Zatopienie niszczyciela „Espero”
Niszczyciel „Espero”, tragiczny bohater starcia z brytyjskimi krążownikami 28 czerwca 1940.
28 czerwca 1940 niszczyciele „Espero”, „Ostro” i „Zeffiro” z 2. Eskadry dowodzonej przez capitano di vascello Enrico Baroniego (dowodził też „Espero”), miały przewieźć dwie baterie przeciwlotnicze milicji, 160 ludzi wraz z wyposażeniem, do Bengazi. Konwój wyszedł z Tarentu 27 czerwca. 50 mil na zachód od Zante został spostrzeżony przez łódź latającą z Malty. O 18.30, 100 mil na północ od Tobruku, włoskie okręty dopadła brytyjska 7. Eskadra krążowników. Włoskie jednostki miały pokłady obłożone sprzętem wojennym, przez to ich możliwości przeprowadzenia ataków torpedowych były bardzo ograniczone. Na szczęście dla Włochów przeciwnik nie wiedział o tej sprzyjającej im okoliczności. Dlatego też Anglicy otworzyli ogień z dużego dystansu 17.000 metrów. Niszczyciele manewrowały, starając się ujść na południowy zachód. Wrogie krążowniki podzieliły się na dwie grupy: „Orion”, „Neptune” i „Sydney” w jednej oraz „Gloucester” i „Liverpool” w drugiej. „Espero” wraz z 179-osobową załogą podjął desperacki krok, zygzakując i stawiając zasłonę dymną stoczył szaleńczą, niemal dwugodzinną, walkę. Dopiero 15 salwa Brytyjczyków trafiła „Espero”. Napastnicy skupili swoją uwagę na dobiciu uszkodzonego okrętu. Jego dowódca celowo podjął tą skazaną na porażkę walkę, chronił w ten sposób pozostałe okręty konwoju. Niszczyciel został wielokrotnie trafiony i płonął, „Sydney” podszedł już na dystans zaledwie 6000 m, wówczas dowódca niszczyciela nakazał otworzyć zawory aby przyspieszyć zatonięcie statku. „Espero” zatonął o 20.15.
Na pokładzie niszczyciela znajdowało się 225 marynarzy i żołnierzy, jedynie 47 z nich podjął „Sydney”. 36 rozbitków z „Espero” ratowało się na tratwie, wykorzystując wieczorne ciemności do ujścia przeciwnikowi. Za swoją chęć kontynuowania walki zapłacili koszmarną cenę. Dopiero po czternastu dniach, 12 lipca 1940, tratwę odnalazł sommergibile „Topazio”, jedynie sześciu ludzi przeżyło do tego czasu. Reszta włoskiego zespołu bezpiecznie uszła do Bengazi, gdzie dotarła rankiem dnia następnego. „Liverpool” otrzymał postrzał pociskiem 120 mm, jednak wyrządził on jedynie minimalne szkody. Na pokładzie australijskiego krążownika z ran zmarło trzech marynarzy. Nie trafiły dwie torpedy wystrzelone przez „Espero”. Capitano di vascello Enrico Baroni poszedł na dno wraz z niszczycielem. Baroni krwawił, trafiony odłamkiem z jednej z pierwszych salw artyleryjskich przeciwnika, mimo to nadzorował opuszczanie pokładu niszczyciela i osobiście pomagał rannym marynarzom zająć miejsce w szalupach, został za swoją postawę odznaczony Medaglia d’Oro al Valor Militare. Krążowniki wyczerpały w tym starciu zapasy amunicji i musiały wracać do Aleksandrii. W związku z tym Brytyjczycy musieli odwołać własną operację „MA.3”.