„Enrico Toti” w Poli
Okręt podwodny „Enrico Toti” w okresie swojej służby w Scuola Sommergibili (szkoła op) w Poli, czyli w okresie po marcu 1942 r.
Jest bezspornym faktem, że Włosi parokrotnie dali zaskoczyć się pogodzie. Najbardziej mi się z tym kojarzy wyjątkowo ciężka, jak na zachodnią Europę i Atlantyk, zima 1940/1941. Wówczas to włoskie okręty podwodne zaliczyły bardzo dla siebie przykry okres na Atlantyku. Podobnie korpus lotniczy w Belgii, który większe starty poniósł z powodów awarii technicznych spowodowanych mrozem, niż z ręki RAF. Dość powiedzieć, że w takich samych warunkach w basenie Morza Śródziemnego loty byłyby surowo zakazane. Nie potrafię teraz przytoczyć jakichś przykładów testów włoskiego wyposażenia w skrajnych zimowych warunkach. Natomiast wiele włoskich samolotów odbywało w ramach testów loty do Afryki Wschodniej. Iście rajski rejs testowy odbyły także dwa okręty podwodne.
14 września 1933 z La Spezia wyszły dwa okręty Typu Balilla – „Enrico Toti” i „Antonio Sciesa”. Udały się one na Morze Czerwone. Trasa biegła przez Kanał Sueski, następnie okręty opłynęły Afrykę i powróciły na Morze Śródziemne przez Cieśninę Gibraltarską. Rejs miał przetestować jak spiszą się okręty tego typu w ciepłych wodach. Kolejne przystanki okrętów to Port Said, Massawa, Aden, Mogadisz, Kismaju, Mombasa, Zanzibar, Dar es Salaam, Diego Suarez, Lourenço Marques, Durban, Kapsztad, Walvis Bay, Lobito, Wyspa Świętego Tomasza, Takoradi, Dakar, Praia, Las Palmas, Gibraltar i Barcelona. 25 lutego 1934 okręty powróciły do Italii. Test wykazał poprawne zachowanie się okrętów.