Starcie na wodach wyspy Harmil
Pocztówka autorstwa Alberto Parducci, na niej walczący niszczyciel „Francesco Nullo” i podobizna jego dowódcy capitano di corvetta Costantino Borsini. Kontynuujemy wątek z wczoraj. [źródło obrazka: http://www.albertoparducci.it/]
W historii włoskiej floty w II WŚ dominuje pech, nieprawdopodobny zbieg nieszczęśliwych wypadków dopadł także niszczyciel „Nullo”. O 2.40 dowodzący dziobową wieżą dział kal. 120 mm oficer zgłosił się na stanowisku kierowania ogniem, poinformował min. że jego pozycja jest gotowa do strzału, a pociski są załadowane. Wówczas ktoś, lub coś, spowodowało w centrali kierowania ogniem wystrzelenie wspomnianych dwóch pocisków. Nigdy nie odnaleziono winnego, nie było na to czasu, jeszcze chwilę wcześniej okręt capitano di corvetta Costantino Borsini bezpiecznie oddalał się od wroga, teraz sam ujawnił swoją pozycję.
Około 3.00 do pościgu za Włochami dołączył niszczyciel „Kimberley”, jednak po pięciu minutach wspólnego rejsu zawrócił krążownik „Leander”, który w czasie walki w obronie konwoju wystrzelił 129 pocisków kal. 152 mm. Decyzję tę motywowano większą prędkością uchodzącego przeciwnika i obawą o losy statków konwoju, które pozostawały same, brytyjskie dowództwo skrytykowało ją jako brak agresywności w działaniach. Ścigany już tylko przez jedną jednostkę „Nullo” miał w tym czasie swoje problemy, z trudem nawigował północno zachodnim kanałem wejściowym do Massauy (nie jest to takie proste, trzeba jeszcze pokonać: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dahlak).
W końcu „Kimberley” dopędził Włochów, do spotkania doszło o 5.40 21 października 1940, na wodach wysepki Harmil. Wszystko działo się na krótko przed świtem, Brytyjczycy dostrzegli jakąś sylwetkę na kierunku południowy południowy wschód i postanowili to sprawdzić. O 6.00 także obserwatorzy na „Nullo” zobaczyli dym na północny wschód od siebie. Włosi mieli jednostkę pod takim kątem, że nie byli w stanie jej prawidłowo zidentyfikować. Kapitan Borsini uważał jednak, że może być to „Sauro”, a niebawem utwierdził się w swoim przekonaniu, przybysz rozpoczął wysyłać sygnały komunikacyjne do włoskiego garnizonu na wyspie Harmil. Borsini znał te wody, bardziej niż przeciwnika obawiał się ławic otaczających północne wyjście z Massauy, a zwłaszcza płycizny na głębokości zaledwie 3,7 m, która znajdowała się na północ od pozycji zajmowanej przez „Nullo” o 5.00.
O 5.53 uwagę obserwatorów zwrócił inny okręt, tym razem był to już pościg, „Kimberley”, który natychmiast otworzył ogień z dystansu 11.300 m. Zaskoczeni Włosi potrzebowali aż czterech minut na odpowiedzenie ogniem. O 6.05 „Nullo” wykonał gwałtowny zwrot z kursu północno zachodniego na południowy południowy zachód. O 6.11 dystans między przeciwnikami zmniejszył się do 9.400 m, „Nullo” był uszkodzony po starciu z „Leanderem”, centrala kierowania ogniem była wyłączona z użytku, by dostarczyć amunicję do dział, trzeba było utworzyć ludzki łańcuch, który podawał pociski z komór amunicyjnych. Włosi zdołali uniknąć dziewięciu salw z „Kimberley”, potem spadły jeszcze trzy krótkie salwy, które miały ułatwić Brytyjczykom obliczenia, później już sześć kolejnych obramowało „Nullo”, ale nadal nie uzyskano żadnego trafienia. Ciągle zmniejszała się odległość między okrętami.
O 6.15 do walki włączyły się włoskie baterie nadbrzeżne z wyspy Harmil, zwłaszcza „Giulietti”, cztery działa 120/45 (kal. 120 mm), dowodzona przez tenente di vascello di complemento Lorenzo Maggiolo. Odległość między wrogimi okrętami wynosiła 7770 m. Teraz to „Kimberley” znalazł się w trudnej sytuacji, zrobił zwrot na południe, z jego komina wydobywał się czarny dym. Artylerzyści z „Nullo” niesłusznie uznali, że trafili przeciwnika.
[nie potrafię na tą chwilę rozstrzygnąć czemu Włosi widzieli dwa okręty i o 5.53 i 6.00, wygląda na to, że albo dwa razy widziano „Kimberly”, albo o 6.00 widziano ducha…]