Front Wschodni – „Contro il Bolscevismo!”
1. PIERWSZY ROK W ROSJI.
2 czerwca 1941 podczas spotkania z Hitlerem na Przełęczy Brenner Mussolini dowiedział się o niemieckich planach ataku na ZSRR. Nie było to zaskoczeniem dla Włochów, już 30 maja 1941 Duce powziął plan, by od początku operacji „Barbarossa” brały w niej udział trzy elitarne dywizje zmotoryzowane. Mają one wziąć udział w walce z komunizmem, ich udział ma być potwierdzeniem włoskich ambicji imperialnych. Liczono też na zdobycie potrzebnych Włochom węgla, żelaza, ropy naftowej i zboża. Miano utworzyć „Corpo d’Armata Autotransportabile„, korpus miała stanowić „dywizja szybka”, wyposażona w jednostki pancerne oraz dwie zmotoryzowane dywizje piechoty. Dowodzić tymi siłami miał gen. Francesco Zingales. Gdy 23 czerwca 1941 rozeszła się wiadomość, że Rosjanie stracili w ciągu jednego dnia 1700 samolotów błyskawiczne zwycięstwo Niemiec uznano za pewnik. Ugo Cavallero przekonuje Mussoliniego, że „zbrojne masy bolszewickie szybko rozlecą się, wywołując zawalenie się całości”. 26 czerwca 1941 na placu garnizonu w Północnych Włoszech przed Benito Mussolinim paraduje 10 000 kawalerzystów. Duce odbiera defiladę z wysokiego pawilonu, przejazd kawalerzystów przed wodzem pozdrawiającym ich wyciągniętą dłonią trwa niemal dwie godziny. Orkiestra sabaudzka kawalerii królewskiej gra tradycyjne i faszystowskie melodie marszowe. Za kawalerią maszeruje 50 000 piechurów. Oficerowie paradują w galowych mundurach, łopoczą sztandary. Tak defilował włoski korpus przed wyruszeniem na front wschodni. 30 czerwca 1941 Hitler zaakceptował ostatecznie pomysł udziału w kampanii rosyjskiej włoskiego sojusznika.
Oceny postawy armii włoskiej która walczyła w Rosji są skrajnie różne. Albert Seaton w swojej monumentalnej monografii pisze: „Włosi, podobnie jak Rumunii, wyróżniali się odwagą, choć równie dotkliwie odczuwali niedostatek nowoczesnego uzbrojenia i wyposażenia oraz wyszkolenia dowódców” oraz „nic nie stało na przeszkodzie, aby Rumunii, Włosi i Węgrzy, po zasileniu kadrą instruktorską oraz nowoczesną bronią, nie mogli stać się bardzo dobrymi żołnierzami”.
10 lipca 1941 pierwsze transporty włoskich dywizji opuściły ojczyznę i skierowały się na front wschodni. Trasa wiedzie z Rzymu i Werony (z niej odjechało 225 pociągów), poprzez Austrię do wschodnich Węgier. Sekretarz prasowy ambasady włoskiej w Berlinie, Cristiano Ridoni, wspomina, że transport włoskiej armii witali w Wiedniu zamieszkujący tam Włosi. Starają się pomóc zmęczonym żołnierzom, ci jednak wykazują wobec rodaków pogardę. Ridoni tłumaczy to możliwym zmęczeniem żołnierzy. W okolicy Wiednia gen. Zingalas dostał w pociągu ataku duszności. Podczas wizyty attache wojskowego Zingalas wyszeptał ledwie parę słów i dostał ataku serca. Natychmiast przewieziono go do szpitala w Wiedniu. 13 lipca 1941 przebywający wówczas w Padwie gen. Messe dostał telegram, natychmiast miał ruszać do Wiednia i objąć dowodzenie korpusem ekspedycyjnym. 5 sierpnia 1941 Włosi osiągają rejon Suceava-Folticeni (Felticeni?) w północnej Rumunii.
Trzon sił włoskich w Rosji miały stanowić jednostki 4 Armii stacjonującej wówczas na północy Italii. Pierwszym przystankiem Włochów były Węgry, gdzie przyjaźnie wita ich miejscowa ludność. Dalszy szlak wiedzie przez Karpaty, które Włosi pokonują o własnych siłach. Początkowo Włosi w Rosji mieli trzy dywizje, zmotoryzowany pułk artylerii i grupę lotniczą. Były to 9 DP „Pasubio”(gen. Vittorio Giovanelli), 52 DP „Torino”(gen. Luigi Manzi) oraz 3 Dywizja Szybka „Principe Amadeo duca d’Aosta”(znana także jako Dywizja „Celere” – szybka, bądź lotna)(gen. Mario Marazzani). W „Celere” znajdują się dwa pułki kawalerii – „Savoia Cavalleria” i „Lancieri di Novara”. Wsparcia udzielał też 63 Legion (Brygada) Zmotoryzowany Czarnych Koszul „Tagliamento” – 3 bataliony, samodzielne oddziały zmotoryzowane, artylerii, inżynieryjno-saperskie oraz służby tyłowe.
„Pasubio” i „Torino” miały po ok. 10 000 ludzi, jak na włoskie warunki były dobrze wyposażone w środki mechaniczne. Jednak środków transportu i tak było zbyt mało by starczyło go dla żołnierzy obu dywizji, dlatego często musieli maszerować. „Celere” liczyła ok. 7000 ludzi, miała 60 tankietek L 3/33 oraz L 3/35 i lekkich czołgów L6 w batalionie czołgów, dwie kompanie motocyklistów oraz dużo broni lekkiej i maszynowej. Ale w walce z siłami pancernymi Armii Czerwonej była i tak bezsilna. Szczególną wartością bojową wykazały się należące do Dywizji „Aosta” („Celere”) Pułk Mediolański „Savoia Cavalleria” oraz 3 Pułk Piechoty Zmechanizowanej Bersalierów. Bardzo słabe były jednostki p-lot i p-panc, za słaba była też artyleria dywizyjna, tych mankamentów nie usunięto. Siły te tworzyły „Corpo di Spedizione Italiano in Russia” (w polskiej literaturze pada czasem nazwa: „Corpo Spedizione i Russia„)(C.S.I.R). Sześćdziesięciodwutysięcznymi (w tym 2900 oficerów) siłami dowodził generał Giovanni Messe, zastąpił on chorego Zingalesa. Na uzbrojeniu znalazło się ok. 1000 dział i moździerzy – w tym 220 dział ciężkich, 92 działa p-panc, 5500-5550 pojazdów zmechanizowanych i 83 samoloty. Z broni ręcznej dysponowano 1500 karabinów maszynowych. Dywizje piechoty wyruszające do Rosji wzmocniono dodatkowo batalionem moździerzy 81 mm, kompanią art. p-panc (8 dział 47 mm), dwubatalionową kohortą milicji faszystowskiej (1258 ludzi lub ok. 1300). Mussolini dokłada starań by należycie wyekwipować swoich żołnierzy, dzieje się to nawet kosztem innych frontów. Duce stwierdza nawet, że jego dywizje są lepsze od ich niemieckich odpowiedników – pisze o nich „w składzie (C.S.I.R) były trzy bardzo sprawne i dzielne dywizje…”.
Pod koniec lipca 1941 wydzielono trzy dywizjony lotnictwa które miał stworzyć Comando Aviazione des Corpo de Spedizione. Siły te liczą 92 maszyny (różne liczby padają jeżeli chodzi o ilość włoskich samolotów w ZSRR, podaję za literaturą dla danego okresu, w warunkach bojowych liczba maszyn zmienić się mogła bardzo szybko…) – 51 myśliwców (22 Gruppo Caccia z Macchi 200 „Seatta”), 21 samolotów rozpoznawczych i 20 transportowych (61 Gruppo Osservazione Aerea z trzema eskadrami dwusilnikowych lekkich bombowców Caproni Ca.311 – wykorzystywanych do zwiadu, jako samoloty sanitarne, transportu, ale też jako maszyny szturmowe i bombowo-torpedowe). W sierpniu 1941 w Rumunii znalazło się 200 (?) włoskich samolotów, z zadaniem wspierania korpusu ekspedycyjnego. Nad Rosją działały min. bombowce Fiat B.R.20 „Cigogna”, jednak akurat te maszyny zostały zdziesiątkowane. Od 27 sierpnia 1941 siły te operują z małego lotniska w ukraińskim Krzywym Rogu, na południe od linii Dniepru. Już parę dni po przybyciu Włosi strącają 6 bombowców SB oraz 2 myśliwce I-16, nie ponosząc przy tym strat. Trzy miesiące później wszystkie squadriglie przeniesiono do Zaproża, dalej na wschód od Dniepru. Włoskie maszyny wspierają jednostki lądowe oraz eskortują bombowce i maszyny rozpoznawcze. Włoskie samoloty były wyraźnie oznakowane, tak by nie dochodziło do pomyłek – przez kadłub szedł szeroki żółty pas, od dołu na końcówkach skrzydeł oraz osłonie silnika także znajdowały się żółte oznaczenia, na krawędziach natarcia skrzydeł znajdowały się białe trójkąty, a na ogonie biały krzyż. 21 Gruppo Caccia strąca nad Rosją 74 maszyny wroga, przy stratach własnych liczących 15 myśliwców, przy czym więcej w wypadkach niż w wyniku działania przeciwnika. Asem w tych walkach został Giuseppe Biron (w sierpniu 1943 już nad Włochami strąci on jeszcze 4 B-17 „Flying Fortress” oraz 3 P-38 „Lightning”).
C.S.I.R został początkowo przydzielony jako odwód do 11 Armii. 3 sierpnia 1941, po uciążliwej blisko 1000-kilometrowej podróży w nieznośnym upale, „Celere” dociera do linii frontu nad Dnieprem. Przydzielono jej obronę odcinaka frontu o długości 120 km. Teren jest lekko pofałdowany, pokryty uprawami zbóż, kukurydzy i słoneczników. Korpus wszedł do walki w składzie 11 Armii 7 sierpnia 1941. Włosi podążają za jednostkami pierwszego rzutu jako odwód. Najsprawniej po rosyjskim stepie posuwają się „Celere” oraz „Pasubio”, wykorzystują one samochody ciężarowe i konie. „Torino” ma mniej szczęścia, jej żołnierze pokonują dystans forsownym marszem. Cierpią na tym oficerowie i żołnierze, cierpią zwierzęta, cierpi też sprzęt, który pokrywają tumany stepowego kurzu. Wiele dział polowych, potężne zapasy amunicji i wozy taborowe ciągną konie. Dochodzi do pierwszych konfliktów z Niemcami, wybuchają one o próby wydzielenia z korpusu jednostek artylerii. Pierwsze walki stoczyła Dywizja „Pasubio” nad Bugiem, miała odciąć odwrót jednostkom rosyjskim. 11-12 sierpnia 1941 Włosi starli się z próbującym wyjść z okrążenia 469 pp. Wygrane przez Włochów potyczki powodują wzrost zaufania dla nich ze strony Niemców.
Kolejnym przydziałem Włochów (od 14 sierpnia 1941) była GPanc. „Kleist” – atakująca między Dniepropietrowskiem i Zaporożem. „Pasubio” i inne jednostki Korpusu osłaniają lewe skrzydło Niemców, umożliwiając im natarcie. 25 sierpnia 1941 (26 sierpnia 1941?) Mussolini wizytuje swoich żołnierzy w Rosji. Spotyka się z 57-letnim wówczas gen. Messe, chwali on morale swoich ludzi, zwraca też uwagę na braki min. na niedobór właściwych pocisków przeciwpancernych.
C.S.I.R z wielkim trudem pokonuje dystans dzielący go od Dniepru. Na początku września 1941 w forsowaniu Dniepru bierze udział „Celere”. Po przeprawie kawaleria otrzymuje rozkaz ścigania wycofującego się wroga. Nad tą rzeką we wrześniu 1941, koło Pietrikowki, Włosi okrążyli liczne odziały Armii Czerwonej (8000 ludzi?). Do włoskiej niewoli idzie 10 000 Rosjan. W tych walkach „Pasubio” osłania lewe skrzydło 17 A, natomiast „Torino” i „Tagliamento” prowadzą ciężkie walki pod Dniepropietrowskiem (28-30 września 1941) w których do niewoli dostaje się 1000 Rosjan. Następnie podczas walk w Zagłębiu Donieckim C.S.I.R ponownie zabezpiecza lewe skrzydło GPanc. „Kleist”. Na początku października 1941 rusza ona na Rostów i Donieckie Zagłębie Węglowe. Opór Rosjan krzepnie, nasilają się kłopoty z zaopatrzeniem, potęguje je zła pogoda. Ulewne deszcze powodują, że kolumny grzęzną w błocie. Nie można skorzystać z transportu kolejowego, gdyż mosty na Dnieprze są zniszczone.
Już w październiku 1941 Duce oferował wysłanie kolejnych dwóch korpusów, w sile 6 dywizji, i dołączenie ich do Korpusu Ekspedycyjnego. Decydowały względy prestiżowe, chciał zachować pozycję mocarstwa, miała być to także rekompensata za pomoc w Afryce. Hitler przyjął ofertę (a właściwie sam zabiegał o wysłanie „mięsa armatniego” u sojuszników) w sierpniu 1942.
W październiku 1941 (?) korpus włoski wraz z węgierskim Korpusem Szybkim wspiera forsowanie Dniepru koło Dniepropietrowska. „Celere” stanowiła straż przednią niemieckiego korpusu górskiego, celem jest Stalino, najważniejszy ośrodek zbrojeniowy w Zagłębiu Donieckim. Jesienne błota utrudniają wszystkie operacje. Grzęzną wszystkie pojazdy, w tym lekkie czołgi Grupy „San Giorgio”. Dlatego też większość zadań przejmują jeźdźcy i artyleria konna. Kawaleria ubezpiecza od skrzydeł i od czoła, podczas gdy bersalierzy kontynuują natarcie nie zważając na warunki pogodowe. 17 października 1941 „Savoia Cavalleria” spycha Rosjan aż nad rzekę Suchyje Jali. Jeden z plutonów 1 Szwadronu „Savoia”, dowodzony przez Franco Vannetti Donniniego, atakuje z zaskoczenia skrzydło rosyjskiej piechoty, okopanej po drugiej stronie rzeki. W tym samym dniu walczący pieszo kawalerzyści z pułku „Lancieri di Novara”, odbijają po walkach z silnymi strażami tylnymi wroga miejscowość Uspienowka. 19-20 października 1941 C.S.I.R oraz niemiecki XXXXIX Korpus Górski zdobywają region przemysłowy Stalino (Donieck). Miasto zajmują dwie kolumny sabaudzkiej kawalerii, które jako pierwsze dotarły do Stalino, uprzedzając niemiecką 1 DG. Następnego dnia sowiecka 12 Armia opuszcza ten kluczowy ośrodek przemysłowy. Mussolini telegrafuje do gen. Messe: „Przekaż moje gratulacje oficerom i żołnierzom CSIR, także za to, że trudnościom stawili czoła z rzymskim spokojem i faszystowskim hartem ducha”. Dowódca CSIR odpowiada: „Zwycięscy żołnierze CSIR odebrali twe pochwały z dumą i radością, okazując swe rozradowanie poprzez wykrzykiwanie za uciekającym przeciwnikiem imienia, które dla nas jest symbolem zwycięstwa – Duce!”. W tym samym okresie, podczas walk nad rz. Krynką, 80 pp „Roma” z „Pasubio” został okrążony, Włosi jednak zdołali przerwać okrążenie i dostać się do swoich sił. W 1941 roku sowiecka gospodarka uzyskiwała z Zagłębia Donieckiego 60% wydobycia węgla kamiennego, 75% produkcji koksu, 30% żelaza i 20% stali. Inne dane dla Ukrainy i Zagłębia Donieckiego: węgiel kamienny 63%, żelazo 68%, stal 58%, aluminium 60%. Wobec powolnego tempa natarcia wyposażenie fabryk zostało zdemontowane, Zagłębie Donieckie okazało się gospodarczo nieprzydatne dla okupanta.
2 listopada 1941 „Pasubio” zajmuje zakłady hutnicze w Gorłowce. Nadciąga zima, Włosi stabilizują linię frontu i przechodzą do obrony. Wiele jednostek wymaga uzupełnienia strat. Nasilają się przypadki odmrożeń wśród włoskich żołnierzy. 17 listopada 1941 w wyniku kontrataku Armii Czerwonej Niemcy oddają Rostów, Włosi cofają się za rzekę Mius. 25 grudnia 1941 C.S.I.R. oraz niemiecki XXXXIX Korpus Górski są silnie atakowane przez Rosjan. Min. na 3 Brygadę Kawalerii (i tak właśnie wygląda pisanie o Włochach w Rosji… zapewne chodzi o Dywizję „Celere”) spada zmasowany kontratak, walki toczą się w trudnych warunkach zimowych. Sytuację wyjaśniają jednostki 1 Armii Pancernej. Podczas Dnia Bożego Narodzenia, Niemcy i Włosi ostatecznie odpierają przeciwnika. Widocznym stał się fakt, że gdyby nie pomoc Niemców, Włosi pozostawieni sami sobie mogliby nie wytrzymać zmasowanego natarcia Rosjan. Jeden z batalionów Czarnych Koszul zajmował wówczas wioskę Krestowka, będąc przy okazji jednym z najbardziej wysuniętych na wschód oddziałów „Osi”. W Boże Narodzenie atakują wioskę przeważające oddziały piechoty wroga wsparte licznymi samolotami myśliwsko-bombowymi. Włosi oddają miejscowość, jednak po dwóch dniach kontrataków piechoty wspartej artylerią konną przechodzi ona ponownie w ich ręce. O Nowo-Orłowkę walczy w święta Legion MSVN „Tagliamento”, wspiera go włoskie lotnictwo, bombarduje atakujących Rosjan na ziemi, podczas gdy myśliwce „Seatta” strącają 3 wrogie samoloty nie ponosząc przy tym strat.
Mussolini wspomina: „W okresie świątecznym 1941, używając sił i uzbrojenia o wiele potężniejszych, niż realna siła i materialne środki włoskich dywizji, Rosjanie przystąpili do brutalnego ataku. Liczyli, że wezmą Włochów z zaskoczenia, przynajmniej w sensie moralnym. Utwierdzili się w przekonaniu, że uderzą na żołnierzy pogrążonych w chwilach przygnębienia i tęsknoty za domem, wynikających z ponownej, wspaniałej uroczystości Narodzin Pańskich, którą mężowie ze słonecznej Italii musieli spędzać z dala od swych rodzin i swego kraju. Kalkulacje bolszewików okazały się wszakże błędne. W krwawej, trwającej tydzień bitwie, włoscy żołnierze pokonali wojska bolszewików i zmusili je do ucieczki”.
28 grudnia 1941 369 squadriglia bez strat własnych niszczy 6 I-16 oraz trzy bombowce w rejonie miejscowości Timofiejewka i Polskaja. 29 grudnia 1941 strącony zostaje 29-letni Giorgio Iannicelli z 369 squadrigli. Za walkę z 10 maszynami wroga otrzymał on pośmiertnie medal za męstwo – Medaglia d’Oro.
Między 29 grudnia 1941 a 1 stycznia 1942 Hitler wysłał osobiste listy do Mussoliniego, Antonescu i Horthyego – żądał większego wysiłku militarnego sojuszników w Rosji. Istniała koncepcja wysłania na Kaukaz włoskich „Alpini”, wraz z wojskami nacierającymi z Libii mogłyby one wziąć w kleszcze brytyjskie pozycje na Bliskim Wschodzie. W tym czasie włoskie MSZ opracowuje nawet plany udziału Włoch w gospodarczej eksploatacji Ukrainy i kaukaskich pól naftowych, oczywiście taka roszczeniowa postawa nie podobała się Berlinowi.
W 1941 roku w Zagłębiu Donieckim Włochów spotkał Léon Degrelle, wspomina ich tak: „wszędzie od Dniepru do Dońca widziało się małych, czarniawych Włochów w zabawnych furażerkach z dwoma czubkami, albo bersalierów – żołnierzy podobnych do rajskich ptaków w hełmach, na których powiewały, szarpane stepowym wiatrem, potężne wiązki kogucich i bażancich piór. Mieli karabiny wyglądające jak zabawki. Posługiwali się nimi z wielką zręcznością do zabijania wszystkich kur w okolicy”. Wspomina także: „Włosi kochali Mussoliniego i przy lada okazji wydzierali się ‘Du-ce! Du-ce! Du-ce!’ do zdarcia gardeł. Ta wylewność jednak miała wyłącznie uczuciowy charakter. Nie byli skażeni marzeniami Mussoliniego o imperialnej wielkości. Byli dumni jak koguty, ale bez ambicji”. Degrelle wspomina jeszcze o czymś: „Pewnej nocy na południu odcinka silne elitarne oddziały kozackie przedarły się przez głęboki śnieg na swych zwinnych koniach. O świcie zdołały bez przeszkód otoczyć trzy wioski zajmowane przez Włochów, ponieważ wartownicy byli zajęci snem albo miłością. Zaskoczenie było zupełne. Sowieci szczególnie nie cierpieli Włochów. Nienawidzili ich bardziej niż Niemców. Zawsze traktowali ich na froncie wschodnim ze szczególnym okrucieństwem. Za jednym zamachem zajęli trzy wioski. Nikt nie zdążył chwycić za broń. Jeńcy zostali doprowadzeni w pobliże studni i rozebrani do naga. Rozpoczęły się tortury. Kozacy nabierali lodowatą wodę do wielkich wiader i rycząc ze śmiechu, oblewali nią swe ofiary. Było trzydzieści, trzydzieści pięć stopni poniżej zera. We wszystkich trzech wioskach nieszczęśni jeńcy umierali, zamarzając żywcem. Nie przeżył nikt. Nawet lekarze. Także kapelan […]”.
Korzystając z doświadczeń zdobytych w Grecji, Włosi zadziwiająco dobrze przetrwali srogą rosyjską zimę 1941/1942. 4 stycznia 1942 w rejonie działań C.S.I.R temperatura spada do -47 stopni Celsjusza. Wiatry i zamiecie śnieżne powodują przerwanie wszystkich działań bojowych. W czasie większych walk na północy Ukrainy, np. w okolicach Izjum, na prośbę Niemców, Włosi wystawiają częstokroć grupy operacyjne. Sprawują się one dobrze, zarówno w akcjach zaczepnych jak i w defensywie. Do czerwca 1942 Włosi prowadzą jedynie walki pozycyjne, dochodzi do starć patroli. „Celere” zimę spędza wraz z niemieckimi 1 i 4 DG na froncie na rzece Mius.
W lutym 1942 przybywają uzupełnienia, są to batalion narciarski „Monte Cervino”, 6 pułk bersalierów oraz artyleria. W marcu 1942 przeorganizowano „Celere”, przekształcono ją w jednostkę zmotoryzowaną, składała się z dwóch pułków bersalierów, pułku artylerii, samodzielnego batalionu motocyklowego, batalionu moździerzy, kompanii art. p-lot, batalionu czołgów lekkich L 6/40 wzmocnionego dywizjonem dział samobieżnych Semovente 75/41. Z jednostek kawalerii utworzono zaś Samodzielną Grupę (Brygadę) Kawalerii płk. Giuliano Barbo.
Mimo panującego mrozu włoscy mechanicy zdołali uruchomić silniki myśliwców Macchi Seatta. Dzięki temu możliwy staje się atak tych maszyn na rosyjską bazę w Krasnym Limanie. Rajd przeprowadzono na małym pułapie, udaje się zniszczyć 21 samolotów wroga, 5 kolejnych maszyn strącono w walkach powietrznych. 24 i 28 stycznia 1942 Włosi walczą z sowieckimi I-16, strącają 4 z nich, nie poniesiono strat własnych. Do końca marca 1942 udaje się strącić jeszcze 21 maszyn wroga.
2. FALL „BLAU”.
W GA „Południe” znajdowało się 54 dywizje sojuszników i 69 niemieckich. Rumunia wystawiła 27 dywizji w tym 1 pancerną i 1 zmot., Węgry 15 dywizji w tym 1 pancerna, Słowacja 2 dywizje w tym zmot., a Włosi – 10 dywizji: 5 dywizji piechoty, 1 dywizja wartownicza, 1 dywizja zmotoryzowana, 3 dywizje górskie oraz brygadę kawalerii i dwie brygady piechoty. Darząc do odbudowy stanu liczebnego OKW było zmuszone zwrócić się do sojuszników. Keitel udaje się do Budapesztu i Bukaresztu, Göring, a po nim Adolf Hitler, zwracają się do Mussoliniego. Sojusznicy mają chronić północne skrzydło nacierającego tutaj Wehrmachtu. Feldmarszałek Gerd von Rundsted ma wyrobione zdanie na temat sojuszników: „rumuńscy oficerowie, podobnie jak ich wojskowi niższego stopnia, są poniżej krytyki; tragiczni są Włosi, a Węgrzy marzą tylko o tym, by jak najszybciej zwinąć się do domu”.
Na wiosnę 1942 siły włosie w Rosji przyjęły nazwę A.R.M.I.R („Armata Militaire Italiana in Russia„) – Armii Włoskiej w Rosji (później 8 Armia włoska). Nowe siły włoskie zgrupowane były w dwa korpusy – II KA i II Alpejski. II Korpus Armijny (gen. Giovanni Cangeri) tworzyły dywizje: 5 DP „Cosseria”(gen. Enrico Gazzale), 3 DP „Ravenna”(gen. Eduardo Nebbia, później Francesco Dupon) i 2 DP „Sforzesca”(gen. Carlo Pellegrini). Korpus Alpejski (gen. Gabriele Nasci) składał się z 3 Dywizji Strzelców Alpejskich „Julia” (gen. Umberto Riccando, Riccardo?), 2 Dywizja Strzelców Alpejskich „Tridentina” (gen. Luigi Raverbelli) i 4 Dywizji Strzelców Alpejskich „Cuneense”(gen. Emilio Battisti). Dwie brygady piechoty były wystawione przez milicję faszystowską. Dywizją rezerwową była 156 DP „Venezia” (gen. Etelvaldo Pascolini). W skład ARMIR wchodził też CSIR – teraz jako XXXV KA. Planowano wystawić jeszcze dywizję pancerną, Niemcy odmówili tłumacząc to i tak wielkimi problemami z zaopatrzeniem (różnorodność kalibrów, odmienność konstrukcji – całe zaopatrzenie musiałoby przychodzić z Włoch, Hitler wolał uzbroić dywizję bułgarską, która potem biła się z Niemcami na niemieckim sprzęcie, a w Rosji nie zjawiła się nigdy). A.R.M.I.R dowodził generał Italo Garibaldi, sędziwy i flegmatyczny, słaby dowódca ale nie sprzeciwiał się zwierzchnikom. Messe którego zastąpił uważał wojnę w Rosji za nową awanturę, a Niemców za „gburów i bezwstydników”.
W 1942 roku na froncie wschodnim było 229 (chyba najpewniejsza liczba, padają też: 227 230, 256) tys. włoskich żołnierzy, źle wyekwipowanych (źle jak na front wschodni, dobrze jak na armię włoską) i traktowanych z pogardą przez nazistowskiego sojusznika. Na wyposażeniu armii było 55 lekkich czołgów, 19 dział samobieżnych (19 lekkich wozów pancernych?), 1295 dział (250 lekkich i 600 ciężkich dział, 54 nowoczesne działa p-lot i 54 niemieckie działa p-panc kal. 7,5 mm, przydzielone ze względu na niemożność stawieniu oporu przez Włochów w razie ataku sowieckich czołgów?), 1297 moździerzy, 2850 rkm i 1400 ckm. Do transportu służyło 23 000 pojazdów mechanicznych i podobna ilość wierzchowców, koni pociągowych oraz zwierząt jucznych. Największym brakiem Włochów był brak dział przeciwpancernych i przeciwlotniczych oraz środków łączności. Użyte w Rosji „Carro Armato” L6/40 z armatą 20 mm nie miały najmniejszych szans na podjęcie walki z rosyjskimi T-34 czy KW. Brygady piechoty były tak naprawdę formacjami policyjnymi. Dywizje alpejskie składały się z żołnierzy pochodzących z Północnych Włoch, były to jednostki wytrzymałe i zwarte, najbardziej niezawodne. Jako siły pociągowej „Alpini” używali mułów. Brakowało wykształconych oficerów.
W armii włoskiej pojawili się także Kozacy. Jednostka kozacka osiągnęła wielkość sotni. Oddział utworzono już w 1942 roku, liczył 355 (360?) żołnierzy – pułkownik, 4 oficerów i 350 żołnierzy. Utworzono z nich Gruppo „Savoia”. Następnie oddział ten dołączono do pułku lansjerów „Novara” – czyli 5 pułku kawalerii „Lancieri di Novara” (po kapitulacji Włoch Kozacy trafili do rodaków walczących w Wehrmachcie). Poza spodniami umundurowanie otrzymali włoskie, na ramionach nosili odznakę z rosyjskimi barwami narodowymi. Pozwolono im nosić tradycyjne mundury kozackie „czerkieska” (sięgający do pięt czarny płaszcz), na głowach nosili standardowe papachy – czarne bądź białe.
Lotnictwo przeorganizowano w „Comando Aeronautica Fronte Orientale” – CAFO (Dowództwo Lotnictwa Frontu Wschodniego). Włoskie maszyny przerzucono dalej na wschód, a kwaterę główną ulokowano w Stalino. Następnie przeniesiono ją do Woroszyłowgradu bezpośrednio na południe od Dońca. Z tej bazy przeprowadzone są operacje, głównie atakowane są cele naziemne, zwłaszcza zgrupowania przeciwnika. Na swoim odcinku Włosi wywalczają panowanie w powietrzu, oczyszczając niebo z maszyn wroga.
Do końca kwietnia 1942 dostarczono z Włoch działa przeciwlotnicze 90/53 kal. 90 mm montowane na opancerzonym podwoziu (Semovente 90/53). Ich pociski kumulacyjne („effetto pronto”) mogły przebić 70 mm pancerz z dystansu 2200 metrów. Była to skuteczna broń w walce z T-34 i potężnymi KW-1. Albano Castelletto artylerzysta służący na froncie wschodnim (najpewniej w 3 pułku artylerii konnej w składzie Zgrupowania Kawalerii „Barbo”) wspomina, że jego pułk działał wspólnie z ”niemiecką piechotą, w której nasza bateria konna tak bardzo się wyróżniła szybkością i celnością ostrzału, że niemiecki dowódca krzyknął wprost w moim kierunku: ‘Włoska artyleria jest fantastyczna!’”. Używa się także sprzętu zdobycznego, np. 62 Gruppo 120 pułku artylerii (reggimento d’ artilglieria) używa przejętego od wroga czołgu T-34.
W maju 1942 myśliwcy z 22 Gruppo Caccia latający na swoich Macchi Seatta zostali wyróżnieni szczególną pochwałą dowódcy 17 Armii za skuteczne zapewnienie ochrony bombowcom Luftwaffe podczas bitwy o Charków. Pochwała dotyczyła także udanych ataków Regia Aeronautica na jednostki pancerne przeciwnika pod Sławiańskiem.
Charakterystyczną rzeczą był stosunek do sojuszników, Włosi nie darzyli sympatią III Rzeszy i nazizmu. Niemieccy generałowie dysponowali dywizjami sojusznika według własnego uznania, co wywoływało niezadowolenie włoskich dowódców. Ciano po rozmowie z Messe stwierdził: „podobnie jak wszyscy, którzy mieli do czynienia z Niemcami, on ich nienawidzi i uważa, że nie warto z nimi rozmawiać – trzeba od razu bić”. Faktycznie dochodziło do bijatyk między sojusznikami. Porucznik Francini pisał w swoim dzienniku: „Niemcy cenią u Włochów tylko makaron i ragoût, patrzą na nas z góry i poniżają na wszelkie sposoby. Strzelcom alpejskim się to nie podoba. Od czasu do czasu dochodzi do bijatyk. Traktują nas jak służbę”. Słabsze przygotowanie Włochów wyszło już w pierwszych walkach, „Celere” straciła 1/3 ludzi i prawie całą artylerię. 2 DP „Sforzesca” dorobiła się przydomka „Tikaj”, czyli po ukraińsku „uciekaj”.
W drugiej połowie czerwca 1942 włoska 8 Armia rozpoczyna koncentrację w rejonie Sławiańska na Ukrainie. Pod koniec miesiąca trzy włoskie dywizje znalazły się w rejonie ześrodkowania niemieckiej 11 Armii Polowej. Na kierunku nowopskowskim, starobielskim i woroszyłowgrodzkim nacierać miały 33 dywizje (niemieckie: 13 dywizji piechoty, 4 pancerne, 2 zmotoryzowane oraz 8 rumuńskich i 6 włoskich).
28 czerwca 1942 rusza niemiecka ofensywa „Blau I”, rozbija ona sowieckie linie obrony między Timem a Szygrami. W walkach bierze udział włoski XXXV KA oraz DP „Sforzesca”. „Celere” walczy w rejonie Serafimowicz nad Donem. Wojska włoskie biorą udział w operacji „Blau III” (inny kryptonim „Clausewitz”), przeprowadza ją 1 APanc von Kleista i Grupa Ruoffa. Uderzenie następuje pod Artiemowskiem. Von Kleist miał atakować na wschód od linii Artiemowsk-Izjum, na prawej flance Grupa Ruoffa (17 A niemiecka i 8 Armia włoska) ma osaczać nieprzyjaciela w rejonie Morza Azowskiego, naprzeciw tych sił walczyć miała sowiecka 37 Armia. Plan uwzględnia słabość Grupy Ruoffa, nie jest ona w stanie nacierać wzdłuż południowej flanki na Stalingrad. Główne cele to zajęcie Woroszyłowgradu, a następnie rozwinięcie uderzenia w kierunku Rostowa. 9 lipca 1942, Grupa Armii „Południe” została podzielona na dwie Grupy Armii „A” i „B”. Grupa Armii „A” von Lista miała przeprowadzić operację „Edelweis”(szarotka), jej zadaniem jest zdobyć Kaukaz. Grupa Armii „B” marszałka von Bocka miała osłaniać atak na Kaukaz i zając linie obronne na linii Woroneż – Stalingrad. Grupa Armii „A” składał się z: 11 i 17 Armii i 1 APanc (wszystkie niemieckie), dowodził nią feldmarszałek List. W skład Grupy Armii „B” (dowodził marszałek von Bock, następnie gen. von Weichs) weszły: 2 i 6 Armia oraz 4 APanc niemieckie, 2 Armia węgierska a od 28 lipca 1942 podążająca nad Don 8 Armia Włoska, a w połowie sierpnia 1942 3 i 4 Armia rumuńska.
Przybywających na Ukrainę Włochów wyładowano w Charkowie i Stalino. Włosi ruszają w pościg za oddalającą się w szybkim tempie frontem. Zadaniem sprzymierzeńców jest zabezpieczenie linii frontu na Donie – Węgrzy na północy, Włosi otrzymują środkowy odcinek, a Rumuni południowy. Włosi oddzielali więc dwie nienawidzące się nacje, toczące między sobą spory terytorialne. 8 Armii przypadł do obrony 270 kilometrowy pas ciągnący się nad środkowym Donem od Biełogoria aż po ujście rzeki Chopior. Skierowano tu także Korpus „Alpini”, który początkowo miał walczyć na Kaukazie. Sztab Gariboldiego ulokował się w Millerowie. Pozycje zabezpieczały szerokie pola minowe i zapory z drutu kolczastego. Na razie „Itałom”, jak nazywali Włochów Rosjanie, nic wielkiego nie groziło. Sojusznicy głównie zabezpieczali planowane sukcesy niemieckie, ubezpieczali długie linie frontu, wykonywali zadania okupacyjne. Powtarzają się regularnie ataki Rosjan, mają one wybadać wartość bojową Włochów, którzy walczyli bez wsparcia Niemców.
W końcu czerwca 1942 wojska frontu Briańskiego, Południowo-Zachodniego i Południowego toczą ciężkie walki z niemiecką GA „Południe”. Rosjanie mają dwukrotną liczbę żołnierzy i czołgów. Wielkiego wsparcia wojskom lądowym udziela na tym kierunku Luftwaffe, angażuje 1593 samoloty, w tym 1155 bojowych (z 4 Luftflotte). Niemieckich pilotów wspierają sojusznicy: 165 maszyn rumuńskich, 50 węgierskich i 70 włoskich. Siły lotnictwa frontowego sowietów na południowym odcinku frontu wynosiły wówczas 1616 samolotów, w tym 1235 bojowych. Wspierało je dodatkowo: 54 bombowce Ił-4, 240 samolotów Floty Czarnomorskiej i 243 myśliwce obrony powietrznej Rostowa, Woroneża i Stalingradu. Lotnictwo ZSRR przewyższa liczebnie przeciwnika o 15%, biorąc pod uwagę maszyny sprawne do lotu przewaga wzrasta do 20%.
Na początku kampanii letniej 22 Gruppo Caccia zmieniła 21 Gruppo. W skład 21 grupy myśliwskiej wchodziły 4 eskadry samolotów Macchi MC.200. 71 grupa lotnicza na Fiatach Br.20 zastąpiła zaś 61 grupę lotniczą latającą na bombowcach Caproni Ca.311. W lipcu 1942 Włosi weszli do walk nad Donem. 26 i 27 lipca 1942 utracono 5 MC.200, kiedy to dwie eskadry włoskie ochraniały Ju 87 z StG2 (mjr.P.W. Hozzel). MC.200 ustępowały samolotom ŁaGG i Jak pod względem właściwości lotnych, dwa karabiny maszynowe kal. 12,7 mm to było także zbyt mało by strącić słynne Iły-2. Pod koniec lata włoskie lotnictwo walczyło nad Kaukazem.
13 sierpnia 1942 Włosi zajmują swój odcinek w środkowym biegu Donu, pomiędzy węgierską 2 Armią (gen. płk. Jany) i niemiecką 6 Armią. W kolejnym tygodniu sierpnia 1942 Włosi przejmują pozycje 6 A od Pawłowska do ujścia rzeki Choper (Chopior?). Ich siły to sześć dywizji piechoty i dywizja kawalerii.
Na początku sierpnia 1942 Rosjanie wyprowadzili z Serafimowicz uderzenie na jednostki włoskie (autor nie podaje kiedy dokładnie i na jakie jednostki!), historyk Time-Life Henry Adams pisze o tych walkach: „Zdominowani liczebnie i pod względem siły ognia Włosi dostali rozkaz walki na życie i śmierć. I tego właśnie się podjęli, rozgramiając ciężkie radzieckie czołgi improwizowanymi bombami zapalającymi , które sami Rosjanie (także ich używając) nazywali koktajlami Mołotowa. W walkach pod Serafimowiczem Włosi stracili 1700 żołnierzy, ale jednocześnie wzięli 1600 jeńców i zdobyli wielki zapas radzieckiej broni”.
20 sierpnia 1942 wojska Frontu Stalingradzkiego rozpoczynają z przyczółka mostowego pod Kremieńską atak na północną flankę Niemców, zdobyto nieco terenu, cofnąć się musiał jeden z niemieckich korpusów w składzie dywizja pancerna i trzy dywizje piechoty. Nieco dalej na zachód zaczęły napływać w tym czasie siły 8 Armii gen. Gariboldiego. Armię włoską przesunięto z Grupy Ruoffa na południe w celu zajęcia pozycji obronnych skierowanych na północ ku Donowi i zluzowania formacji niemieckich. Sektor nie okazał się być szczególnie spokojnym.
20 sierpnia 1942 rosyjska 63 Armia Kołpakcziego uchwyciła kilka przyczółków na zachodnim brzegu Donu, ani Włosi, ani Niemcy nie są wstanie ich zlikwidować. Na obszar Włochów przenika też 21 Armia Daniłowa, dzieje się to na północ od Donu, tworzy ona kolejny przyczółek mostowy między Jeliańskiem a Serafimowiczami. Niemiecki XVII Korpus przejął kontrolę nad „Pasubio” i „Celere”, wtedy udało się ustabilizować front. W końcu sierpnia 1942 z przyczółka nad Donem Armia Czerwona zaatakowała Dywizję „Sforzesca”, broniła ona 30 km odcinka, wg niemieckich reguł norma dla pojedynczej dywizji była przekroczona dwukrotnie (przy czym włoska dywizja miała dwa pułki piechoty, ówczesna niemiecka dywizja zaś 3!). Włoskie Naczelne Dowództwo cofnęło rozbitą uderzeniem dywizję, uruchomiono odwody by zapobiec zwinięciu frontu. Powstałą lukę kontrolowały w tym czasie jedynie patrole kawalerii. Piechota broniła się dzielnie, ale w pewnym momencie jej odwrót przerodził się w ucieczkę. Niemiecki oficer przydzielony do Dywizji „Sforzesca” relacjonował: „20 sierpnia batalion ‘Spighi’ wytrwale i dzielnie bronił swojej pozycji, ale w końcu musiał się wycofać. Ten odwrót, spowodowany przez rosyjski atak oskrzydlający, przerodził się w panikę. Gdy o 16.00 kontratak rozpoczęły trzy inne bataliony, obserwowałem już tylko niedobitki batalionu ‚Spighi’. Żołnierze powracali bez broni i wyposażenia. Cała masa ciężkiej broni piechoty poszła na straty, nie mówiąc już o uszczerbku moralnym. Gdy następnego dnia, na skutek uderzenia w samo centrum, sytuacja stała się niebezpieczna, początkowo starano się ukryć ten fakt przed nami. Elementy dywizji, które się wycofały, zostały natychmiast przechwycone w miejscu stacjonowania i w Gorbatowie. Przy użyciu siły, pod bronią, doprowadzano coraz to nowe. Niektóre były już tylko częściowo uzbrojone. Dopiero po długich namowach ludzie mogli iść dalej. Innych transportowano ciężarówkami. Jak mówili oficerowie, ludzie wyskakiwali podczas jazdy. Niektórzy docierali bez butów”.
Tak widzą owe walki Niemcy, jak zawsze trochę inaczej widzą swoich żołnierzy Włosi… Włoski historyk Salvatore Vasta pisze: „W nocy 23 (sierpnia) najbardziej wysunięte pozycje ARMIR, dowodzone przez pułkownika Lombardiego i obsadzane przez ‚Val Tagliamento’, 18 batalion 3 pułku Bersaglieri, grupę artylerii konnej z 75/27 oraz szwadron sabaudzkiej kawalerii, otrzymały rozkaz przygotowania się do obrony do ostatniej kropli krwi przed nadchodzącym atakiem. Znaczenie pozycji ARMIR było tym większe, że nieutrzymanie ich pozwoliłoby Rosjanom wedrzeć się na Ukrainę i wyjść na tyły Niemców. Podczas tej ‘bożonarodzeniowej bitwy’ (?), w skrajnie trudnych warunkach pogodowych i naprzeciw zdeterminowanych oddziałów Rosjan, udało się utrzymać włoską linię”.
24 sierpnia 1942 Włosi wykryli naprędce stworzoną przez wroga pozycję obronną 812 Pułku Piechoty Syberyjskiej (d-ca Sierafim P. Merkułow) w rejonie małej wioski Isbuschenskij. Sowiecka jednostka składała się z trzech batalionów i liczyła ok. 2,5 tys. ludzi. Znajdowała się zaledwie kilkaset metrów od włoskich linii, o świcie miała zaatakować. O 3.30 Rosjan wykrył patrol z 3. Pułku Kawalerii „Savoia” (akurat tego dnia przypadła rocznica powstania pułku w 1692 r.). Sybiracy próbowali udawać, że są Niemcami, ale ich fortel się nie udał. Po zdemaskowaniu otworzyli ogień z kaemów i moździerzy. Ppłk. Giuseppe Cacciandra i kpt. Renzo Dragona wskoczyli na dach ciężarówki, chcieli sprawdzić co się dzieje, obaj zostali ranni w nogi. Jeden z pocisków przeszedł przez płaszcz dowodzącego pułkiem płk księcia Alessandro Bettoni Cazzago, szczęśliwie nie raniąc oficera. Bettoni rozkazał chorążemu, por. Emanuelowi Genzardiemu, by wywiesił bojowy sztandar, a trębaczowi kazał grać do ataku. Pułk „Savoia”, liczący ok. 700 ludzi, miał zniszczyć wrogie zgrupowanie. Przeciwnik górował liczebnością i uzbrojeniem, a na dodatek był umocniony.
Z atakiem wstrzymano się do brzasku, szarża w nocy byłaby samobójstwem. Pułk uformował się w czworobok i czekał. Operację rozpoczęła artyleria pułku, zmuszając wroga do opuszczenia jego wysuniętych pozycji. Dowodzący pułkiem Bettoni nakazał kpt. Francesco Saverio De Leone wykorzystać powstały chaos i zaatakować jego 2. szwadronem z lewej flanki. Żołnierze zajęli pozycje w siodłach, major Conforti rozkazał: „Uderzyć z całym impetem na lewe skrzydło wroga!”. De Leone zwrócił się do swoich jeźdźców „2. Szwadron na koń!”. Kawalerzyści ruszyli ze wsi galopem, posuwając się zwartym szykiem, błyski karabinów maszynowych wyraźnie znaczyły linię frontu. Kawalerzyści zatoczyli duży łuk, nagle odział zrobił zwrot i ruszył na skrzydło i tyły nieprzyjaciela. Widzący to były dowódca 2. szwadronu, major Dario Manusardi nie mógł się powstrzymać, wraz z ordynansem dołączył do atakujących. „Nasz stary kapitan wrócił”, zawołał De Leone, by jeszcze dodać animuszu swoim żołnierzom. Przez szwadron przeleciał okrzyk „evviva Manusardi”, major Manusardi zrewanżował się krzycząc: „Jedna szabla więcej do Pańskich usług”. Dzielny oficer zapomniał się w tym momencie, zamiast szabli miał bowiem ze sobą jedynie szpicrutę. Włosi ruszyli do prawdziwej kawaleryjskiej szarży! Z okrzykiem „Savoiaaa!” pędząc na wroga. Pozycje rosyjskie ostrzeliwała w tym czasie artyleria i karabiny maszynowe – „Pierwsze linie nieprzyjaciela zostały rozbite huraganowym ogniem, a on sam szuka ratunku w okopach”.
W raporcie De Leone możemy przeczytać: „Linia wroga wyraźnie się odznacza z powodu ognia swych karabinów maszynowych. W ciągu kilku chwil szwadron galopuje spoza czworoboku i kieruje się nagłym zwrotem w kierunku lewego skrzydła zwartego w szeregu nieprzyjaciela. Wróg ustawiony w dwuszeregach, mający przewagę tak w liczbie, jak i w uzbrojeniu, okopany w terenie, zostaje zadziwiony męstwem i zuchwałością Włochów. Ogień słabnie. W powietrzu ponownie rozbrzmiewa okrzyk ‘Savoia!’. Szable spadają gwałtownie na piechotę wroga, końskie kopyta tratują karabiny maszynowe; ludzie i granaty dosięgają nieprzyjaciela, który kryje się w lejach i zagłębieniach terenu”. Koń kapitana De Leone – ognisty Ziguni, padł trafiony serią z karabinu maszynowego. Ordynans podstawił dowódcy własnego konia, ten jednak uciekł nim kapitan zszokowany upadkiem zdołał go dosiąść. Dowodzenie szwadronem objął major Manusardi, dla dodania animuszu podwładnym krzycząc „Savoia!”. „Szable spadają złowieszczo na nieprzyjacielską piechotę, kopyta koni uderzają w karabiny maszynowe, taśmy i skrzynie z amunicją. Kilku jeźdźców bez koni walczy jak lwy i bierze jeńców”. Kapitan De Leone walczy pieszo u boku ordynansa, strzelając mówi: „Najpierw wystrzelamy całą amunicję, a potem raczej odbierzemy sobie życie, niż się poddamy”. Ordynans odpowiedział: „Zgodnie z rozkazem, Signor Capitano”. Szwadron nacierał na pierwszą linię przeciwnika, zawrócił i ponowił szarżę. Kawalerzyści przerwali obronę sowietów i przebili się na ich tyły, „tam gdzie w okopach jeźdźcy nie mogli sięgnąć wroga szablami, rzucali granaty”. Toczyła się zażarta bitwa wręcz przy użyciu bagnetów i szabel. Dochodziło do aktów heroizmu: „kapral Valsecchi zauważa, że jeden z podoficerów jest ranny, a jego koń padł, zsiada w chaosie walki z konia i oddaje go koledze. Potem walczy na piechotę i przyprowadza kilku jeńców”, kapral Dirti zaś: „Jedną nogę miał pod koniem i mimo że był bez broni, potrafił tak wykołować nieprzyjacielskich żołnierzy, że najpierw go wyciągnęli, a potem wziął ich do niewoli”.
Kawalerzyści za sukces zapłacili dużymi stratami, szwadron zmniejszył się o połowę, po okolicy biegały zakrwawione konie bez jeźdźców, dlatego Bettoni posłał im na pomoc 4. szwadron kpt. Silvana Abby (zwycięzca olimpiady w Berlinie w 1936 r.). 4. szwadron atakował na piechotę od czoła, miał związać przeciwnika granatami i ogniem broni automatycznej. „Szwadron prowadzi Abba z pistoletem maszynowym w dłoniach, siejąc spustoszenie w nieprzyjacielskich szeregach”. Wsparcie nadal okazuje się zbyt małe, wobec tego do walki ruszył także 3. Szwadron kpt. Francesco Marchio wraz ze szwadronem mjr. Alberto Litta Modignaniego oraz spieszony 1. Szwadron kpt. Aragony. Do walki chciał ruszyć także dowódca pułku, jednak jego oficerowie mu to odradzili. Relacjonuje De Leone: „3. Szwadron rusza z szybkością błyskawicy i przeprowadza niemal frontalny atak. Walka trzeciego szwadronu jest zażarta i krwawa. Kapitan Abba, który walczy pieszo, na widok takiego spektaklu wyciąga aparat fotograficzny i przyklęka, by zrobić zdjęcie, jednak seria z karabinu trafia go w czoło i powala na ziemię. W tej samej chwili major Litta rzuca się na nieprzyjacielski karabin maszynowy, siekąc szablą jak wielki pan ze starego rodu, w pełnym galopie, jak jeździec z turniejów”.
W walce ginie także major Litta, który wcześniej z ordynansem dołączył do bitwy, poległ szturmując z szablą w dłoni gniazdo karabinu maszynowego. Sowiecki pułk poszedł w rozsypkę, wobec impetu natarcia nie był w stanie stawiać oporu. Najwięcej ofiar kawalerzyści ponieśli w pierwszym frontalnym ataku. Sowieci uważali, że atakują ich większe siły niż pułk, rzucili się do panicznej ucieczki. Dalej wspomina De Leone: „Linia wroga załamuje się. Sowieci rozpraszają się; wielu podnosi do góry ręce, inni zostają zabici. Kilku jeźdźców walczy pieszo, ponieważ stracili w potyczce swoje wierzchowce. Stan liczbowy szwadronu zmniejszył się do połowy. Jakiś koń bez jeźdźca błąka się wokół, ranny, ociekający krwią i rżący z bólu”.
Ok. 9.30 walka była skończona. Włosi stracili 3 oficerów i 36 żołnierzy zabitych (32 zabitych, w tym 3 oficerów?), 74 jest ciężko rannych (52 rannych, w tym 5 oficerów?), utracono też 170 koni (100 koni?). Rosjanie stracili 150 zabitych i 300 rannych. Do niewoli poszło 600 czerwonoarmistów. Jak wspomina De Leone, Włosi] byli zdumieni, że: „wśród oddziałów nieprzyjacielskich były także kobiety w mundurach, prawdopodobnie lekarki i pielęgniarki”. Rozbiciu uległy wszystkie trzy bataliony sowieckiego pułku. Zdobyto 4 działa, 10 moździerzy, 50 karabinów maszynowych i automatycznych oraz wiele innej broni. Po zakończonej bitwie kawalerzyści wykonali woltę z opuszczonymi szablami by oddać cześć jej ofiarom. De Leone wspomina jeszcze: „Patrol spieszonej niemieckiej kawalerii asystuje w tej scenie i także on oddaje honory Włochom. Jego dowódca mówi: ‘Nasza kawaleria nie potrafi już dokonać takich rzeczy. To było wspaniałe’”. Dzięki tej szarży zyskano czas potrzebny do przegrupowania armii włoskiej w rejon Donu. Pułkowi natychmiast przyznano złoty Medal Waleczności Wojskowej, kpt. Abba i mjr Litta Modignani otrzymali Sabaudzki Order Wojskowy. Inni żołnierze otrzymali 54 srebrne medale, 50 medali brązowych, 49 krzyży wojennych i inne odznaczenia za waleczność. Była to jedna z dwóch ostatnich szarż kawaleryjskich przeprowadzonych podczas tej wojny, obie wykonali Włosi.
Frank Joseph opisuje to zdarzenie nieco inaczej, myląc (najprawdopodobniej) przy tym daty:
26 sierpnia 1942 żołnierze z Dywizji „Aosta” (autor pisze o Dywizji Kawalerii „Aosta”, jak wiemy na tą chwilę nie było tam jednostek kawalerii, zapewne chodzi o żołnierzy pułków kawalerii, które były pierwotnie w składzie „Aosty”/„Celere”) starli się z Rosjanami. Zaledwie 60 Włochów wraz z jednostkami niemieckimi zaszarżowało na 2000 Rosjan, broniących się przy użyciu moździerzy i artylerii na Stepie Isbuszeńskim. Jeden szwadron uderzył na wroga frontalnie zaskakując go, drugi zaś zaszedł Rosjan od tyłu. W wyniku tej (autor pisze o ostatniej w historii) szarży kawalerii zniszczono dwa bataliony wroga, trzeci zmuszono do odwrotu. Wzięto 500 jeńców, zdobyto 4 działa ciężkiej artylerii, 10 moździerzy i 50 karabinów maszynowych. Włoski historyk Vasta pisze: „Podczas tego kontrataku najdalej, bo aż do Woroszyłowa, dotarł ‚Tagliamento’. Był tam rosyjskie skład zaopatrzenia, który zajęto i utrzymano mimo powtarzanych kontruderzeń wroga. Podobno kiedy ocalali z legionu maszerowali z powrotem przez Iwanowkę, niemiecki major nakazał swojej jednostce stanąć na baczność i prezentować broń. Konsulowi Nicchiarelliemu miał z kolei powiedzieć, że ‘powinno się stworzyć nowy termin na określenie legionistów z Woroszyłowa: Panzer Soldaten’”.
30 sierpnia 1942 niemieckie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych podaje: „Na lewym skrzydle 6 Armii, na południe od ujścia rzeki Chopior do Donu, włoska kawaleria zameldowała obecność dużych sił npla w rejonie m. Kotowski. Ogólnie nie ma istotniejszych działań bojowych w miejscu włamania oddziałów włoskich”. 2 września 1942 Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej podaje natomiast: „W rejonie Kletskiej nasze patrole zniszczyły włoską kompanię piechoty”. Przy czym o ile niemieckie komunikaty z frontu wschodniego z dwóch pierwszych lat można uznać za wiarygodne (i tak były oszałamiające, więc ich koloryzowanie było zbędne), o tyle Rosjanie często mijają się z prawdą, podają informacje o desantach spadochroniarzy których nie było, o czołgach na Krymie które tam nie walczyły czy oddziałach SS atakujących na Stalingrad, podczas gdy w skład 6 Armii formacje SS nigdy nie wchodziły…
Podczas walk o Krasnyj Łuck gen. Messe telegrafuje do Duce: „Przez 12 dni ci sami żołnierze, rozstawieni nad Donem przy niemieckiej 6 Armii, walczyli w heroicznych, krwawych bojach, by zagrodzić drogę bolszewickim hordom, które mając siłę trzech dywizji z 27 batalionami, rzuciły się bezlitośnie na odcinek utrzymywany przez tylko jedną naszą dywizję z sześcioma batalionami. Tym samym poważnie zagroziły liniom zaopatrzeniowym samej 6 Armii, rozciągającym się w kierunku Stalingradu. Ale nie przełamały się! I nie uczynią tego! Nadzwyczajnie zacięta bitwa wciąż trwa, ale zakończy się bez wątpienia nowym, wspaniałym osiągnięciem Włochów”.
Podczas operacji stalingradzkiej „Celere” została przyporządkowana na pewien czas XXV Korpusowi z 6 Armii niemieckiej. Na kierunku stalingradzkim działa także włoskie lotnictwo. 1 sierpnia 1942 niemieckie Naczelne Dowództwo Wojski Lądowych donosi: „Dywizja ‘Celere’ zaatakowała przyczółek npla pod Serafimowiczem i zniszczyła 6 czołgów”. 14 września 1942 „Volkicher Beobachter” donosi: „Niemieccy, włoscy i rumuńscy myśliwcy osłaniający z powietrza siły lądowe oraz wykonujący indywidualne akcje przeciwko silnym bolszewickim ugrupowaniom lotniczym, wykazują się niesamowitą odwagą, i zestrzelili w ciągu jednego dnia 28 radzieckich samolotów”.
Pod koniec sierpnia 1942 do wsparcia Włochów przysłano niemieckie 62 DP, 294 DP i 298 DP oraz 22 DPanc. Podporządkowano włoskie jednostki dowodzącemu w tym rejonie niemieckiemu generałowi. Taka decyzja źle wpłynęła na włoski stosunek do sojuszników. Doszło do prawdziwego kryzysu. Do sztabu łącznikowego przy włoskiej armii dołączono cenionego specjalistę, gen. piechoty Kurta von Tippelskircha. Jako „niemiecki generał przy włoskiej 8 Armii” dysponował oddzielnym sztabem, w razie sytuacji kryzysowych mógł on nawet przejąć dowodzenie. Coraz częściej wchodził on w kompetencje włoskich oficerów, niesamowicie wyczulonych na punkcie swojego honoru. Trudno było pogodzić „mimozowatą niechęć do jakichkolwiek konsultacji jednej strony z aroganckim pouczaniem i mentorskim tonem tej drugiej”. Sztab niemieckiego XXIX KA, który miał wzmocnić Włochów, nakazywał oficerom łącznikowym: „Należy traktować ich uprzejmie, konieczna jest wyrozumiałość polityczna i psychologiczna (…) Klimat i środowisko we Włoszech sprawiają, że żołnierz włoski jest inny niż żołnierz niemiecki. Z jednej strony Włosi męczą się łatwiej, ale z drugiej strony są bardziej żywiołowi. Nie należy naszym włoskim sprzymierzeńcom, którzy przybyli nieustraszeni w te ciężkie i nieznane im warunki, aby nam pomóc, okazywać wyższości. Nie można zwracać się do nich obraźliwymi słowami i nie należy ich prowokować”.
Połączone siły niemiecko-włoskie nie były w stanie zlikwidować nowo powstałego przyczółka mostowego pomiędzy Jeliańskiem a Serafimowiczami.
We wrześniu 1942 stosunki Włochów z Niemcami są jeszcze całkiem poprawne, w dziedzinach wymagających ściślejszej współpracy zrodził się nawet wzajemny szacunek. Przy 8 Armii działa niemiecki sztab łącznikowy z gen. Enno von Rintalenem na czele. Sprawuje on też pewną kontrolę. Włosi oczywiście nie są zachwyceni takim wyrazem nieufności.
Wrzesień 1942 – Do Rosji docierają nowe myśliwce Macchi MC.202.
9 września 1942 Hitler wydaje rozkaz, aby „najsilniej, jak tylko się da” rozbudować i zaminować front na Donie. Rezerwy z rejonu Stalingradu planuje się wycofać za Don i wzmocnić artylerię armijną, „ponieważ w czasie nadchodzącej zimy Fuhrer spodziewa się silnych ataków npla na linię frontu włoskiej 8 Armii oraz próby przebicia się na kierunku Rostowa”. Jak pokaże przyszłość przywidywania Hitlera były właściwe, jednak sam skomplikuje on sytuacje, miast opuścić zrujnowany Stalingrad wyda on wyrok śmierci na swoją 6 Armię…
Kaukaz:
O Włochach na Kaukazie wiemy niewiele, udało mi się natrafić na takie informacje:
Pod koniec września 1942 na ustabilizowany już front w górach Kaukazu wysłano oddziały włoskiego Korpusu Alpejskiego „Biała Lilia” – Dywizje Strzelców Alpejskich: 2 „Tridentina”, 3 „Julia” oraz 4 „Cuneense”. Walczył tu XLIX (1 i 4 DG) Korpus Piechoty Górskiej gen. Rudolfa Konrada.
28 lipca 1942 niemiecki korpus otrzymał rozkaz przemieszczenia się jak najszybciej ku szczytom Kaukazu i uchwycenia drogi Tuapse-Suchumi. Skrzydeł tego korpusu ma strzec korpus niemiecki i Korpus Alpini. Do 13 sierpnia 1942 udało się obu niemieckim DG dojść do stóp górskiego łańcucha, przygotowywano szturm na główny grzbiet Kaukazu. Niemieckie natarcie znalazło się w kryzysie gdy Hitler wycofał Alpini w pobliże Stalingradu. Zadania stawiane XLIX KG stały się teraz niewykonalne, ubytek tak dużego zgrupowania elitarnych wojsk górskich był bowiem niezwykle odczuwalny.
W październiku 1942 Front Stalingradzki liczy 860 km, ciągnie się od Pawłowska do Chałchuta. Operuje tu 8 Armia włoska, 3 Armia rumuńska, oraz niemieckie 6 Armia i 4 Armia Pancerna. 3 Armia rumuńska (gen. płk Dumitrescu), wycofana z Zachodniego Kaukazu, z dniem 10 października 1942 obsadza odcinek obrony nad Donem, między włoską 8 Armią oraz 6 Armią gen. Paulusa. Siły te są niewystarczające do zabezpieczenia tak długiego odcinka, liczą 54 dywizji, w tym 9 pancernych i zmotoryzowanych. Dodatkowo większość sił ześrodkowano w rejonie samego Stalingradu. Siły walczące o miasto rozmieszczone są w ogromnym łuku sięgającym środkowej części Stalingradu, zajmują ogromny teren w międzyrzeczu Wołgi i Donu. Skrzydła na północny zachód i południe od miasta obsadzają Rumuni i Włosi. Od miejscowości Klestskaja aż po rejon Woroneża, przez ponad 400 km, ciągną się odcinki zajmowane przez niemieckich sojuszników. Ponieważ Rumunii i Węgrzy nie znoszą się nawzajem trzeba było ich przedzielić włoską 8 Armią. Nie ma dużych odwodów operacyjnych, na 1 października 1942 są to zaledwie niemieckie 298 DP i 22 DPanc (45 czołgów) oraz rumuńska 1 DPanc (40 lekkich czołgów). Drogi zaopatrzenia rozciągnięte są na tysiące kilometrów. Zbliża się zima…
Organ prasowy NSDP „Völkischer Beobachter” z 21 października 1942 podaje: „Na wzgórzu górującym nad zrujnowaną kozacką wioską widnieje pięć żołnierskich mogił. Drewniane krzyże spoglądają na rozległą dolinę Donu. Na trzech widać włoskie hełmy. Wczoraj pochowaliśmy tych, którzy je nosili – to byli dobrzy koledzy. Na każdej mogile połyskuje bukiecik cykorii, jedyne kwiaty, jakie znaleźliśmy na stepie (…). Walki nad Donem są ostre i zażarte. Chociaż już nie tak zacięte jak w ostatnich dniach sierpnia, kiedy Rosjanie, bezpardonowo rzucając w ogień swoją piechotę, usiłowali przełamać linie korpusu włoskiego, aby przeciąć drogę niemieckich transportów dla Stalingradu. To, co nie udało im się wówczas, tym bardziej nie udaje im się teraz, kiedy nieodwołalnie dopełnia się los Stalingradu. Nieodwołalnie. Niemniej jednak wojna wymaga tutaj od naszych włoskich kolegów maksimum wysiłku. Żołnierz był zmuszony dać z siebie wszystko. Dla batalionów piechoty, batalionów alpejskich i batalionów czarnych koszul były to dni i tygodnie niezłomnej dzielności na pierwszej linii. Oficerowie i zwykli żołnierze bez reszty spełnili pokładane w nich zaufanie. Liczne drewniane krzyże świadczą o tym dobitniej niż mogłyby to uczynić słowa. Na zboczach naddońskich wzniesień i na szerokim stepie stoją one, jak symbole jedynego w swoim rodzaju koleżeństwa, jako dziedzictwo wierności i ofiarności, która okazała się silniejsza od śmierci. Pewnego wieczora po dniu zaciętych walk siedzieliśmy na stanowisku dowodzenia jednego z włoskich pułków piechoty. Nasi włoscy koledzy zebrali z kilku opuszczonych domostw stoły i krzesła i ustawili je w prymitywnej drewnianej budzie. Na stołach było kilka świec, co dało nastrój ciepła i przytulności. W kubkach od polowych manierek mieliśmy czerwone wino, a w pokrywkach menażek po kawałku zimnej pieczeni. Czuliśmy w sobie pogodny spokój i wywiązała się między nami rozmowa, jaka jest możliwa tylko tam, gdzie granica między życiem, a śmiercią przebiega tuż tuż, gdzie głęboko wstrząśnięty człowiek szuka tego, co istotne, obojętnie odsuwając na bok drobiazgi dnia powszedniego i wszelki pozór. Rozmawialiśmy o sensie wojny. Rozmawialiśmy jak koledzy i jak ludzie. Odżyły w nas obrazy tego dnia. Gwałtowny ogień nieprzyjacielskiej artylerii o szarym świcie młodego dnia, wielominutowe dudnienie dział, przerażające parskanie pękających granatów, huk i trzask. Potem kilka sekund ciszy, dopóki nie dotarła do nas brązowa powódź, od tygodnia za każdym razem zalegająca przed naszymi stanowiskami, by potem, posiekana kulami, wykrwawiona i wyczerpana, odczołgać się z powrotem. Niesamowita chmura zniszczenia nad kobiercem kwiatów cykorii w kształcie gwiazdy i zielonych krzewów piołunu. Człowiek staje się twardy i milczący”.
14 października 1942 Hitler nakazuje rozpoczęcie przygotowań do budowy umocnionych pozycji na czas zimy. Prace te idą wolno, brakuje zaopatrzenia. Od października 1942 Dywizja Górska „Tridentina” obsadziła część pozycji wcześniej bronionych przez węgierską 23 DLekk, co umożliwiło skrócenie linii frontu bronionej przez Węgrów. Transport posiłków włoskich do Rosji wielokrotnie odwlekano, dopiero w październiku 1942 8 Armia w komplecie zjawiła się na froncie wschodnim. Do tego momentu niemieccy oficerowie łącznikowi mają dobre zdanie o Włochach, żołnierze byli zdyscyplinowani i gotowi do podjęcia działań bojowych. Okazali się „szczególnie dobrym materiałem ludzkim”, wskazywano na pochodzenie z północnych Włoch większości żołnierzy walczących w Rosji.
Na początku listopada 1942 8 Armia zajmuje swoje pozycje zimowe. Korpus Alpejski stacjonuje na odcinku północnym, w okolicy Pawłowska, utrzymuje tam łączność z armią węgierską. II Korpus Armijny z dwiema dywizjami działa w najbardziej zagrożonym rejonie – Wierchnij, Rosjanie utrzymują tam przyczółek w zakolu zachodniego brzegu Donu. Jego istnienie umożliwia atak na Rostów, który może spowodować oskrzydlenie całej GA „Południe”. Tutaj rozpocznie się manewr mający na celu rozbicie 8 Armii. Dalej po prawej stronie stał XXXV Korpus (dawny CSIR) z Dywizją „Pasubio” i niemiecką 298 DP. Prawe skrzydło 8 Armii stanowił XXIX KA – dywizje „Torino” i „Sforzesca” oraz niemiecka 62 DP. Zapewniają one styk z rumuńską 3 Armią. Odwód 8 Armii stanowią niemieckie 294 DP oraz 22 DPanc i włoska 3 Dywizja Szybka. Pozycje nie są specjalnie dobrze umocnione, niemniej istnieje system pól minowych, stanowiska dla artylerii oraz umocnienia polowe.
Rosjanie zaczynają operacje mające na celu złamanie morale sojuszników Niemiec. Atakowane są transporty kolejowe z wojskiem zmierzającym na front, zrzucane są ulotki po włosku, rumuńsku i węgiersku, nasilają się ataki z powietrza. Naloty nie powodują wielu ofiar, doskonale jednak spełniają funkcję nękającą, każą żołnierzom zachowywać pełną czujność, nawet na spokojnych odcinkach frontu.
2 listopada 1942 Hitler ponownie mówi z troską o ewentualnej zimowej ofensywie Rosjan na odcinki rumuńskiej, węgierskiej lub włoskiej armii w kierunku na Rostów i wydaje rozkaz przeprowadzenia nalotów na punkty ześrodkowania Armii Czerwonej oraz mosty na Donie.
W listopadzie i grudniu 1942 w rejon 8 Armii przerzucano nowe jednostki niemieckie, 27 DPanc. i 387 DP. Południowego skrzydła 8 Armii miał bronić XXIV KPanc. W rejonie działania Włochów występują straszne kłopoty komunikacyjne, Manstein wspomina: „Cała Grupa armii „A”, a także 4 Armia Pancerna, 6 Armia, rumuńskie armie 3 i 4 oraz armia włoska opierały się na jednej jedynej drodze przez Dniepr – moście kolejowym w Dniepropietrowsku. (…) Brakowało linii komunikacyjnych również na tyłach, wzdłuż frontu (w kierunku od północy na południe). Dlatego też niemieckie Dowództwo Naczelne pod względem szybkości dowożenia wojska bądź przerzutu sił zawsze znajdowało się w sytuacji niekorzystnej w porównaniu do przeciwnika, który dysponował liniami komunikacyjnymi mającymi lepszą zdolność przepustową we wszystkich kierunkach”. Włochów pomija się przy podziale środków transportowych, paliwa i materiałów budowlanych. Dochodzi do konfliktu między sojusznikami, Niemcy chcą nad Donem zbudować przejściową wprawdzie, ale potężną pozycję obronną. Włosi chcą utworzenia odsuniętego od linii frontu systemu obrony, złożonego z punktów oporu obsadzonych przez plutony piechoty. W razie ataku na jeden z punktów, z innych pozycji można by było wyprowadzać kontrataki i zażegnywać niebezpieczeństwo. Część Włochów odmawia wręcz wykonania rozkazu utrzymania terenu za wszelką cenę, wzdłuż całej linii frontu.
19 listopada 1942 rozpoczyna się rosyjskie kontruderzenie w rejonie Stalingradu, początkowo cały impet jest wymierzony w Rumunów. Jednak ma to też swoje konsekwencje dla Włochów, aby wesprzeć Rumunów wycofywano z pozycji 8 Armii niemal wszystkie jednostki niemieckie. Bez wątpienia lepiej wyposażone, niż to czym dysponowali Włosi. W składzie XXXV KA pozostawiono jedynie 298 DP, powodem tego było jej dobre wyposażenie w ciężkie działa p-panc. Generał Gariboldi nie dysponował już żadnymi odwodami.
23 listopada 1942 pod Kałaczem jednostki Frontu Południowo-Zachodniego i Stalingradzkiego zamknęły kocioł stalingradzki. Znalazło się w nim 20 dywizji niemieckich i dwie rumuńskie, 260-290 tys. żołnierzy zostało okrążonych.
W kotle znaleźli się też nieliczni Włosi, kolumna transportu zmotoryzowanego wybrała się bowiem do Stalingradu w poszukiwaniu drewna. Ogólnie liczbę żołnierzy włoskich w kotle określa się na kilkuset.
21 grudnia 1942 zostaje rozbita chorwacka „Lekka Brygada Transportowa” (Legione Croata Autotransportable), która wchodziła w skład włoskiej 8 Armii. Jednostki te poniosą ciężkie straty w walkach nad Donem. Zostaną po tym zdarzeniu odesłane do ojczyzny w celu odpoczynku i uzupełnienia. W 8 Armii walczy dwukompanijny batalion piechoty, kompania (batalion?) moździerzy 81 mm i bateria dział p-panc. Razem jest to 1211 żołnierzy (w artykule z którego dane pochodzą autor wylicza: 45 oficerów, w tym 20 podoficerów, 1100 szeregowców?) oraz 108 koni. 26 lipca 1941 gen. Antonio Oxilio spotkał się z Ante Paveliciem, wtedy zapadła decyzja o powołaniu jednostki chorwackiej przy włoskim korpusie w Rosji. Jednostka przybyła do Rosji w kwietniu 1942, pierwsze walki toczy w składzie 63 Legionu Czarnych Koszul (MVSN) „Tagliamento”. Żołnierze noszą mundury i insygnia MVSN, wyróżnia ich tarcza z biało-czerwoną szachownicą z napisem „Hrwatska” noszona na lewym ramieniu. Następnie jednostkę przydzielono do 3 pułku bersalierów z Dywizji „Aosta”, tam ją dozbrojono i zmotoryzowano. Zimą walczy wraz z bersalierami w okolicy miasta Meskow. Chorwaci wyróżniają się umiejętnościami bojowymi i odwagą. („Wojny Mussoliniego…” podają w rozdziale o ZSRR informacje o Pierwszym Albańskim Legionie MVSN, który „z walki wyszedł z zasługami”, pytanie tylko czy był on w Rosji?)
Oprócz Chorwatów w 8 Armii sformowano cały batalion zabezpieczający, składał się on z byłych jeńców wojennych (Kozacy o których już wspomniałem, czy też kolejna jednostka?).
3. MAŁY SATURN.
W grudniu 1942 należąca do GA „B” włoska 8 Armia sąsiadowała z rumuńską 3 Armią z GA „Don”. Inne przyporządkowanie sojuszniczych armii powodowało komplikacje w dowodzeniu. Obie armie miały cofać się w tym samym kierunku, to musiało doprowadzić do paraliżu na drogach odwrotu. By wesprzeć swoich sojuszników Niemcy zadysponowali do 8 Armii swoją 298 DP a do armii rumuńskiej 62, 294 DP oraz 22 DPanc (tzw. Grupa Operacyjna „Hollidt”). Armia włoska była zorganizowana w dwa trzydywizyjne korpusy, wsparte Brygadą Kawalerii „Barbo” i samodzielnymi brygadami piechoty (w tym czasie w Rosji był także Korpus Alpejski, ale pierwszy cios Rosjan jeszcze go ominął). Na tym odcinku frontu ulokowano także Legion Chorwacki, w sile pułku piechoty (tu literatura płata mi figla, zdaje się, że przy Włochach walczył batalion o którym pisałem wcześniej, zaś pułk chorwacki przydzielono do niemieckiej 100 DLekk i wraz z nią został zniszczony w Stalingradzie, o żadnym innym chorwackim pułku nic nie wiem). Odwód stanowiła jedna DP. Włosi obsadzali linię obrony liczącą 160 km, każda z dywizji średnio broniła odcinka długości 22 km. Obsadzono jedynie najważniejsze odcinki obrony, pozostałe jedynie dozorowano. Tak gigantyczne rozciągnięcie wojsk włoskich skazywało każde rosyjskie natarcie na powodzenie. Rumunii obsadzali linię długości 120 km. Włosi nie mają odpowiednich środków by zatrzymać sowiecki walec pancerny, cała włoska 8 Armia ma jedynie 96 czołgów, głównie lekkich L6/40.
Jeszcze przed operacją „Saturn” atakowane są niemal wszystkie pozycje włoskie. Szczególnie wyniszczające walki toczy II KA z dywizjami „Cosseria” i „Ravenna” oraz niemiecki 318 pułk grenadierów. Powtarzające się natarcia są odpierane, ale straty obrońców rosną niepokojąco. Systematycznie niszczone są poszczególne punkty oporu, osłabiana jest siła mobilnych odwodów. Niemcy chwalą włoską piechotę, podkreślając jej wytrwałość, nawet na odciętych odcinkach walczącą dzielnie. Jednak nieustanne walki powodują, że siły włoskie są już bliskie wyczerpania.
12 grudnia 1942 Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych Niemiec podaje na temat wydarzeń dnia poprzedniego: „Niemieckie, włoskie i rumuńskie wojska, wspomagane przez oddziały Luftwaffe, odparły na południowym odcinku frontu wschodniego liczne ataki npla, zadając mu liczne straty”.
Tego samego dnia Hitler rozmawia w swojej Głównej Kwaterze z szefem sztabu generalnego wojsk lądowych gen. Zeitzlerem:
Hitler: „Czy zaszło coś katastrofalnego?”
Zeitzler: „Nie, mein Führer. Manstein osiągnął odcinek i ma w ręku most. Ataki są tylko na Włochów. Ten pułk, który postawiono w stan alarmu w nocy, o 10 rano dotarł na stanowisko dowodzenia. Dobrze się stało, ponieważ Włosi rzucili już do walki wszystkie odwody”.
Hitler: ”Więcej mam bezsennych nocy z powodu tej historii niż tego, co dzieje się na południu. Trudno przewidzieć, co może się zdarzyć”.
Z notatki Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych Niemiec z 13 grudnia 1942: „Jeśli idzie o Grupę Armii ‘B’ to wszystko wskazuje na to, że npl markuje tylko przygotowania do natarcia na włoską 8 Armię, aby związać tam nasze siły”. To samo źródło z dnia 15 grudnia 1942: „Spodziewane wielkie natarcie na 8 Armię włoską nadal się jeszcze nie rozpoczęło. Wygląda na to, że przeciwnikowi chodzi jedynie o trwałe związanie odwodów…”.
Celem ofensywy rosyjskiej (kryptonim „Saturn”) jest całkowite zniszczenie wojsk włoskich i rumuńskich, a jeśli okazałoby się to możliwe odcięcie wszystkich wojsk niemieckich walczących na wschód od Morza Azowskiego. Atak był przewidziany na dwóch głównych kierunkach. Po przełamaniu pierwszych linii miano okrążyć jak największą ilość wojsk włoskich i rumuńskich. 1 Armia Gwardii (gen. Kuzniecow) wsparte 18, 24 i 25 KPanc. skoncentrowano w okolicy Wierchnij Mamon-Zamostje. Siły te stanowiły północne ramię kleszczy. 3 Armia Gwardii (gen. Leluszenko) wsparta I KZmech.Gw. skoncentrowane w okolicy Bokowskaja-Czernyszewskaja stanowiła wschodnie ramię kleszczy. Obie armie dysponowały znacznym wsparciem lotniczym. Pomocnicze zadania dla tego odcinku frontu spełniało prawe skrzydło 5 APanc w składzie VIII Korpus Kawalerii i 346 DS.
Ostatecznie zdecydowano się na plan zakładający przebicie się przez armię włoską na tyły GA „Don”. Takie zagrożenie oznaczałoby fiasko próby deblokady Stalingradu, zmodyfikowany plan otrzymał kryptonim „Mały Saturn”.
Rozpoczyna się kolejna faza zimowej ofensywy sowietów – „Mały Saturn”. Front Południowo-Zachodni (gen. Watutin) i Front Woroneski (gen. -ljt Golikow) rozpoczęły operacją atakiem na włoską 8 Armię zajmującą pozycje na północ od Grupy Operacyjnej „Hollidt”. Włochami dowodzi generał Gariboldi, ich stanowiska rozciągają się nad środkowym Donem. Wojska Frontu Południowo-Zachodniego rozpoczęły natarcie na Millerowo i Morozowsk.
16 grudnia 1942 w wielu miejscach oddziały Armii Czerwonej przerwały obronę 8 Armii włoskiej. Natarcie ruszyło o świecie, na wyczerpane włoskie jednostki spadło 10 dywizji strzeleckich, 13 brygad pancernych, dwa pułki pancerne i 10 samodzielnych brygad strzeleckich. Rosjanie zgromadzili do operacji 425 500 żołnierzy, ponad 5000 dział i moździerzy, ok. 1000 czołgów i 300 samolotów. Na głównych kierunkach natarcia Rosjanie zapewnili sobie przewagę w stosunku 3:1. Uderzenie poprzedziło 90-minutowe przygotowanie artyleryjskie. 1 AGw. uderzyła w rejonie Boguczaru, 3 AGw. w okolicach Bokowskaja. Jednak pierwsza faza natarcia załamuje się w krzyżowym ogniu Włochów, jedynie IV Gwardyjski Korpus Strzelecki odnosi niewielkie sukcesy. Uderzenie opóźnia gęsta marznąca mżawka, wiele sowieckich formacji pancernych błądzi po polach minowych. Tego dnia w tym rejonie chwycił także silny mróz. Liniowa, pozbawiona rezerw obrona, jest atakowana przez cztery korpusy pancerne (17, 18, 24 i 25). Jednak obrońcy nadal wytrzymują, Rosjanie tracą wiele maszyn („ogromne” straty!) na minach, w wyniku ognia artylerii przeciwpancernej i w wyniku ataków włoskiego lotnictwa szturmowego. W końcu centrum i prawe skrzydło Włochów zachwiało się. Pierwsza z walki została wyeliminowana Dywizja „Ravenna”, na jej odcinku powstał wyłom, którego nie zdołano już załatać. Rosjan nie powstrzymała nawet niemiecka grupa Holidta, utworzona 27 listopada 1942 na prawym skrzydle 8 Armii. Składały się na nią: XVII Korpus (7 i 11 DP rumuńskie i 62 i 294 DP niemieckie) i XXXXVIII Korpus (11 i 17 DPanc i 336 DP).
17 grudnia 1942 Rosjanie rzucili do walki wszystkie swoje siły pancerne. Wykorzystano przy tym przejścia powstałe w polach minowych Włochów. Poprawia się też pogoda, Rosjanie mogą wesprzeć swoje natarcie lotnictwem. Pierwsze cofają się „Ravenna” i „Cosseria” oraz niemiecki 318 pp. Skoordynowane ataki czołgów i lotnictwa łamią obronę, opór załamuje się, Włochów zaczyna ogarniać panika. Wyłom wynosi od 20 do 25 km. Kontrataki Czarnych Koszul wspartych niemieckimi czołgami nie mogą już uratować sytuacji. Sforsowana została rzeka Boguczar oraz zdobyte miasto o tej samej nazwie, teraz Rosjanie ruszają w stronę Kantemirówki.
Po trzydniowych walkach Włosi zaczęli się cofać a rosyjskie czołgi przez powstałą wyrwę ruszyły na zachód i południowy-zachód. Spowodowało to, że linia obrony wojsk „Osi” na rzece Czir przestała nadawać się do obrony. II KA cofa się na Rossosz i Woroszyłowgrad. Dywizje szybkie Rosjan nie atakują jednak na zachód, skręcają na południe rolując front rumuńsko-włoski. W kolejnych dniach przełamana zostaje obrona „Celere” i „Pasubio”. Uderzenie jest potężne, jednostki niemieckie również przechodzą do bezładnego odwrotu. 3 AGw. Przełamuje obronę prawoskrzydłowej Grupy „Hollidt” i wychodzi na głębokie tyły włoskiego XXIX KA. Sztaby nie panują nad sytuacją. Opór jest zacięty, jednak obrona zaczyna się załamywać.
18 grudnia 1942 Rosjanie zajmują lotnisko CAFO w Kanamirowce. 11 tys. Włochów zostaje okrążonych w Scertkowie. Dowodzący CAFO Enrico Pezzi udał się samolotem do kotła. Samoloty Savoia-Marchetti z 246 Squadriglia Transporto dowożą oblężonym żołnierzom zapasy i medykamenty. W drodze powrotnej SM.81 dowódcy CAFO i 5 innych maszyn zaginęło, Rosjanie rozpracowali bowiem szyfry „Osi”. Na pokładach maszyn znajdowali się ciężko ranni, których transportowano do szpitala w Woroszyłowgradzie. Tego dnia sowiecki 25 KPanc gen. Pawłowa jest już o 25 km na północny zachód od Millerowa, ważnego centrum komunikacyjnego.
19 grudnia 1942 Rosjanie po przebyciu około 65 km zajmują Kantiemirowkę (skład broni i magazyn z zaopatrzeniem oraz sprzętem), 8 Armia cofa się, praktycznie przestała ona istnieć jako formacja bojowa. Na widok nacierających czołgów tysiące Włochów rzuca się do ucieczki. Prawdziwe załamanie Włochów nastąpiło po tygodniu nieustannych ataków. Na tyły Włochów wychodzą 1, 3 i 6 AGw – cztery korpusy pancerne i korpus zmechanizowany. Pod Wierchniakowskim zostaje okrążonych ok. 15 000 Włochów. Na południu cofa się także Grupa „Holidt”. By ratować sytuację Niemcy utworzyli Grupę Armijną „Fretter-Pico” (gen. Maximilian Fretter-Pico) w składzie: XXIX Korpus, Grupa „Kreysing” (elementy niemieckie 3 DG), ponownie zebrana GB SS „Schuldt” pododdziały 304 DP i pewna ilość oddziałów włoskich. Jej zadanie to załatanie frontu i powstrzymanie przeciwnika. Zadanie nie jest łatwe bowiem cała Grupa posiadała na stanie… 12 czołgów.
20 grudnia 1942 czołgi 17 KPanc gen. Polubujarowa są w Mieszkowej, 15 km od głównego celu natarcia – Millerowa. Rozbito tam zgrupowanie SS i policji pod dowództwem SS Standartenführera Heinricha Schuldta. Inne sowieckie jednostki sforsowały rzekę Bistraja i coraz mocniej naciskają w stronę lotnisk z których zaopatruje się Stalingrad. Dywizje Frontu Południowo-Zachodniego wdarły się w głąb obrony Włochów, 24 grudnia 1942 zdołały dotrzeć do Millerowa (17 i 18 KPanc.), Trzczyńskiej (lotnisko Tacynskaja zwane „Tazi”, zajął je po 240 km marszu 24 KPanc, dochodzi tutaj do dantejskich scen kiedy T-34 zaskakują samoloty na lotnisku, Niemcy tracą 56-72 samoloty transportowe, bezcenne w operacji zaopatrzenia kotła stalingradzkiego) i Morozowska (ważne lotnisko opanowane przez 1 KZmech Gw i 25 KPanc ).
Hitler upierał się przy utrzymaniu pozycji na Donie, mimo iż 8 Armia i GA „Don” coraz bardziej oddalała się od armii broniącej prawego skrzydła GA „B”. Kontrataki niemieckich 6 i 11 DPanc nieco uspakajają sytuację. Z niedobitków obu południowych korpusów włoskich utworzono dwie kolumny, maszerując po zlodowaciałym stepie osiągały one swoje linie dopiero po tygodniach. Niemcy i Włosi walczą między sobą, nierzadko używając broni, o żywność, transport i schronienie. Niemcy odmawiają użyczenia transportu, pozostawiając sojuszników na pastwę losu. Bardzo wielu włoskich żołnierz zamarzło podczas chwil odpoczynku. Generał Gariboldi skupia się na zadaniu uratowania swojej armii, wydał rozkaz by „za wszelką cenę” bronić wszystkiego, co stanowi własność Królestwa Włoch. Generał próbuje ratować swojego syna por. Gariboldi, wysłał po niego samolot. Syn generała odparł pilotowi: „Nie, zostaję z moimi ludźmi. Nie opuszczę moich przyjaciół. Weź kogoś innego”. Ostatecznie samolotem powrócił ciężko ranny szeregowiec.
Okrążeni Włosi przebijają się w dwóch grupach. Północna grupa składała się z dywizji „Ravenna”, „Pasubio” i „Cosseria”, wycofuje się ona na Arbuzowkę Czertkowo. Grupa południowa to „Celere”, „Torino” i „Sforzesca”, cofa się na Krasnojarsk i Skosyrskuju. 22 grudnia 1942 północna grupa walczy pod Abruzowką. Przy wsparciu niemieckiej 298 DP wychodzi ona z oblężenia 24 grudnia 1942. 26 grudnia 1942 siły te dostają się jednak kolejny raz w kocioł, okrąża je 4 Gwardyjski Korpus Strzelców, walki trwają do 13 stycznia 1943. Wtedy to resztki grupy północnej dotarły do zajętego przez Niemców Biełowodska. Grupa południowa toczy krwawe walki pod Aleksiejewką, Annienskają i Pietrowką. 28 grudnia 1942 resztki XXIX i XXXV Korpusu przedarły się do Skosyrskoj, tam połączyły się z wojskami niemieckimi. Tego dnia Niemcy odbili lotnisko w Tatsinskiej.
29 grudnia 1942 meldunek dzienny Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu donosi: „Od 24 grudnia 1942 zniszczono przy wsparciu lotnictwa bądź zdobyto 65 czołgów, 30 dział i dużo lekkiej i ciężkiej broni piechoty oraz innego sprzętu bojowego piechoty i wzięto licznych jeńców. W toku walk obronnych w wielkim łuku Donu szczególnie wyróżniła się włoska dywizja ‘Julia’”. 30 grudnia 1942 sowiecka operacja zostaje zatrzymana w celu uzupełnienia strat w ludziach i sprzęcie.
Pobici Włosi docierają do Charkowa, a zaraz za nimi trafiają tam Rumuni. Ze 120 tysięcy żołnierzy 8 Armii na których spadło uderzenie uratowało się jedynie 40 tys. Włochom rozbito sześć dywizji i trzy brygady. Nie ucierpiał lewoskrzydłowy korpus „Alpini” (ok. 50 000-55 000 ludzi) generała Nasci. Wśród wielu łupów Rosjanie zdobyli też skrzynki pomarańczy opatrzone napisami: „Promień włoskiego słońca. Benito Mussolini”. Zdolne do walki pozostały dywizje górskie „Tridentina”, „Cuneense”, „Julia” i dywizja ubezpieczająca „Vicenza”. GA „B” zabezpieczała teraz kierunki na Kursk i Charków. W jej skład wchodziła 2 Armia generała von Salmutha – siedem dywizji piechoty, 2 Armia węgierska generała Jány – dziesięć dywizji piechoty i jedna pancerna, dwa korpusy alpejskie – włoski i niemiecki, XXIV pancerny, 8 Armia włoska. Korpus pancerny dowodzony przez generał Wendla składał się ze zbieraniny resztek włoskich i niemieckich jednostek piechoty i poszczególnych jednostek 27 DPanc. W sumie było to 300 tys. żołnierzy, połowa z nich to Węgrzy, 2600 dział i moździerzy, około 300 czołgów i dział szturmowych.
Tulio Lisignoli, włoski strzelec alpejski, wspomina jak wygląda odwrót po rosyjskim stepie: „Rosjanie rozpoczęli wielką ofensywę, która przełamała nasze pozycje obronne, a Niemcy nie pozwalali nam się wycofać, gdy front zaczął się załamywać. […] Wszyscy szliśmy pieszo, ponieważ transport motorowy już dawno wyczerpał zapasy paliwa, albo utknął w wysokim śniegu. Mieliśmy na szczęście dużo mułów, które wykorzystywaliśmy do transportu sprzętu i rannych. […] około 80% naszych żołnierzy miało odmrożone stopy, dłonie i uszy. Skórzane buty stwardniały na kamień od straszliwego mrozu i często zdejmowano je razem ze skórą. Wełniane skarpety albo się skończyły, albo pogubiły się podczas odwrotu. Aby uchronić stopy przed zamrożeniem, należało owinąć je kawałkami koca i obwiązać drutem. […] Nasz ekwipunek nie był dostosowany do minusowych temperatur. Mieliśmy otrzymać podszyte wełną, a posiadaliśmy tylko szare i zielone wełniane peleryny, które nosiliśmy we Włoszech. Chełmy od razu wyrzuciliśmy jako zbędne. […] Dodatkowy sprzęt, jaki mieliśmy ze sobą, poszedł w zapomnienie, zaledwie po paru dniach, bo nie mieliśmy siły, aby go nosić. […] Zostawiliśmy sobie tylko karabiny i pistolety, było to konieczne, albowiem, co 6-7 mil przechodziliśmy przez wioskę i nigdy nie wiedzieliśmy, czy Rosjanie nas nie zaatakują”.
4. UNICESTWIENIE KORPUSU ALPEJSKIEGO.
Naczelne Dowództwo rosyjskie na styczeń 1943 szykowało szereg natarć na różnych odcinkach frontu. Front Woroneski miał wykonać operację ostrogosko-rossoszańska, jej celem było zniszczenie wojsk włoskich, niemieckich i węgierskich między Woroneżem i Kantiemirowką. W tym rejonie znajdowały się 8 Armia włoska, 2 węgierska i XXIV KPanc. (niemiecki). Celem było też zdobycie linii kolejowej biegnącej do Rostowa, na odcinku Liski-Kantiemirowka oraz stworzenie warunków do natarcia na 2 Armie oraz na Charków i Zagłębie Donieckie. Do tego uderzenia Rosjanie przeznaczyli 40 Armię, 18 Korpus Strzelców, oraz odwód Frontu Woroneskiego: 3 Armię Pancerną (XII i XV korpus pancerny, 48 DG, 184, 180, 111 DS, 37 BS, 179 i 173 Wydzielona BPanc., 8 Dywizja Artylerii oraz 9 Dywizja Przeciwlotnicza) i 7 Korpus Kawalerii. Dodatkowo miały przybyć 4 KPanc., 183, 270 i 322 DS., trzy brygady narciarzy, 10 Dywizja Artylerii, 5 Dywizja Przeciwlotnicza, 4 Dywizja Moździerzy Gwardii. W połowie stycznia Front Woroneski liczył 23 dywizje, 2 korpusy pancerne, po 10 brygad strzeleckich i wydzielonych pancernych. W sumie 347 200 ludzi, około 4 tys. dział i moździerzy (kaliber 76 mm i wyższe), 909 czołgów i silną artylerię rakietową. Mająca zapewnić wsparcie 2 Armia Lotnicza Liczyła 208 samolotów bojowych, uformowane w dwie dywizje myśliwskie, dwie szturmowe i jedną bombową.
Początek nowej operacji ofensywnej zaplanowano na 14 stycznia 1943. Tego dnia wojska Frontu Woroneskiego (Golikow) – dywizje strzelców i korpusy pancerne radzieckiej 3 Armii próbowały przełamać obronę Korpusu „Alpini”, XXIV KPanc. i grupy bojowej SS „Fegelain”. Radziecki generał P.S Rybałko prowadził w tym miejscu 530 czołgów ze swojej 3 APanc, operowała ona na lewym skrzydle przeciwko Włochom. Na prawym skrzydle 40 Armia i 18 Samodzielny Korpus Piechoty mają atakować węgierską 2 A. Celem jest podwójne okrążenie armii węgierskiej, podwójne oskrzydlenie ma zamknąć się ponad 80 km na jej tyłach w rejonie miasta Alieksiejewka. Następnie 2 A niemiecka ma zostać zepchnięta na północ, a 8 A włoska na południe. Sowieci górują ilością dział i artylerii. Sam Front Woroneski ma 19 dywizji piechoty oraz liczne jednostki kawalerii.
Już pierwszego dnia została zdmuchnięta obrona włoskiej 5 DP „Cosseria”. Sukces udało się odnieść po południu tego dnia. 12 KPanc. przełamał obronę grupy SS „Fegelain” i rozjechał sztab XXIV Korpusu. Jednak celu dziennego, miasta Rossosz, nie osiągnięto. Jeszcze tego dnia dowództwo GA „B” wystąpiło o pozwolenie cofnięcia się 2 Armii węgierskiej i 8 Armii włoskiej za rzeki Oskoł i Ajdar. Hitler nie chciał o tym słyszeć, nakazał obronę za wszelką cenę. Rosjanie próbujący okrążyć pozycje Korpusu „Alpini” i VII Korpusu węgierskiego, osiągnęli znaczne rezultaty.
15 stycznia 1943 15 KPanc. podążał na Aleksjejewkę, a 12 KPanc. zdobył po walkach ulicznych Rossosz (broniony przez pułk włoskiej piechoty) a następnie skierował się na Podgornoje i Karpenkowo. 106 Brygada Pancerna wdarła się do Rossoszy i zaskoczyła rozlokowany w mieście sztab Korpusu Alpejskiego. Działania te stanowiły wielkie zagrożenie dla Włochów, którzy nadal pozostawali na swoich pozycjach nad Donem. Okrążenie wydawało się być kwestią czasu. Włoski Korpus Alpejski próbuje bez powodzenia przeciąć drogi zaopatrzenia Rosjan. Paliwo, amunicję i żywność dostarczają atakującym wojskom sowieckim samoloty lądujące za linią frontu, w tym celu tworzono zaimprowizowane lotniska polowe.
W nocy 16 stycznia 1943 dowództwo GA „B” wydało rozkaz odwrotu jednostkom włoskim. Odwrót napotkał jednak trudności i spowodował duże straty, większe niż jednostek węgierskich. Gdy Włosi zaczęli się cofać Rossosz i Olszowatka były już zajęte przez Rosjan. Włosi musieli się przebijać przez jednostki tworzące pierścień oblężenia. XII Korpus Pancerny bezkarnie przesuwał się na tyły wojsk włoskich i niemieckiego XXIV Korpusu Pancernego. XXIV Korpus Pancerny Wandela (dywizja pancerna i dwie DP) pozostawał pod dowództwem gen. Gariboldiego. W składzie 8 Armii były wówczas jeszcze po jednej DPanc i DP. Przeciwnikiem Włochów są też 160 i 180 DS.
17 stycznia 1943 dowódca Korpusu Alpejskiego gen. Nasci nakazuje koncentrację włoskich dywizji w Pogdornem (oprócz bitwy o to miasta warto wymienić takie starcia jak Annowka i Szeliakino). Włosi połączyli się z przebijającym się na północ XXIV KPanc. i ubezpieczając jego tyły, próbowali przebić się na Wałujki. Gariboldi nakazuje jednak marsz na Nikołajewkę. Rozkaz ten dotarł jedynie do DG „Tridentina”. Pozostałe jednostki, nie wiedząc o zmianie trasy, szły na Wałujki. Panował chaos, Alpejczykom udało się pomimo to zepchnąć rosyjskie siły osłony. Rabowano wsie poszukując jedzenia i cieplej odzieży. Dowódca pułku w Dywizji „Vicenza” wspomina widok jaki pozostawił po sobie rosyjski XV Korpus Pancerny, który odszedł do Aleksiejewki: ”Znów przerażający obraz: na poboczach drogi leżą trupy, nieprawdopodobnie okaleczone, czegoś takiego nigdy jeszcze nie widziałem. Węgierscy, niemieccy i włoscy żołnierze bez głów, bez nóg, przełamani w pół, z połową twarzy, zmiażdżeni na krwawe placki, z których sterczą kości, nieopisana masa szmat. Widok którego nie da się opisać. Mój Boże! Jakieś to straszne! Tędy przeszła kolumna pancerna. Szczególne wrażenie robią tułowia bez głów. Idziemy drogą wśród trupów i stopniowo przyzwyczajamy się do tego widoku”. Do Dywizji „Tridentina” dołączyła kolumna taborowa i 21 pp z węgierskiej 23 DLekk, były to jedyne jednostki z tej dywizji które nie uległy panice, następnie razem kontynuowały odwrót. J. Fusco tak relacjonuje szlak dywizji: „W ciągu pięciu dni marszu do kolumny ‘Tridentina’ dołączyło pięć lub sześć tysięcy nieuzbrojonych i zrozpaczonych ludzi, którzy nie kiwnęliby palcem, by pomóc czołowym oddziałom w przebiciu się przez oddziały zaporowe Rosjan, ale gotowi byli zabijać się nawzajem nożami, kijami, albo zagryźć zębami za pół bochenka twardego jak kamień chleba […] to byli Włosi, Węgrzy, Prusacy, Austriacy, Bawarczycy […]nawet oddział kozaków dońskich i setka Rumunów, którzy znaleźli się tu 350 km od swoich wojsk”. Tego dnia Rosjanie zajęli Aleksjejewke i Nikołajewke – IV i VII Korpusy węgierskie oraz Korpus „Alpini” ostatecznie znalazły się w okrążeniu.
17 stycznia 1943 ostanie 25 sprawnych Macchi „Seatta” z 21 Gruppo Autonomo CT atakują radziecką piechotę i czołgi, wspierają w ten sposób niemieckie wojska w okolicy Millerowa. Włoscy piloci bronią też Ju-52 transportujące rannych z kotła stalingradzkiego. 18 i 19 stycznia 1943 rosyjskie Korpusy Pancerne nadal przetaczały się przez pozycje włoskie i XXIV Korpusu, wychodząc na dalekie tyły wojsk „Osi” (do 19. I pozycje Węgrów i Włochów zostały spenetrowane na 20 km w głąb). Do niewoli poszło 80 tys. żołnierzy „Osi”, utracono 1700 samochodów, 2800 karabinów maszynowych, kilkaset dział i wiele innego sprzętu. Pod Alieksiejewką połączyła się 3 APanc Rybałki i 40 A Moskalenki.
20 stycznia 1943 kolumna, którą dowodził dowódca „Cuneense” generał Battisti, dotarła do Wałujek (wcześniej przebijając okrążenie pod Postojałą i Nowo Charkowką). Tam przywitała ich salwa katiusz i atak konnicy 11 Dywizji Gwardii. Wycięto 1500 włoskich żołnierzy, wielu trafiło do niewoli. Od 21 stycznia 1943 głównym celem sowietów stało się opanowanie doliny rzeki Oskoł. To ponownie zagraża rozproszonym i zbierającym się na nowo oddziałom włoskim i niemieckim. 22 stycznia 1943 niedobitki CAFO wycofano do ich dawnej bazy w Stalino. Pozostawiono tam 15 niedających się już do naprawy maszyn. Pilotów i personel ewakuowano potem wraz z resztą 8 Armii.
26 stycznia 1943 „Tridentina” i jednostki niemieckie przerwały pierścień oblężenia pod Nikołajewką. Walczył tutaj rosyjski VI Gwardyjski Korpus Kawalerii. Walki te znane są jako bitwa pod Nikitowką-Nikołajewką. Przez wybitą przez Alpejczyków lukę wydostało się 40 000 ludzi z rozbitych jednostek wszystkich walczących tu narodów. 27 stycznia 1943 dowództwo sowieckie informuje o wzięciu 86 000 jeńców, w większości są to Węgrzy. 30 stycznia 1943 Radio Moskwa podaje: „Tylko włoski Korpus Alpini można uznać za niepokonany na froncie rosyjskim”. W wyniku całej operacji Rosjanie posunęli się o 140 km, rozbili 15 dywizji „Osi”, w tym całkowicie zlikwidowano niemieckie 385 DP i 27 DPanc. Według źródeł radzieckich zginęło 52 tysięcy żołnierzy „Osi” zdobyto natomiast: 92 czołgi, 1400 dział, 1270 moździerzy, 2650 karabinów maszynowych, 30 tys. karabinów, 2,2 mln pocisków, 21,5 mln naboi, żywność, paszę i sprzęt techniczny. Do niewoli poszło 80 tys. jeńców, w tym 3 włoskich generałów. Z Korpusu „Alpini” uratowało się 27 tys. ludzi (zaledwie 13 350 a w tej liczbie 7571 to ranni???!!!) z 57 tys. Z rannymi i odmrożonymi straty wyniosły 42,5 tysiąca ludzi. Aż 80% początkowego składu! Z „Tridentiny” zostało 6,500 tys. ludzi. Z Dywizji „Julia” 3300, a „Cuneense” zaledwie 1600. „Vicenza” miała się jeszcze gorzej, uratowało się 1300 żołnierzy. Marsz śmierci „Alpini” miał aż 350 km zamarzniętego na skałę stepu. Wszystkie włoskie formacje, które znalazły się w Rosji, były rozbite. Armia włoska straciła na froncie wschodnim 169 tysięcy ludzi, w tym 90 tysięcy bezpowrotnie. Ocalałe jednostki kierują się na północny-wschód od Kijowa.
21 stycznia 1943 przyniósł ostatni wylot włoskiego samolotu w Rosji, był to myśliwiec Macchi. Bilans 17 miesięcy włoskiego lotnictwa na rosyjskim niebie: piloci grup myśliwskich strącili 86 maszyn wroga, utracono 17 własnych samolotów. Kpt. G.LaFerta z 362 dywizjonu został najskuteczniejszym z Włochów, strącił 13 samolotów wroga podczas 30 lotów bojowych. Transportowe SM.81 i Ca.133 oraz bombowce Br.20 dowoziły zaopatrzenie dla kotła stalingradzkiego. Poniesiono przy tym ogromne straty, niewielu włoskich lotników przeżyło te misje.
27 stycznia 1943 Niemcy odmówili podstawienia pociągów dla resztek włoskiej 8 Armii. Nie zamierzają także zaopatrywać ich w żywność. Rozpoczyna się długi pieszy odwrót jej niedobitków.
Od 11 grudnia 1942 do 31 stycznia 1943 8 Armia włoska straciła 84 830 zabitych, zaginionych i wziętych do niewoli. 144 175 żołnierzy zdołało ujść z życiem. Inne dane: 85 tys. zabitych (zdecydowanie błąd, liczba musi zawierać wziętych do niewoli i zaginionych), 30 tys. rannych których ewakuowano. Z 22 000 pojazdów zniszczenia uniknęło 3800. Z 1340 dział utracono zaś 1200.
W Stalingradzie i w walkach poza kotłem wojska „Osi” utraciły dwadzieścia sześć dywizji i ok. 300 000 ludzi.
Podczas styczniowych walk doszło też do pewnego incydentu. 14 SS-Polizei-Regiment wraz z trzema innymi został rozbity przez Rosjan. 8 Armia włoska oskarżyła pułk, że uległ atakowi słabszego przeciwnika. Włosi w meldunku do Himmlera stwierdzali: „Pułk spisał się fatalnie, pozwolił się okrążyć i zdobył się tylko na ucieczkę, porzucając większą część ekwipunku. Zajął pozycje defensywne, demonstrując prymitywną taktykę i słabe przygotowanie. Został zaskoczony i pobity przez dwie kompanie rosyjskie”.
Rozbite dywizje reorganizują się w rejonie Nieżyna, a potem Homla. Pobita armia włoska przemierza 800 kilometrów na piechotę. By zdobyć chleb oddaje ekwipunek, amunicję oraz broń. Nasilają się dezercje z obszarpanej i głodnej armii. Nuto Ravelli wspomina: „Widząc nas w takim stanie – podobnych do żebraków, bez broni chłopi rosyjscy mówili: ‘Itały kaputt’”.
Rosła we Włochach zwłaszcza nienawiść do sojusznika: „kiedy w Dobruszy stacjonowali Włosi Niemców nie widzieliśmy. Bali się pokazywać. Włosi ich łupili, nie zabijali, ale bili. Oficerowie nie pozwalali ich zabijać, bo za takiego Niemca mogli ucierpieć wszyscy”. Taka postawa nie dziwi, włoscy żołnierze wspominają o wyrzucaniu na mróz ich rannych przez Niemców, by ci nie zajmowali miejsca w chatach. Organizowano mecze piłki nożnej, ale nie miały one wpływu na stosunki międzysojusznicze. Nienawiść kwitła.
Degrelle ma podbne wspomnienia: „Żeby dotrzeć do Włochów, których odcinek odbijał na południe w kierunku Stalino, musieliśmy maszerować w stepie przez dwie godziny. Często chodziliśmy pogadać z nimi w chwilach odpoczynku. Oczywiście ich cytryny i chianti miały na to pewien wpływ. Ale pociągał nas także ich urok. Jedynym problemem było to, że nienawidzili Niemców”. Niemcy zaś „nie mogli ścierpieć u nich podkradania żywności, namiętnych schadzek w ruinach chat, fantazyjnego stroju, malowniczego łacińskiego niedbalstwa, impertynencji, opieszałości, uprzejmości, radosnego jazgotu, tak obcych pruskiemu drylowi”.
2 luty 1943 kapitulacja resztek 6 Armii w Stalingradzie.
15 luty 1943 – w składzie GA „Don” znajdowała się nadal Dywizja Piechoty „Ravenna”.
W marcu 1943 resztka armii ekspedycyjnej ładuje się do pociągów odprawianych do Włoch. Przetransportowano wtedy sztab Gariboldiego, resztki korpusu alpejskiego, XXXV KA i Dywizji „Sforzesca”. Jeden z niemieckich oficerów łącznikowych zauważył, że Włoscy żołnierze „powracali rozczarowani, ponieważ Niemcy traktowali ich często nie po koleżeńsku”. Z Rosji powróciło 77 000 włoskich żołnierzy. Utracono niemal całą artylerię i niemal 80% pojazdów mechanicznych. 84 830 (ok. 25 000 zabitych) żołnierz zginęło lub zaginęło, 30 000 było rannych lub cierpiało z powodu chorób i odmrożeń.
Od nowa sformowano II KA z dywizjami „Cosseria” i „Ravenna”, który miał walczyć na froncie wschodnim. Jednak nigdy tam już nie trafił. Sztaby nie doszły bowiem do porozumienia w sprawie jego uzbrojenia i wykorzystania. W maju 1943 II KA zawrócił do Włoch.
22 maja 1943 zakończyła się ewakuacja 8 Armii do Włoch.
Na początku kwietnia 1943 Mussolini otrzymał list od dowódcy resztek Dywizji „Torino”. Pisał on o pieszym 400-800 kilometrowym marszu żołnierzy. O wszach i tyfusie, śnie na podłodze, zimnie powodującym zapalenie płuc. Jedna czwarta żołnierzy nie była w stanie pełnić służby. Pisał o załamaniu morale, już nie tylko żołnierzy ale i oficerów, o dojrzewającym antyfaszyzmie. Ale też co znamienne o przyjaznym i współczującym nastawieniu miejscowej ludności.
Po kapitulacji Włoch pozostało w Rosji kilka jednostek pozafrontowych i kilkuset kierowców z pojazdami, przyłączyli się oni do Rumunów – dzięki temu unikając ekstradycji do obozów jenieckich.
W okresie RSI:
Na froncie wschodnim operuje 834 pułk medyczny oraz pojedyncze jednostki bojowe, siłą nie przekraczające batalionu. Tworzono też oddziały z włoskich jeńców, którzy wyrazili chęć walki przeciwko sowietom. W obronie Wrocławia bierze udział 300 żołnierzy włoskich, w Gdańsku i Gdyni walczy ich ok. 120 – wywodzili się oni z przeciwlotniczych jednostek zadymiarzy.
Na froncie wschodnim działają też eskadry transportowe Aeronautica Nazionale Repubblicana: zobacz artykuł Aeronautica Nazionale Repubblicana
V. WŁOSI NA WODACH JEZIORA ŁADOGA.
8 września 1941 zamknął się pierścień blokady wokół Leningradu. „Oknem na świat” jest jedynie paseczek ziemi nad samą Ładogą znajdujący się między Newą a pozycjami fińskimi, położony na południe od Suvantojarvi. Zapasy żywności w mieście już wtedy są na wyczerpaniu.
Od 12 września 1941 Rosjanie przerzucali przez jezioro Ładoga zaopatrzenie i nowe oddziały do oblężonego Leningradu. Dokonywała tego Flotylla Ładoska. Lód znika z jeziora na okres mniej więcej dwóch miesięcy (tutaj dane są sprzeczne, najprawdopodobniej był to dłuższy okres), gdy skute jest lodem możną po nim przejechać samochodami. Tą samą drogą ewakuowano ludność cywilną z Leningradu. Ataki lotnicze nie przynosiły rezultatu, dowództwo niemieckie postanowiło rzucić do ataku na żeglugę na jeziorze lekkie okręty. Na jezioro przetransportowano dużą liczbę ścigaczy i innych lekkich jednostek. Jednostki te pochodziły z Niemiec, Finlandii i Włoch.
Jezioro Ładoga leży 50 km na wschód od Leningradu. Jego powierzchnia wynosi pond 18 000 kilometrów kwadratowych, największa głębokość to 230 metrów, średnia głębokość to 51 metrów. Na jeziorze jest ok. 600 wysepek o powierzchni mniej więcej 1 ha, jest także wiele małych skalistych wysepek. Większość ich leży w północno-zachodniej części akwenu, brzegi są skaliste, często wysokie, z głębokimi zatokami. Tam zakładano bazy z których atakowano sowiecką żeglugę pływającą wzdłuż południowych wybrzeży. W czasie sztormów siła wiatru dochodzi do 10 stopni w skali Beauforta, a fala osiąga 6 metrów. Fale załamują się na płyciznach, zderzają i mieszają, powoduje to niebezpieczeństwo nawet dla dużych jednostek pływających. Po tym gdy car Piotr Wielki zbudował kanał łączący rzekę Wołchow z Newą statki omijały jezioro, żegluga na nim niemal ustała. Do wybuchu wojny hydrografowie niewiele wiedzieli o systemie lodowym jeziora czy też o ukształtowaniu jego dna.
Rosjanie mają na jeziorze Ładoską Flotyllę Wojenną, składały się na nią: kanonierki, trałowce, kutry i transportowce. Po jeziorze i rzece Wołchow początkowo pływa 5 większych i 27 mniejszych rzecznych holowników, 29 jeziorowych i 100 rzecznych barek. Admirał Iwan Isakow otrzymał zadanie przygotować infrastrukturę do transportu zaopatrzenia do miasta. W zachodniej części Zatoki Szlisselburskiej do rozbudowy wyznaczono trzy przystanie: Osinowiec, Golsmanę i Morje. Wodne transporty z zaopatrzeniem płyną do tych przystani z Zatoki Wołchowskiej. Konwoje barek, ochraniane przez okręty wojenne, do Osinowca muszą przepłynąć 115 km trasę. Przerzuty zaopatrzenia odbywały się najczęściej pod osłoną nocy.
15 listopada 1941 lód uniemożliwił transport szlakiem wodnym, pozostał jedynie transport kołowy przez zamarznięte wody Ładogi (tzw. „Droga życia”).
Zimą 1941/1942 trwały pracę nad ponownym uruchomieniem żeglugi na Ładodze. Rosjnie gromadzili statki, barki, holowniki i okręty. Remontowano uszkodzone jednostki, ściągano nowe z Wołgi, a nawet wydobywano z dna Ładogi jednostki zatopione wcześniej. U ujścia rzeki Siraś uruchomiono stocznię produkującą drewniane barki, w stoczniach Leningradu powstawały nowe 900-tonowe statki oraz różne mniejsze jednostki. Wzmocniono ochronę konwojów, wzdłuż jeziora prowadzą obserwację kutry patrolowe.
Teraz funkcjonują dwie trasy żeglugowe: z Osinowca do Małej Ładogi (tzw. wołchowska lub wielka) oraz biegnącą dawnym szlakiem lodowym („drogą życia”) przez Zatokę Schlisselburską (tzw. mała trasa). Dzienna norma przewozu dla statków na Ładodze to 4200 towaru i 3000 wyznaczonych do ewakuacji ludzi. Pierwszy po roztopach konwój wyruszył na jezioro 28 maja 1942.
Włosi wysłali do działań na jeziorze 101 Flotyllę MAS, prowadzi ona działania z fińskich wód Ładogi. Z Italii ściągnięto 4 kutry torpedowe najnowszej konstrukcji, osiągały szybkość 80 km/h, ich uzbrojenie stanowiła broń maszynowa i torpedy. Włosi stacjonują w głównej fińskiej bazie Flotylli Brzegowej Ładogi w Lahdenpohja, dowodzonej przez płk. Paava Jarvinena. Zwalczane są transportowce wysyłane po zapasy dla miasta. MAS 527 zatapia min. kanonierkę typu „Bira”. 28 sierpnia 1942 MAS 528 zatapia 1000 tonowy transportowiec wojska, wielu Rosjan ginie.
Niemcy angażują 6 kutrów-stawiaczy min oraz 21 promów konstrukcji płk. Sibela (działa 88 mm i km), 9 kutrów desantowych, kuter torpedowy. Zaangażowano także 60 jednostek fińskich i Luftwaffe. Przeciąć tej trasy zaopatrzenia jednak nie zdołano. Leningradczycy i walczący o miasto żołnierze zdołali wytrwać. W połowie grudnia 1942 Ładoga znów pokryła się lodem, ponownie ruszył transport kołowy po jej zamarzniętych wodach.
VI. WYDARZENIA NA TYŁACH A.R.M.I.R:
Podczas wizyty w sierpniu 1941 w C.S.I.R Mussolini był pod wrażeniem sympatii jaką jego żołnierze darzą zwykłych Rosjan, „pierwsze i najdłużej cierpiące ofiary komunistycznego despotyzmu”, jak określił ich Duce. Wielu Włochów przekazuje żywność i zaopatrzenie medyczne Wehrmachtu cywilom. „Relacje włoskich żołnierzy z miejscową ludnością były, z zasady, doskonałe, a w pewnych wypadkach wręcz wyjątkowo życzliwe. W przeciwieństwie do Niemców, żaden Włoch nie myślał nawet o traktowaniu Rosjan czy Ukraińców jako ludzi ‘drugiej klasy’” pisze Neulen (cytat za „Wojny Mussoliniego…” nie zdążyłem przeczytać całej książki, więc nie wiem kim autor tych słów był). Włosi we wszystkich zajmowanych miejscowościach na nowo otwierają chrześcijańskie świątynie.
Faktycznie ludność Ukrainy często nie tęskniła za władzą sowiecką, zwłaszcza w przekazanej Rumunii Transistrii czy w zarządzanej przez Niemców Galicji (zupełnie inaczej było na Polesiu i Wołyniu). Notatka organów służb bezpieczeństwa USRR (Ukraińska…) z 24 stycznia 1943 tłumaczy to nastawienie ludności w strefie przyfrontowej następująco:
„a) podatki w naturze i pieniężne w pasie przyfrontowym pobierane są w znacznie mniejszej wysokości, aniżeli głęboko na tyłach,
b) rekwirowanie żywności, bydła i w pojedynczych przypadkach mienia, okupanci prowadzili za pośrednictwem starostów i miejscowej policji, skrywając swe grabieżcze oblicze za plecami pomocników,
c) pracującym przy robotach polowych i innych w gospodarstwach wiejskich wydawano po 10-15 kg ziarna miesięcznie, czego nie robiono w obwodach na tyłach frontu,
d) aby stworzyć wrażenie walki z grabieżą i „bezprawnymi’ rekwizycjami dokonywanymi przez żołnierzy niemieckich, włoskich i węgierskich, okupanci prowadzą ‘śledztwa’ w sprawach grabieży, występując wobec ludności w roli obrońców i dobroczyńców,
e)ludności pozwolono na obchodzenie świąt religijnych i przyznano pracownikom wolne dni, czego nie robi się na głębokim zapleczu, zwłaszcza w okresie nasilonych prac polowych. (…).”
Podczas gdy siły A.R.M.I.R trzymają linię frontu nad Donem, muszą też zabezpieczać tyły. Obszar ten obejmuje 265 miejscowości i miast. Zamieszkuje je niespełna 0,5 mln ludzi. Włosi muszą przestrzegać niemieckich zarządzeń, jednak de facto w stosunku do rosyjskiej ludności stosują własne reguły. Zachowanie żołnierzy Mussoliniego na tyłach weterani opisywali potem jako „szlachetne”.
Mniej szlachetne było zaś postępowanie Włochów podczas akcji przeciwko partyzantom, wykazują oni nadgorliwość w przełamywaniu i tłumieniu wszelkiego oporu ze strony ludności cywilnej. Bez żadnych skrupułów przekazywano w ręce niemieckie komisarzy politycznych i innych zatrzymanych. W listopadzie 1941 bersalierzy rozstrzeliwują złapanych szpiegów i partyzantów. Na wyraźny rozkaz żołnierze włoscy przekazują też w niemieckie ręce ludność żydowską.
W lutym 1943 bersalierzy w brutalny sposób stłumili powstanie w Pawłowsku. W zemście za zamordowanie dwóch oficerów wraz z Niemcami przeprowadzili pacyfikację całych miejscowości.
Często represje na ludność cywilną ściągali sami partyzanci. Z raportu NKWD dla Nikity Chruszczowa z początku 1942 roku: „W listopadzie (…) [1941] r. w mieście Ordżonikidze partyzanci zabili włoskiego żołnierza, następnie włoskie władze wojskowe aresztowały 18 miejscowych mieszkańców. W odpowiedzi partyzanci zabili jeszcze 20 włoskich żołnierzy. (…) według informacji z 30.11.41 r. w miejscowości Gorłowka partyzanci wrzucili 3 granaty do sztabu włoskiego oddziału wojskowego i zabili 2 oficerów. Za ten czyn okupanci zastrzelili 150 miejscowych mieszkańców”.
Należy przy tym pamiętać o niezwykle brutalnym charakterze wojny partyzanckiej, zobacz: A. Gogun – „Partyzanci Stalina…”.
Za najbardziej brutalnych pacyfikatorów ruchu partyzanckiego uchodzili jednak Węgrzy, dowódca jednego z oddziałów partyzanckich Alieksiej Fiedorow donosi w raporcie z końca 1942 roku: „Udział w bestialstwie i grabieżach oddziałów wojsk państw wasalnych (Rumunów, Węgrów, Finów, Włochów i in.). Wśród nich najbardziej znęcają się nad ludnością cywilną, Węgrzy i Finowie na równi z Niemcami”.
Działa też włoski wywiad, dokument sowieckich organów bezpieczeństwa wspominają o pozostawionym na tyłach w celu organizacji partyzantki II sekretarzu komitetu obwodowego KP(b) Ukrainy w Woroszyłowgradzie, nazwiskiem Stecenko. Dołączył on do oddziału partyzanckiego Woropajewa. W pierwszym starciu oddział się rozpadł, Stecenko ukrył się w stolicy odwodu: „(…) w Woroszyłowgradzie i innych rejonach obwodu [latem 1942 r.] pośpiesznie organizowano oddziały partyzanckie i grupy podziemia. Okazało się, że części ludzi brakuje wytrwałości i że są niewystarczająco sprawdzeni. Na przykład łączniczki Stecenki – Anochina, Szczegoliewa, Poguliajewa – po aresztowaniu wydały Stecenkę jako sekretarza podziemnego komitetu obwodowego KP(b)U wywiadowi niemiecko-włoskiemu”.
Na tyłach działa też wiele „uśpionych agentów i komórek”. Jednym z takich sowieckich agentów był kierownik katedry chemii w Instytucie Medycznym w Stalino (Doniecku) „Doroszenko” – Roman Gołowatyj. Pozostawiono go w mieście w październiku 1941. „Doroszenko” zapisał: „Po wejściu Niemców do Stalino (…) zacząłem pracować jako inspektor kontroli techno-chemicznej trustu mleczno-tłuszczowego (…). Agent ‘Doroszenko’, przebywający w lutym 1943 r. na delegacji służbowej w zakładzie mleczarskim w miejscowości Olginka, wraz z majstrem tego zakładu, Słatinem, zatruli sublimatem (chlorek rtęci) dwie beczki masła, które zostały wysłane do jednego z niemieckich oddziałów. Od dyrektora zjednoczenia zakładów mleczno-tłuszczowych Szulgina, agent ‘Doroszenko’ dowiedział się, że w rejonie Wołnowachy otruło się prawie 50 Niemców i Włochów, co ‘Doroszenko’ uważa za wynik spożycia zatrutego masła (…)”.
Sierżant Francesco Zito z 6 pułku bersalierów zapisał 25 lutego 1942: „Warto może wspomnieć o wieszaniu Żydów. Płaci się im tak, jak sobie na to zasłużyli – żadnego współczucia dla tej rasy, która nic innego tylko same nieszczęścia sprowadziła na całą ludzkość. Znakuje się ich tutaj okrągłą łatą żółtego materiału, przyszywając ją na piersiach albo na plecach. To znaczy jedna z przodu, a druga z tyłu. Wszyscy muszą widzieć tych osławionych rzezimieszków, którzy całą ludzkość wygłodzili! 22. w nocy Niemcy powiesili dwóch z nich, a dwóch innych rozstrzelali; to byli podżegacze”.
Kapitan włoskiej armii Riccardini wspomina jak Niemcy traktowali Rosjan: „W Rowienkach moi chłopcy wzięli do niewoli około 100 Rosjan: Niemcy odebrali ich nam mówiąc, że zabiorą ich ze sobą. Po pewnym czasie natknęliśmy się jednak na ciała tych Rosjan, zostali rozstrzelani. W chwili, gdy przesłuchiwałem jednego z jeńców, od tyłu podszedł oficer niemiecki i strzelił mu w potylicę. Mieliśmy rozkaz podobnie zachowywać się w stosunku do Rosjan. Rozkaz mówił dokładnie, że należy zabijać wszystkich mężczyzn, zakładając, że są to partyzanci, a przy najmniejszych podejrzeniach tak samo postępować z kobietami”.
W maju 1942 z Rosji powrócił włoski dziennikarz Sorrentino, w kraju podzielił się przerażającymi opowieściami o niemieckich okrucieństwach i gwałtach popełnianych na tamtejszej ludności. Wszyscy sojusznicy III Rzeszy czuli przed nią strach, jednocześnie obdarzali ją nienawiścią i pogardą.
W lipcu 1942 pewien włoski żołnierz pisał do żony: „Myślę, że doszłoby do katastrofy, gdyby nasi przywódcy nie wypowiedzieli tej wojny. Kiedy pomyślę, co by było, gdyby ta barbarzyńska zgraja, złożona z tych wszystkich narodów i zdegenerowanych ras zwaliła się na nasz kontynent budzi się we mnie lew! Przecież oni mogliby zabić naszego małego syna, zgwałcić ciebie i inne włoskie kobiety. Bez wątpienia wygramy tę wojnę, ale pamiętaj, że gdybym miał oglądać naszą klęskę, dałbym się raczej wcześniej poćwiartować. Religia i cywilizacja chrześcijańska muszą zatriumfować nad barbarzyństwem Rosjan i niebezpieczeństwem grożącym nam ze strony tych żydowsko-hebrajsko-wolnomularskich mniejszości”.
Czasem przez ziemie polskie przechodziły transporty włoskich dywizji zmierzających na front wschodni. Częste były przypadki gdy Włosi sprzedawali swoją broń AK. Jednak najchętniejsi do tego procederu byli Węgrzy, toczyły się nawet negocjacje na temat odsprzedaży dział i broni przeciwpancernej. W Generalnym Gubernatorstwie problemem było posiadanie porządnych butów, często kradziono je z niemieckich magazynów. Innym źródłem ich pozyskiwania były zakupy od stojących w GG armii włoskiej i węgierskiej.
Operacja „Wehrwolf” – Rajd zgrupowania generała-majora Kowpaka. Cel partyzantów pozostaje nieznany, być może chodziło o zniszczenie szybów naftowych na Ukrainie lub rozpoznanie kondycji partyzantki na Ukrainie. Sam Kowpak mówił o celu akcji: „Otrzymaliśmy polecenie przeprowadzenia akcji w kierunku na Żytomierz i Kijów. Naszym zadaniem było zdezorganizowanie prowadzących nad Wołgę i na Kaukaz ważnych linii zaopatrzenia, gdzie właśnie rozstrzygały się decydujące walki”. Wzięci jeńcy mówili, że celem była Rumunia bądź Węgry. Kolejny trop prowadzi do partyzantów Tity. Formacja ma 5 batalionów piechoty i kompanii artylerii (min. 9 dział 45 mm i 76 mm). Szwadron kawalerii dokonuje rekonesansu. Kowpak ma także 300 pojazdów. W wioskach i miasteczkach uzyskują zaopatrzenie i informacje. Gdy było to możliwe rannych ewakuuje się drogą powietrzną. Partyzanci prowadzą 300 krów, jeszcze więcej owiec i kury w klatkach. Gdy nie docierają zrzuty, atakują posterunki policji i małe składy wojskowe. 26 marca 1942 dochodzi do starcia z Niemcami pod Briańskiem. Grupa zaszywa się w lasach podsmoleńskich. W październiku 1942 kierują się na zachód. Na początku 1943 roku mijają Równe i Dubno, docierają do Galicji. Kowpak trafia na opór UPA. Partyzanci docierają do Galicji niemal nie niepokojeni. Minęli szyby naftowe i nadal maszerowali na zachód. Po drodze uwolniono Żydów z obozu pracy w Skałacie, z części młodszych utworzono kompanię żydowską. Utworzono skład mundurów i dokumentów zdobytych na przeciwniku. Przez osiedla przechodzą w niemieckich mundurach. Niepostrzeżenie mijają niemieckie posterunki. Dotarli w gońcu do Generalnego Gubernatorstwa. Był to policzek dla SS, gdyż ziemie okupywane leżały w jego kompetencji. Za głowę Kowpaka wyznaczono nagrodę. Do akcji wysyła się coraz to nowe jednostki, rozmieszczane w strategicznych punktach. Zaangażowano siły niemieckie, węgierskie, włoskie (niestety nie wiemy jakie), rosyjskie, ukraińskie i polskie. 7 lipca 1943 niemiecki zwiad powietrzny wyśledził partyzantów 30 km na południowy-wschód od Tarnopola. Mają stąd 15 kilometrów do lasów pod Iwankowicami. Niemcy próbują ich okrążyć. Decydująca próba wyrwania się z pułapki miała miejsce 12 lipca 1943, udało się ja udaremnić głównie dzięki lotnictwu. Mimo schronienia się w lasach na południe od Tarnopola wyśledzono ich i zadano straty atakami z powietrza. Partyzanci przekroczyli Dniestr i zniszczyli za sobą most. 16-17 lipca 1943 dostrzeżono ich ponownie. Przebijają się na Medynię, w ataku powietrznym tracą 150 koni. Kowpak idzie na Karpaty, niszcząc za sobą mosty. Porzucono pojazdy, zostawiając sobie tylko motocykle. Ciągle są atakowani z powietrza. 18 lipca 1943 Kowpak atakuje kompanię policji SS w Rosulnej małymi siłami. Znowu udaje się wyrwać, 24 lipca 1943 Niemcy ściągają posiłki. Mimo to w sierpniu 1943 partyzanci znikają i ostatecznie nie dają się rozbić. Zginęło 641 Rosjan, 100 schwytali Niemcy, później wyłapali jeszcze 450 rannych. Niemcy mają 141 zabitych, 129 rannych, 4 zaginionych. W jednostkach kolaboracyjnych jest jeszcze 7 zabitych i 4 rannych.
Fritz Katzmann w 1942 roku dostał zadanie eksterminowania Żydów w Galicji. Swoje zadanie wypełnił wzorowo, do 10 listopada 1942 meldował o „wysiedleniu” 254 989 Żydów, 23 czerwca 1943 melduje o kolejnych 434 329 Żydów i umieszczeniu pozostałych 21 156 w dwudziestu obozach. W swoich raportach donosi też o czymś jeszcze, podczas przeszukiwania „brudnych żydowskich nor, siedlisk zarazy” – jak pisał Katzmann w raportach, odnajdywano broń kupioną od włoskich żołnierzy. Zebrane przez niego dowody wskazywały, że stacjonujący w okolicy Włosi pomagają Żydom w ucieczce, przekupywani wielkimi sumami polskich złotych czy nawet dolarów. 13 maja 1943 Żydzi uprowadzili samochód Luftwaffe, posługując się przy tym włoską bronią. 21 maja 1943 rozbito „żydowską bandę”, także uzbrojoną przez Włochów. (interpretacja tych wydarzeń za esesowskim katem)
VII. LOS WŁOSKICH JEŃCÓW W ZSRR.
Pisząc o jeńcach w ZSRR należy zawsze pamiętać o tym, że naziści traktowali przeciwników którzy złożyli broń nie lepiej. Wspomina włoski dziennikarz, który mijał wiele kolumn sowieckich jeńców: „Większość z nich była ranna. Nie dostali żadnych opatrunków, ich twarze oblepiała krew i pokrywał kurz, mundury mieli w strzępach, a ręce poczerniałe. Szli powoli, podtrzymując jeden drugiego”. Z 5 700 000 czerwonoarmistów, którzy dostali się do niemieckiej niewoli, ponad 3 000 000 nie przeżyło.
W bitwach które miały miejsce między Donem a Oskołem do niewoli trafiło około 70 tysięcy Włochów. Pospiesznie tworzono armijne punkty przyjęć, obozy frontowe i tyłowe. Dotychczas przez 1,5 roku Rosjanie mieli zaledwie 10 tys. jeńców. A w krótkim czasie oprócz Włochów wzięto 70 tys. Węgrów, 90 tys. Rumunów i ponad 100 tys. Niemców! 11 listopada 1942 Rosjanie podają ogólną liczbę 10 635 jeńców, 25 lutego 1943 jest ich już 256 918!. Nie było ich gdzie rozmieścić, ani jak leczyć i karmić. Zresztą Rosjanie nie bardzo mieli ochotę zajmować sobie tym głowę. Ich ludność cywilna sama głodowała i umierała z zima i chorób. Własnych rannych nikt nie opatrywał i skazywał na okrutną śmierć. A co dopiero zajmować się wziętym do niewoli najeźdźcą. Zwłaszcza, że Niemcy sami nie mieli zwyczaju lepiej traktować jeńców. Podpułkownik KGB Ł. Czełnokow pisze w raporcie: „jeńcy szli na piechotę pod eskortą 200-300 km przy 35 stopniach mrozu, bez jedzenia przez 7-8 dni […]”. W drodze jeńcy spali pod gołym niebem w śniegu, wielu zamarzało, maruderów dobijano bądź zwyczajnie porzucano. Przecież osłabiony człowiek na śnieżnej pustyni nigdzie nie ucieknie. W 1943 roku od ran, chłodu, głodu i infekcji zmarło 22-23 tysiące włoskich jeńców. W obozach zmarło dalsze 38 tys. Włochów. (źródło z 1993 podaje: 21 274 wziętych do niewoli, nie wróciło 4700, dlatego autor za żadne skarby nie będzie korzystał ze źródeł wcześniejszych niż 1990 rok, a i przy późniejszych trzeba być czujnym!)
Jeńców segregowano według narodowości i kryteriów politycznych. Rumuni, Włosi i Chorwaci zyskali przywilej pracy w kuchni. Zwłaszcza Rumuni starali się korzystać z tego przywłaszczając sobie żywność przeznaczoną dla Niemców. Był to swoisty rewanż za sytuację z kotła stalingradzkiego, tam jako pierwszym ucięto racje żywnościowe sojusznikom. W niewoli wielu Austriaków przypomniało sobie o swoim pochodzeniu i faktycznie wiodło im się dzięki temu lepiej niż ich niemieckim pobratymcom.
Włochów osadzano w łagrach całego ZSRR, od Ukrainy po Kazachstan. Stosunkowo dobre warunki panowały w obozie w Czuamie, był tam łatwiejszy niż w innych obozach dostęp do opieki medycznej, a nawet prymitywnie sklecony basen. Włoscy jeńcy łapali tam wróble na posiłek uzupełniający podawaną im zupę.
Niewolę przetrwało 10 032 (liczby bardzo się różnią, padają min. takie jak 4700 czy 21 tys. ocalałych) włoskich żołnierzy. Ostania grupa Włochów została zwolniona w 1954 roku. Ostatniego z nich odkryto przypadkiem w szpitalu dla psychicznie chorych w 1956 roku.
Po kapitulacji ich kraju Włosi trafiają także do niemieckiej niewoli. Na ziemiach polskich funkcjonowało kilka obozów w których osadzano Włochów walczących wcześniej na wschodzie. Taki obóz funkcjonował min. w twierdzy dęblińskiej. Na skutek chorób i głodu zmarło w nich ok. 30 000 żołnierzy włoskich.
Bibliografia:
Bryan Perrett, „Rycerze Czarnego Krzyża”, Poznań 2009
Peter Szabo, „Łuk Donu 1942-1943”, Warszawa 2000
Józef Garliński, „Polska w Drugiej Wojnie Światowej”, Warszawa 1994
Bogusław Wołoszański, „Ten okrutny wiek, część druga”, Warszawa 1996
Zespół pod kierunkiem M. Michalika, ”Kronika XX Wieku”, wyd. 1991
Wojciech Zalewski, „Stalingrad – Operacja Saturn”, [w: Taktyka i Strategia 14]
Wojciech Zalewski, „Charków 1943 – tygrysy w śniegu”, [w: Taktyka i Strategia 18]
Gazety Wojenne nr. 38, „Bitwa o Midway”
Władimir Bieszanow, „1943 – rok przełomu”, Warszawa 2011
J. Lipiński, „Druga Wojna Światowa na morzu”, Warszawa 2010
Bernard Ireland, „Wojna na Morzu Śródziemnym, Warszawa 2006
„Encyklopedia II Wojny Światowej”, Kraków 1994, Wydawnictwo Ryszard Kluszczyński
Chris Bishop – „Zagraniczne formacje SS”, Warszawa 2008
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński, „Bombardowania strategiczne Włoch”, [w: Technika Wojskowa Historia 1/2010]
Philip W. Blood, „Siepacze Hitlera”, Warszawa 2008
Rolf-Dieter Müller, „Wspólnicy Hitlera”, Warszawa 2010
Hubert J. Kuberski, „Sojusznicy Hitlera 1941-1945”, Warszawa 1993
Leszek Molendowski, „Włosi na froncie wschodnim w latach 1941-1943”, [w: Militaria XX Wieku nr 1(8)/2009]
Frank Joseph, „Wojny Mussoliniego”, Warszawa 2012
Władimir Bieszanow, „1942 – poligon czerwonych generałów”, Gdańsk-Warszawa 2009
Janusz Piekałkiewicz, „Wojna kawalerii”, Warszawa 2003
James Lucas, „Ostheer – Niemiecka Armia Wschodnia 1941-1945”, Międzyzdroje-Kraków 2008
Łukasz Przybyło, „Charków-Donbas 1943”, Warszawa 2007
Dmitrij Chazanow, „Nad Stalingradem”, Warszawa 1995
Antony Beevor, „Stalingrad”, Kraków 2010
Encyklopedia II Wojna Światowej, część 36 – „Działania na froncie wschodnim – początek 1943 roku”.
Albert Seaton, „Wojna Totalna”, Kraków 2010
Ryszard Dzieszyński, „Leningrad 1941-1944”, Warszawa 2012
Aleksandr Gogun, „Partyzanci Stalina na Ukrainie”, Warszawa 2010
Janusz Piekałkiewicz, „Stalingrad – anatomia bitwy”, Warszawa 1995
Leszek Pawlikowski, „Strzelcy górscy”, Kraków-Warszawa 1993
M. Kolomyjec, A. Smirnow, „Fall ‘Blau’ 1942”, Warszawa 2004
Jacek Solarz, „Charków 1943”, Warszawa 2001
Pingback: Artykuł – „Contro il Bolscevismo!”, front wschodni 1941-45 » Wojna Mussoliniego
Pingback: Artykuł „Contro il Bolscevismo!” (cz. 2/3) » Wojna Mussoliniego
Pingback: 101 Flotylla MAS na wodach Jeziora Ładoga » Wojna Mussoliniego
Pingback: Wydarzenia na tyłach A.R.M.I.R » Wojna Mussoliniego
Pingback: “Contro il Bolscevismo!”, Front Wschodni 1941-1945 (cały artykuł) » Wojna Mussoliniego