Emilio De Bono
Emilio De Bono, marszałek (1866-1944) – ur. w Cassano d’Adda k. Mediolanu. Jako ochotnik walczył w wojnie w Afryce w 1887 r. Studiował w Szkole Wojskowej. W 1912 r. mianowany szefem intendentury w Libii. W 1918 r. mianowany generałem armii. Od 1922 r. w partii faszystowskiej. Quadrumvir z czasów marszu na Rzym. Dowódca MVSN, po zamordowaniu socjalistycznego deputowanego G. Matteottiego podał się do dymisji 10 czerwca 1924. W 1925 r. mianowany gubernatorem Trypolitanii. W 1928 r. został podsekretarzem stanu ds. kolonii, a w 1929 r. mianowany ministrem kolonii. Głównodowodzący wojsk włoskich, które w październiku 1935 r. najechały Etiopię. Już w listopadzie zastąpiony marszałkiem P. Badoglio. Na pocieszenie otrzymał stopień marszałka. Podczas II Wojny Światowej odgrywał jedynie marginalną rolę, jedynie w czerwcu 1940 r. dowodził Armią Południową. 25 lipca 1943, podczas głosowania Wielkiej Rady Faszystowskiej, poparł wniosek D. Grandiego. 4 października 1943 został aresztowany z rozkazu władz Włoskiej Republiki Socjalnej. Podczas procesu w Weronie skazany na śmierć i rozstrzelany 11 stycznia 1944.
Gdy radzono mu by się ukrył, gdy Niemcy zajęli Rzym, i zmienił swój wizerunek odparł: Miałbym się ukryć i zgolić brodę? Czymże byłbym bez mojej brody? Aresztowanego osadzono w rzymskim więzieniu Regina Coeli. W więzieniu rozchorował się na bronchit i został przewieziony do kliniki. Zwolniono go do jego posiadłości Cassano d’Adda, przebywał tam wolny na słowo honoru. Obiecał terminowo stawić się na rozprawie Trybunału Specjalnego. Został skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Przed wykonaniem wyroku skazany napisał sześć listów pożegnalnych: do siostrzeńców przebywających w Cassano d’Adda, do zarządzającego jego majątkiem i przyjaciół. Do zarządcy jego posiadłością napisał: Drogi przyjacielu, jest to ostatni list, jaki piszę. Jutro o tej porze będę już na drugim świecie. Robi się dobrą minę, by być odważnym, ale jest to zawsze wielka chwila. Nie piszę więcej, ponieważ nie chcę się wzruszać. Chcę panu podziękować za jego przyjaźń i proszę mnie czasem wspominać…. Przed śmiercią krzyknął: Niech żyje Italia! Niech żyje król!.