Wywiad dla Monitora Historycznego
Z okazji wydania książki „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” portal Monitor Historyczny (https://www.facebook.com/MonitorHistoryczny/ i http://monitor-historyczny.pl/)
przeprowadził ze mną krótki wywiad. Osobom chcącym być na bieżąco z
naszym rynkiem wydawniczym bardzo polecam. Administracji dziękuję za
propozycję. Chcącym nabyć książkę
przypominam, że właściwie wystarczy zadeklarować taką chęć, a ja już z
pewnością się do Was zgłoszę (także na marek.sobski@interia.eu). W
poniedziałek krótko podsumuję dwa pierwsze tygodnie życia mojej książki i
poproszę o opinie. Chętnie przyjmę i zachowam dla potomnych, w
specjalnie do tego wydzielonym na blogu miejscu, recenzje „Betasom”!
Zachęcam do pisania i ich przesyłania.
1) Skąd pomysł napisania o Włochach w drugiej wś?
Proces dojrzewania do tego był oczywiście długi. Zainteresowanie
historią wojskowości towarzyszyło mi od dziecka. Później w mojej głowie
kiełkował pomysł, by poświęcić przynajmniej część życia na badanie
jakiegoś wybranego tematu, choć nie od razu myślałem o Włochach. Ten
wybór wiąże się z… piłką nożną. Jako miłośnik włoskiej Serie A w
towarzystwie czasem robiłem za “Włocha” i musiałem wysłuchiwać różnych
docinków o rzekomo słabej postawie żołnierskiej tej nacji. W końcu
miarka się przebrała i tak powstał blog Wojna Mussoliniego. Pomysł
chwycił i dzisiaj mam grono wspaniałych czytelników, w ręku ściskam
pierwszą książkę wydaną własnym nakładem i mam pomysły na dziesiątki
kolejnych, a i na brak zainteresowania ze strony wydawców nie mogę
narzekać.
2) Jeśli o Włochach to dlaczego właśnie o wyczynach włoskich podwodniaków?
W tym przypadku bezpośrednią inspiracją był kultowy “Okręt”
Lothara-Günthera Buchheima, a może nawet bardziej jego ekranizacja w
reżyserii Wolfganga Petersena. Dojrzewałem w okresie, gdy wielkie kino
oglądało się na kasetach wideo z wypożyczalni. Taśmę z “Okrętem” zdarłem
chyba do cna. Gdy już bardziej zainteresowałem się włoską historią, to
okazało się, że ich podwodnicy mieli wcale nieliche sukcesy. Tym tematem
debiutowałem w prasie historycznej, a los sprawił, że jemu poświęcam
także pierwszą książkę wydaną nakładem własnym. I uważam, że warto znać
tę historię!
3) Jak oceniasz sprzęt na którym pływali Włosi na tle ich sojuszników i przeciwników, w tym naszych potwornych bliźniaków?
Całą litanię szczegółów znajdziesz oczywiście w książce. Ale trzeba z
całą mocą podkreślić, że włoskie okręty podwodne były tymi najsłabszymi
technicznie spośród liczących się flot II wojny światowej. Ponadto
włoscy kapitanowie byli ograniczani całą masą restrykcji, w tym choćby
nakazywano im oszczędnie gospodarować torpedami, bo te były bardzo
kosztowne. Przynajmniej ropy dla operujących na Atlantyku okrętów
podwodnych było pod dostatkiem i wraz z siłami eskortowymi na Morzu
Śródziemnym były one traktowane w tym względzie priorytetowo.
4) Czytając kiedyś książkę o akcjach specjalnych w 2 wś natknąłem się
na informacje o włoskich planach ofensywy podwodnej przeciw USA która
zakładała min. atak na Nowy York i Wielkie Jeziora. Spotkałeś się z
takimi informacjami?
Za atak na Nowy York mieli wziąć się
komandosi morscy z legendarnej X Flotylli MAS. Znając ich przygotowanie,
determinację, pomysłowość i skalę sukcesów, można przypuszczać, że
Włosi mieli szansę odnieść bardzo prestiżowy sukces w postaci ataku na
amerykański port. Ataku miał dokonać miniaturowy okręt podwodny, który
za Atlantyk miał dostarczyć jeden z okrętów z Betasom. Próby morskie
wypadły pomyślnie, ale plan trzeba było udoskonalić i ostatecznie nie
zdążono wprowadzić go w życie. Ale to nie jedyne operacje specjalne, z
którymi wiązano podwodników z Betasom. W planach były także ataki na Rio
de Janeiro i porty w Afryce. O tym wszystkim także przeczytasz w mojej
książce.
5) Co cię najbardziej zaskoczyło w pracy badawczej wykonanej przy okazji pisania książki?
Bardzo szanuję inicjatywę, jaką wykazywali się dowodzący włoską grupą
atlantycką. Po pierwszych niepowodzeniach potrafili podejmować dobre
decyzje: przebudowali okręty, eksperymentowali z taktyką, poszukiwali
dogodnych akwenów do “polowania”, często je zmieniając. Analiza ich
działań sprawiła mi dużo satysfakcji, w końcu wszyscy lubimy historie,
gdy ktoś przechodzi drogę od zera do bohatera.
6) Czy w książce zamieszczasz cytaty z rozkazów, wspomnień, raportów?
Owszem, choć nie jest tego specjalnie dużo. Literatura, z której
korzystałem, siłą rzeczy opierała się o materiały archiwalne. Postawiłem
na przedstawienie tej historii według mojego punktu widzenia, czyli
opisania całej tej epopei w przejrzysty sposób oraz położenia silnego
nacisku na część anegdotyczną, by książkę czytało się lekko i
przyjemnie. Powtarzanie tych samych informacji w cytowaniu raportów czy
rozkazów najczęściej uznawałem za bezcelowe. Wyjątki oczywiście są,
możemy na przykład zapoznać się z konkluzjami zaokrętowanego na pokład
jednego z okrętów lekarza, który sporządził raport o stanie żywności
zabranej na rejs.
7) Ile czasu zajęła ci praca nad książką?
Jak wspomniałem, pierwszy był artykuł “Sommergibili na Atlantyku”,
którego pierwsza część ukazała się w “Okrętach” w sierpniu 2013 roku. Od
tego czasu sprowadzałem materiały i ulepszałem projekt. Początkowo
miała być to trzytomowa praca dla Kagero Publishing. Później książkę
chciały nabyć także inne wydawnictwa, ale ostatecznie postanowiłem
zaryzykować i wydrukować ją samemu. Efekt tej decyzji leży starannie
zapakowany w pokoju obok, a prace nad “Betasom” ostatecznie zamknęły się
w sześciu latach, choć znalazłem także czas na kilkadziesiąt innych
publikacji.
8) Z czego w książce jesteś najbardziej dumny?
Nim zacząłem pisać cokolwiek usiadłem w fotelu i zrobiłem sobie
rachunek sumienia. Podstawowe pytanie, jakie sobie wówczas postawiłem
brzmiało: jakie książki chciałbyś pisać? – Takie, jakie sam lubię
czytać, z bardzo solidną podstawą merytoryczną, ale niestroniące od
ciekawostek i przybliżające historie poszczególnych ludzi. Mam poczucie,
że udało się zrealizować taką koncepcję i jest to książka dla
czytelnika w każdym wieku i na każdym poziomie zaawansowania z tematem
bitwy o Atlantyk. Jeśli czytelnicy będą mieli podobne odczucia, to
faktycznie będę z tego dumny.
9) Co było najtrudniejsze w pracy?
Samo pisanie było czystą przyjemnością. Najtrudniejszym okresem było
przygotowanie książki do druku, jej należyte sprawdzenie i złożenie.
Pierwszy raz brałem się za bary z takim problemem. Opinie czytelników
pokażą, czy wraz z Panem Grzegorzem, moim korektorem i wsparciem
redakcyjnym, podołaliśmy temu zadaniu.
10) Z jakich źródeł czerpałeś?
Naturalnie podstawą była literatura włoskojęzyczna. Od analizy działań
włoskich podwodników wydanej przez specjalistów z wydziału
historycznego ich marynarki wojennej, po czasopisma, w tym te wydawane
przez hobbystów, ale wcale nie mniej wartościowe, bo ludzie ci wkładają
wiele pracy w poszukiwania szczegółów tej historii. Ale sięgnąłem także
do relacji drugiej strony, stąd obecność w mojej pracy danych
zaczerpniętych z prac anglojęzycznych i naszych rodzimych autorów.
11) planujesz już kolejna książkę ?
W dziewięć dni rozesłałem czytelnikom ponad 100 egzemplarzy książki, a
zainteresowanie rośnie. Z niecierpliwością wyglądam kolejnych opinii o
niej, a te dotychczasowe są jednoznacznie pozytywne. Oba trendy
utwierdzają mnie w przekonaniu, że postąpiłem właściwie. Dlatego
korzystając z okazji mogę ogłosić, że najpewniej kolejną książką, którą
zaproponuję będzie monografia kampanii wschodnioafrykańskiej z lat
1940-1941. Pierwszy tom jest już bardzo blisko ukończenia, a jeśli
sukces “Betasom” pozwoli zgromadzić odpowiednie środki, to chciałbym go
bogato zilustrować, w tym także dodać mapy. Być może uda się zamknąć ten
projekt już w pierwszej połowie przyszłego roku. Szykuje się kolejna
niezapomniana historia!