Rajd francuskich oddziałów wielbłądzich
Żołnierze libijscy, to na nich w głównej mierze spoczywał obowiązek obrony ogromnych powierzchni Sahary libijskiej, obszaru, gdzie Rommla znano jedynie z artykułów z prasy, a z Niemców mogli się tam zapuścić jedynie osławieni Brandenburczycy. Dla pobudzenia wyobraźni, obecnie Libia ma powierzchnię 1 759 540 km² i jest pod tym względem 17 na świecie. Pełna kontrola nad tym obszarem jest nierealna. Włosi opracowali system garnizonów i posterunków, mieli też siły szybkiego reagowania… cztery kompanie tzw. aviosahariane. Dzisiaj o francuskim eksperymencie na Saharze.
21 października 1940 gen. De Gaulle wydał rozkaz dzienny, nakazujący min. w krótkim czasie rozpoczęcie działań wojsk Wolnych Francuzów na kierunkach libijskich oaz Cufra i Murzuch, miały tego dokonać siły specjalne z Czadu i lotnictwo. Przywidywano także współprace z Brytyjczykami z Sudanu i Egiptu. Nocą 21/22 października zbombardowano włoskie bazy w Auenat i Cufra, włoskie źródła odnotowują jedynie „niewielkie uszkodzenia samolotu na ziemi”. 2 grudnia 1940 dziennik Comando Supremo pierwszy raz odnotowuje działalność tego nowego przeciwnika: „Rankiem 1 grudnia, kilka ciężarówek z działami i karabinami maszynowymi ostrzelało i próbowało opanować ujęcie wody Ain el Gazala w okolicy Auenat (Cufra). Atak odparty przez mały garnizon (6 rannych). Interweniowały dwa nasze ‚Ghibli’ (Ca.309), nie odnalazły wroga”.
8 grudnia 1940, płk Leclerc rozpoczął operację rozpoznania lądowego i powietrznego, kierowaną przez kap. De Guillebon, dwóch garnizonów, uważanych za kluczowe w saharyjskim systemie obrony Włochów, na drodze na północ Libii. Były to pozycje znane jako Gatrun i Umm el Araneb. Rozpoznanie zakończono po trzech dniach, wówczas wytypowano szlaki przemarszu wojsk i przygotowano plany ataku. W tym okresie zdarzały się także epizodyczne naloty na Cufra i Sebha, ale o tym źródła włoskie milczą. Pod koniec miesiąca doszło do zdarzenia, które dziennik Comando Supremo z pewnością odnotował, ale dokumenty uległy zniszczeniu. Można je jednak odtworzyć z dokumentów francuskich i angielskich. Francuzi odnotowują, że pierwszą większą saharyjską aktywnością bojową gaulistów należy datować na 23 grudnia 1940. Wówczas rajd wykonał GNT (Groupe Nomade du Tibesti), dowodzony przez kap. Sarazac. GNT składała się z 2 oficerów, podoficera, 25 strzelców (tirailleurs), 19 przewodników i pomocnika przy wielbłądach, razem 48 ludzi i 69 wielbłądów (lub 63). Marsz rozpoczęto z oazy Kourizo w Czadzie, kierując się na północny wschód do oazy Tegerè, którą z wielkimi kłopotami osiągnięto wieczorem 11 stycznia 1941, po 400 km marszu. O świcie 13 stycznia, o 1.45 rozpoczął się atak, ale nie osiągnięto zaskoczenia, w przeddzień bowiem od Francuzów uciekł tubylec będący przewodnikiem i zdradził plan. Według dokumentów francuskich reakcja Włochów była gwałtowna i skuteczna. O 3.30 Francuzi rozpoczęli odwrót, poprzez Niger i Czad, do bazy w Tummo.
Pułkownik Leclerc oceniał akcję: „Zainteresowanie tą akcją wzbudza fakt, że została przeprowadzona w całości przez oddział wielbłądzi. Podkreślam obecną trudność użycia w działaniach ofensywnych jednostek tego typu. Grupy nomadów wymagają wcześniejszych poważnych przygotowań. Karmienie wielbłądów w czasie takich operacji sprawia ogromne problemy. Ponadto zwierzęta wymagają kilku miesięcy odpoczynku po tak nadzwyczajnym wysiłku. Dysproporcja pomiędzy tempem akcji oddziałów wielbłądzich i tych zmotoryzowanych jest bardzo duża, te pierwsze nadają się w sytuacjach kryzysowych. W rzeczywistości, pomimo dobrych środków obronnych i zwiadu w masywach górskich na północy Czadu, grupy nomadów mają bardzo niską zdolność ofensywną. Mogą one dać cenne usługi jako wsparcie, wzmocnienie lub wymiana elementów zmotoryzowanych”.
Francuski historyk Raymond Dronne dodaje: „Z tej lekcji możemy wyciągnąć oczywiste wnioski: jednostki wielbłądzie nie mogą być użyte, z dobrymi skutkami, w operacjach dalekiego zasięgu. Są one zbyt wolne, zbyt wrażliwe, wielbłąd wymaga zbyt dużo opieki. Samochód, specjalnie zaprojektowany i wyposażony, jest środkiem zdecydowanie najbardziej użytecznym i najbardziej efektywnym”.