Alpini w Rosji
Alpini w Rosji, mijają porzucony ciągnik rolniczy Fordson model F.
Alpini w Rosji, mijają porzucony ciągnik rolniczy Fordson model F.
Ładna grafika z Alpini. Front nigdy nie jest jednak taki cukierkowy… Tenente Claudio Andreanelli: „Pewnej nocy w greckiej prowincji Koriza mój ordynans wyszedł z zagrody, gdzie nocowaliśmy, i już nie wrócił. Nazajutrz znalazłem go siedzącego we własnych odchodach, w czole miał dziurę od kuli wystrzelonej przez snajpera. Oczywiście, napisałem do jego rodziny, że poległ w boju”.
Grafika via rosyjska strona: http://wp.scn.ru/
W lipcu 1938 Polska zmówiła 6 samolotów tego typu. Nasz jedynak dotarł w końcu sierpnia 1939 r. (te które nie dotarły służyły w Regia Marina). Polska Marynarka Wojenna planowała sformowanie eskadry torpedowo-bombowej. Maszyny miały być dostarczone do 26 lipca 1939, niestety doszło do opóźnień w produkcji. Nawigator por. obs. Kazimierz Wilkanowicz wspomina oczekiwanie w Monfalcone na polskiego Canta: „W tym długim oczekiwaniu było już dla nas coraz bardziej jasne, że grają w tym główną rolę względy polityczne. Oś sprzymierzeńcza Berlin-Rzym coraz bardziej się zacieśniała. Chciano jak najbardziej odwlec wykonanie kontraktu z Polską, a może nawet go zerwać. (…) Gdy wreszcie w drugiej połowie sierpnia wyglądało, że wszystko jest gotowe do oddania nam hydroplanu, nagle przy ostatecznej próbie wmontowanego i zreperowanego silnika, okazało się, że nie pracuje dobrze i tym razem stocznia zaczęła go niby w pośpiechu przeglądać celem usunięcia nieprawidłowości…”. Polacy do Włoch zawieźli mający wchodzić w skład wyposażenia samolotu nowoczesny radionamiernik W.2.L/N. Pewnej nocy mimo straży, zamkniętego magazynu i plomb na skrzyniach, kilku ludzi włamało się do magazynu i sfotografowało tajne części radionamiernika. Polacy znaleźli rozpakowane skrzynie, ale nic nie zginęło. Ten incydent także opóźnił dostarczenie maszyny do Polski. Dopiero 27 sierpnia 1939 Polacy dowiedzieli się od słoweńskich robotników, że maszyna jest w pełni sprawna. Nie czekając już na nic, bez sprawdzania silnika, Polacy odlecieli tego samego dnia do kraju. Samolot dotarł do Polski tego samego dnia, miał jednak niepełne uzbrojenie (zdania członków załogi są podzielone, część lotników twierdzi, że uzbrojenia nie było wcale) – zgodnie z prawem międzynarodowym w czasie pokoju samolot wojskowy przelatujący nad terytorium obcego państwa nie mógł mieć na pokładzie amunicji, bomb i torped. Strona włoska twierdzi, że dwa tygodnie wcześniej drogą morską via Gdańsk wysłano ładunek bojowy dla Canta, nie trudno się domyślić gdzie mógł skończyć swoją drogę… Była to pierwsza nowoczesna maszyna morska w polskim lotnictwie. 2 września 1939 załoga samolotu, wielokrotnie atakowanego przez niemieckie bombowce, zdecydowała się odlecieć w głąb kraju, aby odebrać z Lublina karabiny maszynowe (nawet jeśli na pokładzie były włoskie km to bez amunicji) i wyrzutniki bombowo-torpedowe. 9 września 1939 samolot, zamaskowano na jeziorze Siemień pod Parczewem, tam został wykryty przez niemieckie bombowce i zniszczony.
Godło 65ª Squadriglia Assalto. Nie potrafię oddać sensu tego hasła, ale ponoć ma znaczyć „wcale mnie nie boli”, a wzięło się od postrzału jaki otrzymała Breda Ba.65 „16-18” Cap. Duilio Sergio Fanali. 18 lutego 1938, podczas walk o Teruel, samolot Fanaliego trafiły odłamki pocisku plot., mimo to maszyna powróciła na lotnisko Tudela.
Tradate, Scuola dei Paracadutisti RSI (szkoła spadochronowa RSI). Trwa zaprzysiężenie na wierność republice Salo. Postać w berecie to Ten. Col. Edvino Dalmas, dowódca Raggruppamento Arditi Paracadutisti dell’A.N.R. (zgrupowanie ardytów-spadochroniarzy ANR).
Gdy przechwycono list majora spadochroniarzy Rizzatiego Mussolini wezwał go do siebie. List skierowany był do dziewczyny w Trieście, oficer pisał: „walczę dla honoru włoskiej flagi i dla ojczyzny, ale na pewno nie dla rządu Republiki Salo”, nazwał też Mussoliniego „skruszoną Magdalenką”. Do Villa Feltrinelli przybył z trzema swoimi oficerami. Przed Mussolinim i oficerami z jego kręgu oświadczył: „Mój batalion walczy już od 4 lat. Większość z moich żołnierzy zginęła lub wkrótce zginie. Przeżyliśmy gorący piasek i błoto, pozbawieni wszystkiego. Do butów wkładamy sznurki zamiast sznurowadeł, w naszych tunikach umieszczamy drut kolczasty i walczymy, ponieważ nie chcemy aby ktokolwiek miał prawo powiedzieć, że wszyscy Włosi to tchórze i zdrajcy bez honoru. Wyróżniamy tylko Włochy i ta wiara wystarczy”. Oficerowie spadochroniarzy potwierdzili zdanie kolegi. Mussolini nie ukarał go, odpowiedział: „Mimo wszystko Rizzati jest silny i impulsywny, jest tym typem Włocha, który pisze historię naszego narodu”. Nakazał też sekretarzowi Dolfinowi, by dopilnował aby spadochroniarzom, zwłaszcza batalionowi niepokornego oficera, niczego nie brakowało, tak też się stało.
Żołnierze batalionu spadochronowego „Nembo” w czasie ćwiczeń w czerwcu 1944 r. Z żołnierzami stoi młody chłopak, maskotka oddziału.
Po kapitulacji Włoch z chcących walczyć dla RSI spadochroniarzy tworzono nowe jednostki. W Spoleto zebrano 1200 spadochroniarzy i ochotników, uformowano ich w dwa bataliony, zgrupowanie to dostało nazwę „Nembo”. Trening prowadzą instruktorzy niemieccy i włoscy, 150 żołnierzy wysłano do niemieckiego Fryburga, 200 oficerów do szkoły spadochronowej w Awinionie. Ogółem udało się zebrać 2000 spadochroniarzy. Po prośbach Grazianiego i Col. Ernesto Botto (d-ca ANR, lotnictwa republiki Salo) utworzono z nich pułk. Kesserling poprosił o przydzielenie oficerów z niemieckiej 4 DSpad. Sformowany w styczniu 1944 1. batalion „Nembo” włoskiego pułku włączono w jej skład, wziął wraz z nią udział w walkach o przyczółek Anzio.
Co najmniej uszkodzona Savoia-Marchetti S.79 z 192. lub 193. Squadriglia, 87. Gruppo, 30. Stormo B.T. Na kadłubie widoczne godło pułku – „omino elettrico” (lub z angielska electric man). W okresie kiedy 87. dywizjon posiadał SM.79, czyli od początku wojny do 27 sierpnia 1941, kiedy otrzymał Canty Z.1007bis, stacjonował wyłącznie na Sycylii. Zdjęcie musiano zatem wykonać w tym okresie na lotnisku Sciacca lub Castelvetrano. Z lewej widoczny zniszczony ambulans.
Fiaty CR.42 „Falco” z 85. Squadriglia, 18. Gruppo, 56. Stormo C.T. z Corpo Aereo Italiano na lotnisku w belgijskim Ursel.
Armada powietrzna Osi nad Rosją, Ju 87 na pierwszym planie i włoskie myśliwce Macchi C.200, które lecą poniżej.
Zdobyta przez Włochów radziecka wyrzutnia rakietowa „Katiusza”. Ilości zdobytych katiusz nie znam, ale musiało tego trochę być, bowiem w magazynie STORIA MILITARE poświęcono im cały artykuł.