24° W (lub 52°45’ N i 24°05’ W; 429 Mm od Rockfall).
Włosi rościli sobie storpedowanie także czwartej jednostki, która potem zniknęła im z oczu z powodu złej pogody. Takiego zdarzenia nie udało się jednak potwierdzić.
20 stycznia, będący w zanurzeniu „Torelli” wystrzelił trzy torpedy w stronę zauważonych trzech niszczycieli. Żaden z pocisków nie osiągnął celu. Kontratakujące wrogie okręty zrzuciły ogółem 18 bomb, jednak nie zdołały uszkodzić sommergibile.
Około 21.00 28 stycznia „Torelli”, będący w zanurzeniu z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, zatopił kolejny statek. Pojedynczą torpedą posyłając na dno brytyjski parowiec „Urla” (5198 BRT), zaginioną jednostkę z konwoju HX. 102, która pozostała z tyłu z powodu słabej jakości zabunkrowanego węgla. Stało się to na pozycji 54°54’ N i 19°20’ W (lub 54°57’ N i 18°50’ W; 250 Mm na zachód od Irlandii, 234 Mm na kierunku zachodni północny zachód od Rockwall). Parowiec przewoził stal, zboże i drewno, płynął z Nowego Jorku do Halifaxu i Manchesteru, jednostką dowodził kapitan Marsden. Ocalała cała, 42 osobowa załoga, zastępcę dowódcy i 13 marynarzy podjęto po 40 godzinach w morzu i wysadzono w Londonderry, drugą szalupę, z dowódcą i 27 ludźmi, odnaleziono po sześciu dniach, rozbitków wysadzono w szkockim Oban.
4 lutego „Torelli” osiągnął Pauillac, w pobliżu Bordeaux. Tak zakończyła się misja, której owocem było zatopienie czterech frachtowców o sumarycznym tonażu 17.498 BRT. Jak dotąd był to najbardziej udany patrol włoskiego okrętu podwodnego w wojnie. Longobardo otrzymał Medaglia d’Argento al Valor Militare (Srebrny Medal Waleczności Wojskowej). Motywacja przyznania odznaczenia brzmiała: „Dowódca oceanicznego okrętu, podczas długiej misji zaatakował w wynurzeniu, z uporem i odwagą, wrogi konwój, zatapiając w nocnej akcji trzy parowce. W następnej akcji zatopił czwarty parowiec i zaatakował dwa (?) niszczyciele wroga, wykazując kreatywność i wysokie umiejętności zawodowe, uratował swoją jednostkę przed wściekłym kontratakiem wroga”.
Okręt trafił do stoczni, gdzie między innymi zajęto się deformacjami jego kadłuba. Znacznie zmniejszono także rozmiar kiosku. W tym czasie załoga mogła wypocząć. Longobardo przekazał dowodzenie tenente di vascello Antonio De Giacomo, równocześnie zmieniono także pierwszego oficera, tenente di vascello Francesco Pedrotti został zastąpiony przez sottotenente di vascello Girolamo Fantoni.