Włochy w wojnie i długotrwałe tego skutki dla sytuacji strategicznej w Europie
Wodnosamoloty Romeo Ro.43 wyruszają na lot rozpoznawczy.
Dane co prawda z I WŚ, ale te dla II WŚ nie powinny się specjalnie różnić. Przez Morze Śródziemne płynęło do Wielkiej Brytanii 99% zapotrzebowania na jutę, 75% ryżu, 73% konopi, 70% wełny, 65% benzyny, 52% manganu, 51% gumy. Przystąpienie Włoch do wojny w 1940 roku spowodowało, że całkowicie ustał niczym dotąd niezakłócony ruch statków handlowych płynących z brytyjskich kolonii i dominiów oraz krajów neutralnych na Morzu Śródziemnym i Czerwonym. Każdy statek płynący na Wyspy Brytyjskie ze wschodu musiał wybierać trasę dookoła Afryki, co wydłużało oczywiście drogę i powodowało, że przez cały czas należało tworzyć konwoje i potężnie je eskortować, by bronić cennych ładunków (i niemniej cennych statków do ich przewozu) przed U-Bootami. Ponadto udział Włoch w wojnie spowodował konieczność rozbudowy i zaopatrzenia brytyjskich garnizonów na obu akwenach, w Afryce Północnej i Wschodniej, na Środkowym Wschodzie, okresowo też w Grecji. Przy okazji Włosi związali duże siły RAF i wymusiły kierunek jego rozbudowy (myśliwce, samoloty wsparcia pola walki etc.), a w innym przypadku mogłyby skupić się na budowie bombowców strategicznych i w dużo szybszym tempie wybombardować Niemcy z wojny. Takie dla przykładu zdobycie Massawy w maju 1941 roku było najważniejszym celem strategicznym dla Imperium Brytyjskiego w tym okresie (w tym czasie stracono Grecję i otrzymano łupnia od Rommla w Afryce Północnej), ale zdobycie panowania na Morzu Czerwonym spowodowało, że Roosevelt zezwolił amerykańskim statkom wpływać na ten akwen (wcześniej nie pływały tam nawet w konwojach). Amerykańskie czołgi i samoloty, których masowe użycie od 1942 roku rozstrzygnęło wojnę w Afryce Północnej, mogłyby bez udziału Włoch w wojnie popłynąć do UK i nie musiałyby być stamtąd wysyłane na Czarny Ląd. Zgromadzenie przez Imperium Brytyjskie dużych sił lądowych na wyspach macierzystych lub w Egipcie czy na Bliskim Wschodzie zostałoby skrócone o całe lata. Brak udziału Włoch w wojnie to także większa możliwość pozyskania sojusznika w Europie i powrotu na kontynent bez konieczności przeprowadzania operacji desantowej we Francji lub Norwegii (Jugosławia, Grecja, a ponad wszystko Turcja; wystarczy poczytać oficjalną brytyjską historiografię autorstwa gen. Playfaira, której pierwszy tom wydał Napoleon V, by dostrzec, z jak wielkim nadziejami Anglicy spoglądali na możliwość wciągnięcia Turków do wojny…).
No i na koniec warto wspomnieć o tchórzliwych Francuzach, którzy byli tak słabi i tak bardzo skupiali się na poddawaniu się… dobra, bądźmy poważni… Francuzach, którzy swoją postawą w kampanii 1940 r. i grozą, z jakimi jeszcze stratami Hitler musiałby się liczyć, gdyby musiał w wyniku militarnego podboju zajmować resztę Francji, która w momencie podpisywania traktatu w Compiègne daleka była od całkowitej klęski militarnej, zdołali wynegocjować utrzymanie swojej floty i baz morskich na południu Francji. Przez to oddali swoim byłym już sojusznikom gigantyczną przysługę. Gdyby nie udział Włoch w wojnie, to Hitler mógłby tylko i wyłącznie siedzieć w fotelu i puchnąć na myśl, że każdego dnia przez Morze Śródziemne (i Czerwone) płyną nieskrępowanie brytyjskie statki i dopiero w Gibraltarze (niedostępnym dla Niemców, za to nękanym przez włoskich komandosów morskich, bombowce Piaggio P.108 od 1942 r. i torpedowe SM.79 od 1943 r.) zaczynałby się dla Brytyjczyków problem ze stworzeniem systemu konwojów…