Organizacje młodzieżowe w koloniach i Albanii
Tak, tak, to słynne zdjęcie. to jak z tym faszyzmem? Rasizm, czy multi-kulti?
1935 – w Libii powstała organizacja dla młodych Arabów – Arabska Młodzież Faszystowska (GAL). Składała się z 8 batalionów. Cztery nazwane „Aftal” dla chłopców do 12 roku życia, oraz „Sciubban” dla młodzieży w wieku 12-18 lat. Szkolenie było identyczne jak w GIL. Ugrupowaniom libijskim nie przydzielano zadań bojowych.
Podobna organizacja istniała też w Erytrei i Etiopii, wzorowała się na GAL. Pierwotnie ugrupowania nazywały się Erytrejska Młodzież Faszystowska i Etiopska Młodzież Faszystowska, w 1938 r. przemianowano je na Tubylczą Młodzież Faszystowską.
Od 1937 r. działał odpowiednik GIL obejmujący Afrykę Wschodnią i basen Morza Śródziemnego. Należała do niej młodzież posiadająca włoskie obywatelstwo, była oddzielona od organizacji tubylczych.
Od 1939 r. działa też Albańska Młodzież Faszystowska, dla rdzennych Albańczyków. Miała podobny charakter jak GIL – miała formację Balilli i Awangardy dla chłopców oraz osobną sekcję dla dziewcząt. Wszystkich razem określano jako Nowy Front.
Thanas Laske, były członek Albańskie Młodzieży Faszystowskiej wspomina:
„Nastawienie Włochów do naszego ludu było bardzo przyjazne, nie brutalne, byliśmy biednym krajem i chcieliśmy przeżyć. Włosi błyskawicznie zaczęli zjednywać sobie ludność, przynosili nam żywność, odzież, uczyli nas mówić, pisać i czytać po włosku oraz śpiewać ich piosenki. Żołnierze mieli fioła na punkcie naszych kobiet. Bardziej były im w głowie amory, aniżeli wojaczka! Dobrze nam się wiodło pod ich panowaniem. Mieli najlepszą na świecie machinę propagandową. Wszędzie budowali drogi, szkoły, stadiony i nowe budynki, Harowali ponad ludzkie wyobrażenie.
(…) Obowiązywało hasło, które musieliśmy nieustannie powtarzać: „Rofte – Duce – Ja”, co znaczy „Boże błogosław Duce”. Na zewnątrz popieraliśmy Włochów, lecz w głębi serca pozostawaliśmy Albańczykami.
Należałem zarówno do formacji Balilla, jak i do GIL. Codziennie musiałem uczestniczyć w szkoleniu i miałem trzy godziny dziennie języka włoskiego. Wszystkie zrzeszone dzieci powyżej dziesiątego roku życia brały udział w stosownych pracach. Moje umundurowanie stanowiła czarna koszula i czerwona chusta. Pamiętam całe ciężarówki ekwipunku, mundurów, koców. Wszystko nam dostarczali – i to za darmo. Funkcjonariusze GIL dawali sporo podarków ludności”.