Masakra konwoju H
Parowiec „Aventino” płynie w konwoju, na pokładzie przewozi żołnierzy przeznaczonych do służby na Bałkanach, marzec 1942 r. Nad nim Cant Z.501, łodzie latające tego typu często poszukiwały wrogich okrętów podwodnych. Wpis o końcu tego statku podczas bitwy u Ławicy Skerki. Swoją drogą, to co przydarzyło się Regia Marina po zajęciu przez aliantów portów w francuskich posiadłościach w Afryce Północnej, kiedy włoskie jednostki musiały mimo wszystko próbować przedrzeć się do Tunezji, to jedna z tragiczniejszych sytuacji, w jakich znalazła się flota jakiegokolwiek kraju (jeśli nie ta najtragiczniejsza, zwłaszcza jak dodamy do tego „Ultrę”). P.S. Parę dni nie było wpisów, przykro mi, ale naprawdę nie wyrabiam.
Parowiec „Aventino” (3794 BRT, zbudowany w 1907 dla Società Anonima di Navigazione Tirrenia, podczas II WŚ zajęty przez Regia Marina) był jedną z jednostek zatopionych podczas bitwy przy Ławicy Skerki (lub Sherki) 2 grudnia 1942, podczas której zniszczono konwój „H”. Jego pierwszą nazwą był „Baron Beck”, włoskojęzyczną nazwę przyjął po I WŚ.
Konwój składał się z „Aventino”, promu „Aspromonte” (dołączył na morzu o 15.30, wyszedł z Trapani), motorowca „Puccini” oraz niemieckiego statku „KT 1”. Jego eskortę stanowiły niszczyciele „Nicoloso Da Recco” (caposcorta, dowódca eskorty), „Folgore” i „Camicia Nera” oraz torpedowce „Procione” i „Clio”. Włoski zespół opuścił Palermo o 10.00 1 grudnia i kierowała się do Bizerty. Na pokładach statków przewożono 1766 żołnierzy, w większości z Dywizji „Superga” (http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=2167), których mniej więcej po równo rozmieszczono na pokładach „Aventino” i „Puccini”, 698 t amunicji i zaopatrzenia na „KT 1”, 32 pojazdy, cztery czołgi i 12 dział. Statki płynęły w dwóch rzędach: z lewej „Aventino” (na przedzie) i „Aspromonte”, z prawej „Puccini” (z przodu) i „KT 1”. Eskorta była rozmieszczona następująco z przodu z lewej „Da Recco”, z przodu z prawej „Procione”, z lewej i na wysokości „Aspromonte” płynął „Clio”, a z prawej przy „KT 1” „Camicia Nera”, natomiast z tyłu, za frachtowcami, płynął „Folgore”. „Aventino” był załadowany wojskiem i przewoził około 1100 żołnierzy, w tym wielu radiotelegrafistów, którzy na pokładzie przechodzili szkolenie, przed przydzieleniem ich do jednostek w Afryce.
Brytyjskie służby deszyfrujące („Ultra”) przechwyciły wszystkie niezbędne informacje dotyczące włoskiego konwoju. Do ataku Royal Navy rzuciła z tunezyjskiego portu Bona (Annaba) „Force Q” (wiceadmirał C. H. J. Harcourt) w składzie: krążowniki lekkie „Aurora”, „Sirius” i „Argonaut” oraz niszczyciele „Quiberon” i „Quentin”.
Krótko po północy „Da Recco” (capitano di vascello Aldo Cocchia), z zamiarem przemieszczenia konwoju ok. 3 Mm na południe (środek ostrożności związany z możliwym atakiem wrogich sił nawodnych), nakazał zespołowi zwrot 90° w lewo o 00.05 i o 00.17 zwrot na prawą burtę i powrót na poprzedni kurs (245°). Podczas wykonywania tego manewru doszło do kolizji „Puccini”, który z powodu awarii radia nie otrzymał rozkazu, z „Aspromonte”. Szkody były niewielkie, ale całe zdarzenie spowodowało sporo zamieszania w konwoju. „Aventino” kontynuował manewr i w efekcie znalazł się około kilometra za rufą „Da Reco”, oczekując na ten niszczyciel.
Niewiele później, o 00.37 2 grudnia, konwój zaatakowała „Force Q”. Miejscem ataku był rejon ławicy Skerki u wybrzeży Tunezji. Mimo ogromnej dysproporcji sił pojedynek trwał około godziny. W jego wyniku zatopiono wszystkie statki oraz niszczyciel „Folgore”. Ponadto ciężko uszkodzone zostały „Da Recco” i „Procione”.
„Aventino” (dowodzony przez doświadczonego kapitana żeglugi cywilnej Giovanni Duili, dowódcą wojskowym był zaś capitano di corvetta Pietro Bechis), który o 00.38 rozpoczął wykonywać zwrot w lewo, co nakazano mu z pokładu „Da Recco”, został chwilę później oświetlony przez reflektor jednostki brytyjskiej i niedługo później, od 00.46, stał się celem gwałtownego i celnego ognia dział krążowników „Aurora” (na dystansie 3600 m) i „Argonaut”.
Bechis widząc wrogą jednostkę z lewej (prawdopodobnie niszczyciel HMCS „Quiberon”), idący kursem, który stałby się zbieżny z kursem statku, nakazał zatrzymać zwrot i obrać kurs w przybliżeniu równoległy do krążowników. Parowiec był w stanie odpowiedzieć jedynie ogniem broni maszynowej i po kilku minutach został zdemolowany. Pomost został trafiony, a obecni na nim „skoszeni”, maszynownia, pomieszczenie łączności i sterownia także zostały trafione. Doszło do rzezi 1100 żołnierzy obecnych na pokładzie. „Aventino” zaczął tonąć rufą i przechylać się na lewą burtę. O 00.50 statkiem wstrząsnęła eksplozja (na prawej burcie w rejonie dziobu lub śródokręciu), jak uważał Bechis była to torpeda (wg. innych źródeł możliwa jest też eksplozja kotła trafionego pociskiem), co przyspieszyło tonięcie parowca. Wystrzelenie torped meldowały „Argonaut” (o 1.00 do płonącego statku, który trafiono w lewą burtę) i „Sirius” (o 1.02 w stronę frachtowca, uważano, że torpeda trafiła).
Około 00.55 „Aventino” zatonął rufą (przełamany?) na pozycji 37°40′ N i 11°15′ E (lub o 1.30 na pozycji 37°43’ N i 11°16’ E, 5 Mm na zachód od Ławicy Skerki). Wraz ze statkiem na dno poszła większość zaokrętowanych żołnierzy, którzy nie mieli czasu dotrzeć na pokład. Cywilny kapitan Giovanni Duili zatonął wraz z jednostką, ciężko ranny Bechis opuścił pokład jako ostatni, odnaleziono go po ponad 10 godzinach w wodzie, w stanie silnego wykrwawienia. Główny mechanik Bartolomeo Portolan, podobnie jak Duili pochodzący z Dalmacji, który także został ciężko ranny, pozostał na pokładzie, by próbować organizować ewakuację załogi i przewożonych żołnierzy, zatonął wraz ze statkiem. Ocalali, w tym wielu rannych, pozostali w wodzie przez całą noc i część następnego dnia. Ludzie ratowali swoje życie chwytając się szczątków unoszących się na powierzchni. Pierwsza pomoc dotarła o 9.10 2 grudnia, niosły ją torpedowce „Perseo” i „Partenope”. Torpedowce poszukiwały rozbitków do godziny 14.00. „Perseo” podjął 150 rozbitków z „Aventino” i przekazał ich na pokład jednostki ratunkowej „Capri”, którą w międzyczasie wysłano z pomocą. „Partenope” podjął kolejnych 10 ludzi z „Aventino” oraz marynarzy z „Folgore”. Niszczyciel „Antonio Da Noli” zjawił się na miejscu ok. 13.00, uprzednio udzielając pomocy uszkodzonemu „Da Recco”, zdążył jeszcze podjąć kolejne 10 osób z „Aventino”. Statek ratowniczy „Laurana” rozpoczął poszukiwania rozbitków o 11.00 i kontynuował akcję aż do kolejnej nocy, do portu powrócił w pierwszych godzinach 3 grudnia, na jego pokładzie znalazło się ostatnich 133 rozbitków z „Aventino” i „Puccini”.
Na „Aventino” życie straciło przynajmniej 800 osób, a możliwe, że ponad 900 (z 1766 żołnierzy zaokrętowanych na jego i „Puccini” pokładzie przeżyło tylko 239). Wiele ciał morze wyrzuciło na plaże Wysp Egadzkich i zachodniej Sycylii nawet miesiąc po tragedii.
Motywacja Medaglia di Bronzo al Valor Militare (Brązowy Medal Waleczności Wojskowej) przyznanego pośmiertnie Giovanniemu Duili brzmiała:
„Pierwszy oficer parowca handlowego, od drugiego roku wojny 1940-1943, uczestniczył w licznych i niebezpiecznych rejsach konwojowych, wykazując się odwagą i profesjonalizmem. W trzecim roku wspomnianego konfliktu, podczas gdy był kapitanem zarekwirowanego parowca, wykonywał trudne misje bojowe, aż do momentu, gdy w statek trafiła torpeda przeciwnika, zniknął w morzu pozostawiając po sobie przykład wysokiego poczucia obowiązku”. (Morze Śródziemne 5 listopada 1941 – 28 kwietnia 1942 i 14 sierpnia 1942 – 18 lutego 1943) [druga data z pewnością dotyczy okresu, gdy Duili był uznawany za zaginionego]
Motywacja Medaglia d’Argento al Valor Militare (Srebrnego MWW) przyznanego capitano di corvetta Pietro Bechis, urodzonego w Genui 22 grudnia 1887, brzmiała:
„Dowódca wojskowy parowca płynącego w konwoju zaatakowanym w godzinach nocnych przez przeważające siły nawodnych jednostek wroga, wykonywał sprawne manewry dla uniknięcia koncentracji pocisków wystrzelonych do jego jednostki. Poważnie ranny w różne części ciała, podczas gdy wokół poległ cały personel pomostu, wydawał przytomne rozkazy dla ratowania załogi. Opuścił statek jako ostatni i dopiero gdy ten trafiony także torpedą zatonął przełamawszy się na dwie części. Rozbitek, przez ponad dziesięć godzin poddany ciężkiemu krwawieniu, dał dowód wielkiej siły ducha, nie mniejszej także wtedy, gdy bezpiecznie przewożony, został poddany bolesnej operacji chirurgicznej. Przykład niezwykłej odwagi i wysokiego poczucia obowiązku”. (Kanał Sycylijski 2 grudnia 1942)