W alpejskich okopach
Socjalistyczni historycy twierdzili, że Mussolini ponownie przywdział mundur zmuszony przez pobór. Nie jest to jednak prawdą. 29 lipca 1915 skończył 32 lata i był za stary do pierwotnego poboru. Zgłosił się natomiast na ochotnika, został odrzucony z przyczyn politycznych i dlatego, że jego rocznik był przewidywany wkrótce do poboru.
3 września 1915 Mussolini przybył do swojej jednostki – 11 pułku bersalierów stacjonującego na Monte Nero, z nim wyruszył na front.
W listopadzie 1915 złożył papiery na szkolenie oficerskie. Po rozpatrzeniu przez premiera Salandrę jego wniosku prośba została odrzucona. Stało się to ze względu na opinię o nim i obawy polityczne wiążące się z jego osobą. W zamian zaoferowano mu posadę kronikarza na tyłach. Mussolini odmówił. Do końca roku pozostawał na froncie.
Zachorował na tyfus, pobyt w szpitalu wykorzystał by wziąć ślub z Rachelą Guidi 16 lub 17 grudnia 1915.
Powrócił na front, w marcu 1915 dostał awans na kaprala.
Wojna demoralizowała Mussoliniego, w dzienniku zapisał: „Śnieg, zimno, sprzeczne rozkazy, bałagan”. Napisał także, że wołanie kapelana o „Italii przede wszystkim i ponad wszystkim” było pierwszą naprawdę patriotyczną mową, jaką usłyszał po szesnastu miesiącach służby frontowej. Podczas gdy trwały walki na froncie alpejskim Mussolini zaoferował wygłoszenie kilku pogadanek zagrzewających do walki. Zakazał mu tego minister wojny.
W czasie służby awansuje z szeregowca do stopnia kaprala (podobnie jak Hitler). W uzasadnieniu napisano: „Za wzorowe zachowanie, za postawę prawdziwego bersaliera i pogodę ducha; zawsze pierwszy w każdej inicjatywie, wymagającej wysiłku i śmiałości, gorliwy i skrupulatny w wykonywaniu obowiązków”.
Po latach opowiadał o wojnie Clarze Petacci: „To jest niewiarygodne, umierali zawsze najładniejsi, najdorodniejsi i najinteligentniejsi. Tak, jakby śmierć właśnie ich wybierała […]. Nie mówiąc już o beczkach dynamitu, które rzucali Austriacy. Gdziekolwiek by nie spadły, wybuchały i dokonywał rzezi. Żołnierze uciekali, krzycząc: ‘Beczki!’ i starali się schować… Ale co można był zrobić? Austriacy byli zawsze na wzgórzach, a my na dole. Czasem nawet tylko dwadzieścia metrów, ale zawsze pod nimi. Kiedy strzelały działa, sceny były okropne: latające ręce, głowy; widziałem żołnierza, który bagnetem odcinał sobie stopę wiszącą na ostatnim ścięgnie, innego, który wił się z bólu i przeklinał, a kapelan biegał i krzyczał”.
23 lutego 1917 Benito odniósł ciężką ranę w czasie próbnego strzelania z moździerza, któremu rozerwało lufę – granat wybuchł przedwcześnie. Zginęło 5 osób, w ciele Mussoliniego utkwiło czterdzieści (42?) odłamków. Przebył 27 operacji, w tym dwie bez znieczulenia. Groziła mu nawet gangrena. By uratować nogę, lekarze czyszczą uszkodzoną tkankę aż do kości. Operacja wywołuje u niego wielotygodniową katatonię. Potem przechodził długą rehabilitację. Jakiś czas potem chodził o kulach. Szpital polowy nr. 46, gdzie leżał kapral Mussolini, odwiedził sam król. Między nimi doszło wówczas do krótkiej wymiany zdań. „Jak pan się czuje, panie Mussolini?”, spytał król. Benito odrzekł: „Nie za dobrze, Wasza Królewska Mość”. Wymianę zdań cytowała prasa, jak i późniejsi biografowie Duce.
Clarze opowiadał wyidealizowaną wersję wypadku: „Znajdowaliśmy się wokół działa, powiedziałem porucznikowi: ‘To działo jest zbyt rozgrzane, niebezpiecznie z niego dalej strzelać, może stać się jakieś nieszczęście’. On odpowiedział: ‘Mamy jeszcze dwa pociski i już koniec’. Z pierwszym się udało. Kiedy włożyliśmy drugi… bum, wybuchło ze straszną siłą razem z całym działem. Do tej pory w uszach słyszę huk tego okropnego wybuchu. (…) Pierwsze co zrobiłem, to dotknąłem się tutaj (pokazuje na…). Dotknąłem się jeszcze zanim zemdlałem, kiedy poczułem, że wszystko było w porządku, odetchnąłem. Wszyscy żołnierze obawiali się o jedno, o jądra. Wielu z nich wybuchy je oderwały albo uszkodziły”.
W sierpniu 1917 wyszedł ze szpitala, wrócił do Mediolanu i nadal zajmował się dziennikarstwem. W wojsku otrzymał rok urlopu zdrowotnego.
Gdy był na froncie walczył mężnie, wręcz zapalczywie.
Mussolini walczył na rzecz wojny, złamał swoją socjalistyczną karierę dla wojny, wojna była wielkim uszlachetniającym doświadczeniem jego życia. Wojna była upragnioną i ekscytującą okazją dla człowieka o jego temperamencie. Mussolini oczywiście zgłosił się do walki i odniósł chwalebne rany.
Dalsze wydarzenia wojny – druzgocząca klęska pod Caporetto, ogromne straty i zatrzymanie Austriaków nad Piavą spowodowały, że Mussolini i wielu Włochów poczuło wspólnotę narodową.
Bibliografia:
Martin Clark, „Współczesne Włochy 1871-2006”, Warszawa 2009
Roman Dąbrowski, „Sto dni Mussoliniego”, Warszawa 2002
Leszek Pawlikowski, „Strzelcy górscy”, Kraków-Warszawa 1993
Bogusław Wołoszański, „Encyklopedia II Wojny Światowej”, wyd. Amber 1997
Philippe Foro, „Włochy faszystowskie”, Kraków 2008
Anna Popek, „Życie prywatne dyktatorów XX wieku”, wyd. 2012
Dian Ducret, „Kobiety dyktatorów”, Kraków 2012
Jarosław Kaniewski, „Benito Mussolini… jakiego nie znamy”, wyd. Audioclub 2006 (audiobook mp3)
Claretta Petacci (pod red. Mauro Suttory), „Tajemnice Mussoliniego – Pamiętniki 1932-1938”, Warszawa 2010
Pingback: Benito Mussolini w alpejskich okopach » Wojna Mussoliniego