Misja bez powrotu
„Swordfish” z 820. Naval Air Squadron próbuje powrócić na lotniskowiec „Ark Royal”. Dalsza część historii niszczyciela „Sauro”.
Jako pierwsze, 31 marca 1941, wyruszyły na swój ostatni bój większe niszczyciele 5. Squadriglia, ich cel był bowiem bardziej oddalony od Massauy. Już na wodach archipelagu Dahlak „Leone” wszedł na nieoznaczoną mieliznę i z powodu odniesionych uszkodzeń musiał zostać zatopiony (dodatkowo na jego pokładzie wybuchł pożar). Po tym zdarzeniu „Pantera” i „Tigre” wróciły do erytrejskiego portu. Dodatkową przykrą wiadomością było odwołanie przez Luftwaffe planowanych dywersyjnych nalotów na Suez.
Plan został zmodyfikowany: cała piątka włoskich niszczycieli miała zaatakować Port Sudan, za pomocą swojej artylerii ostrzeliwując instalacje brytyjskiej bazy. Całą trasę, 265 Mm, planowano pokonać nocą idąc na pełnej prędkości, w ten sposób chciano uniknąć wykrycia przez przeciwnika. Ostatnią rezerwę paliwa, znajdującą się w Assabie, dowiózł na miejsce zbiornikowiec „Niobe”.
Wczesnym popołudniem 2 kwietnia 1941 „Sauro” (capitano di corvetta Enrico Moretti degli Adimari), „Battisti”, „Manin” (lider 3. Squadriglia), „Tigre” i „Pantera” (lider 5. Squadriglia i całej formacji) opuściły w końcu swoją bazę i wyruszyły na spotkanie przeznaczenia. Jako pierwsze, o 13.00, w morze wyszły większe „Tigre” i „Pantera”, o 14.00 ich śladem ruszyły mniejsze niszczyciele 3. Sq. Tym razem włoski zespół bezpiecznie pokonał zdradzieckie wody wokół wysp Dahlak, jednak fatum dało znać o sobie niewiele później. W niedużej odległości na północ od Massauy Włochów odkrył samolot rozpoznawczy Fleet Air Arm (z zespołu „Eagle’a”). Z miejsca utracono element zaskoczenia, a dwie godziny od początku misji stało się nieuniknione, na niszczyciele uderzyły wrogie samoloty. Tym razem jednak przeciwnik nie odniósł sukcesu. Zapadły ciemności, nocą nawaliły silniki „Battisti”, jednostka nie nadawała się do rejsu bojowego, odłączyła się od formacji celem samozatopienia.
Włosi podzielili się na dwie formacje – „Sauro”-„Manin” i „Tigre”-„Pantera”, całą noc nawigując bez przeciwdziałania przeciwnika. Maszyny rozpoznawcze FAA jedynie nadzorowały poczynania Włochów, całą noc trzymając się ich jak rzep psiego ogona. W ten sposób pokonano 235 z 265 Mm dzielących Massauę od Port Sudan. O 6.30, 3 kwietnia, ok. 30 Mm od celu operacji, włoskie zespoły połączyły się, wspierając się nawzajem kontynuowano podróż. O 6.55, gdy do Port Sudan było jeszcze 19 Mm, na horyzoncie pokazały się pierwsze fale kilkudziesięciu torpedowych Fairey „Swordfish” z 813. i 824. Sqn. Fleet Air Arm (oba to doskonałe załogi z pokładu „Eaglea”). Wrogie maszyny były uzbrojone w bomby, prowadził je kmdr ppor. Charles Lindsay Keighly-Peach (za akcję otrzyma Order of British Empire). Do „zabawy” włączyły się także Bristol „Blenheimy” z 14. Squadron RAF, który atakował włoskie niszczyciele bombami 110 i 224 kg.
Niedługo po 7.00 z pokładu „Pantery” zaobserwowano sylwetki statków, uznano, że są to trzy wrogie okręty, w tym krążownik. Dowódca tego niszczyciela i całego zespołu capitano di vascello Gasparini zadecydował, że pierwotny cel, ostrzelanie Port Sudan jest nierealne. Niszczyciele Regia Marina wykonały zwrot w stronę meldowanych jednostek nawodnych, pomimo obecności śmiertelnie groźnego lotnictwa, postanowiono przyjąć bitwę.