Wesołych Świąt!
Czytelnikom mojego bloga, strony na fejsie i publikacji pragnę złożyć życzenia bombowych oraz Wesołych Świąt. Pozwolę sobie już teraz złożyć Wam także życzenia pomyślnego nowego 2016 roku (koniecznie z dużą ilością czasu na historyczne hobby)!
Na zdjęciu święta na lotnisku Scutari (Szkodra) w 1940 r.
Przyznam, że szukałem cały rok jakiejś ciekawej historyjki świątecznej, jednak bezskutecznie, dlatego powtórzę zeszłoroczną.
Tulio Lisignoli z dywizji alpejskiej wspomina:
Przed świętami Bożego Narodzenia w 1942 roku stacjonowałem na pozycjach obwodowych około ośmiu mil od linii frontu w Donbasie, w Rosji. Na froncie panował spokój od kilku miesięcy, walk było jak na lekarstwo. Z okazji świąt postanowiliśmy odprawić wielką mszę. Panowało straszne zimno, tak że nie sposób było świętować na dworze, więc zdecydowaliśmy się wykopać obszerny bunkier.Przystąpiliśmy do pracy i po chwili paru rosyjskich cywilów spytało nas, co robimy, toteż odpowiedzieliśmy, że kopiemy podziemny kościół. Nazajutrz kopaniem zajmowało się więcej Rosjan niż Włochów, gdyż także chcieli uczestniczyć w mszy, więc nasi oficerowie zezwolili im na to. Msze odprawił nasz kapłan i były to wspaniałe chwile, kiedy Włosi i Rosjanie modlili się wspólnie. Nim wyruszyliśmy do Rosji, duchowni mawiali: „Służcie godnie Ojczyźnie i zwalczajcie bolszewików, bo są wrogami religii”. Przynajmniej cywilna ludność na ogół współpracowała z Włochami, czego nie dało się powiedzieć o stosunkach między Rosjanami a Niemcami.