Żołnierze Corpo Truppe Volontarie w czasie dystrybucji prasy, Hiszpańska Wojna Domowa. Poniżej pierwsza część ciekawego świadectwa jednego z żołnierzy C.T.V. Ciekawe, że opowiadający wspomina, że nie był ochotnikiem. Włoska literatura jak jeden mąż twierdzi raczej, że do Hiszpanii trafiano jedynie z własnego wyboru, choć z różnych powodów np. materialnych etc.
Podporucznik Giuseppe Fassio z Motomitraglieri Battalione 9. Bersaglieri Reggimento [batalion zmotoryzowanych karabinów maszynowych 9. pułku bersalierów] wspomina jak dla niego wyglądała kampania hiszpańska:
W roku 1937 otrzymałem wiadomość, że mój pluton został wybrany spośród całego batalionu w celu wypełnienia zagranicznej misji. Batalion nasz był wyposażony w motocykle z zamontowanym z przodu lekkim karabinem maszynowym.
W Neapolu, przed wyruszeniem w podróż, musiałem kupić sobie kompletne umundurowanie tropikalne w kolorze khaki i bieliznę. Wywnioskowałem, że wysyłają nas do Afryki Wschodniej.
Neapol opuściliśmy 7 stycznia 1937 roku. Już na okręcie oznajmiono nam, że płyniemy do Hiszpanii, gdzie w charakterze „ochotników” będziemy walczyć przeciwko komunistom. Usunęliśmy z mundurów wszelkie oznakowania, ażeby nie rozpoznano naszego pochodzenia w razie zatopienia statku; założyliśmy je z powrotem po wylądowaniu w Hiszpanii.
Zszedłem na ląd w Kadyksie i, będąc żołnierzem bersalierów zmotoryzowanych, zostałem przydzielony do Littorio Divisione, pod dowództwem generała Bergonzoli. Otrzymałem automatycznie awans na porucznika i dowodziłem plutonem w bitwie o Malagę. Nasi sprzymierzeńcy, czyli hiszpańskie siły antykomunistyczne zwane Falangą, pod dowództwem generała Francisca Franca, walczyli dobrze, natomiast komuniści byli fatalnie zorganizowani.