Wojna Mussoliniego

La guerra di Mussolini

RSS Feed
  • Home
  • Od Autora
  • Publikacje
  • FRONTY
    • Afryka Północna – „Heia Safari”
    • Morze Śródziemne – „Mare Nostrum”
    • Wojna na Bałkanach 1939-1945
    • Kampania Włoska – „Guerra E’ Finita?”
    • Front Wschodni – „Contro il Bolscevismo!”
    • Sommergibili na Atlantyku
    • Etiopia 1935-1936 – Brudna wojna Mussoliniego
  • Armia Włoska
    • 26 Dywizja Piechoty „Assietta”
    • 4 Dywizja Alpejska „Monte Rosa”
    • 54 Dywizja Piechoty „Napoli”
    • 4 Dywizja Piechoty „Livorno”
    • Włosi w Waffen-SS
    • Organizacja Obrony Sycylii
    • Esercito Nazionale Repubblicano(ENR):
    • Aeronautica Nazionale Repubblicana
    • Jednostki Włoskiej Kawalerii
    • 132 Dywizja Pancerna „Ariete”
    • 101 Dywizja Zmotoryzowana „Trieste”
    • Armia Pancerna “Afrika” w bitwie pod El-Alamein
    • M.V.A.C. i inne organizacje współpracujące z Włochami na Bałkanach
    • Doktryna
    • 1. Dywizja Piechoty (Górska) „Superga”
    • 6. Dywizja Alpejska „Alpi Graie”
    • 1° Battaglione Paracadutisti Carabinieri Reali
    • 185. Divisione Paracadutisti „Folgore”
    • 1ª Divisione libica „Sibelle”
    • 2ª Divisione libica „Pescatori”:
    • Raggruppamento sahariano „Maletti”
    • 4. Divisione CC.NN. „3 Gennaio”
    • Początek wojsk spadochronowych – Fanti dell’Aria
    • Koszty wojny w Hiszpanii
  • Leksykon Uzbrojenia
    • Myśliwce Regia Aeronautica i ANR w latach 1923-1945
    • BIBLIOGRAFIA – lotnictwo włoskie
    • Wodnosamoloty, Łodzie Latające, Samoloty Rozpoznawcze i inne
    • Bombowce i samoloty szturmowe Regia Aeronautica
    • Samoloty obcej produkcji w Regia Aeronautica
    • Okręty podwodne typu Marcello
    • Pierwszy włoski Blenheim
    • Czołgi średnie
  • Osoby
    • Italo Balbo
    • Bibliografia dla działu Osoby
    • Giovanni Messe
    • Rodolfo Graziani
    • Pietro Badoglio
    • Galeazzo Ciano
    • Dino Grandi
    • Gabriele D’Annunzio
    • Roberto Farinacci
    • Ugo Cavallero
    • Alfredo Rocco
    • Giovanni Gentile
    • Giuseppe Bottai
    • Arconovaldo Bonaccorsi
    • Pietro Maletti
    • Emilio Faldella
    • Mario Roatta
    • Annibale Bergonzoli
    • Emilio De Bono
  • Benito Mussolini
    • Spotkanie z Hitlerem – Rastenburg IX.1943
    • Konferencja z Hitlerem, Feltre 19.VII.1943
    • Duce porwany… Duce wolny!
    • Więzień Gargnano
    • Śmierć dyktatora
    • Ostatnie spotkanie dyktatorów
    • Rodzina Mussolini
    • Benito Mussolini – cytaty
    • Dzieciństwo i młodość
    • Kochanki Mussoliniego
    • Socjalistyczny dziennikarz Benito Mussolini
    • W alpejskich okopach
    • Clara Petacci i klan Petacci
    • Benito Mussolini – osobowość
    • Benito Mussolini i Adolf Hitler – trudna przyjaźń dyktatorów
  • Włochy Mussoliniego
    • Antyfaszyzm
    • Polityka wewnętrzna Repubblica Sociale Italiana
    • Squadristi, manganello i olej rycynowy
    • Polityka wewnętrzna faszystowskich Włoch – lata dwudzieste
    • Sport w faszystowskich Włoszech
    • Doktryna faszyzmu
  • Zdjęcia
    • Afryka Północna
    • Morze Śródziemne
    • Wojna na Bałkanach
    • Italo Balbo
    • Rodolfo Graziani
    • Pietro Badoglio
    • 29 Dywizja Grenadierów Waffen-SS
    • Galeazzo Ciano
    • Kampania Włoska
    • Aeronautica Nazionale Repubblicana
    • Spotkania Dyktatorów
    • uwięzienie i uwolnienie Mussoliniego
    • Repubblica Sociale Italiana
    • Rodzina Mussolini
    • Front Wschodni
    • Giovanni Messe
    • Dino Grandi
    • Myśliwce Regia Aeronautica
    • Gabriele D’Annunzio
    • Wodnosamoloty, Łodzie Latające, Samoloty Rozpoznawcze
    • Początki faszyzmu
    • Bombowce i samoloty szturmowe Regia Aeronautica
    • Roberto Farinacci
    • Ugo Cavallero
    • Alfredo Rocco
    • Giovanni Gentile
    • Giuseppe Bottai
    • Benito Mussolini: dzieciństwo – I Wojna Światowa
    • Kochanki Mussoliniego
    • Włochy Mussoliniego na zdjęciach
    • Włoskie czołgi eksperymentalne
    • Czołgi ciężkie (carri armati pesanti)
    • Czołgi lekkie (carri armati leggeri)
    • Samochody pancerne (Autoblindi)
    • Żołnierze włoscy
    • Inwazja na Etiopię 1935-1936 r.
    • Corpo Aereo Italiano
    • Hiszpania 1936-1939
    • Benito Mussolini
    • Wielka Wojna na morzu
    • Ascari del Cielo
    • Betasom 1940-1945
  • Mapy, Struktury…
    • Afryka Północna
    • Front Wschodni
    • Armia Włoska
      • 28 Dywizja Piechoty „Aosta”
  • Filmy z YouTube
  • KINO
  • Linki
pinflix yespornplease porncuze.com porn800.me porn600.me tube300.me tube100.me watchfreepornsex.com
  • Wojna Mussoliniego
  • » Archives
lip
30

Powrót z nożem na gardle

Okręt podwodny „Alpino Bagnolini” wchodzi do Tarentu po ukończeniu swojego pierwszego wojennego patrolu, uświetnionego zatopieniem lekkiego krążownika HMS „Calypso”. [fot. http://www.naviearmatori.net/]

TRZECI Patrol (na Atlantyku) 8 grudnia – 6 stycznia 1941

Po naprawieniu uszkodzeń (poprzedni rejs przerwano, ocean niemal zatopił okręt… zima 1940/1941 była jedną z bardziej wymagających na Morzu Północnym, bodajże najgorszą od 100 lat), „Bagnolini” (capitano di corvetta Franco Tosoni Pittoni) opuścił 8 grudnia Betasom i skierował się w rejon na zachód od Irlandii. 18. osiągnął wyznaczony sektor. Od 19. współtworzył wraz z U 38, U 95 i U 124 oraz „Enrico Tazzoli” linię dozoru na zachód od Kanału Północnego. Już pierwszego dnia na „Bagnolini” dostrzeżono brytyjski parowiec „Amicus” (kapitan W. L. Harries, 3660 BRT), który odłączył się od konwoju SC. 15. Statek należał do Tempus Shipping Company, płynął z Tampa do Ipswich z ładunkiem 5600 t fosforanów. O zmierzchu (17.50) Włosi trafili parowiec pojedynczą torpedą, powodując jego zatopienie na pozycji 54°10’ N i 15°50’ W, ok. 240 Mm na zachód od irlandzkiej Zatoki Blacksod. Zginęła cała załoga „Amicusa”, 35 cywili i dwóch żołnierzy obsługujących uzbrojenie na pokładzie.

1 stycznia 1941, po skromnym uczczeniu nowego roku, o 19.20, na pozycji 54°13’ N i 13°55’ W dostrzeżono samolot, okręt po pewnym czasie zszedł pod wodę, ale w jego stronę Brytyjczycy wysłali już swoje środki zwalczania okrętów podwodnych. „Bagnolini” zszedł na 60 m i poruszał się cicho, mimo to został wykryty i musiał zejść do 80 m. Po osiągnięciu 90 m eksplodowała pierwsza seria bomb głębinowych, sześć ładunków rozerwało się w pobliżu kadłuba. Nawaliła instalacja elektryczna, uszkodzony został kompas, a woda wdarła się na pokład przez główny właz, jak i w przedziałach torpedowych. Z powodu braku energii elektrycznej sommergibile opadł na 130 m. Wobec groźby utraty jednostki Tosoni Pittoni nakazał wynurzenie. O 20.00 (20.45 czas Londyn) okręt wyszedł na powierzchnię i na pozycji 54°12’ N i 13°55’ W (lub 54°10’ N i 13°55’ W) rozpoczął walkę z uzbrojonym parowcem rybackim „Northern Pride” (działo kal. 102 mm). Dwie wystrzelone przez Włochów torpedy chybiły, ale przeciwnika uszkodzono ogniem artyleryjskim, co pozwoliło wymknąć się „Bagnolini” z pułapki (być może wystrzelono w czasie tego starcia także torpedy w stronę celu rozpoznanego jako krążownik pomocniczy). Śmiała akcja Tosoni Pittoniego została pochwalona przez dowództwo włoskie i niemieckie.

3 stycznia powracający do Bordeaux okręt atakował Bristol „Blenheim”, zrzucone przez niego bomby chybiły. „Bagnolini” znajdował się w trudnej sytuacji, nadal nie działał kompas, prawie wszystkie skrzynki akumulatorowe były uszkodzone, istniała możliwość przecieków w kilku punktach kadłuba. Nad sytuacją obradował Sztab Główny zgrupowania Betasom, kpt. mar. Poel, niemiecki oficer łącznikowy, zadeklarował pełną współpracę, kolejnego dnia organizując poszukiwanie okrętu i jego eskortę przez samoloty Luftwaffe, ponadto miano wysłać M-Boota (trałowiec), który miał odnaleźć Włochów, eskortować ich i pilotować w drodze do portu. Zła pogoda panująca na Atlantyku powstrzymała podjęcie obu środków, na wzburzonym morzu karty rozdawał silny sztorm z burzami śnieżnymi, panowała słaba widoczność. Tosoni Pittoni dostał rozkaz osiągnięcia Saint Jean de Luz, lub chociaż francuskiego wybrzeża. Kolejnego dnia nie było żadnych informacji o okręcie, jednak nocą „Bagnolini” nawiązał kontakt z Betasom. Odnaleziono linię brzegową, jednak z powodu awarii kompasu nie udało się zorientować w położeniu okrętu, trwała burza. 5 stycznia okręt odnalazły samoloty i M-Boot, które eskortowały go do Saint Jean de Luz. Z Bordeaux do załogi „Bagnolini” przybył Szef Sztabu Głównego Betasom capitano di fregata Aldo Cocchia i tenente colonnello Di Losa, którzy przekazali marynarzom pocztę i świeże pieczywo. 6 stycznia okręt przeszedł do Bordeaux, radośnie witany przez niemiecki i włoski personel.

  • Posted on 30 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Bagnolini", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
23

Jaki był koniec „Naniego”?

Okręt podwodny „Nani” (na pierwszym planie) w Monfalcone, za nim stary okręt typu H. Wpis o nadal zagadkowych okolicznościach utraty „Naniego”.

DRUGI Patrol – 13 grudnia – zaginiony

13 grudnia 1940 „Nani” (capitano di corvetta Gioacchino Polizzi) opuścił Bordeaux, wchodził w skład grupy „Calvi” (wraz z „Calvi”, „Emo”,” Bagnolini”, „Veniero” i „Tazzoli”). Okręty grupy miały patrolować na zachód od Wysp Brytyjskich. Panowały wyjątkowo niekorzystne warunki pogodowe. 17 grudnia w pomost uderzyła wielka fala, obrażeń doznał zastępca dowódcy i jeden z kanonierów, ich stan był na tyle poważny, że okręt musiał zawrócić do bazy i wysadzić obu na ląd. Nocą 17/18 grudnia „Nani”, podczas rejsu Żyrondą z La Pallice do Bordeaux (lub stojąc na kotwicy w Pauillac), został zaatakowany przez brytyjskie samoloty, po długiej walce udało się strącić jednego z napastników. W Bordeaux tylko wysadzono rannych i już 20 grudnia okręt wznowił rejs w rejon na zachód od Irlandii. Dowództwo uznało, że zmarnowano już dość czasu z powodu czynników losowych, dlatego okręt miał iść do swojej strefy najkrótszą możliwą trasą. 1 stycznia 1941 okręt współtworzył z „Glauco” i „Leonardo Da Vinci” linię ataku na zachód od Kanału Północnego (grupa „Nani”), z Włochami współpracowały także U 38 i U 124. 3 stycznia „Nani” odebrał wiadomość z Betasom, później ślad po nim przepadł. 7 stycznia o 15.06 Betasom próbowało wywołać trzy swoje okręty przebywające w morzu, „Nani” jako jedyny nie dał znaku życia. 10 stycznia o 15.09 wezwanie powtórzono. Kolejne także trafiały w próżnię. Okręt uznano za stracony z nieznanych przyczyn, pomiędzy 3 stycznia a 20 lutego, więc ostatnim spodziewanym dniem jego powrotu z Atlantyku. Z okrętem przepadł Polizzi, sześciu innych oficerów oraz 48 podoficerów i marynarzy.

Literatura anglojęzyczna przypisuje zatopienie „Nani” korwecie „Anemone” (kmdr ppor. Humphry Gilbert Boys-Smith). Miało do tego dojść za pomocą bomb głębinowych 7 stycznia 1941 na pozycji 60°15’ N i 15°27’ E, na wodach Wysp Owczych, 200 Mm na południe od Islandii i 339 Mm od Rejkiawiku. Rankiem tego dnia korweta płynęła kursem 290° z prędkością 4 w, zmierzała na spotkanie konwoju HX. 99, idącego tą samą trasą, ale z przeciwnym kursem. O 10.45 zauważono niezidentyfikowaną jednostkę, która znajdowała się ok. 5 Mm za rufą na bakburcie. Zaobserwowany obiekt wyraźnie przewyższał „Anemone” prędkością. Nadal nie było pełni dnia, obserwacja była utrudniona, początkowo uznano, że intruzem jest jednostka zwalczania op. Obserwowano szybko zbliżającą się jednostkę, nie zmieniając kursu. O 11.07 wreszcie dostrzeżono czym był obserwowany obiekt – dużych rozmiarów okręt podwodny. Według obserwatorów musiał być to jeden z „Włochów”, zapewne jednostka typu Calvi, Foca lub Archimede („Nani” zależał do typu Marcello 1060/1313 t). Korweta natychmiast wysłała komunikat o napotkaniu okrętu podwodnego i pozostawała na swoim kursie. Boys-Smith poprzedniego dnia zatrzymał mały szwedzki parowiec „San-Tooy”, który, jak uważał, mógł zaopatrywać U-Booty. Teraz myślał, że przeciwnik bierze „Anemone” za Szwedów, dlatego z taką pewnością zbliża się do jego jednostki. Do 11.15 korweta szła bez zmiany kursu, liczono, że okręt podwodny nadal nie odkryje prawdy i ufnie zbliży się. O wspomnianej godzinie dystans pomiędzy jednostkami wynosił 2900 m, wówczas „Anemone” wykonał zwrot w stronę przeciwnika, ruszył z pełną prędkością i otworzył ogień. Okręt podwodny wykonał zwrot na kurs 180° i próbował uciec, zaczął zwiększać dystans do pościgu. W międzyczasie ogień otworzyło 100 mm działo Brytyjczyków, które szóstym pociskiem zdołało trafić „Nani” w rufę na bakburcie. Trzy sekundy później okręt podwodny rozpoczął zanurzenie, wcześniej jednak z głośnym parsknięciem w powietrze wystrzelił strumień wody lub obłok białego dymu z rufy. Siódmy pocisk, wystrzelony z dystansu 3660 m, chybił nieznacznie, wówczas przeciwnik schodził już pod wodę.

W miejscu zanurzenia „Nani” pozostała wzburzona woda i małe plamy ropy. Z powodu stanu morza „Anemone” nie uzyskał kontaktu, w ciemno zrzucono więc sześć bomb głębinowych nastawionych na 46, 76 i 106 m. O 11.32 zrzucono kolejne sześć ładunków (nastawa bez zmian), w pewnej odległości od miejsca zanurzenia okrętu na jego przewidywanym kursie. Niedługo po tym uzyskano słaby kontakt na trawersie lewej burty, na dystansie 2100 m. Obiekt pod wodą zygzakował, ale poruszał się z małą prędkością. Korweta z prędkością 9 w ruszyła w tamtą stronę i o 11.40 zrzuciła kolejne sześć bomb głębinowych, nastawionych na podobne jak wcześniej głębokości. O 11.48 odzyskano słaby kontakt z tropioną jednostką. „Nani” nadal zygzakował, z tego powodu kolejne podejście korwety nad cel spaliło na panewce. Dopiero o 13.00 zrzucono kolejne sześć ładunków. O 13.10 ponownie namierzono Włochów, nie było efektu Dopplera, ani hałasu silników, zdawało się jednak, że cel robi powolny zwrot w lewo. O 13.25 zrzucono piątą serię bomb. Kontakt natychmiast odzyskano, ale na korwecie zepsuł się rejestrator, naprawiono go o 13.45. Przez ten czas okręt podwodny tkwił prawdopodobnie w miejscu. Na „Anemone” zaczynało brakować bomb, o 13.55 zrzucono ich już tylko trzy (nastawa cały czas bez zmian). Kilka sekund po opadnięciu słupów wody podniesionych przez eksplozje na powierzchni pokazały się dwa duże skupiska pęcherzy powietrza.

Brytyjczycy uznali, że zatopili przeciwnika, a jego kadłub musiał zostać rozdarty przez eksplozje. Nie spodziewano się już więcej uzyskać kontaktu, tymczasem o 14.20 namierzono ponowny ruch pod wodą. O 14.25 zrzucono jeszcze jedną bombę, nastawiono ją na 106 m. O 15.07 i 15.14 miała miejsce identyczna sekwencja zdarzeń. Ponownie uzyskano kontakt, „Anemone” wykonał zwrot i o 15.22 zrzucił swoją ostatnią bombę nastawioną na 76 m. Pod wodą znowu wykryto cel, jednak teraz sygnał powoli i stopniowo zanikał. Korweta dokładnie przeczesała obszar, ale niczego nie odnalazła, uznano, że zatopiono wrogi okręt podwodny. O 16.00 „Anemone” dostrzegł „swój” konwój HX. 99, od 18.20 przejął eskortę. Poszukiwania okrętu podwodnego przejęła teraz korweta Wolnej Francji „La Malouine”, ale nie natrafiła na żaden ślad.

6 stycznia możliwe zatopienie lub uszkodzenie okrętu podwodnego Osi meldowały także brytyjskie samoloty. 3 lutego 1941 U-Boat Assessment Commitee zapisał „Anemone” prawdopodobne zatopienie. Wskazana pozycja tego zdarzenia była odległa o 330 Mm na północ od wyznaczonej „Nani” strefy. Włoscy historycy wątpią, że w tym przypadku zatopionym okrętem był włoski „Nani”. Włoscy kapitanowie rzadko decydowali się opuścić przypisanym im obszar operacyjny, sommergibile raczej nie ścigał też konwoju, ponieważ U-Booty nie składały o nim meldunku (przeszedł pod nosem operującym na południe od Włochów U 38, U 95, U 105 i U 124). Z drugiej strony, jedynym utraconym w tym okresie i w przybliżonym rejonie okrętem podwodnym Osi był właśnie „Nani”. W Partinico, rodzinnym mieście capitano di corvetta Polizzi, od 1947 r. lokalna szkoła podstawowa nosi jego imię.

  • Posted on 23 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, Okręt podwodny "Nani", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
17

Sukces i łzy na pokładzie „Argo”

Niszczyciel HMCS „Saguenay” (D79), w Kanale Panamskim, lata trzydzieste. Uciekam na weekend, powracam jakoś na początku przyszłego tygodnia. Na pożegnanie jeszcze wydarzenia z patrolu okrętu podwodnego „Argo”, chyba najbardziej udany rejs Włochów na Morzu Północnym trudnej zimy 1940/1941 r., jednak zakończony słodko-gorzko.

DRUGI Patrol 22 listopada – 12 grudnia 1940

Wieczorem 22 listopada „Argo” (capitano di corvetta Alberto Crepas) opuścił Bordeaux i skierował się do swojego sektora operacyjnego na zachód od Irlandii. Wchodził w skład grupy „Giuliani” (wraz z „Reginaldo Giuliani”, „Capitano Tarantini” i „Luigi Torelli”), która miała patrolować obszar pomiędzy południkami 15° W i 20° W oraz równoleżnikami 57°20’ N i 53°20’ N. Po sześciu dniach rejsu okręt osiągnął wyznaczoną strefę. O 4.49 1 grudnia zaobserwowano jednostkę, którą początkowo rozpoznano jako inny włoski okręt podwodny, „Argo” wysłał sygnał identyfikacyjny. Gdy dystans został zmniejszony Włosi rozpoznali z czym mają do czynienia, niszczyciel! Włosi wystrzelili celną torpedę, później odpalili kolejną, później nie widziano już wrogiego okrętu, wydawało się, że mógł zostać zatopiony. Marynarze z „Argo” wyłowili z morza dokumenty, które ujawniły, że przeciwnikiem był kanadyjski niszczyciel „Saguenay”. „Saguenay” był częścią eskorty konwoju HG. 47, włoska torpeda unieruchomiła go, niszczyciel stracił dziób, zginęło 21 członków jego załogi. Okręt jednak nie zatonął, odholowano go do Barrow-in-Furness, gdzie dotarł 5 grudnia. Do maja 1941 r. trwała naprawa zadanych mu przez „Argo” uszkodzeń.

Nocą 1/2 grudnia „Argo” odebrał wiadomość o konwoju 8-10 frachtowców, następnie ruszył z pełną prędkością na północny wschód, jednak z powodu wzburzonego morza jego realna prędkość wynosiła tylko 8 w. W pierwszych godzinach 2 grudnia zaobserwowano wystrzeliwane race, słychać było także eksplozje torped. Konwój HX. 90 atakowały właśnie U 47, U 99 i U 101. O 8.25 odkryto małą jednostkę, która ratowała rozbitków. „Argo” natychmiast wysłał komunikat o pozycji konwoju, a następnie wystrzelił wadliwą torpedę, która zeszła z trasy i wynurzyła się, w efekcie zdradziła w ten sposób obecność okrętu. Włochami natychmiast zainteresowała się eskorta, zepchnęła ich pod wodę i przez pięć godzin obrzucała bombami głębinowymi. Zrzucono 96 bomb, część z nich eksplodowała w bliskiej od „Argo” odległości, jednak uszkodzenia były niegroźne.

4 grudnia „Argo” patrolował nadal, o 12.55 został odkryty przez łódź latającą Short „Sunderland”. Wiał silny wiatr, dzięki czemu samolot nie mógł od razu zaatakować okrętu, uciekający czas Włosi wykorzystali do pospiesznego zejścia pod wodę (według innej wersji podjęto walkę na powierzchni i odparto dwa ataki, po czym samolot oddalił się, być może uszkodzony). W pierwszych godzinach 5 grudnia „Argo” zatopił jedną torpedą brytyjski motorowiec „Silverpine” (5066 BRT), idący samotnie statek konwoju OB. 252. Zatopienie miało miejsce na pozycji 14° N i 18°08’ W, 36 z 55 członków załogi statku zginęło wraz z nim. Sukces ponownie ściągnął na Włochów okręty wroga, przez cztery godziny zrzucono na niego 24 bomby głębinowe, jednak nie odnotowano żadnych istotnych uszkodzeń.

6 grudnia pogoda pogorszyła się jeszcze bardziej. Ogromnie niebezpieczna była służba wachty, która mimo przywiązania się do pomostu w każdej chwili mogła być zmyta z pokładu do morza przez ogromne fale. Przez główny właz cały czas przedostawała się woda, powodując różne awarie, zwłaszcza instalacji elektrycznej, na okręcie gasły światła. Wiele urządzeń znajdujących się w pobliżu włazu było bezużytecznych, wysiadło także radio. W końcu przez wzgląd na uszkodzenia Crepas nakazał powrót do Bordeaux. Jak długo było to możliwe próbowano iść w zanurzeniu, wynurzano się celem naładowania baterii i przewietrzenia pokładu. Tam trwała nieustanna walka o pływalność jednostki, wiadrami usuwano wodę z centrali.

Około 16.00 11 grudnia, ostatniego dnia rejsu, podczas marszu przez Zatokę Biskajską, zastępcę dowódcy, tenente di vascello Alessandro De Santis, porwała z pomostu do morza wielka fala. Maszyny dały całą wstecz, pomimo złej pogody, Crepas podprowadził okręt ok. 20 m od De Santisa, rzucono mu kamizelki ratunkowe i liny. Znajdujący się w wodzie nieszczęśnik zrzucił z siebie ciężki płaszcz, buty i wszystko co przeszkadzałoby mu w pływaniu, w tym czasie „Argo” nadal próbował podejść jak najbliżej. Capo cannoniere Lorenzo Ciappetti obwiązał się liną i na ochotnika wskoczył do morza, by nieść pomoc. Prąd mocno miotał Ciapettim, ale zdołał on dotrzeć na kilka metrów od De Santisa. Wówczas w obu uderzyła kolejna fala, niebawem De Santis uniósł dłoń w ostatnim pozdrowieniu i zniknął pod kolejną falą. Wyczerpanego pływaniem w lodowatej wodzie Ciapettiego wciągnięto na pokład. 12 grudnia „Argo” dotarł do Le Verdon. Na znak żałoby proporce oznaczające dwa sukcesy były wciągnięte do połowy masztu. Gratulacje za zatopienie „Silverpine” i „Saguenay” mieszały się z kondolencjami z powodu tragicznej śmierci De Santisa. Następnego dnia na pokładzie odprawiono mszę świętą w jego intencji. De Santis pośmiertnie otrzymał także Medaglia d’Argento al Valor Militare.

  • Posted on 17 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Argo", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
16

Zaginiony na Atlantyku

Okręty podwodne „Comandante Faà di Bruno” (na pierwszym planie) i „Luigi Torelli” wchodzą do Bordeaux, 5 października 1940 r. Ten pierwszy zaginął na Atlantyku… (rzadko powtarzam wątki, ta historia jest na blogu, ale powstaje książka, nowe wyzwania, nowa literatura, nowy poziom).

DRUGI Patrol 31 października (3 listopada?) – zaginiony

31 października „Faà di Bruno” (capitano di corvetta Aldo Enrici) opuścił Bordeaux i skierował się w obszar na północny zachód od Szkocji, ograniczony równoleżnikami 57°20′ i 58°20′ N i na zachodzie południkiem 20° W. Nigdy więcej nie otrzymano żadnego komunikatu o okręcie, przepadł on bez wieści. Za datę jego utraty oficjalnie przyjęto okres 31 października 1940 – 5 stycznia 1941, czyli datę jego planowanego powrotu. Był to pierwszy utracony na Atlantyku włoski okręt podwodny i jeden z czterech sommergibili, które przez zatonięciem nie odniosły żadnych zwycięstw.

Na temat jego zatopienia istnieje wiele hipotez. Najciekawsza, choć pozostająca w sferze ciekawostki, głosi, że „Faà di Bruno” został zatopiony przez… fałszywą szalupę ratunkową, obsadzać ja mieli jakoby fałszywi rozbitkowi, a sama jednostka miała być uzbrojona w broń torpedową. Wrodzony włoski humanitaryzm, za który nieraz obrywało się sojusznikom od Niemców, nakazał Enriciemu nieść pomoc ludziom w potrzebie. W zamian miał zginąć od ich torpedy, przynajmniej taka plotka pojawiła się po stronie niemieckiej.

Źródła brytyjskie długo podawały, że włoski pechowiec został zatopiony 8 listopada podczas ataku bombami głębinowymi niszczyciela HMS „Havelock”, elementu eskorty konwoju HX. 84. W punkcie 56°01′ N i 17°50′ W, 100 Mm od planowanej trasy przemarszu „Faà di Bruno”, atakował on okręt podwodny, na jego pokładzie zaobserwowano w efekcie pęcherze powietrza, resztki i unoszącą się na wodzie ropę. Późniejsze badania ujawniły, że atakowaną wówczas jednostką był inny z Włochów – „Guglielmo Marconi”, który nie odniósł wówczas uszkodzeń i posługując się starą sztuczką udawał swoje unicestwienie. Przyczyn utraty okrętu doszukiwano się także w fatalnej pogodzie panującej na Atlantyku w tym okresie (wiele jednostek miało problemy z pływalnością, diesle na włoskich okrętach dławiły się, na powierzchni pływano z otwartym głównym włazem, tą drogą do kadłuba dostawały się tony wody).

W nowszych opracowaniach pojawia się inny ślad. 6 listopada brytyjski niszczyciel „Harvester” (kmdr ppor. Mark Thornton) i kanadyjski „Ottawa” (kmdr por. Edmond Rollo Mainguy), będące eskortą konwoju WS. 4 idącego z Liverpoolu, dostały rozkaz, by przyjść z pomocą brytyjskiemu parowcowi „Melrose Abbey” (2473 BRT). Frachtowiec płynął samotnie kiedy, 200 Mm na północny zachód od brzegów Irlandii, został zaatakowany za pomocą działa przez okręt podwodny. Zdołano wysłać komunikat z prośbą o pomoc. Oba niszczyciele ruszyły z prędkością 34 w do miejsca, gdzie znajdował się zagrożony statek, 150 Mm od ich pozycji. Przybyłe z ratunkiem niszczyciele dostrzegły okręt podwodny, „Ottawa” natychmiast otworzył ogień, pięcioma salwami zmuszając przeciwnika do zanurzenia. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania azdykiem, a po zlokalizowaniu celu rozpoczęło się polowanie za pomocą bomb głębinowych. Przez pięć godzin „Ottawa” czterokrotnie zrzucał bomby, „Harvester” pięciokrotnie, odpowiednio były to 21 i 62 ładunki. Po ostatnim ataku „Harvestera” dało się słyszeć dwie podwodne eksplozje wtórne, później utracono kontakt ze śledzonym celem. Przy pierwszym brzasku słońca 7 listopada, na pozycji 51°05’ N i 17°32’ W (w pobliżu prawdopodobnej trasy „Faà di Bruno” do jego sektora operacyjnego), odkryto duże plamy ropy. Nie odkryto jednak żadnych szczątków, dlatego obu niszczycielom zapisano jedynie prawdopodobne uszkodzenie. We wskazanym obszarze mógł znajdować się jedynie „Faà di Bruno” i najpewniej taki był koniec tego okrętu. Sukces „Ottawa” był pierwszym zwycięstwem marynarki kanadyjskiej w jej historii… Oba niszczyciele zostały zatopione w czasie wojny, oba z dużymi stratami wśród załogi, nieświadomej wówczas, że nocą 6/7 listopada zniszczyli włoski okręt podwodny wraz z jego dowódcą, sześcioma oficerami oraz 48 podoficerami i marynarzami Regia Marina.

  • Posted on 16 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Faà di Bruno", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
13

Pierwszy triumf sommergibile „Calvi”

Krążownik pomocniczy „Worcestershire” z którym w swoim trzecim patrolu na Atlantyku zmierzył się włoski okręt podwodny „Pietro Calvi” (fot. IWM A 17213). Wydarzenia tego rejsu:

TRZECI Patrol 3 grudnia – 31 stycznia 1941

3 grudnia „Calvi” (capitano di corvetta Giuseppe Caridi) opuścił Francję i skierował się na wody na zachód od Irlandii. Utworzył grupę wraz z pięcioma innymi sommergibili („Veniero”, „Emo”, „Bagnolini”, „Tazzoli” i „Nani”), która miała współdziałać z U-Bootami. Niebawem zginął pierwszy marynarz z załogi „Calvi”. W Bordeaux pozostał Angelo Farina (ur. 11.IX.1919 w Ozieri), być może był chory. Nocą 8/9 grudnia nad miasto nadleciało 29 „Wellington’ów” z 49., 115. i 149. Sqn. RAF i 15 „Whitley’ów” z 4th Group, ich celem była baza włoskich okrętów podwodnych. Straty materialne były niewielkie, poniesiono jednak pewne straty w ludziach, w nalocie zginął także Farina. Pechowca pochowano na cmentarzu niemieckiej marynarki w Talence.

11 grudnia „Calvi” osiągnął wyznaczony rejon, wcześniej przechodząc przez rejon silnej burzy. Duże fale zdeformowały kiosk, a tony wody dostały się do wnętrza kadłuba, powodując liczne awarie urządzeń elektrycznych, momentami zagrożona była pływalność okrętu. 12 grudnia zauważono statek nieznanej przynależności państwowej, idący z prędkością 7-8 w i zygzakujący. Przez większość dnia podążano za obiektem, jednak jeden z diesli przestał działać (w początkowym okresie bolączka sommergibili, diesle dławiły się, otwarty musiał pozostawać główny właz, a przez niego wdzierała się woda, tak źle i tak niedobrze…). Po południu zaprzestano pościgu, okazało się, że okręt ma duży wyciek ropy. 17. grudnia podążano za kolejnym odkrytym statkiem, ponownie nawala diesel.

Wczesnym rankiem 18 grudnia, przy wzburzonym morzu, którego stan się pogarszał, i ulewie, zaobserwowano frachtowiec płynący na zachód z wygaszonymi światłami. W rzeczywistości był to krążownik pomocniczy „Worcestershire”. O 5.35, w pozycji 54°14’ N i 19°34’ W, Włosi wystrzelili w jego stronę dwie torpedy. Obie okazały się niecelne, ruszono w pościg, ale ścigana jednostka był szybsza i dodatkowo zwiększyła prędkość, gdyż dostrzeżono z jej pokładu ślady torped w wodzie. „Calvi” zaczął pozostawać w tyle, także dlatego, że jeden z silników działał nieprawidłowo. W końcu Caridi kazał otworzyć ogień z działa znajdującego się na dziobie okrętu. Brytyjczycy odpowiedzieli tym samym, gorsza widoczność i prędkość spowodowały, że pościg stał się bezcelowy. Po wystrzelaniu 10 pocisków kal. 120 mm pozwolono „Worcestershire” oddalić się.

20 grudnia „Calvi” odnalazł brytyjski parowiec „Carlton” (5162 BRT, płynął z ładunkiem 6545 t węgla), który należał do rozproszonego konwoju OB. 260 (29 statków opuściło Liverpool 16 grudnia i kierowało się do Ameryki Północnej, 19. konwój został rozwiązany). Wynurzony „Calvi” został ostrzelany z karabinów maszynowych (prawdopodobnie to Włosi pierwsi otworzyli ogień artyleryjski), a „Carlton” próbował staranować napastnika. Tego było już za wiele dla Caridiego, zanurzył okręt, znajdując się w dogodnej pozycji do ataku odpalił o 14.00 (10.00?) cztery torpedy do frachtowca. Trafiony „Carlton” zatonął powoli na pozycji 54°30’ N i 18°30’ W, ok. 550 Mm na zachód od brzegów Irlandii. Licząca 35 osób załoga opuściła pokład na dwóch szalupach. Niestety, jedna z nich przewróciła się, zginęło 18 osób, w tym dowodzący statkiem kapitan. Druga szalupa, dowodzona przez pierwszego oficera, została odnaleziona 7 stycznia 1941 przez frachtowiec „Antiope”, do tego momentu przy życiu zostało już tylko czterech marynarzy z „Carlton”.

26 grudnia o 16.45, przy wzburzonym morzu, dostrzeżono na pozycji 54°50’ N i 18°57’ W frachtowiec szacowany na 10.000 BRT. „Calvi” zdołał podejść do celu i odpalić torpedę, później słyszano głośną eksplozję. Obiekt ataku uznano za uszkodzony lub zatopiony, brak jest jednak dowodów na sukces odniesiony tego dnia. Następnego dnia okręt był zmuszony obrać kurs na Francję. Do Bordeaux zawinął 31 grudnia, akurat trwały obchody związane z nowym rokiem. „Calvi” przez trzy miesiące przechodził naprawę uszkodzeń i prace konserwacyjne.

  • Posted on 13 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: Bez kategorii
  • Tags: Betasom, okręt podwodny Calvi, Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
12

Piorun z jasnego nieba

HMS „Thunderbolt”, pogromca włoskiego okrętu podwodnego „Capitano Tarantini”. Obszerny fragment moich notatek do książki nad którą pracuję.

9 grudnia 1940 „Tarantini” (capitano di corvetta Alfredo Iaschi) opuścił swój sektor operacyjny na północny zachód od Irlandii i obrał kurs na Bordeaux. Rankiem 15 grudnia na pomoście zjawił się ranny na początku misji zastępca dowódcy Fraturra (pierwszego dnia w pomost uderzyła ogromna fala, oficer doznał złamań), który miał pokierować podejściem i wejściem do ujścia Żyrondy, będącej teraz w zasięgu wzroku, a następnie poprowadzić okręt do Bordeaux. Na górze znajdował się także dowódca, dwóch podporuczników, radiotelegrafista i trzech-czterech marynarzy. Okręt podchodził południowym podejściem do ujścia rzeki. Na pokładzie sommergibile czuto się już niemal bezpiecznie, okręt niechybnie czekała długa seria przeglądów i prac konserwacyjnych, można było oczekiwać urlopu na święta… Szczególny powód do świętowania czekał w Bordeaux na dowódcę Iaschiego, w miejscowym hotelu zatrzymała się jego żona, która zamierzała mu powiedzieć, że oczekują potomstwa.

Na powracające z Atlantyku sommergibili czekał jeszcze ktoś, zaczajone w pułapce brytyjskie okręty podwodne „Thunderbolt”, „Unique”, „Upholder” i „Usk”. „Thunderbolt” (kpt. mar. Cecil Bernard Crouch) przez kilka dni nie zaobserwował niczego, w końcu zniechęcony podszedł bliżej brzegu, gdzie spodziewał się większego ruchu. W pobliżu ujścia Żyrondy Crouch podniósł peryskop, nie wierzył własnym oczom. O 8.35 15 grudnia, zanurzony „Thunderbolt”, znajdujący się na pozycji 45°25’ N i 01°23’ W (12 Mm na południowy zachód od ujścia Żyrondy), zaobserwował obiekt, który rozpoznano jako kiosk okrętu podwodnego. Brytyjczycy ostrożnie ruszyli w tamtym kierunku, jednak niebawem na wysokości rzekomego kiosku zauważono dwa kutry rybackie (jak myślano), Crouch był prawie pewny, że „kiosk” jest tylko trzecim rybakiem, dodatkowo zdawało mu się, że widzi w jego okolicy obłok dymu. Trzy podobne jednostki, jednak uzbrojone, widywano w tej okolicy już wcześniej. Nie był to godny cel dla torped, dowódca zarządził powrót na poprzednią pozycję i udał się do mesy na śniadanie. Po kilku minutach zastępca dowódcy, pomimo, że dystans znowu wzrósł, dostrzegł, że obserwowanymi celami w rzeczywistości był okręt podwodny w towarzystwie dwóch eskortowców. Wszczęto alarm, Crouch ponownie obserwował przez peryskop, o 9.09 włoski okręt był o 6 Mm od Brytyjczyków, w rzeczywistości towarzyszyły mu trzy uzbrojone jednostki eskorty.

Niemieckie patrolowce (Vorpostenboote) V 401, V 407 i V 409 nie były eskortą Włochów, lecz francuskiego frachtowca „Chateau Yquem”. „Tarantini” nie otrzymał żadnej eskorty w najbardziej niebezpiecznym miejscu na swojej drodze powrotnej do Betasom. „Thunderbolt” zmienił kurs i przygotował wszystkie wyrzutnie do odpalenia torped. Na chwilę przed ich odpaleniem „Tarantini” zmienił kurs, Crouch kontynuował podejście z połową prędkości. O 9.20 „Thunderbolt” wystrzelił z 3660 m sześć torped w dwunastosekundowych odstępach czasu. Podczas odpalania pocisków, Crouch zrozumiał, że pomylił się w ocenie prędkości celu. Dla trzech ostatnich torped skorygowano kurs o trzy stopnie w lewo. Jedna z wystrzelonych torped miała nieprawidłowy bieg, unosiła się na powierzchni, Włosi jednak jej nie dostrzegli.

Cztery minuty po wystrzeleniu torped „Tarntini” został trafiony w rufę i poszedł na dno (tonąc rufą). Trwało to tylko kilka sekund, okręt zatonął na pozycji 45°25’ N i 01°22’ W, 2 Mm na południowy zachód od ujścia Żyrondy. Zginęła niemal cała załoga, dowódca do końca wydawał rozkazy, każąc głównemu mechanikowi Augusto Raiteri, który znajdował się w centrali, walczyć z wdzierającą się gwałtownie do kadłuba wodą. Niebawem rufa uderzyła o dno, chwilę później zatonął także dziób, a wraz z nim Iaschi. Oprócz niego zginęło jeszcze czterech oficerów oraz 46 podoficerów i marynarzy. Próbujący do końca ocalić okręt capitano del Genio Navale Augusto Raitieri został pośmiertnie odznaczony Medaglia di Bronzo al Valor Militare.

Nikt nie zaobserwował śladu torped, utratę „Tarantiniego” przypisano wejściu na minę, prawda wyszła na jaw dopiero po wojnie. Z pomocą Włochom przyszły jednostki niemieckie, ale zdołano uratować jedynie pięciu rozbitków, w tym Fratturę. Wszyscy w chwili uderzenia torpedy znajdowali się na mostku, siła eksplozji wyrzuciła ich do wody. Do wraku niebawem dotarli niemieccy i włoscy nurkowie, słychać było stukanie z wnętrza okrętu, panowała jednak fatalna pogoda, wzburzone morze i silne prądy pływowe uniemożliwiły podjęcie akcji ratunkowej. Z załogą kontaktowano się jeszcze przez dwa dni, później „Tarantini” stał się już tylko kolejnym podwodnym grobem. „Thunderbolt” zapisał swój pierwszy wojenny sukces, Crouch otrzymał za zatopienie włoskiego okrętu Distinguished Service Order. 14 marca 1943 zginął wraz z „Thundeboltem” od bomb głębinowych włoskiej korwety „Cicogna”.

  • Posted on 12 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Tarantini", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
10

„Marconi” zaczyna od skandalu

30 lipca 1938, stocznia Riuniti dell’Adriatico w Monfalcone, wodowanie okrętu podwodnego „Guglielmo Marconi”. Na Atlantyku „Marconi” zatopił siedem statków o sumarycznym tonażu 19.887 BRT. Jego pierwszy patrol ciężko nazwać triumfalnym…

6 września 1940 „Marconi” (capitano di corvetta Giulio Chialamberto) opuścił Neapol i skierował się na Atlantyk. Nocą, w pierwszych godzinach 11. przekroczył bez problemów Cieśninę Gibraltarską. Z powodu dostrzeżenia niszczycieli część trasy pokonano w zanurzeniu. 15 września okręt osiągną swoją strefę polowania na północny zachód od Galicji (Atlantyk centralny), w pobliżu Przylądka Finisterre, według rozkazów miał tam spędzić 10 dni.

19 września o 3.15, na pozycji 43°30’ N i 08°50’ W (16-25 Mm na północny wschód od Przylądka Vilán w Zatoce Biskajskiej), pojedynczą torpedą zatopił statek błędnie zidentyfikowany jako frachtowiec średniego rozmiaru. W rzeczywistości była to hiszpańska jednostka rybacka „Almirante José de Carranza” (330 BRT), kraju nie dość, że neutralnego, to jeszcze Włochom przyjaznego. Torpeda uderzyła w rufę jednostki i natychmiast zatopiła pechowca. Zginęło 14 z 15 członków jego załogi, jedynego ocalałego, Antonio Oujo Gonzáleza, przekazano na inną taką jednostkę, „Maria Dolores”. 25 września „Marconi” obrał kurs na Bordeaux, które osiągnął 29. Na miejscy dowodzący bazą Betasom ammiraglio Angelo Parona skarcił Chialamberto za słaby wynik patrolu i skandal z Hiszpanami.

  • Posted on 10 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: okręt podwodny "Marconi", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
09

Pierwszy atlantycki sukces sommergibili

Tankowiec „British Fame”, ofiara okrętu podwodnego „Malaspina” z 12 sierpnia 1940. W poprzednim wpisie opisałem forsowanie Gibraltaru przez ten okręt, teraz uzupełnienie. Po przejściu cieśniny Włosi kierowali się na wody wokół Wysp Kanaryjskich i tam odbywali swoje pierwsze patrole. „Malaspina” był już w drodze powrotnej do Włoch, gdy otrzymał rozkaz, by skierował się do Bordeaux, gdzie zorganizowano atlantycką bazę włoskiej broni podwodnej. Niestety, dysponujemy właściwie dwoma wersjami przebiegu pierwszego sukcesu tego okrętu. Pierwszy akapit to najnowsza włoska literatura, a drugi to mój artykuł z „Okrętów”, więc literatura wydana w Polsce…

12 sierpnia 1940 „Malaspina” zaatakował brytyjski tankowiec „British Fame” (8406 BRT). Należący do British Tanker Company z Londynu. Statek należał do rozproszonego konwoju OB. 193, kierującego się do Ameryki Południowej. Włosi odpalili salwę czterech torped i unieruchomili swoją ofiarę. „Malaspina” wynurzył się i zaczekał aż ocalała załoga, 46 z 49 ludzi, opuściła pokład na trzech szalupach. Następnie „British Fame” dobito ogniem artyleryjskim, zatonął na pozycji 37°44’ N i 22°56’ W. W ten sposób sommergibili zapisały swój pierwszy triumf na Atlantyku. W literaturze występuję także wersja tego zdarzenia raportowana przez Brytyjczyków, mieli oni jakoby zmusić atakujący na powierzchni okręt do zanurzenia, a „Malaspina” do zatopienia tankowca miał potrzebować pięciu torped. Włosi wzięli jako jeńca kapitana statku i przez prawie godzinę (lub nawet całą dobę), pomimo ryzyka ataku, holowali szalupy z rozbitkami w stronę Azorów (odebrano tam sygnał SOS wysłany z „British Fame”). Z powodu pogarszającego się stanu morza holowania w końcu zaprzestano, ale rozbitkowie zdołali o własnych siłach dotrzeć do lądu. W 1959 r. kapitan tankowca odwiedził Włochy, spotkał się wówczas z Leone i podziękował mu za jego humanitarny gest.

Włoskie okręty podwodne rozpoczynały swoje działania w okolicy Azorów i Madery. Patrole w rejonie tych wysp były drugim etapem podróży do Bordeaux. Stanowiły one okazję do zapoznania się z nowym teatrem działań. W połowie sierpnia „Malaspina” (kmdr por. Mario Leoni) bez problemów sforsował Cieśninę Gibraltarską. 12 sierpnia 1940 okręt „Malaspina” zatopił w pobliżu Azorów 8406-tonowy brytyjski zbiornikowiec „British Fame” należący do konwoju OB. 193. Włoski okręt pozostawał w wynurzeniu, podczas gdy, jak informuje zapis w dzienniku pokładowym, „oficer wachtowy i obserwatorzy znajdowali się na mostku, a kapitan drzemał w fotelu pod pokładem”. Statek trafiła jedna lub dwie włoskie torpedy. Załoga „British Fame” odpowiedziała ogniem. Był on na tyle skuteczny, że okręt Regia Marina salwował się ucieczką na 50 metrów głębokości. Gdy Włosi doszli do siebie, statkowi posłano kolejną celną torpedę, ale ten jedynie zastopował, nie tonął nadal. Kolejno do peryskopu podchodzili oficerowie „Malaspiny”, by podziwiać „ten nadzwyczajny widok”, kiedy załoga storpedowanego statku opuszczała do wody szalupy. Po kolejnych dwóch godzinach i wystrzeleniu dwóch torped ofiara wreszcie poszła na dno. Większość następnej doby „Malaspina” poświęcił na holowaniu szalup z rozbitkami do bezpiecznego miejsca w pobliżu Azorów. Był to szlachetny gest, jednak dalece odbiegający od ponurej codzienności atlantyckich zmagań.

  • Posted on 9 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: okręt podwodny "Malaspina", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
lip
09

„Malaspina” w Gibraltarze

Okręt podwodny „Alessandro Malaspina”. Trochę o patronie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Alessandro_Malaspina Wpis, który jest swego rodzaju eksperymentem, konfrontacją mojego artykułu z „Okrętów” z bardzo mocną włoską literaturą. Pierwszy akapit to cytat ze wzmiankowanego artykułu o forsowaniu Gibraltaru, drugi to jak poszło „Malspina”. Oficjalnie: piszę książkę o włoskich okrętach podwodnych na Atlantyku, nie kryję, to było jednym z moich marzeń!

Przejście okrętów podwodnych z Morza Śródziemnego na Atlantyk nie było sprawą prostą. Utrudnienie w postaci morskich i lotniczych partoli wroga nie było tutaj jedynym problemem. Stały, silny prąd przebiega z oceanu na morze. Dzięki temu przejście z zachodu na wschód jest ułatwione, natomiast komplikuje przedarcie się w drugą stronę – tą w którą musiały podążać sommergibili pragnące polować na Atlantyku. Panujące warunki powodowały, że przejście całej trasy na powierzchni w nocy nie było możliwe, ciemności bowiem zbyt szybko ustępowały pola dniu. Należało też pamiętać o możliwości namierzenia przez radar czy o zaporach minowych. Okręt idący w zanurzeniu przez środek Cieśniny napotykał zbyt silny, przeciwny prąd. Prąd ten był tak silny, że mógł wepchnąć zanurzony okręt na niebezpieczną dla jego konstrukcji głębokość lub cisnąć nim z dużą siłą o dno. Nawigacja przy afrykańskim brzegu należała zaś do niezwykle skomplikowanych. Admirał Dönitz uważał w późniejszym okresie, że droga na Morze Śródziemne jest dla jego U-Bootów drogą w jedną stronę, gdyż powrót na Atlantyk jest operacją zbyt skomplikowaną i ryzykowną. Tymczasem 28 włoskich okrętów walczących na Atlantyku dokonało tej niebezpiecznej operacji. Dla każdego sommergibile był to pierwszy etap podróży do atlantyckiej bazy w Bordeaux. Przemykanie się kolejnych włoskich okrętów wzmagało oczywiście dodatkowo czujność Brytyjczyków (żaden U-Boot nie sforsował Gibralaltaru w drugą stronę, według Niemców było to absolutnie niewykonalne!).

(w „Okrętach”, w oparciu o polską literaturę, napisałem, że poniższa operacja przebiegła bezproblemowo…) 29 lipca 1940 dowodzony przez capitano di fregata Mario Leoni „Malaspina” opuścił La Spezię i skierował się na swój pierwszy rejs w tej wojnie. Nocą 3 sierpnia okręt podjął próbę sforsowania Cieśniny Gibraltarskiej szedł w wynurzeniu z pełną prędkością. O 3.55 zaobserwowano niszczyciel, „Malaspina” zszedł pod wodę. Przez 30-40 sekund zanurzenie przebiegało prawidłowo, okręt pozostawał w pozycji horyzontalnej. Następnie dostał nieznacznego trymu na dziób, kiedy ten doszedł do 10 stopni, zaciął się ster głębokości na rufie i pozostał zablokowany, gdy okręt nurkował pod kątem 20°. Okręt nadal szybko przegłębiał się na dziób, trym osiągnął 35°. Po przekroczeniu 130 metrów głębokości prędkość opadania nieco zmalała, jednak nadal nie posiadano kontroli nad ruchami okrętu. Dopiero gdy manometr wskazał 147 m (stocznia Odero-Terni-Orlando dawała gwarancję na 100 m) „Malaspina” zastopował i pozostał na tej głębokości dziesięć sekund. Potem zaczął się podnosić, początkowo bardzo powoli, potem coraz szybciej. Mimo wszystko okręt zdołał pokonać Gibraltar, nie odniósł też przy tym żadnych istotnych uszkodzeń. Leoni skierował się ku przydzielonej strefie i niebawem zajął wyznaczoną pozycję.

  • Posted on 9 lipca, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: okręt podwodny "Malaspina", Włosi na Atalantyku, włoska broń podwodna
paź
16

Osoby: Enzo Grossi

Enzo Grossi (ur. 20 kwietnia 1908 w San Epigma w Brazylii – zm. 11 sierpnia 1960 w Corato we Włoszech):

Oficer Regia Marina. Dowodził okrętami podwodnymi „Medusa” i „Barbarigo”. Jego życiorys jest ściśle powiązany z: Sommergibile „Agostino Barbarigo”:. Zapraszam do zapoznania się z tym artykułem w pierwszej kolejności.

O pierwszym zatopieniu pancernika Grossi pisał w raporcie: w pozycji 4°19’ S i 34°32’ E zauważono pancernik typu Maryland lub California, w eskorcie niszczycieli. Po ominięciu eskorty odpalono w stronę pancernika dwie torpedy na dystansie 650 m. Zaobserwowano trafienie, cel pochylił się na prawą burtę i zatonął dziobem do przodu.

Błędna identyfikacja wydaje się prawdopodobna, była noc, sylwetki statków były ciemnie, jednak twierdzenie o trafieniu tej jednostki wydaje się niewytłumaczalne (?). Ówczesny dowódca zgrupowania Betasom, capitano di vascello (a niebawem contrammiraglio) Romolo Polacchini, był bardzo sceptyczny co do tego meldunku. Najpierw poprosił „Barbarigo” o potwierdzenie informacji, dopiero gdy je otrzymał przesłał informację do Maricosom (d-two broni podwodnej). Także tam informacja wywołała niedowierzanie, wydawało się mało prawdopodobne, że pancernik tego typu poszedł na dno w wyniku trafienia dwiema torpedami. Także Supermarina (d-two Marynarki) wolała przeprowadzić śledztwo, jednak Comando Supremo (d-two naczelne) na gwałt potrzebowało sukcesów, niebawem w nadzwyczajnym biuletynie (n. 721) ogłoszono zatopienie pancernika. Jest prawdopodobne, że Mussolini, były dziennikarz, brał udział w sporządzeniu wiadomości. Amerykanie natychmiast zaprzeczyli tym wieściom (bez reakcji z ich strony?).

Grossi otrzymał awans do stopnia capitano di fregata oraz został odznaczony Medaglia d’oro al valor militare, powiadomiono go o tym już 22 maja, a z rąk Niemców otrzymał jeszcze Żelazny Krzyż.

Drugie zatopienie pancernika wg. Grossiego miało miejsce na pozycji 2°05’ N e 14°23’ W. Dowódca dostrzegł na dystansie 4000 m obiekt, który uznał za pancernik typu Mississippi, eskortowany przez kilka niszczycieli. Z dystansu 2000 m odpalił 4 torpedy w stronę „pancernika”. Wrogi okręt uznano za zatopiony.

Ten przypadek jest jeszcze bardziej jaskrawy, pomylenie korwety typu Flower z pancernikiem jest niewytłumaczalne. Torpedy „Barbarigo” chybiły, były nastawione na strzał do dużej jednostki, jedna nawet przeszła pod korwetą, jednak niewielkie zanurzenie jednostki uchroniło ją od zatopienia. Z korwety zrzucono kilka bomb głębinowych, które na pokładzie okrętu podwodnego uznano za eksplodujące torpedy. Comando Supremo nie czekało na powrót Grossiego, od razu wydano kolejny biuletyn nadzwyczajny: „Tej nocy o 2.34, około 320 mil na południowy-zachód od Freetown (Afryka Zachodnia), okręt podwodny ‘Barbarigo’, dowodzony przez Enzo Grossiego, zaatakował pancernik Stanów Zjednoczonych, trafiony czterema torpedami, widziano jego zatonięcie”.

Grossi otrzymał drugi raz medaglia d’oro, a także gratulacje od Adolfa Hitlera i Karla Dönitza oraz Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego (7 października) i awans do stopnia capitano di vascello. Contrammiraglio Polacchini zażarcie krytykował podopiecznego, nie dając wiary jego sukcesom, za karę został zdjęty ze stanowiska i zastąpiony… Enzo Grossim! (Grossi ogółem otrzymał Krzyż Żelazny 1 i 2 klasy, brak dat).

Po kapitulacji dołączył do RSI i pozostał w Bordeaux. W 1949 r. Grossi stanął przed techniczną komisją śledczą włoskiej marynarki (Commissione Tecnica d’Inchiesta), której przewodził Ammiraglio di Squadra Emilio Brenta. Konsultowano się także ze stroną anglo-amerykańską (słuchano jej wersji wydarzeń?). 18 sierpnia tego roku wydano wyrok: „w ciągu dwóch akcji ‘Barbarigo’ nie zaatakował żadnej jednostki wojennej Stanów Zjednoczonych, brytyjskiej, ani żadnej innej alianckiej”. Ministerstwo Obrony (Ministero della Difesa) pozbawiło Grossiego dwóch złotych medali za męstwo i obu promocji. Uznano go za kłamcę.

Grossi nie zgadzał się z orzeczeniem. Bronił się mówiąc, że został skazany za poglądy (wierność RSI) i wskazywał, że w komisji zasiadali admirałowie oskarżeni przez Republikę Salo o kontakty z wrogiem (Franco Maugeri, Gino Pavesi i Priamo Leonardi). Rozgoryczony wyemigrował do Buenos Aires.

Wysłał także list do włoskiej głowy państwa, pisał, że w obu przypadkach, oprócz niego, jeszcze co najmniej sześć osób widziało trafiające torpedy i tonące okręty. Nawet jeśli wszyscy na mostku ulegli zbiorowej halucynacji, to eksplozje były słyszane także wewnątrz kadłuba okrętu. Dowodził też, że korweta mogła przecież staranować Włochów, jednak nie uczyniła tego, z pewnością dlatego, że przystąpiła do ratowania ludzi z zatopionej jednostki…

W 1958 r. Grossi powrócił do Włoch, mieszkał w Corato w Apulii. 11 sierpnia 1960 zmarł zapomniany w wieku 52 lat. Temat jego przeszłości powrócił po śmierci.

W 1962 r. powołano drugą komisję, kierował nią Ammiraglio di Divisione Nicola Mursi. Innymi członkami komisji byli contrammiraglio Luigi Longanesi Cattani i capitano di vascello Paolo Pollina. Jej werdykt wydano 22 grudnia tego roku. Komisja uznała, że Grossi działał w dobrej wierze, jednak nie przywróciła mu stopnia. Wskazała drobne błędy popełnione przez pierwszą komisję i ustaliła, że celem ataków były kolejno krążownik „Milwaukee” i korweta „Petunia” oraz, że żaden z tych okrętów nie został zatopiony.

Nadal sugeruje się, że Amerykanie utajnili część faktów, istnieją poszlaki, które wskazują, że przynajmniej w pierwszym przypadku faktycznie storpedowano w tym rejonie i w tym czasie wrogi krążownik, jego nazwa – „Top Secret”. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś zagadka „Barbarigo” doczeka się rozwiązania…

  • Posted on 16 października, 2014
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: news
  • Tags: Barbarigo, Betasom, Bitwa o Atlantyk, Enzo Grossi, Włosi na Atalantyku, włoskie okręty podwodne, Wojna na Atlantyku
Page 1 of 212
REKLAMA
Wojna Mussoliniego All Rights Reserved.
Kontakt poczta@wojna-mussoliniego.pl
Designed & Developed by Carla Izumi Bamford
Powered by Wordpress
Go back to top