Doktryna faszyzmu
PONIŻSZY TEKST NALEŻY TRAKTOWAĆ JEDYNIE JAKO MATERIAŁ EDUKACYJNY!
George Orwell o faszyzmie napisał kiedyś: „Słowo ‚faszyzm’ – będące w powszechnym użytku – pozbawione jest niemal zupełnie znaczenia. Słyszałem, jak ‚faszyzmem’ nazwano: rolników, sklepikarzy, Kredyt Społeczny, kary cielesne w szkołach, polowanie na lisa, walki byków, Komitet 1922, Komitet 1941, Kiplinga, Gandhiego, Czang-Kai-Szeka, homoseksualizm, audycje radiowe Priestleya, schroniska młodzieżowe, astrologię, kobiety, psy – i nie pamiętam co jeszcze„.
Nie można wyobrazić sobie lepszego źródła do poznania tego czym faszyzm był niż jego doktryna, sygnowana osobiście przez jego twórcę Benito Mussoliniego. Całość tekstu pochodzi z tomiku wydanego przez Merkuriusza Polskiego w 1992 r., Poznań-Łódź, ISBN 83-900497-0-8. Redakcja i przypisy Piotr R. Jankowski, wstęp (tutaj pominięty) – Tomasz Wituch. W bibliotekach dostępne jest też lwowskie wydanie z 1935 r. Wydanie z 1992 r. jest przedrukiem tego z 1935 r., zachowano przy tym oryginalną pisownię.
DOKTRYNA FASZYZMU:
I. IDEE PODSTAWOWE:
1. Jak każda koncepcja polityczna o silnych podstawach, faszyzm jest formą działania i jest ideą, jest czynem zawierającym doktrynę, i doktryną, która powstała z danego układu sił historycznych, która tkwi w nich nadal i działa od wewnątrz. Stąd też ma on formę, przystosowaną do warunków miejsca i czasu, lecz posiada również treść ideową, która go wznosi na poziom prawdy w sferze wyższych nad okoliczności dziejów myśli. Nie można osiągnąć duchowego wpływu na świat, jako wola ludzka opanowująca inną wolę, jeśli się nie posiada zarówno pojęcia rzeczywistości przemijającej i szczegółowej, na którą trzeba oddziaływać, jak i rzeczywistości trwałej i powszechnej, z której tamta czerpie swój byt i życie. Aby znać ludzi, trzeba znać człowieka, aby zaś poznać człowieka, trzeba znać rzeczywistość i jej prawa. Nie istnieje pojęcie państwa, któreby zasadniczo nie było pojęciem życia: pojęcie filozoficzne czy intuitywne, system idej, który rozwija się w konstrukcję logiczną, lub skupia się we wizję czy wiarę, to zawsze przynajmniej „in potentia“ organiczna koncepcja świata.
2. Tak i faszyzm byłby niezrozumiały w wielu swoich objawach praktycznych, jako organizacja partyjna, jako system wychowawczy, jako dyscyplina, gdyby się go nie rozpatrywało z punktu widzenia jego ogólnej koncepcji życia. Koncepcja to spirytualistyczna. Dla faszyzmu nie jest światem ten świat materjalny, który objawia się na powierzchni, a w którym człowiek jest jednostką odosobnioną, rządzoną prawem naturalnem, które instynktownie skłania go do życia, polegającego na egoistycznej i przelotnej rozkoszy. Człowiek faszyzmu jest jednostką, która jest narodem i ojczyzną, prawem moralnem, które skupia jednostki i pokolenia więzią tradycji i misji, która niweczy instynkt życia zamkniętego w ciasnem kole rozkoszy, aby stworzyć nakazem obowiązku życie wyższe, wyzwolone z granic czasu i przestrzeni: życie, w którem poprzez samozaparcie, poprzez poświęcenie swoich osobistych korzyści, poprzez samą śmierć urzeczywistnia to istnienie nawskróś duchowe, w którem tkwi jego wartość jako człowieka.
3. Jest to więc koncepcja spirytualistyczna, pochodząca też z ogólnej reakcji wieku przeciw zwiotczałemu i materjalistycznemu pozytywizmowi XIX wieku. Koncepcja antypozytywistyczna, ale pozytywna: nie sceptyczna ani agnostyczna, nie pesymistyczna ni biernie optymistyczna, jakiemi są naogół doktryny (bez wyjątku negatywne), umieszczające środek ciężkości życia poza człowiekiem, który przecież swą wolną wolą może i powinien stworzyć sobie swój własny świat. Faszyzm pragnie człowieka czynnego i wszystkiemi swemi siłami zwróconego ku działaniu: chce, aby był on po męsku świadom trudności, które napotyka i gotów stawić im czoło. Pojmuje życie jako walkę, uważając, że jest rzeczą człowieka zdobyć życie prawdziwie godne człowieka, stwarzając dla jego budowania narzędzie (fizyczne, moralne, intelektualne) przedewszystkiem w sobie samym. Tak ma się rzecz z poszczególną jednostką, tak z narodem, tak z ludzkością. Stąd wysoka wartość kultury we wszystkich jej objawach (sztuka, religja, wiedza) i niezmiernie wielkie znaczenie wychowania. Stąd też płynie wartość podstawowa pracy, którą człowiek zwycięża naturę i stwarza świat ludzki (ekonomiczny, polityczny, moralny, intelektualny).
4. Pozytywna ta koncepcja życia jest oczywiście koncepcją etyczną. Ogarnia całą rzeczywistość, jakoteż działalność ludzką, która ją opanowuje. Żaden czyn nie usuwa się z pod oceny moralnej; nie ma na świecie niczego, coby można pozbawić wartości, jaką zyskuje każde zjawisko w zespole celów moralnych. Dlatego życie w pojęciu faszysty jest poważne, surowe, religijne: całe wzniesione w świecie podtrzymanym moralnemi i odpowiedzialnemi siłami ducha. Faszysta gardzi życiem „wygodnem“.
5. Faszyzm jest koncepcją religijną, oglądającą człowieka w jego immanentnym stosunku z prawem wyższem, z wolą objektywną, która stoi ponad poszczególną jednostką i wznosi ją do godności świadomego członka społeczności duchowej. Kto w religijnej polityce ustroju faszystowskiego ograniczył się do stanowiska względów czysto oportunistycznych, ten nie zrozumiał, że faszyzm pozatem że jest systemem rządzenia, jest też, i to przedewszystkiem, systemem myślenia.
6. Faszyzm jest koncepcją historyczną, w której człowiek jest tem czem jest li tylko w odniesieniu do procesu duchowego, w którym uczestniczy w grupie rodzinnej i społecznej, w narodzie i w historji, do procesu, nad którym współpracują wszystkie narody. Stąd wielkie znaczenie tradycji we wspomnieniach, w języku, w obyczajach, w normach
życia społecznego. Poza historją człowiek jest niczem. Dlatego faszyzm sprzeciwia się wszystkim abstrakcjom indywidualistycznym o podłożu materjalistycznem w stylu XVIII wieku, jak również wszystkim utopjom i innowacjom jakobińskim. Nie wierzy w możliwość „szczęścia“ na ziemi, jak tego pragnęli ekonomiści XVIII wieku i dlatego odrzuca wszystkie koncepcje teleologiczne, wedle których w pewnym okresie historji miałaby zaistnieć ostateczna ustalona forma życia rodzaju ludzkiego. Jest to równoznaczne z postawieniem się poza nawiasem historji i życia, które jest ciągłą płynnością i stawaniem się. Pod względem politycznym faszyzm chce być doktryną realistyczną; w praktyce dąży do rozwiązania jedynie problemów, które się same historycznie nasuwają i które samorzutnie znajdują lub podsuwają własne rozwiązanie. Aby działać wśród ludzi jakoteż i w przyrodzie, trzeba wejść w rozwój rzeczywistości i opanować siły działające.
7. Z punktu widzenia państwowości koncepcja faszystowska jest antyindywidualistyczną, staje wszakże na stanowisku jednostki, o ile ta utożsamia się z państwem, jako świadomość i jako wola powszechna człowieka w jego istnieniu historycznem. Przeciwny jest klasycznemu liberalizmowi, który powstał z konieczności przeciwstawienia się absolutyzmowi i wyczerpał swe zadanie historyczne z chwilą, gdy państwo zmieniło się w świadomość i wolę zbiorową. Liberalizm w interesie poszczególnej jednostki przeczył państwu; faszyzm jest afirmacją państwa, uznając w niem prawdziwą rzeczywistość jednostki. I jeżeli wolność ma być atrybutem człowieka rzeczywistego, nie tej abstrakcyjnej fikcji, o której myślał liberalizm indywidualistyczny, faszyzm stoi na stanowisku wolności. Jest za jedyną wolnością, którą można brać poważnie, za wolnością państwa i jednostki w państwie. Dlatego dla faszysty wszystko mieści się w państwie, i poza państwem nie istnieje nic ludzkiego, ani duchowego, ani tembardziej nie posiada jakiejkolwiek wartości. W takiem pojęciu faszyzm jest totalitarny, a państwo faszystowskie, jako synteza i zjednoczenie wszelkich wartości, daje sens właściwy całemu życiu narodu, rozwija je i potęguje.
8. Poza państwem niema ani jednostek, ani grup (partyj politycznych, stowarzyszeń, syndykatów, klas). Dlatego jest faszyzm przeciwny socjalizmowi, który zamyka ruch historyczny w skostniałej postaci walki klas i nie zna jedności państwowej, która stapia klasy w jedną rzeczywistość ekonomiczną i moralną; i z tego samego powodu sprzeciwia się syndykalizmowi klasowemu. Ale faszyzm chce, by w ramach państwa, normującego słuszne wymagania, z których wziął początek ruch socjalistyczny i syndykalistyczny, wymagania te zostały uznane i w pełni zdobyły znaczenie w systemie korporacyjnym interesów sharmonizowanych z jednością państwa.
9. Jednostki stanowią klasy wedle kategoryj interesów, stanowią syndykaty wedle zróżnicowanych sfer działania ekonomicznego we wspólnocie interesów, lecz są przedewszystkiem i nadewszystko państwem. Ono zaś nie jest liczbą jako suma jednostek tworzących większość narodu. I dlatego jest faszyzm przeciwny demokracji, która utożsamia naród z większą liczbą, ściągając go do niskiego poziomu większości; lecz jest czystszą formą demokracji, jeśli się naród pojmuje tak, jak być powinno, jakościowo a nie ilościowo, jako ideę potężniejszą, bo wyższą moralnie, bardziej zwartą, prawdziwszą, która urzeczywistni się w narodzie jako świadomość i wola niewielu, a nawet Jednego, a który to ideał dąży do urzeczywistnienia się w świadomości i woli wszystkich. Wszystkich tych, którzy z praw przyrody i historji, z przyczyn etnicznych, czerpią rację utworzenia jednego narodu, krocząc po tej samej linji rozwoju i kształcenia ducha, jako jedna jedyna świadomość i wola. Nie rasa, ani też okolica geograficznie wyodrębniona, lecz ród złączony historycznym rozwojem, mnogość zjednoczona ideą, która jest wolą istnienia i potęgi: świadomością swej istoty, osobowością.
10. Ta osobowość wyższego stopnia jest narodem, o ile jest państwem. Nie naród tworzy państwo, jak to twierdzi przestarzała koncepcja naturalistyczna, która służyła za podstawę publicystyce państw narodowych XIX wieku. To wprost przeciwnie, państwo stworzyło naród. Ono to ludności, która uświadomiła sobie swą własną jedność moralną, dało wolę, a więc faktyczne istnienie. Prawo narodu do niepodległości wynika nie z jakiejś literackiej i idealnej świadomości własnej istoty, ani tern mniej z faktycznej sytuacji mniej lub więcej nieświadomej i bezwładnej, lecz z świadomości aktywnej, woli politycznej działającej i gotowej do wykazania własnego prawa; to jest z pewnego rodzaju państwa, będącego już w stanie stawania się. Państwo, jako powszechna wola etyczna, jest faktycznym twórcą prawa.
11. Naród jako państwo jest rzeczywistością etyczną, która istnieje i żyje, o ile się rozwija. Zastój jest jego śmiercią. Dlatego państwo jest nietylko autorytetem, który rządzi wolą jednostek i nadaje jej formę i wartość życia duchowego, lecz jest ono również potęgą, która umie zamanifestować swą wolę nazewnątrz, zmuszając do uznania jej i uszanowania oraz wskazując czynem jej uniwersalność we wszystkich koniecznych dla swego rozwoju pociągnięciach. Jest przeto organizacją i ekspansją, przynajmniej „in potentia”. Jako takie może równać się z naturą woli ludzkiej, która w swym rozpędzie nie zna przeszkód i która urzeczywistnia się, wykazując swą własną nieskończoność.
12. Państwo faszystowskie, najwyższa i najpotężniejsza forma osobowości, jest siłą, ale siłą duchową. Skupia ona wszystkie formy moralnego i intelektualnego życia człowieka. Nie może się więc ograniczyć do zwykłych czynności utrzymywania porządku i sprawowania opieki, jak tego chciał liberalizm. Nie jest prostym mechanizmem, który ograniczałby sferę domniemanych swobód indywidualnych. Jest formą i normą wewnętrzną, jest ujęciem w karby dyscypliny całego człowieka; przenika tak wolę jak i rozum. Jego zasada, ożywiająca go centralna idea, najistotniejsze natchnienie osobowości ludzkiej, żyjącej we wspólnocie obywatelskiej, zstępuje do głębi i zagnieżdża się tak w sercu człowieka czynu, jak i myśliciela, tak artysty, jak i uczonego: ona, co jest duszą duszy.
13. Faszyzm wreszcie jest nietylko prawodawcą i założycielem instytucyj, lecz wychowawcą i krzewicielem życia duchowego. Chce odnowić nie formy życia ludzkiego, lecz treść, człowieka, charakter, wiarę. I w tym celu pragnie karności i autorytetu, któreby zstąpiły w dusze i zdobyły w nich rząd niezaprzeczony. Przeto jest jego symbolem pęk rózg liktorskich, symbol jedności, siły i sprawiedliwości.
II. DOKTRYNA POLITYCZNA I SPOŁECZNA:
1. Gdy w odległym już dziś marcu 1919 roku na szpaltach Popolo d’Italia zwołałem do Medjolanu pozostałych interwentystów, którzy wzięli udział w wojnie i towarzyszyli mi do samego założenia Faszystowskich oddziałów działalności rewolucyjnej — co miało miejsce w styczniu 1915 roku — nie było jeszcze wtedy w myślach moich żadnego sprecyzowanego planu doktryny. Przynosiłem z sobą przeżyte doświadczenie tylko jednej doktryny, a mianowicie socjalizmu od lat 1903—4 aż do zimy 1914 roku — na przestrzeni lat około 10. Doświadczenie szeregowca i dowódcy, ale nie doświadczenie wyznawcy doktryn. I w tym okresie doktryną moją była doktryna czynu. Doktryna socjalistyczna jednoznaczna i powszechnie uznana nie istniała już od 1905 r., gdy powstał w Niemczech ruch rewizjonistyczny z Bernsteinem na czele, z drugiej zaś strony wytworzył się wśród wahań dążności sprzecznych lewicowy ruch rewolucyjny, który we Włoszech nie wyszedł nigdy poza obręb frazesów, gdy na terenie socjalizmu rosyjskiego stał się przygrywką bolszewizmu. Reformizm, rewolucjonizm, centryzm: przebrzmiały nawet echa tej terminologji, gdy przeciwnie w wielkiej rzece faszyzmu znajdziecie strugi płynące od Sorela, od Peguya, od Lagardella z Mouvement Socialiste i od kohorty syndykalistów włoskich, którzy w latach 1904—1914 we włoskie środowisko socjalistyczne, pozbawione już męskości i zachloroformowane nierządem Giolitti’ego, wnieśli pewną nową nutę dziełami takiemi, jak Pagine libere Olivetti’ego, La Lupa Orana, Divenire sociale Henryka Leone.
W roku 1919, po ukończeniu wojny, socjalizm był już martwy jako doktryna; istniał jedynie jako uraza i specjalnie we Włoszech miał jeszcze jedną jedyną możliwość: represje skierowane przeciw tym, którzy chcieli wojny i którzy mieli za nią „odpokutować”. Podtytuł Popolo d’Italia brzmiał Dziennik kombatantów i wytwórców. Słowo „wytwórcy” było już wyrazem pewnego kierunku myślowego. Faszyzm nie wyhodował się na doktrynie wypracowanej z góry, przy stoliku, powstał z potrzeby działania i był działaniem; nie był partją, lecz w czasie dwu pierwszych lat był przeciwpartją i ruchem. Nazwa, którą nadałem organizacji, ustaliła jej cechę. A przecież kto przeczyta z pożółkłych już pism tego okresu sprawozdanie z konstytutywnego zgromadzenia ,,Włoskich oddziałów walki”, ten nie znajdzie doktryny, lecz cały szereg idej w zarodku, przewidywań, wskazówek, które oczyszczone z nieuniknionej rudy przypadkowości, miały się potem, po kilku latach, rozwinąć w szereg punktów doktrynalnych, czyniących z faszyzmu doktrynę polityczną samoistną w stosunku do wszystkich innych doktryn przeszłości i teraźniejszości. Jeżeli burżuazja, powiedziałem wówczas, myśli, że znajdzie w nas gromochrony, to się myli. Musimy iść naprzeciw pracy… Chcemy przyzwyczaić klasy robotnicze do zdolności kierowniczej, także i poto, by je przekonać, że niełatwo jest pchnąć naprzód przemysł lub handel… Będziemy zwalczać maruderstwo techniczne i duchowe… Gdy przyjdzie czas na objęcie rządu, nie powinniśmy stchórzyć. Musimy iść w zawody; jeżeli rząd padnie, my będziemy tymi, którzy powinni zająć jego miejsce. Przypada nam prawo następstwa, ponieważ popchnęliśmy kraj do wojny i poprowadziliśmy go do zwycięstwa. Obecne przedstawicielstwo polityczne nie może nas zadowolić, chcemy bezpośredniego przedstawicielstwa poszczególnych interesów… Możnaby zarzucić temu programowi, że nawraca do korporacyj. Mniejsza o to! Chciałbym zatem, by zgromadzenie przyjęło postulaty syndykalizmu narodowego, z ekonomicznego punktu widzenia…
Czy nie dziwne, że począwszy od pierwszego dnia na Piazza San Sepolcro rozbrzmiewa słowo „korporacja“, które miało w toku Rewolucji oznaczać jeden z tworów prawodawczych i społecznych, stojących u podstawy ustroju?
2. Lata, poprzedzające marsz na Rzym, były okresem, podczas którego konieczność działania nie pozwalała na dociekania lub wyczerpujące opracowania doktryny. Walczyło się po miastach i po wsiach. Dyskutowało się, lecz — co jest świętsze i donioślejsze — szło się na śmierć. Umiało się umierać. Mógł być brak doktryn — pięknie wykończonych z podziałem na rozdziały i paragrafy, przyprawionych objaśnieniami, lecz zastępowało doktrynę coś bardziej decydującego: wiara. Pomimo tego jednak każdy kto odświeża swe wspomnienia za pośrednictwem książek, artykułów, uchwał kongresu, przemówień dłuższych i krótszych, kto umie badać i wybierać, przekona się, że fundamenty doktryny zostały położone w czasach szalejącej walki. I właśnie to są lata, w których i myśl faszystowska zbroi się, wysubtelnia, postępuje ku swej organizacji. Zagadnienia jednostki i państwa; zagadnienia autorytetu i wolności; zagadnienia polityczne i społeczne i najbardziej specyficznie narodowe; walkę przeciw doktrynom liberalnym, demokratycznym, socjalistycznym, masońskim, demagogicznym prowadzono jednocześnie z „ekspedycjami karnemi“. Lecz ponieważ brakło „systemu“, przeciwnicy odmawiali w złej wierze faszyzmowi wszelkiej zdolności do stworzenia doktryny, gdy tymczasem doktryna powstawała, chociaż chaotycznie, wprzód w postaci gwałtownej i dogmatycznej negacji, jak to bywa z wszystkiemi ideami, które się rodzą, później w charakterze pozytywnym konstrukcji, która znajdowała kolejno w latach 1926, 1927, 1928, swe urzeczywistnienie w sprawach i w instytucjach ustroju.
Faszyzm jest dziś jasno określony nietylko jako ustrój, ale też jako doktryna. Słowo to należy tak rozumieć, że dziś faszyzm, stosując swą krytyką do samego siebie i do innych, ma swój własny niezamącony punkt widzenia i własne ustosunkowanie się — a więc i własny kierunek — wobec wszelkich zagadnień, które w dziedzinie faktów i w świecie myśli niepokoją narody świata.
3. Faszyzm przedewszystkiem, o ile chodzi w ogólności o przyszłość i rozwój ludzkości, niezależnie od wszelkich rozważań, dotyczących polityki bieżącej, nie wierzy w możliwość ani też w użyteczność wieczystego pokoju. Odrzuca więc pacyfizm, który ukrywa zrzeczenie się walki i upodlenie — w obliczu ofiary. Jedynie wojna wznosi do maksimum napięcia wszystkie siły ludzkie i znaczy znamieniem szlachectwa narody, które mają odwagę stawić jej czoło. Wszelkie inne doświadczenia są tylko namiastkami, które nie stawiają nigdy człowieka przed sobą samym w alternatywie życia i śmierci. Dlatego też doktryna, która wychodzi od postawionego zgóry postulatu pokoju, jest obca faszyzmowi; tak jak obce są duchowi faszyzmu, chociaż przyjmowane przezeń dla tej odrobiny korzyści, którą mogą przynieść w danych sytuacjach politycznych, wszystkie konstrukcje o charakterze międzynarodowo-zrzeszeniowym, które, jak wykazuje historja, mogą rozwiać się, gdy pierwiastki uczuciowe, ideowe i praktyczne rozpętają burzę w sercu narodów. Tego ducha antypacyfistycznego faszyzm przenosi także w życie jednostek. Dumna dewiza skadrysów „drwię z tego“ wypisana na opaskach opatrunkowych, jest aktem filozofji nietylko stoickiej, kwintesencją doktryny nietylko politycznej: jest wychowaniem do walki, przyjęciem ryzyka, które w niej się mieści; jest nowym włoskim stylem życia. Tak faszysta afirmuje, kocha życie, nie zna samobójstwa i piętnuje w niem tchórzliwość, pojmuje życie jako obowiązek, jako drogę wzwyż, jako zdobywanie: życie, które powinno być wzniosłe i pełne: przeżyte dla siebie, lecz przedewszystkiem dla innych, bliskich i dalekich, obecnych i przyszłych.
4. Polityka „demograficzna“ ustroju faszystowskiego jest wynikiem tych przesłanek. I faszysta również kocha naprawdę swego bliźniego, lecz ten „bliźni“ nie jest dla niego pojęciem mętnem i nieuchwytnem: miłość bliźniego nie przeszkadza koniecznej surowości wychowawczej, a tem mniej zróżnicowaniu i uznawaniu dystansów. Faszyzm odrzuca ujmowanie wszystkich w ramiona; jakkolwiek żyje we wspólnocie narodów cywilizowanych, zagląda im czujnie i nieufnie w oczy, obserwuje ich stany duchowe i przeobrażenia ich interesów i nie pozwala się wprowadzić w błąd pozorami zmiennemi i zwodniczemi.
5. Podobna koncepcja życia prowadzi faszyzm do tego, że jest on stanowczą negacją tej doktryny, która stworzyła podstawę t. zw. naukowego i marksistowskiego socjalizmu: doktryny materjalizmu dziejowego, według którego historja cywilizacyj ludzkich tłómaczyłaby się jedynie walką interesów między różnemi grupami społecznemi i wymianą środków i narzędzi produkcji. Ze zmiany warunków ekonomicznych, jak odkrycia surowców, nowe metody pracy, wynalazki naukowe, mają swe znaczenie, temu nikt nie przeczy, lecz absurdem jest twierdzić, że wystarczają do wyjaśnienia historji ludzkiej z wykluczeniem wszystkich innych czynników: faszyzm wierzy jeszcze, wierzy zawsze w świętość i w bohaterstwo, to jest w czyny, w których nie działa żaden motyw ekonomiczny, bliski czy daleki. Przez zaprzeczenie materjalizmu dziejowego, dla którego ludzie byliby tylko statystami historji, wyłaniającymi się i znikającymi na powierzchni fal, gdy tymczasem w głębi kłębią się i pracują prawdziwe siły kierownicze, przeczy się też walce klas, niezmiennej i niepowetowanej, będącej naturalnym wynikiem tej ekonomistycznej koncepcji dziejów, a przedewszystkiem przeczy się, jakoby walka klas była głównym czynnikiem przemian społecznych. Z socjalizmu, ugodzonego w te dwie naczelne zasady jego doktryny, nie pozostaje nic poza uczuciowem dążeniem — starem jak ludzkość — do takiego współżycia społecznego, w którem ulżyłoby się cierpieniom i bólom najniższych warstw ludności. Lecz w tym punkcie faszyzm odrzuca pojęcie „szczęścia“ ekonomicznego, które urzeczywistniłoby się socjalistycznie i prawie automatycznie w danym momencie rozwoju gospodarki, zapewniając wszystkim maksimum dobrobytu. Faszyzm przeczy, jakoby „szczęście“ w materjalistycznem pojęciu było możliwe i pozostawia je ekonomistom pierwszej połowy osiemnastego wieku; przeczy więc równaniu: dobrobyt = szczęście, które zamieniłoby ludzi w zwierzęta, myślące tylko o jednem: a mianowicie o tem, by się wypaść i utuczyć, a temsamem doprowadzone do zwykłego i prostego życia wegetatywnego.
6. Po socjalizmie, faszyzm w puch rozbija cały zespół ideologij demokratycznych i odrzuca je bądźto w ich teoretycznych przesłankach, bądźto w ich zastosowaniach czy urządzeniach praktycznych. Faszyzm przeczy temu, by liczba przez to tylko, ze jest liczbą, mogła kierować społeczeństwami ludzkiemi; przeczy, by liczba ta mogła rządzić poprzez odbywającesią perjodycznie obrady; stwierdza nieusuwalną a płodną i dobroczynną nierówność ludzi, którzy nie mogą stać się równymi przez tak mechaniczny i zewnętrzny fakt, jakim jest powszechne prawo głosowanie. Ustroje demokratyczne można zdefinjować jako takie, w których daje się od czasu do czasu ludowi złudzenie, że jest władcą, gdy faktycznie prawdziwą władzę dzierżą inne siły, niejednokrotnie nieodpowiedzialne i utajone. Demokracja jest ustrojem bez króla, lecz z wieloma królami, niekiedy bardziej ekskluzywnymi, tyranizującymi i rujnującymi niż jeden król, chociażby był nawet tyranem. To wyjaśnia, dlaczego faszyzm, jakkolwiek ze względu na okoliczności — przybrał przed rokiem 1922 postawę o charakterze republikańskim, wyrzekł się jej przed marszem na Rzym w tem przekonaniu, że kwestja form politycznych państwa nie jest dziś sprawą naczelną i że ze studjów nad szeregiem różnych współczesnych i minionych monarchij i współczesnych i minionych republik wynika, iż monarchji i republiki nie można osądzić „sub specie aeternitatis“, lecz że są to formy, w których się uzewnętrznia ewolucja polityczna, historja, tradycja i psychologja danego kraju. Otóż faszyzm przezwycięża antytezę „monarchja – republika“, nad którą zastanawiał się tak długo demokratyzm, na pierwszą zrzucając winę wszystkich braków i broniąc drugiej jako doskonałości ustrojowej. Tymczasem okazało się, że są republiki do głębi reakcyjne i absolutystyczne, i monarchje, które przyjmują najśmielsze eksperymenta polityczne i społeczne.
7. „Prawda, wiedza — powiedział Renan, który miewał objawienia przedfaszystowskie, w jednej ze swych „Medytacyj filozoficznych“ — są produktami ludzkości, ale chcieć prawdy wprost dla ludu i poprzez lud jest chimerą. Istnienie prawdy nie wymaga koniecznie, by wszyscy ją znali. W każdym razie, gdyby takie wtajemniczenie miało się dokonać, nie osiągnęłoby się go poprzez niską demokrację, która zdaje się koniecznie prowadzić do wytępienia wszelkiej trudnej kultury i wszelkiej wznioślejszej dyscypliny. Zasada, że społeczeństwo istnieje tylko dla dobrobytu i wolności jednostek, które wchodzą w jego skład, nie zdaje się zgadzać z planami natury, planami, w których wzięty jest w rachubę jedynie cały rodzaj, a poświęcona jednostka. Należy się bardzo obawiać, żeby ostatniem słowem tak rozumianej demokracji (z naciskiem zaznaczam, że można ją również rozumieć inaczej) nie był stan społeczny, w którymby zdegenerowana masa nie miała innej troski, jak używanie bezecnych uciech człowieka pospolitego“.
Tyle Renan. Faszyzm odrzuca w demokracji absurdalne kłamstwo konwencjonalne o równości politycznej i przyjętą postawę nieodpowiedzialności zbiorowej i mit o szczęściu i o nieograniczonym postępie. Lecz jeśli demokracja może być rozumiana inaczej, to jest: jeśli demokracja jest równoznaczna z niewyrzucaniem ludu poza nawias państwa, faszyzm może być zdefinjowany przez autora tych słów, jako „demokracja zorganizowana, scentralizowana, poddana sile autorytetu“.