„Folgore” w diabelskich ogrodach
Po przybyciu do Afryki skład Dywizji Spadochronowej „Folgore” był następujący:
-186. Reggimento Fanteria Paracadutisti (płk Tantillo) z batalionami nr. V (mjr Izzo), VI (mjr Taffiorelli) i VII (ppłk Marescotti Ruspoli);
-187. Reggimento Fanteria Paracadutisti (ppłk Camosso) z batalionami nr. II (mjr Zanninovich), IV (ppłk Bechi-Luserna), IX (mjr Rossi) i X (mjr Carugno);
-185. Reggimento Artiglieria Paracadutisti z dywizjonami (gruppi) nr. I, II i III (razem sześć baterii po cztery lufy w każdej);
– VIII Battaglione Guastatori (batalion saperów szturmowych).
Oba pułki piechoty spadochronowej miały w swoim składzie kompanię sześciu armat przeciwpancernych 47mm/32 oraz sześć moździerzy kal. 81 mm. Oprócz służb dywizja posiadała także kompanię budowlano-minerską oraz moździerzy kal. 81 mm. Po walkach w bitwie pod Alam Halfa batalion X rozwiązano, a jego żołnierzy włączono w skład IX batalionu. W późniejszym okresie rozwiązano także II dywizjon artylerii. Należy podkreślić, że na początku walk dysponowano 36 armatami 47mm/32 (24 w 185. p.art. i razem 12 w obu pułkach piechoty). Często podawane są dużo wyższe liczby, ale uwzględniają one sprzęt zdobyczny oraz przydzielony „Folgore” z innych związków taktycznych. Dywizja posiadała etatowo tylko 150 pojazdów, które mogły przewieźć zaledwie 5% jej stanu osobowego.
Każdy batalion piechoty liczył ok. 500 ludzi, ich uzbrojenie stanowiło 40 pistoletów, 360 karabinów Carcano wz. 1891 kal. 6.5 mm i 54 pistolety maszynowe. Używano gorszych (mniej materiału wybuchowego) niż w innych armiach granatów Breda M35, OTO 35 i SRCM 35. Standardową bronią automatyczną był ckm Breda 37. Dywizja posiadała także karabiny ppanc. Solothurn kal. 20 mm oraz polskie karabiny przeciwpancerne wzór 35, znane jako fucile controcarro 35(P). Plutony liczyły po ośmiu żołnierzy dowodzonych przez oficera. W lipcu 1942 r. dywizja liczyła 84 oficerów, 443 podoficerów i 5732 żołnierzy.
Pospieszny przerzut, brak orientacji o przyszłych zadaniach i powszechne odczucie, że będzie to akcja desantowa, spowodowały, że nie rozdzielono wśród żołnierzy wyposażenia potrzebnego do życia na pustyni. Sam transport dywizji do Afryki okazał się bardzo powolny, tak, że dywizja, która swój transfer zaczęła w połowie lipca ostatnie swoje oddziały otrzymała 6 sierpnia. Materiały i pojazdy załadowane w Brindisi na linię frontu dotarły tylko w części („porwały” je inne jednostki lub zostały stracone po drodze) i dopiero w połowie września, co dodatkowo niekorzystnie wpłynęło na trudną sytuację dywizji. Sprawę pojazdów spadochroniarze próbowali rozwiązać już na froncie, przywracając do użytku różne porzucone samochody i zdobywając je na przeciwniku. Powstał z tego miszmasz pojazdów różnych marek (oprócz włoskich były to: Austin, Chevrolet, Ford, Morris). W podobny sposób pozyskiwano motocykle.
„Folgore” trafiło na południe frontu pod El Alamein. Jego pozycje rozciągały się początkowo od płaskowyżu El Taqa (II batalion) do depresji Kattara (El Qattara) (IV batalion). Przetarciem z frontem afrykańskim były patrole na ziemi niczyjej. Skoczkowie szybko poczęli powracać z łupem: jeńcami, zdobyczną bronią i alkoholem. Wspomnienia spadochroniarzy pełne są sentymentu do takich zdobyczy jak: puszkowane piwo i wołowina oraz herbatniki. Linie obu stron oddzielone były szerokim na kilka kilometrów pasem ziemi niczyjej. Silnie zaminowanej (nazywanej „diabelskimi ogrodami”) i po zmroku będącej areną brutalnych starć patroli obu stron. Spadochroniarze szybko odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Obszar leżący naprzeciwko pozycji „Folgore” był po zmroku bezsprzecznie w posiadaniu Włochów (ogółem żołnierza włoskiego oceniano jako bardzo wartościowego w działaniach nocnych). Za dnia wszystko wracało do normy, poruszanie się po ziemi niczyjej było praktycznie samobójstwem. Saperzy VIII spadochronowego batalion guastatorów korzystali także z min brytyjskich wyciągniętych z diabelskich ogrodów. Żołnierze dywizji stali się wysoko cenionymi ekspertami w wojnie patrolowej.
7 sierpnia pluton z „Folgore” współpracował z niemieckimi spadochroniarzami podczas akcji obliczonej na schwytanie jeńców w rejonie wzgórza 99 położonego w depresji Deir Alinda. Niemiecko-włoska grupa bojowa składała się z 30 żołnierzy. Zaatakowano wrogą pozycję obsadzaną przez Nowozelandczyków. Zaskoczenie było całkowite, wzięto jeńców wraz z ich uzbrojeniem. W drodze powrotnej patrol został odkryty i zaatakowany w otwartym terenie przez transportery Bren Carrier. W miejsce poległego niemieckiego oficera dowodzenie przejął starszy sierżant Mario Giaretto z 186. pułku z „Folgore”. Giaretto nakazał swoim ludziom przebić się do swoich ludzi a sam związał naciskających przeciwników ostrzeliwując się z pistoletu maszynowego Beretta. Później odnaleziono jego podziurawione kulami ciało, w okolicy odkryto także zwłoki kilku poległych przeciwników. Mario Giaretto został jednym z pierwszych włoskich spadochroniarzy odznaczonych Złotym Medalem Waleczności Wojskowej. Akcja niemiecko-włoskiego patrolu zakończyła się zdobyciem czterech Bren Carrierów i wzięciem trzech jeńców. Nowozelandczycy stracili ponadto dwóch oficerów i 12 żołnierzy zabitych. Po stronie Osi było ośmiu poległych i czterech ciężko rannych. W innej akcji dwaj włoscy spadochroniarze uratowali ciężko rannego porucznika z BSpad. „Ramcke”. Dowodzący nią generał Hermann-Bernhard Ramcke nagrodził obydwu dekorując ich Żelaznymi Krzyżami.
Spadochroniarze patrolowali nawet depresję Kattara, gdzie poszukiwano wrogich patroli oraz agentów lub Beduinów pracujących dla aliantów. Jest to jedno z najbardziej niegościnnych dla ludzi miejsc na świecie. Dla przykładu: jeden z patroli pokonał 80 km w półtora dnia przy temperaturze dochodzącej do 60° C w cieniu, a efektem misji było zidentyfikowanie obecności na linii frontu Brygady Wolnych Francuzów.
Rzeczywistość żołnierzy Osi na końcu bardzo rozciągniętych linii zaopatrzenia nie była wesoła. Cierpiano z powodu głodu, pragnienia (na dodatek dostarczana woda była słonawa) i chorób. W rejonie depresji Kattara zmorą były prawdziwe chmary much, które przyklejały się do wilgotnej skóry, pchały się do nosa, uszu, kieszeni czy rękawów.
—————————————————————-
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
https://allegrolokalnie.pl/oferta/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk
https://odk.pl/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk-1940-1945-,42169.html