Nadchodzi książka o Betasom…

Okręt podwodny „Giuseppe Finzi” wchodzi do bazy Betasom w Bordeaux. Na pierwszym planie piechota morska z pułku „San Marco”, która strzegła przed francuskim ruchem oporu i atakami komandosów obiektów włoskiej bazy atlantyckiej.
Myślę, że już czas podać to oficjalnie – kończę pracę nad książką o udziale włoskiej broni podwodnej w Bitwie o Atlantyk. Deadline wyznaczyłem sobie na okres 1-15 lutego, więc sprawa ma się już ku końcowi. Na razie wszelkie inne szczegóły pozostają objęte tajemnicą handlową, ale po nowym roku będę mógł (a nawet musiał) napisać więcej. Jedno jest już pewne: mało będzie wodolejstwa, bardzo dużo będzie konkretów i moja praca ze szczegółami opisze każdy patrol bojowy Włochów na Atlantyku (ale nie tylko, bo i na Oceanie Indyjskim i Pacyfiku się oni pojawili). Mimo huku pracy postaram się wyrobić średnią dwóch-trzech wpisów w tygodniu.
To tak żeby trochę przybliżyć temat, kolejne podsumowanie udziału włoskiej broni podwodnej w wojnie o tonaż. Cytaty z pracy E. Bagnasco, M. Brescia, „I sommergibili italiani 1940-1943, Parte 2 – Oceani”, Albertelli Edizioni Speciali, Parma 2014 . Uwagi w nawiasach moje. Do poniższych liczb należy jeszcze dodać dwie uwagi – Włosi nie partycypowali w „złotym czasie” U-Bootów z początku wojny, a już w pełni brali udział w ich pogromie datującym się od początków 1943 r.
Z 31 okrętów, które operowały na oceanach będąc pod zwierzchnością bazy Betasom w Bordeaux (liczba ta powinna wynosić 30 – „Perla” i „Guglielmotti”, uciekinierzy z Afryki Wschodniej, nie wykonywały patroli bojowych na Atlantyku, a jedynie z Francji przedarły się na Morze Śródziemne) w walce stracono 16 (zginęło 760 włoskich marynarzy). Na konto tych okrętów zapisano zatopienie 109 statków handlowych o sumarycznym tonażu 568 743 BRT, ponadto ciężkie uszkodzenie kolejnych czterech o tonażu 35 765 BRT (chodzi o jednostki, które już nie wróciły na morze, polska literatura ukuła na to termin statków „zniszczonych”, ale włoscy badacze podchodzą do sprawy uczciwiej, przynajmniej w mojej ocenie) (należy także pamiętać o ciężko uszkodzonym kanadyjskim niszczycielu „Saguenay”). Oznacza to, że na każdy włoski okręt przypada 3,51 zatopionego statku i tonaż 18 927 BRT (wg. mnie 30 okrętów i liczby kształtują się tak: 3,63 i 18 958 BRT; w obu przypadkach liczymy jedynie 109 zatopionych statków, bez ciężko uszkodzonych).
Są to liczby, które po części odkupiły słabe wyniki osiągane na Morzu Śródziemnym (przy czym Włosi nie powinni przesadzać z tym samobiczowaniem się za wyniki z tego akwenu, to zupełnie inna specyfika, inne okręty – często małe, przybrzeżne, i inne zadania im powierzone – „oczy floty”, misje transportowe etc.), pokazujące, że jeśli użyto ich do zadań korespondujących z ich charakterystykami (duże okręty, o dużej autonomii, uzbrojone najczęściej w dwa działa, by w jak najbardziej ekonomiczny sposób zgładzać wrogie statki – oszczędność torped, której od włoskich kapitanów wręcz wymagano), włoskie okręty miały porównywalną efektywność działania z innymi największymi flotami biorącymi udział w konflikcie (sukcesów polskiej broni podwodnej nie ma nawet co porównywać do sukcesów pojedynczych włoskich okrętów z Betasom, ale tutaj znowu wracamy do specyfiki działań na Morzu Śródziemnym, a nie oceny kwalifikacji marynarzy poszczególnych flot – uwaga zwłaszcza dla tych, którzy lubią wszystko upraszczać i posługiwać się schematami myślowymi).
Odnosząc się do samych tylko U-Bootów, które odnosiły największe sukcesy, w 1940 r. wyniki indywidualne włoskich okrętów były znacznie gorsze, w 1941 r. wyniki U-Bootów przewyższały czterokrotnie wyniki okrętów z Betasom, ale w latach 1942-1943 wyniki obu sojuszniczych flot podwodnych praktycznie się zrównały (cały czas mowa o przeliczniku okręt/średnia zatopionego tonażu) .
Wynik włoskich okrętów to około 5,9 % sukcesów osiągniętych przez setki niemieckich U-Bootów (i 30 włoskich) w tym rejonie operacyjnym (Atlantyk, Ocean Indyjski) i w tym okresie czasu (10 czerwca 1940 – 8 września 1943 r.). Zwiększające się z czasem sukcesy włoskich okrętów należy przypisać rosnącemu doświadczeniu i lepszemu wyszkoleniu uzyskanemu w międzyczasie (dużą zasługą były tutaj kursy w gdyńskiej szkole U-Bootwaffe), a także poprawie charakterystyk włoskich okrętów, która się dokonała (w Betasom upodobniono włoskie okręty do U-Bootów).