Początek wojsk spadochronowych – Fanti dell’Aria
Spadochron, wynalazek, który projektował już Leonardo da Vinci, doczekał się swojej praktycznej realizacji w czasie I Wojny Światowej. Najpierw jako środek ratunkowy dla obserwatorów artyleryjskich, którzy pełnili swoją niebezpieczną służbę w balonach, później także ratował życie lotnikom. Pierwszy udany skok wykonał Niemiec w 1916 r., opuszczając balon, rok później z samolotu uratował się w ten sposób Francuz. Pierwszy kontakt żołnierzy włoskich ze spadochronem miał miejsce latem 1918 r. Wówczas czterech oficerów, doraźnie poinstruowanych o zasadach działania spadochronu, bez oddania skoków próbnych, dysponując tylko czterema egzemplarzami brytyjskiej produkcji, nawet bez wiedzy, jak należy je prawidłowo złożyć, dokonało pierwszego skoku w historii włoskiej armii. Oficerów zrzucono za wrogie linie, by tam w cywilnych przebraniach wykonali niebezpieczną misję szpiegowską.
Kolejnym bodźcem do rozwoju włoskiego spadochroniarstwa było powstanie Regia Aeronautica w 1923 r. Od razu ważną postacią w jego rozwoju został Italo Balbo, rok wcześniej kwadrumwir w czasie Marszu na Rzym. Za techniczne przygotowanie pierwszego włoskiego spadochronu odpowiadał inżynier Freri, bardzo aktywny w projektowaniu i testowaniu nowych osiągnięć. To on zaprojektował spadochron serii „SALVADOR” , bezpośrednio wykonując wiele demonstracji, we Włoszech i zagranicą. Wkrótce jego spadochrony zaczęły ratować życie setek lotników. Jednak istniały problemy przeszkadzające utworzeniu struktury szkół spadochronowych, głównym były spory pomiędzy armią i lotnictwem. Rywalizacja ta doprowadziła do zapóźnień, pomimo to włoscy prekursorzy walczyli o swoją specjalizację z wielką determinacją. W końcu z inicjatywą wyszedł ówczesny gubernator Libii – Italo Balbo.
W latach trzydziestych narodziło się spadochroniarstwo wojskowe. To włoska Regia Aeronautica w sposób systematyczny wprowadziła spadochron jako podstawowe wyposażenie dla załóg lotniczych. W 1927 r. generał lotnictwa Guidoni postanowił samodzielnie przetestować jeden ze spadochronów, które mieli użytkować jego podopieczni. Podczas skoku ze skrzydła dwupłata Caproni Ca.73 stracił życie, jego spadochron nie otworzył się. Na jego cześć nazwano znajdujący się na północny-wschód od Rzymu ośrodek eksperymentalny włoskiego lotnictwa – słynną Guidonię.
Italo Balbo natychmiast zrozumiał jaki potencjał drzemie w nowym rodzaju sił zbrojnych. Jego rozważania obejmowały oczywiście atak z zaskoczenia, dzięki któremu spadochroniarze mogliby zająć wybrane cele. Jako, że Włochy były krajem kolonialnym, okupującym słabo rozwinięte kraje o wielkich powierzchniach, to Balbo uwzględniał w swoim myśleniu także możliwość wysłania spadochroniarzy jako wzmocnienie izolowanych garnizonów, które znalazłyby się w zagrożeniu, a dla klasycznego wojska były osiągalne dopiero po kilku dniach marszu, nawet przy użyciu pojazdów. Spadochroniarze i ogólnie wojska przewożone drogą lotniczą, jawili się jako element o decydującym znaczeniu militarnym.
Balbo chciał przezwyciężyć bezczynność włoskich władz wojskowych, które ustawą nr. 220 z lutego 1937 r. powierzyły Regia Aeronautica zadanie stworzenia szkoły spadochronowej, jednaj w tej sprawie nie działo się nic. W końcu gubernator Libii postanowił utworzyć jednostkę złożoną z tubylców, w ten sposób nie narażał się na weto ze strony Rzymu, zwłaszcza Regio Esercito (armii). Dostępne środki były bardzo skromne, można było polegać tylko na środkach, które Regia Aeronautica z pewnością dostarczyłaby jej cenionemu założycielowi. Oprócz długiej serii skoków testowych, posiadano także doświadczenie ze zrzutem amunicji oraz żywych owiec dla wysuniętych kolumn w Etiopii w 1936 r., przy których użyto zwykłych spadochronów indywidualnych. W tym okresie rodziła się także specjalizacja lotnictwa transportowego, które miało wiele punktów stycznych z lotnictwem bombowym i zwykłymi lotami liniowymi. Doskonałym przykładem jest tu Ju 52, który właśnie zapisywał piękną kartę w Hiszpanii. Demontując wyposażenie bombowe, na pokłady SM.81 i Caproni Ca.133 można było zabrać pewną ilość spadochroniarzy. Sześć Savoi „Pipistrello” zostało przydzielonych do szkoły spadochronowej w libijskim Castel Benito, która oficjalnie powstała 1 marca 1938.
Potrzeba było oczywiście także wyposażenia indywidualnego, to modyfikowano parokrotnie. Balbo ściągnął z Włoch inżyniera Prospero Freri, który w Regia Aeronautica doczekał się stopnia tenente colonnello (ppłk), pioniera włoskiego spadochroniarstwa, twórcy serii spadochronów Salvador, której ostatnim przedstawicielem był Salvador D/37, w końcu przyjęty także w Libii. Spadochron tego typu urodził się jako sprzęt ratunkowy, używany w przypadkach awaryjnych przez osoby nieposiadające specjalistycznego szkolenia. Jego powierzchnia wynosiła ledwie 45 metrów kwadratowych. W większości przypadków stosowano jedwab, bardziej porowate materiały syntetyczne pojawiły się później. Intensywne i systematyczne używanie spadochronu pokazało niektóre jego ograniczenia, występowały silne drgania, a także problemy z jako prawidłowym otwarciem. Powodowało to słabe wyszkolenie personelu, który musiał sobie jakoś radzić z problemem złożenia spadochronu przy seryjnych skokach. Nie był to więc sprzęt idealny i niebawem zastąpił go model D/39, jednak tak w Libii, jak i później we Włoszech, nadal zdarzały się bardzo liczne wypadki podczas użycia Salvadorów.
22 marca 1938 sformowano Battaglione Allievi Paracadutisti „Fanti dell’Aria” (szkoleniowy batalion spadochronowy „piechoty powietrznej”), składający się z około 300 libijskich ochotników. W przyszłości sformowano także drugi batalion libijskich spadochroniarzy i utworzono pułk. Kadra oficerska i instruktorzy wywodzili się z Włoch. Pierwszy batalion „Fanti dell’Aria” składał się z dowództwa i czterech kompanii piechoty. Szkolenie rozpoczęto kilka tygodni po jego utworzeniu. Niestety wypadki w czasie skoków, około 20 śmiertelnych w dwa miesiące i cała seria mniejszych (ogółem ponad 100), doprowadziły do zawieszenia aktywności libijskich jednostek desantowych. Oczekiwano na zbadanie przyczyn, które doprowadziły do tej niedopuszczalnej czarnej serii incydentów. Bezpieczeństwo skoków ostatecznie poprawiło się wraz z wprowadzeniem wiosną 1940 r. nowego spadochronu Salvador D/40.
W kwietniu 1939 r. utworzono drugi batalion. 18 maja oba bataliony stworzyły zalążek 1. Reggimento Paracadutisti Libici „Fanti dell’Aria”. Jakiś czas później libijski pułk spadochronowy wziął udział w pierwszych i jedynych wielkich spadochronowych manewrach. Między innymi wykonano skok i oznaczono strefę lądowania, gdzie następnie drogą powietrzną przewieziono całą brygadę piechoty (wg. innej literatury dwie brygady piechoty, dwie baterie dział kal. 65 mm i dwa plutony kolarzy). Ówczesna siła pułku to ledwie 300 libijskich ochotników i około 50 włoskich oficerów, co pozwala inaczej spojrzeć na ten niewątpliwy sukces. Niestety, nie rozwinięto tych obiecujących początków w coś większego, wręcz przeciwnie, pod koniec 1939 r. pułk został rozwiązany. Pozostał jedynie 1. batalion, do którego dołączył batalion złożony już wyłącznie z Włochów. Był to utworzony na początku 1940 r., złożony wyłącznie z ochotników z Regio Esercito, posiadających włoskie obywatelstwo, 1. Battaglione Nazionale Paracadutisti della Libia (1. Batalion narodowy w Libii). Ochotnicy spływali do niego z całej armii i z wszystkich specjalności. Liczba chętnych była bardzo duża, w końcu postanowiono zwiększyć ilość szkolonych i stworzyć nowe jednostki. Personel otrzymał szkolenie dużo lepsze niż ówczesna średnia, w tym w dziedzinie sabotażu, czy obsługi lekkiej artylerii. Warto dodać, że włoscy autorzy wyrażają niezadowolenie, że podobnych jednostek nie stworzono także w Afryce Wschodniej, gdzie bardzo przydałyby się do zwalczania bandytyzmu i partyzantów.
Niebawem po przystąpieniu Włoch do wojny w czerwcu 1940 r. znajdujące się w Libii bataliony spadochroniarzy – libijski i włoski, stworzyły Gruppo Mobile Tonini (od nazwiska dowódcy Col. Tonini). Grupa stacjonowała w Cyrenajce, gdzie musiała się zmierzyć z nacierającymi wojskami gen. O’Connora.
Przez cały pierwszy okres kampanii spadochroniarze pozostawali w rezerwie. Prawdopodobnie spadochroniarzy użyto w kilku akcjach przeciwko Wolnym Francuzom, którzy z Czadu penetrowali obszar Libii. W tych operacjach żołnierzy przewożono na miejsce samolotami, ale nie desantowano za pomocą spadochronów. Wydarzenia na froncie były bardzo niekorzystne dla Włochów, przeciwnik zdobył Bardię i Tobruk, niepowstrzymanie prąc w głąb Cyrenajki. Pułk „Fanti dell’Aria” przeniesiono z Barce do Derny i na tamtejsze lotnisko. Od 17 stycznia 1941 rozpoczęły się walki o te cele. Spadochroniarzy wsparto artylerią i działkami kal. 20 mm, które włączono do Zgrupowania „Tonini”. Przez dwa tygodnie udawało się powstrzymać Brytyjczyków. Przeciwnik kilkukrotnie próbował przełamać opór, uderzenia wspierały czołgi, samochody pancerne i dominujące w powietrzu Desert Air Force. Nocą 3 lutego udało się oderwać od przeciwnika i opuścić pozycje w rejonie Derny, cofano się następnie na Barce i Bengazi. Wrogie jednostki zmotoryzowane posuwały się tymczasem w głębi pustyni, odcinając włoskiej 10. Armii drogę odwrotu w rejonie Beda Fomm. Spadochroniarzy przeznaczono do prób przebicia oblężenia, pełniący dotąd funkcję straży tylnej „Fanti dell’Aria” przemieszczali się teraz na przód kolumny, mijając rozrzucone wzdłuż Via Balbia różne oddziały i maruderów. Los armii był już jednak przesądzony, wraz z jej końcem 6 lutego także ocaleli spadochroniarze poszli do niewoli. W walkach zginęło 184 spadochroniarzy (w tym 101 Libijczyków), przynajmniej 244 zostało rannych. Ocalałe resztki batalionu „włoskiego” przerzucono do szkoły spadochroniarzy w toskańskiej miejscowości Tarquinia. Wzmocniły formowane tam nowe jednostki.