Gruppo „Faggioni” osiąga Istres
SM.79 bis z podwieszoną torpedą. Na skrzydle widoczne rózgi liktorskie charakterystyczne dla Regia Aeronautica, natomiast ta jedynka wskazuje raczej na ANR. Wiele jego maszyn pochodziło z odzysku, więc jest to bardzo prawdopodobna teoria.
Przy współpracy z szefem Reparto Tecnico (oddziału technicznego), Cap. Giuseppe Alessandri-Stringali, zdefiniowano wszystkie środki, które powinny zapewnić sukces akcji: maszyny musiały być w stanie operować z obciążeniem pond 5 tys. litrów paliwa, należało zdemontować trzy z czterech karabinów maszynowych, zmniejszyć załogi wszystkich samolotów o jedną osobę oraz zaplanować powrót na dwóch silnikach z wyłączeniem środkowej jednostki napędowej (śmigła ustawione w tzw. chorągiewkę), wszystko by zagwarantować odpowiedni zasięg. Ze wsparciem Cap. Irnerio Bertuzzi, nie zaniedbując żadnych szczegółów i działając w warunkach absolutnej tajności, po zaplanowaniu nowej trasy przelotu i obliczeniu zużycia paliwa, a także weryfikacji tych założeń w kilku lotach próbnych, dowódca Marini przekazał wyniki swoich ustaleń Ten. Col. Arduino Buri, inspektorowi specjalizacji lotnictwa torpedowego ANR, który natychmiast przekonał się do przedsięwzięcia. Operację należało przeprowadzić weekendową nocą, podczas pełni księżyca i w okresie na który prognozowano sprzyjającą pogodę. Zdecydowano się na 5 czerwca 1944.
Podobnie do poprzednich doświadczeń, uderzyć na Gibraltar miało 10 Savoi, które miały startować z francuskiego lotniska Istres-Tulon na południu Francji, było ono oceniane jako najbardziej odpowiednie ze względu na jego bliskość do celu ataku, jak i znaczną długość pasa startowego, niezbędnego do startu ze znacznym przeciążeniem.
Niezbędna była jeszcze zgoda Niemców na przeprowadzenie operacji. Dlatego Marini i Buri udali się do dowództwa 2. Fuftflotte w Parmie, by przedstawić swój plan bezpośrednio marszałkowi Kesserlingowi, naczelnemu dowódcy niemieckiego lotnictwa we Włoszech. Niemiec początkowo odmówił jakiegokolwiek wsparcia, uważając, że dystans do pokonania jest zbyt wielki by Włosi mogli tego dokonać. Po wyjaśnieniu mu szczegółów operacji w końcu dał zgodę, zaznaczając jednak, że użyte torpedy i zapalniki magnetyczne (myślę, że nic nie pomyliłem – attivazione magnetica) mają pochodzić z niemieckich dostaw. Lotnicy ANR wyszli z biura Kesserlinga z jego zgodą i deklaracją udzielenia pełnego wsparcia. Teraz należało bezpiecznie przebazować maszyny, co w warunkach dominacji aliantów w powietrzu nie było wcale sprawą oczywistą. Niedawno ANR otrzymał gorzką lekcję, 6 kwietnia 1944 dywizjon torpedowy został przechwycony przez P-47 z 57th Fighter Group USAAF, co skończyło się utratą pięciu maszyn, 27 zabitych i kilku rannych. O 5.30 3 czerwca 1944, przy zachowaniu maksymalnej tajemnicy, rozpoczęto operację, z Lonate Pozzolo wystartowało 12 SM.79, każdy z samolotów uzbrojony w pojedynczą torpedę. Na tamtą chwilę były to wszystkie sprawne operacyjnie maszyny dywizjonu. Na ich pokładach, oprócz załóg, znaleźli się także specjaliści, razem 68 osób. Przelot odbył się w trzech grupach po cztery maszyny lecące w kolumnie. Pierwszą czwórkę maszyn stanowiły SM.79 pilotów: Merani, Morselli, Del Prete i Abbate, drugą piloci Marini, Chinca, Bertuzzi i Pandolfo, a trzecią Tornese, Monaco, De Lieto i Ruggieri.
Dowódcy maszyn dowiedzieli się o celu przelotu dopiero po starcie, rozkaz znajdował się w zamkniętej kopercie wręczonej każdemu z nich przed startem. Około 7.28 na lotnisku w Istres zaczęły jedna po drugiej lądować Savoie ANR, z wyjątkiem maszyny Ten. Morselli (B3-03), który z powodu kłopotów z silnikami posadził swoją maszynę ok. 9.30. (CDN)