Przeciwnik nie może zmrużyć oka
Generał Tessinari, stoi plecami do obiektywu, podczas wizyty w bazie Lonato Pozzolo w 1944 r. Bardzo prawdopodobne, że po ataku na Gibraltar. Jutro prawdopodobnie bez wpisów, być może także we wtorek. Miały być krążowniki typu De Giussano, ale z polskich magazynów zawsze zdążę coś przepisać. Dlatego zmiana planów i następny temat to wyspy Dodekanezu w II WŚ, zobaczymy co natrafimy. Teraz ostatnia część tekstu o ataku na „Skałę”.
Z 10 maszyn, które wystartowały z Istres, tylko cztery, pilotów Bertuzzi, Pandolfo, Morselli i Chinca, powróciły do bazy początkowej, stało się tak rankiem ok. 7.34, bez żadnych zakłóceń lotu, po około 10 godzinach w powietrzu i pokonaniu dystansu 2700 km. Dowodzący całą akcją Marini i Sottoten. Del Prete, z powodu kończącego się zapasu benzyny, posadzili swoje maszyny w bazie zapasowej w Perpignan. Po sprawdzeniu tych maszyn okazało się, że dokonano sabotażu przewodów ssących paliwo w pomocniczych zbiornikach umieszczonych na skrzydłach. [i tutaj leżę z tłumaczeniem, a chcę być precyzyjny – essi presentavano alcuni fori supplementari per cui le pompe invece di aspirare benzina risucchiavano aria – znaleziono kilka dodatkowych otworów, przez które pompy zamiast zasysać benzynę, zasysały powietrze?]
Po naprawieniu awarii i ponownym tankowaniu, załogi z Perpignan osiągnęły Istres, na pokładzie maszyny De Prete podróżowała także załoga Ten. Merani, którego samolot, jak wspomniano, spłonął lądując tutaj awaryjnie (było o poważnych uszkodzeniach…) i nie uczestniczył w akcji. Z Istres, gdzie maszyny sfotografował wrogi samolot rozpoznawczy, wczesnym rankiem 6 czerwca 1944, siedem załóg powróciło, razem z dwoma rezerwowymi, na pokładzie ośmiu ocalałych maszyn, początkowo do Vengono, lądując ok. 7.00, następnie o 9.30 osiągnięto Lonate Pozzolo, gdzie entuzjastycznie powitał ich personel bazy, generale di brigata aerea Arrigo Tessari (podsekretarz stanu w ministerstwie lotnictwa) i inni wyżsi oficerowie włoscy i niemieccy, a pośród nich ppłk Dietrich, niemiecki oficer łącznikowy przy ANR. .
Według niemieckich informatorów w Algeciras, Włosi zatopili cztery parowce, w tym jeden tankowiec, o sumarycznym tonażu 30.000 BRT, ponadto uszkodzono dwie mniejsze jednostki. Dwie kolejne torpedy trafiły zaś w molo.
22 czerwca 1944, w Castano Primo (Mediolan), wówczas siedzibie dywizjonu torpedowego „Faggioni”, generał Tessari potwierdził nadanie za zasługi wojenne awansu sześciu oficerom i pięciu podoficerom, ponadto nadanie Medaglia d’Argento al Valor Militare (drugie pod względem znaczenia włoskie odznaczenie, faktycznie, złoty medal raczej przyznawano pośmiertnie…) wszystkim członkom personelu latającego, którzy brali udział w akcji. Po wojnie, podobnie jak w innych przypadkach żołnierzy walczących dla RSI, ówczesny włoski rząd nie uznał ani odznaczeń, ani promocji (jeśli kogoś to dziwi, to ja śmiem twierdzić, że w wyniku ostracyzmu i czerwonego terroryzmu – lata siedemdziesiąte są nazywane latami ołowiu, ze względu na morderstwa popełniane na prawdziwych i domniemanych faszystach, do mniej więcej lat 90-tych „nie wypadało” pisać nic dobrego o tym okresie, co dotyczy także żołnierzy włoskich walczących na frontach II WŚ…). Ze swojej strony odznaczenia Włochom wręczyli także Niemcy. Krzyż żelazny 1. i 2. klasy otrzymał Cap. Marini, Cap. Bertuzzi i jego załoga otrzymali krzyż żelazny 1. klasy, a krzyże żelazne 2. klasy otrzymały załogi Mariniego oraz Cap. Chinca i Ten. Pandolfo. Telegramem przesłał swoje pochwały także dowódca 2. Luftwflotte, marszałek Wolfram von Richthofen.
W rzeczywistości źródła angielskie mówią, że z powodu obecności sieci przeciwtorpedowych nie ucierpiał żaden statek (lub cztery lekko uszkodzone), a ucierpiało jedynie portowe molo. Baza była porządkowana i przywracana do użytku tylko do popołudnia dnia następnego. Brytyjczycy wierzyli, że bazę zaatakowało dużo więcej samolotów, niż w rzeczywistości miało to miejsce, myśleli też, że przy okazji zrzucono także miny. Ponadto, Brytyjczycy uznali, że hiszpańska artyleria plot. strąciła trzy samoloty, prawdopodobnie mając na myśli tą trójkę, która lądowała w drodze powrotnej. (Umówmy się jednak, kilka parowców na tym etapie wojny nie miało już żadnego znaczenia, ważniejsze były te niepolityczne skutki, świadomość, że taki atak może być powtórzony. Podobny efekt osiągnęły ataki Decima MAS, wszystkie alianckie porty na Morzu Śródziemnym były do końca wojny rygorystycznie strzeżone, alianci raz pokpili sprawę, krążownik „Dehli” zawinął do Splitu, gdzie za ochronę portu odpowiadali jugosłowiańscy partyzanci i z miejsca został ciężko uszkodzony przez niemieckie wybuchowe motorówki – polecam artykuł w Okrętach Wojennych nr. 35. Atak na Gibraltar przeprowadzono w weekend, widać Włosi wiedzieli, że atmosfera u przeciwnika została rozluźniona – faktycznie, obrona przeciwlotnicza i nocne myśliwce spóźniły reakcję. Teraz znowu trzeba było intensywnie pilnować.).
O trzy maszyny, które lądowały na terytorium Hiszpanii, upomniał się rząd marszałka Badoglio. Z wnioskiem o ich zwrócenie zwrócił się do Sztabu Głównego hiszpańskiego lotnictwa attaché lotniczy ambasady królewskiej w Madrycie, Col. Ferri Forte, listem datowanym na 19 czerwca 1944, w którym zabraniał zwrócenia ich RSI i zapytywał o możliwość ich przekazaniu swojemu rządowi. Savoie zostały oficjalnie internowane przez Hiszpanię.