Dzieciństwo i młodość
Mussolini był synem wiejskiego kowala Alessandro Mussoliniego i nauczycielki Rosy Maltoni. Urodził się w Dovia di Predappio (gmina Forli, w rejonie Emilia-Romania) w niedzielę 29 lipca 1883. Był najstarszy z trójki rodzeństwa. Ukształtowały go anarchistyczno-socjalistyczne idee ojca. Ojciec zadecydował o nadaniu mu imion Benito na cześć Benita Juareza, prezydenta reformatora Meksyku; Amilcare i Andrea na cześć XIX-wiecznych włoskich socjalistów Amilacara Ciprianiego i Andrea Costy. Matka była dobrą, kochającą kobietą, której na sercu leżało tylko dobro dzieci. Jako dziecko nie został ochrzczony. Jego ojciec uważał się za ateistę, matka zaś była zadeklarowaną katoliczką.
We wstępie do swojej autobiografii Mussolini pisał: „Urodziłem się w niedzielę o drugiej po południu, w dniu świętego patrona plebanii Carminate, gdzie prastara wieża zamczyska, wyniosła i uroczysta, panuje z ostatniego zbocza Apeninów nad całą równiną Forli. Słońce weszło przed ośmioma dniami w konstelację Lwa”.
Romania jest tradycyjnie anarchistyczna. Jego biografowie z okresu faszyzmu pisali: „To nieodrodny syn tych ludzi, szczodrych, gościnnych, wielkich w miłości i straszliwych w nienawiści, wiernych w przyjaźni, o namiętnych instynktach, strzegących zazdrośnie swojego honoru, skłonnych do gwałtownych przeżyć, do wielkich marzeń…”.
Mussolini tak opisywał rodzinne strony: „Wzgórza pokryte gliną, postrzępione jak liść platanu, pocięte winnicami, ostatnie fałdy Apeninów, które wygładzają się na wąskim pasie równiny zamkniętej morzem”.
Mussolini żyli w tej okolicy od pokoleń. Pierwsze ich ślady pochodzą z XVII w. Wówczas w księgach miejskich w Bolonii zamieszczono wzmiankę o kupcach muślinu o nazwisku Mussolini. W 1878 r. ich imieniem nazwano małą uliczkę. Jego przodkami byli mieszczanie, rzemieślnicy i zubożali posiadacze ziemscy. Dziadek ze strony ojca był porucznikiem Gwardii Narodowej, a dziadek ze strony matki fryzjerem.
Rodzina nie należała do bogatych, ale nie przymierała też głodem. Jego dom rodzinny, Varano dei Costa, był stary, położony na wzniesieniu. Mussolini mieszkali w dwóch pokojach na piętrze domu, który przed laty był siedzibą rodu. Na parterze znajdowała się jednoizbowa szkółka matki. Na piętrze jedno pomieszczenie było pokojem Benita oraz brata Arnoldo, zarazem kuchnią (stał tam piec kuchenny) i składzikiem. W drugim pokoju spali rodzice i siostra Benita Edvige. Był tam także duży stół, przy którym jedli posiłki, a dzieci odrabiały lekcje.
Do trzeciego roku Benito nie mówił, rodzice obawiali się nawet, że ich synek jest niemy. Poszli z nim do lekarza, który uspokoił zatroskanych rodziców mówiąc: „Myślę, że nawet będzie mówił za dużo”. Niebawem Benito zaczął całymi zdaniami wygłaszać istne tyrady.
W domu nie mówiło się dialektem romańskim, lecz po włosku – dbała o to matka. Ojciec czytywał poezję i powieści Victora Hugo czy Emila Zoli. Matka zajmowała się edukacją dzieci, miała na nie wielki wpływ. Benito wspomina pewne jesienne popołudnie, gdy w winnicy Rosa śpiewała włoskie patriotyczne piosenki z okresu Risorgimento. To miało w 13-letnim Benito pobudzić patriotyzm.
Rósł na samolubnego i nieczułego chłopca. Jego kuzynka Venusa wspominała, że w dniu śmierci ich dziadka przyszedł, by wyciągnąć dziewczynę na tańce. „Zwariowałeś” – miała odeprzeć Venusa. Na to Benito rzekł: „on umarł, ale my żyjemy, więc musimy używać życia, więc pospiesz się”. Był znanym w okolicy łobuzem i szkodnikiem, buszującym po cudzych sadach. Lubił zwierzęta. We wczesnym dzieciństwie Benito fascynował się sowami, które próbował hodować. Lubił też koty, to pozostało mu do końca życia. Innym jego zainteresowaniem była muzyka, rozpoczął naukę gry na skrzypcach.
Po ukończeniu 10 lat Benito poszedł do szkoły powszechnej w Predappio. Koledzy ze szkoły twierdzili, że często bił rówieśników, zwłaszcza tych uczęszczających na religię. Młody Benito nie uczęszczał na lekcje religii w szkole, uczęszczania do kościoła także odmawiał. Miał ambitniejsze cele, niż ślęczenie w kościelnej ławie – „Mamo, ja poruszę ziemię…”, miał pewnego dnia oświadczyć.
Mimo jego antyklerykalizmu, rodzice zdecydowali się oddać syna do szkoły salezjanów w Faenzy. Miało to miejsce w 1892 r. Ojciec żywił nadzieję, że szkoła zdyscyplinuje chłopca. Zakonnicy stwierdzili – „widać, że to chłopczyk żywego usposobienia”. Młody Mussolini był prawdziwym żywiołem, fatalnie znosił zamknięcie w murach szkoły. Nienawidził życia regulowanego biciem dzwonów i godzin przymusowej ciszy. Miejsca przy stole ustalono według zamożności rodziców. Nie cierpiał nowych kolegów. Pod koniec drugiej klasy zranił jednego z nich w bójce scyzorykiem (lub nożem). Podobnie było z nauczycielami. W jednego z nich rzucił kałamarzem. „Jego charakter nie ugiął się pod salezjańską dyscypliną”, oświadczyli bracia salezjanie. Zamierzali usunąć Benita ze szkoły. Rodzice wyprosili by został do końca roku szkolnego. W szkole wytrwał dwa lata.
Następnym przystankiem w jego edukacji było liceum pedagogiczne– Collegio Giosue Carducci w Forlimpopoli (można znaleźć informację, że po drodze była jeszcze szkoła techniczna?). Atmosfera tej szkoły była luźniejsza. Jego charakter natomiast nie spokorniał ani trochę. Za pchnięcie kolegi nożem ograniczono jego pobyt w szkole do godzin dziennych. Zaczął też przejawiać chęć do wystąpień publicznych. Gdy w 1901 r., po śmierci Giuseppe Verdiego, występował na forum szkoły, zrobił to tak ostro, że dyrektor chciał mu przerwać. Nie zdążył jednak, Mussolini właśnie skończył i otrzymał burzliwe owacje. Szkołę ukończył z dobrym wynikiem, otrzymał na egzaminach 132 punkty na 150 możliwych. Został dyplomowanym nauczycielem.
Mussolini jest niepokorny, jednak nie jest leniem. Dużo czyta, od Dantego po „Psychologię tłumu” (Psicologia delle folle) Gustave’a Le Bona. To dzieło odegra zresztą w jego życiu ogromną rolę. Benito Mussolini okaże się bowiem wyjątkowo pojętnym uczniem.
Po ukończeniu edukacji powrócił do Dovii i poszukiwał posady.
Młody Benito to typowy wiejski amant, chętnie uczęszcza do kafejek i na ludowe zabawy, podczas których podejmuje pierwsze próby zbliżenia do płci pięknej.
Warto wspomnieć, że gdy był u władzy przekształcił Dovię w kwitnące miasto, centrum gminy, a w pięknie odnowionym rodzinnym domu polecił zainstalować siedzibę jej urzędu.
Mając 18 lat wstąpił do partii socjalistycznej (1900 rok).
W lutym 1902 (grudzień 1901?) otrzymuje pierwszą pracę w sąsiedniej wsi. 19-letni Mussolini przez cztery miesiące pracował w szkole w gminie Gualtieri. Posadę zawdzięcza głównie temu, że rada miasta złożona z socjalistów znała jego ojca. Ta praca nie zadowalała Benita. Miesięcznie dostawał 56 lirów, z czego 40 oddawał na mieszkanie. Miał 40 uczniów, czuł do nich niechęć i odrazę. Taka praca nudziła go śmiertelnie. Jest ponurym młodzieńcem, ubiera się od stóp do głów na czarno, rzadko można go ujrzeć bez kapelusza z szerokim rondem i długiej peleryny. Chodził do szkoły 3/4 mili boso by nie zniszczyć butów. Za głośny w okolicy romans z Giulią Fontanesi, żoną żołnierza, nie przedłużono mu kontraktu w szkole. Nosi przy sobie nóż i kastet, z czasem także rewolwer. Ludzie bali się go i uważali za dziwaka. W tym okresie nawiązał kontakt z grupą socjalistów. Napisał parę artykułów do socjalistycznej gazety „Giustizia” (sprawiedliwość). Okazało się, że ma talent dziennikarski (pierwsze artykuły Mussoliniego opublikowano dopiero w Szwajcarii?). Wolne chwilę spędza włócząc się po torach z grupą miejscowych zawadiaków. Ich pijackie rajdy kończą się w burdelu lub na komisariacie policji. Benito często wdaje się w bójki i awantury. Od wczesnych lat dziecięcych uprawiał pięściarstwo, teraz czyni z tego użytek. Zachowuje się prowokacyjnie i gwałtownie na cotygodniowych wiejskich zabawach, idąc na nie zawsze zabiera ze sobą kastet. Pod wpływem alkoholu wygłasza swoje pierwsze przemówienia, objawiając przy tym talenty oratorskie. Bywa, że nowy dzień wita leżąc na placu pod kościołem, kompletnie pijany po spożyciu niesłuchanej ilości różnych alkoholi, jakie wlewał w siebie przez całą noc w towarzystwie innych wiejskich socjalistów.
Bibliografia:
Philippe Foro, „Włochy faszystowskie”, Kraków 2008
Anna Popek, „Życie prywatne dyktatorów XX wieku”, wyd. 2012
Dian Ducret, „Kobiety dyktatorów”, Kraków 2012
Jarosław Kaniewski, „Benito Mussolini… jakiego nie znamy”, wyd. Audioclub 2006 (audiobook mp3)
Pingback: Benito Mussolini: Dzieciństwo i młodość » Wojna Mussoliniego