Erytreę ostatecznie przekazali Brytyjczycy Etiopii 15 września 1952 roku. Erytrea zredagowała wówczas nową konstytucję, ratyfikowaną przez cesarza Sellasje. Była włoska kolonia miał być sfederalizowana z Etiopią, ale cieszyć się autonomią. Wszystkie włoskie dobra i własność dotąd obecna na terenie kraju miały zostać przekazane nowemu państwu erytrejskiemu. Prawdziwym celem Etiopczyków było jednak jedynie pozbycie się z Erytrei brytyjskiej administracji wojskowej. Jeszcze w 1952 roku wojska etiopskie rozpoczęły zbrojną okupację najważniejszych miast Erytrei i de facto zniesiono przyznaną Erytrejczykom autonomię. W 1953 roku Negus zniósł wolność prasy w Erytrei, a w 1955 roku odwołał lokalnego szefa rządu, zastępując go dwoma wiernymi sobie etiopskimi rasami. Zakazano także eksponowania erytrejskiej flagi. Od listopada 1962 roku rozpoczęła się prawdziwa zbrojna okupacja Erytrei, porozumienia federacyjne zostały ostatecznie zerwane, a Erytrea została ogłoszona kolejną prowincją Imperium Etiopskiego.
Powodem konfliktu była atawistyczna nienawiść pomiędzy Etiopczykami (w większości będącymi chrześcijanami) i Erytrejczykami (w większości muzułmanie), różnice rasowe i językowe, a także motywy ekonomiczne. Te ostatnie były spowodowane tym, że Erytrea miała lepsze perspektywy i dzięki długiemu okresowi włoskiej kolonizacji była lepiej rozwinięta. Tymczasem w Etiopii wraz z powrotem do władzy Sellasje przywrócona została średniowieczna struktura społeczna. Duży, pełnomorski port w Massaua był dla Etiopczyków jedynym oknem na świat, bez którego Etiopia była właściwie izolowana, dlatego jego pozostawienie w rękach Erytrejczyków nie było brane pod uwagę.
Kolejne lata upłynęły pod znakiem przemocy i czystek etnicznych, które miały ściśle związać Erytreę z południowym sąsiadem. Agresja dotyczyła także żyjących tutaj Włochów, których wielu terrorem zmuszono do opuszczenia kraju. Tymczasem w samej Etiopii byli traktowani życzliwie, a liczni żyjący tam Włosi do dzisiaj prowadzą tam działalność handlową, rolniczą, czy też są właścicielami najbardziej renomowanych restauracji.
Sytuacja zmieniła się radykalnie w 1974 roku, gdy wojskowy zamach stanu pozbawił władzy Hajle Sellasje, dotąd cieszącego się poważaniem opinii międzynarodowej i przedstawianego jako pacyfikator waśni międzyplemiennych i twórca post kolonizacyjnej Afryki. Jednak nigdy nie udało się pokonać problemów ekonomicznych Imperium Etiopskiego. Głód i tragiczne warunki życia narodu spowodowały wystąpienie przeciwko cesarzowi wojskowej junty o marksistowskich korzeniach (Derg), której czołowym przedstawicielem był pułkownik Menghistù (u nas znany jako Mengystu Hajle Marjam). Rok później w więzieniu zmarł Hajle Sellasje, osadzony tam pod zarzutem defraudacji bajońskich sum ze skarbu państwa, które zasiliły konto jego oraz jego rodziny.
Dla Erytrei zmiana ta ponownie nie przyniosła niczego dobrego. Etiopska junta przystąpiła do zdecydowanej walki z erytrejskim podziemiem, wykorzystując do tego sprzęt wojskowy zakupiony w ZSRR oraz innych państwach bloku komunistycznego (wymienia się zwłaszcza Kubę i NRD, ale ciekawe, czy jakieś polskie wątki by się tutaj nie znalazły….). W samej Etiopii Menghistù rozpoczął nacjonalizację obcych dóbr, między innymi zmuszając mieszkających tam Włochów do opuszczenia Addis Abeby.
Przełom nastąpił po upadku bloku komunistycznego i będącej tego następstwem zmiany układów politycznych. Sytuacja gospodarcza Etiopii do tego czasu uległa tylko i wyłącznie dalszemu pogorszeniu, do którego przyczyniła się także przedłużająca się wojna przeciwko erytrejskiemu ruchowi oporu. To doprowadziło do upadku także reżim Menghistù. Dzięki temu Erytrea proklamowała niepodległość w 1993 roku.
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Upadek Włoskiej Afryki Wschodniej postawił przed Brytyjczykami problem przyszłości krajów wchodzących w jej skład. Chęć utrzymania ich przez Londyn pod własną kontrolą była tłumaczona względami strategicznymi i zagrożeniem wpływami komunistów.
Część istniejącej włoskiej administracji została przez nich sprawnie użyta dla własnych celów, a wielu Włochów rozumiało, że jest to droga, dzięki której będą mogli bezpiecznie dotrwać do końca wojennej zawieruchy.
Somali i Erytrea zostały oddane pod zarząd brytyjskiej Administracji Okupowanych Terenów Wroga (Occupied Enemy Territory Administration – OETA). Pytaniem było natomiast, czy ciało to nie powinno także zarządzać zdestabilizowaną Etiopią. Tak faktycznie się stało, ale dochodziło do konfliktów pomiędzy OETA i próbującą przejąć pełnię władzy w kraju administracją cesarza Sellasje. Dodatkowym problemem było zachowanie żołnierzy z Południowej Afryki, którzy traktowali Etiopczyków jak obywateli drugiej kategorii.
31 stycznia 1942 roku podpisano w końcu traktat brytyjsko-etiopski, który uznawał cesarza za suwerennego władcę, ale dopiero począwszy od 1944 roku Brytyjczycy zrezygnowali ze swej uprzywilejowanej pozycji.
Somali Włoskie planowano połączyć w jedno z Somali Brytyjskim, a nawet z częścią Etiopii i Kenii i utworzyć w ten sposób jeden protektoratu, najlepiej pod międzynarodową kontrolą. Dla tych planów próbowano pozyskać Francję, USA, a w ostateczności Egipt (przypomnijmy, że Sudan był brytyjsko-egipskim protektoratem). Dlatego też Anglicy popierali organizacje przychylne tym zamiarom, jak powstały w maju 1943 roku Młodzieżowy Klub Somali (Somali Youth Club).
Imperium Brytyjskie za największy problem uważało przyszłość Erytrei, a to przez wzgląd na różnice rasowe, geograficzne i historyczne. W Londynie uważano, że najlepszym rozwiązaniem byłby jej podział między sąsiadów.
Po wojnie, na mocy traktatu paryskiego Włochy zrzekły się wszelkich praw do swoich kolonii.
W 1951 roku włoska część Somali znalazła się jako terytorium powiernicze pod opieką Włoch. W 1956 roku Włosi zgodzili się na wybieralne Zgromadzenie Ustawodawcze i odpowiedzialną przed nim Radę Ministrów, zachowując prawo kontroli w sprawach obrony i polityki zagranicznej. Wybory wygrała następczyni Młodzieżowego Klubu Somali, czyli Młodzieżowa Liga Somali (Somali Youth League), która dążyła do zjednoczenia wszystkich części Somali, w tym niewspomnianego dotąd Somali Francuskiego (dzisiejsze Dżibuti). W czerwcu 1960 roku powstała niepodległa Republika Somali, do której kilka dni później dołączyła jej część brytyjska. Erytreę ostatecznie przekazali Brytyjczycy Etiopii 15 września 1952 roku (Erytrea proklamowała niepodległość w 1993 roku). —————————————————————– Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Etiopscy partyzanci mieli wielki, ale niepoliczalny wpływ na kampanię w Afryce Wschodniej w 1941 roku (w 1940 roku wpływ ten był raczej śladowy). Szereg ważnych włoskich miast (Harar, Dire Dawa, Addis Abeba…) został poddanych przeciwnikowi wraz z zapasami na skutek szantażu strony brytyjskiej, która groziła Włochom, że nie zapanuje nad Etiopczykami w razie kontynuowania oporu i nie będzie w stanie ochronić włoskich cywilów przed ich okrucieństwem. W ten sposób dziesiątki tysięcy członków sił porządkowych (Czarne Koszule, Policja Włoskiej Afryki, karabinierzy itp. – wszystko formacje użyteczne na tym froncie) zostało wyeliminowane z walki i pomagało Brytyjczykom pilnować porządku w miastach (oczywiście z bronią w ręku!). Ponadto na samą wieść o powrocie do Etiopii upadłego cesarza Hajle Sellasje z szeregów włoskich wojsk kolonialnych zdezerterowali liczni żołnierze (zwłaszcza dziesiątki tysięcy Etiopczyków). A oto, co o partyzantach (z woli Brytyjczyków zaczęli nazywać siebie patriotami) pisze anglojęzyczny autor. Cytat za A. Stewart, The First Victory – The Second World War and the East Africa campaign, Yale University Press, New Haven 2016.
Po upadku Addis Abeby partyzanci wymknęli się spod brytyjskiej kontroli. Jeden ze starszych oficerów widzący ich w akcji wspominał: „byli wszędzie, nie bardziej pod kontrolą niż osy w sadzie” (w oryginale wall-fruit, więc ten sad ze znakiem zapytania). Inna osoba, która spotkała ich na polu bitwy, wspominała, że dowódca zupełnie nie panował nad partyzantami. Na własne oczy widział jak ucinano Włochom nogi, by zdjąć im buty oraz zabójstwo kobiety, a jego jednostka musiała interweniować, by spróbować przywrócić porządek. —————————————————————– Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Pytaliście o gospodarcze korzyści włoskiego podboju Etiopii. Poniżej fragment kończącej powstawać książki mojego autorstwa o kampanii wschodnioafrykańskiej. Jej cześć pierwsza – inwazja na Somali Brytyjskie (omówi wydarzenia w Afryce Wschodniej do przełomu 1940/1941 r.) ukaże się latem/jesienią bieżącego roku, ale jest to projekt anglojęzyczny na Amazone. Tomy nr. 2 i 3 to odpowiednio kontrofensywa brytyjska oraz boje o ostatnie bastiony Włochów i ruch oporu. Wersja polska najpewniej się ukaże, ale z doświadczenia wiem, że wydawcy podejmą rozmowy, gdy w ręku będę miał już całość materiału (czyli za dwa-trzy lata). Obawiam się także, że zażądają skrótu, bo cegła 1,5-2 mln znaków to na nasz rynek może być zbyt dużo.
Chętnych zapraszam oczywiście do wsparcia tego projektu za pośrednictwem portalu Patronite. Zawsze miło będzie rozdać parę książek w ramach szczerego podziękowania za udzielone mi wsparcia. A że jest to kampania właściwie nieopisana to cześć literatury naprawdę kosztuje bandyckie pieniądze. No ale czego się nie robi dla sprawy.
Krótki okres pomiędzy dokonaniem podboju i wybuchem II Wojny Światowej, dodatkowo niespokojny ze względu na rozruchy wewnętrzne, spowodował, że Włochy w rzeczywistości niewiele skorzystały na opanowaniu kraju. Rozwinęły się jedynie gałęzie przemysłu związane z rolnictwem i pozyskiwaniem surowców naturalnych. A.O.I. uzyskałaby samodzielność ekonomiczną prawdopodobnie w latach sześćdziesiątych.
Odkryto jedynie niewielkie złoża węgla brunatnego i rudy żelaza, a także cyny, torfu, miki, marmuru i innych minerałów . Natomiast całkowitą porażką skończyły się poszukiwania ropy prowadzone przez założony w 1926 roku koncern naftowy A.G.I.P. (Azienda Generale Italiana Petroli) m.in. na wyspach archipelagu Dahlak i pustyni Ogaden.
Koncern górniczy A.M.A.O. (Azienda Miniere Africa Orientale) w pierwszym kwartale 1939 roku wyprodukował 120 kg złota. Spółka S.A.P.I.E. (Società anonima per imprese etiopiche) w 1938 roku wydobyła ze złóż w pobliżu Iubdo 120 kg platyny, a w przeciągu kilku następnych lat planowano zwiększyć jej roczne wydobycie do poziomu 180-200 kg i 400-500 kg złota. W przypadku złota pobliska Afryka Południowa wydobyła w 1936 roku 352 600 kg złota .
O wiele korzystniej prezentował się sektor rolniczy. Świetnej etiopskiej kawy udawało się w ciągu roku wyprodukować 300 000 kwintali (Włochy w 1938 roku eksportowały 150 000 kwintali kawy). Ogromne nadzieje pokładano w zbiorze etiopskiej bawełny, ale plany te pokrzyżował wybuch wojny (szacunki sięgały zbiorów 525 000 kwintali włókna rocznie). Ilość bydła, owiec, kóz, wielbłądów, koni, mułów i osłów szacowano w 1938 roku na 34 miliony, a była to liczba zaniżona . Rozwijającą się gałęzią przemysłu była produkcja konserw mięsnych. Dobrze wyglądała produkcja skór, których w pierwszym kwartale tego roku wyeksportowano do Włoch 30 950 kwintali wartych 36 milionów lirów. Ogromne były zasoby drewna. Zaniedbana była natomiast uprawa pszenicy, ogromnie istotnej dla włoskiej kuchni, którą trzeba było sprowadzać z Italii. W trzech krajach kontrolowanych przez Włochy było około 50 milionów hektarów ziemi uprawnej . Oficjalnie zniesiono pańszczyznę, dzięki czemu 400 000 chłopów pańszczyźnianych otrzymało swoją ziemię w guberni Galla i Sidamo . —————————————————————– Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Publikuję jeszcze kilka fragmentów książki J. Sadkovicha o włoskiej flocie w II WŚ. Na jej przykładzie widać, że nie należy iść na łatwiznę (proste tłumaczenie, niewiele danych technicznych etc.) i sam muszę respektować poziom narzucony na stronie w poprzednich latach. A w przypadku cytowanych fragmentów słusznie zwróciliście uwagę na wiele błędów rzeczowych amerykańskiego autora, które powieliłem. Dlatego trzeba wyciągnąć konstruktywne wnioski: od poniedziałku zaczynamy nowy wątek morski, na razie jest to niespodzianka. Obecnie jestem w stanie przygotować trzy dobre jakościowo wpisy w tygodniu i na więcej nie jestem w stanie się porwać. Możemy jednak zawrzeć pewne porozumienie: jeśli w jakimś okresie rozliczeniowym (obecny to około 15 listopada – 15 grudnia) wpływy z Patronite przekroczą 500 zł (na wspomniany okres na obecną chwilę zadeklarowane jest 240 zł), to zwiększę liczbę wpisów do pięciu. Czas na dodatkowe wpisy musiałbym urwać z godzin przeznaczonych na pracę zawodową, a zdrowie już dało mi żółtą kartkę i na żadne siedzenie po nocach się nie piszę, więc myślę, że jest to uczciwe przedstawienie sprawy.
No to jedziemy z tym nieszczęsnym Sadkovichem, ale uprzedzam, że traktujemy ten wpis raczej jako nieformalny cykl „opinie”, bo Amerykanin pewnie znowu coś uprościł.
W rzeczywistości nie było wielkiej różnicy pomiędzy krążownikami włoskimi i francuskimi. Typ La Galissonnière, powstały między 1931 a 1935 rokiem, wypierał 7600 ton, jego opancerzenie burtowe to 120 mm a pokładu 50 mm, było podobne do typu Garibaldi, ukończonego pomiędzy 1933 a 1937 rokiem, który wypierał 10 000 t i miał opancerzenie burtowe 130 mm. Francuskie typy Tourville i Duguay-Trouin, skonstruowane dla wykorzystania czynnika prędkości, były bardzo słabo opancerzone, podczas gdy krążowniki ciężkie typu Suffren, ukończone pomiędzy 1926 i 1930 r., miały pancerz burtowy ledwie 60 mm, analogicznie jak Trento (1928-1931), który miał 75 mm. Galissonnière (1931-1935) miał pas pancerny 120 mm i opancerzenie burtowe 50 mm, gdy hybryda „Tour d’Auvergne” (1928-1931; http://www.2wojna.pl/encyklopedia-fr-okr-019.html) miał tylko cztery armaty kal. 138 mm, jedną mniej niż niszczyciele typu Lion, które włoskie krążowniki uczyniły przestarzałymi (chodzi o francuskie krążowniki, a nie niszczyciele; trochę zbyt długie i chaotyczne jest to zdanie). I tak: Typ Tourville (1925-1928) wypierał 11 900 t, miał osiem armat kal. 203 mm i prędkość 33,7 w; typ Duguay-Trouin (1922-1926) wypierał 9350 t, posiadał osiem armat 155 mm i prędkość 33 w. Pomimo tego, że Włochy za prawdopodobnego przeciwnika uważali Francję, to nie mogło ujść ich uwadze, że starcie z Wielką Brytanią, inną potęgą śródziemnomorską, także jest prawdopodobne. Jednak inicjatywy dyplomatyczne w rodzaju Gentelmen’s Agreement z 1937 roku i Porozumienia Wielkanocne z 1938 roku wskazywały na zmniejszenie włosko-brytyjskiego napięcia będącego efektem wojny w Etiopii, sugerując, że starcie z Royal Navy jest dużo mniej prawdopodobne niż z Marine Nationale. Dlatego włoskie dążenie do równowagi z Francją ma racjonalne podstawy, a i tak osiągnięto to dzięki nadzwyczajnym wyrzeczeniom i dzięki przyznaniu flocie pierwszeństwa przed innymi rodzajami sił zbrojnych.
Krytyka włoskich okrętów wydaje się zbyt daleko posunięta. Podobnie jak wiele z włoskich krążowników, 35 000-tonowe pancerniki typu Littorio były wyśmienitymi jednostkami, więcej krytyki spada na okręty liniowe typów Cavour i Duilio, uważane za zbyt małe, zbyt słabo chronione i mało użyteczne. Jednak także w tym przypadku odniesienie włoskiej polityki morskiej do tej francuskiej jest fundamentem w zrozumieniu genezy tych okrętów, gdyż powstały w odpowiedzi na francuskie projekty. Dunkerque, którego budowę rozpoczęto w 1932 roku, wypierał 26 500 ton, uzbrojony był w armaty 330 mm, rozwijał prędkość 29,5 w, jego opancerzenie burtowe to 280 mm a pokładu 125 mm. Włoską odpowiedzią był typ Cavour, który po rekonstrukcji (oba pancerniki służące w II WŚ weszły do służby jeszcze w 1915 roku, ale Włosi budowali solidnie, a modyfikowali skutecznie) mającej miejsce pomiędzy październikiem 1933 roku a czerwcem 1937 roku wypierał 29 100 ton, uzbrojony był w 10 armat 320 mm, osiągał prędkość 27 w, a opancerzenie to odpowiednio 250 i 80 mm. Analogicznie, francuski Richelieu powstawał od 1935 roku, wypierał 35 000 ton, uzbrojony był w osiem armat 381 mm, rozwijał prędkość 31,5 w i miał opancerzenie 330/210 mm; różnił się od włoskiego typu Vittorio Veneto przez fakt, że ten miał opancerzenie burtowe 350 mm a pokładu maksymalnie 207 mm.
Pomiędzy rokiem 1931 a 1941 (moment, w którym włoska flota miała zakończyć rozbudowę; warunki wojenne były oczywiście inne i części ciężkich okrętów nie ukończono, gdyż Regia Marina toczyła głównie wojnę eskortową i to siły lekkie zyskały priorytet, działania wojenne wymusiły także próbę budowy lotniskowców, jednak słabości ekonomicznej kraju nie dało się w takich warunkach w żaden sposób nadrobić) Włochy zdołały zmniejszyć przewagę francuską z proporcji 1:1.62 do 1:1.25. W 1940 roku Włochy miały więcej okrętów wojennych (280:240), a w sumarycznym tonażu zbliżała się do Francji, gdyż Regia Marina to w sumie 661.931 t (plus 38 791 t okrętów całkowicie przestarzałych) w porównaniu z francuskimi 827.972 t. Obie floty miały też 300 000 t okrętów pomocniczych, co po zsumowaniu daje nam po stronie włoskiej 970.930 przeciwko 1.128.257 po stronie francuskiej. ————————————————————- Niszczyciele utracone przez największe potęgi morskie, 1940-1945:
Kolejno: flota, okręty stracone, posiadane niszczyciele, straty wyrażone w procentach:
Spośród 140 utraconych przez Royal Navy niszczycieli na Morzu Śródziemnym zatopiono 46.
Także włoskie niszczyciele zostały skrytykowane jako jednostki o małej dzielności morskiej (?, sono criticati in quanto poco marini) i słabo nadające się do eskortowania konwojów. Jest to o tyle łatwiejsze, że krytyka ta opiera się na analizie wydarzeń, ale zapomina, że włoskie niszczyciele nie były projektowane do celów eskortowych. W porównaniu do innych potęg morskich, Włochy nie projektowały lekkich jednostek przeznaczonych do tych zadań; w 1939 roku, gdy Wielka Brytania miała 83 jednostki eskortowe, Francja miała ich 29, a Włochy ledwie pięć. Niemcy, ZSRR i USA nie miały ich wcale. W konsekwencji, włoskie niszczyciele często angażowano do celów innych niż przewidziane im podczas budowy. Brały udział w 24,6% wszystkich przejść konwojów do celu lub podczas ich powrotu (452 na 1844 takie przypadki), 222 razy przewoziły ludzi i materiały, ale w swojej specjalizacji jednostek torpedowych w latach 1940-1943 zostały użyte ledwie pięć razy (domyślam się, że chodzi o większe starcia), i w ogóle bardzo rzadko miały okazję używać torped (także w odosobnionych przypadkach). Zamiast torped częściej używały swojej broni przeciwlotniczej. Z powodu potrzeb operacyjnych stały się prawdziwymi końmi roboczymi floty (choć to torpedowce Regia Marina naharowały się zdecydowanie najbardziej).
Charakterystyki włoskich niszczycieli były bardzo różnorodne, po części z powodu eksperymentowania z różnymi projektami – nie wszystkie okazały się zadowalające – i po części z powodu zapotrzebowania zgłaszanego flocie oraz stoczniom, determinowanego potrzebami wojen w Hiszpanii i Etiopii (w tym przypadku chodzi szerzej o jednostki kolonialne). Dlatego na przykład typ Freccia, zapoczątkowany w 1929 roku, a później rozwinięty w typ Folgore, nie spełnił stawianych mu oczekiwań. Dziewięćdziesiąt ton balastu potrzebne dla ustabilizowania, nowa i cięższa broń i inne modyfikacje spowodowały ograniczenie jego szybkości oraz stratę przestrzeni, która mogła być lepiej spożytkowana na cele stricte bojowe. Także autonomia, początkowo porównywalna do niszczycieli marynarek „oceanicznych”, została z czasem bardzo ograniczona.
Typ Maestrale, ulepszona i bardziej stabilna wersja typu Freccia, a także jego następcy w postaci typów Oriani i Soldati, były już dużo lepszymi okrętami. „Libeccio”, dla przykładu, w 1941 roku zderzył się z frachtowcem tracąc rufę; siedem miesięcy później zatonął w wyniku storpedowania, gdy znowu stracił rufę ratując ocalałych z rozbitego konwoju „Duisburg”. Ale także nowe typy niszczycieli miały swoje wady, ciężko też było równocześnie używać niszczycieli różnych typów.
Podstawowym uzbrojeniem włoskich niszczycieli stanowiły dwa stanowiska podwójnie sprzężonych armat kal. 120 mm. Z jednej strony oznaczało to oszczędność masy i przestrzeni, z drugiej strony załadunek i prowadzenie ognia były wolniejsze. Najważniejszym jest jednak, że włoskie armaty 120/50 – w przeciwieństwie do amerykańskich 127/38, japońskich 127/50 i brytyjskich 120/50 – nie miały podwójnego zastosowania armaty do zwalczania celów morskich i równocześnie samolotów, przez co okręty musiały otrzymać dodatkową broń przeciwlotniczą, co oczywiście zwiększało ich obciążenie (argument o zagraceniu pokładów włoskich niszczycieli jest często podnoszony przez różnych autorów, dodajmy do tego żołnierzy lub zaopatrzenie na pokładzie i mamy przepis na kłopoty). Niemniej jednak, włoskie niszczyciele osiągnęły dobre wyniki; duży poziom strat wynikał bardziej z ich nadmiernego angażowania i faktu, że stale były narażone na niebezpieczeństwo, niż z błędów popełnionych przy projektowaniu typów Maestrale, Oriani i Soldati. —————————————————————- Niszczyciele i torpedowce flot brytyjskiej oraz włoskiej:
Jednostki o wyporności 500-999 t: Włochy – 78, UK – 11 Jednostki o wyporności: 1000-1499 t: Włochy – 31, UK – 128 Jednostki o wyporności 1500-1900 t: Włochy – 28, UK – 60 Lata wodowania 1914-1929: Włochy – 76, UK – 75 Lata wodowania 1930-1939: Włochy 61, UK – 124
Uwaga do powyższych danych: nie zostało to sprecyzowane, ale musi chodzi o jednostki użyte na Morzu Śródziemnym, bo oczywiście globalne dane dla Royal Navy byłyby ogromnie większe.
Podczas trwania wojny Włosi zaangażowali liczne torpedowce wypierające poniżej 1000 ton i uzbrojone w armaty kal. 100 mm. Pomiędzy 1937 i 1940 rokiem położono stępki pod trzydzieści dwa, pierwszy raz od 1919 roku; do nich dołączyło kolejnych 16 zbudowanych podczas wojny. Nie były to jednostki pozbawione wad: w bitwie nie nadawały się do równie agresywnych zadań, jak te przypisywane niszczycielom, słabo nadawały się do obrony konwojów, a na wypełnianie zadań właściwych kutrom torpedowym MAS były nieco zbyt duże. Posiadanie przez przeciwnika radaru oznaczało, że nie dało się ich użyć do śmiałych ataków torpedowych, czyli celu dla którego je zbudowano, dlatego od 1940 roku zadania te wypełniały okręty podwodne, MAS-y czy mniejsze jednostki. Jednak Włosi znaleźli dla niech zastosowanie podczas różnorodnych misji, chociaż brak radaru ograniczał skuteczność działań nocnych, a słabość uzbrojenia czynił je łatwym celem w starciu z samolotami i lekkimi okrętami wroga.
Chociaż małe i wrażliwe, włoskie torpedowce okazały się ekstremalnie wytrzymałe. „Sagittario” wykonał do końca 139 misji a w maju 1941 roku na wodach Krety zdołał umknąć sześciu większym okrętom wojennym (angażując je na tyle, że ocalał konwój z niemieckimi strzelcami górskimi, który próbował przedrzeć się na wyspę); „Perseo” z powodzeniem wykonał 81 misji i zatopił dwa okręty podwodne, nim został utracony w maju 1943 roku; „Circe” ukończył 79 misji, zapisując na swoje konto trzy zatopione okręty podwodne, nim zatonął w listopadzie 1942 roku; „Lupo” z sukcesem wypełnił 130 misji i zatopił frachtowiec, nim zatonął w grudniu 1942 roku; „Climente” wywiązał się ze 100 powierzonych mu misji i zatopił okręt podwodny, nim został zatopiony w kwietniu 1943 roku. Jednak dzielność włoskich załóg nie może przesłaniać faktu, że brytyjskie odpowiedniki były najczęściej większe, nowocześniejsze i lepiej uzbrojone, zarówno od torpedowców jak nawet niszczycieli Regia Marina. —————————————————————- Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Mussolini
ponownie był wściekły. Ofensywa wymierzona w partyzantów nie zdołała
skruszyć ich sił, a jedynie spowodowała ich przemieszczenie w nowe
obszary. Kolejną druzgoczącą informacją była dezercja jednej dziesiątej
żołnierzy Dywizji „San Marco”, gdy ta powróciła do Włoch. Inne powracające
dywizje także borykały się z dezercjami, ale na mniejszą skalę. Mała
grupka strzelców alpejskich z „Monterosy”, prowadzona przez por. Omero
Ciai dołączyła do partyzanckiej Brygady „Garibaldi” w dolinie Val
d’Aosta.
Duce musiał zapanować nad tym bałaganem. Miał dosyć
Ricciego, więc oddał GNR Grazianiemu. Graziani dokonał także przeglądu
szeregów karabinierów, gnębionych falą dezercji. W efekcie 7600
karabinierów uznano za mniej godnych zaufania i wysłano ich na teren
Rzeszy, gdzie pełnili służbę wartowniczą lub obsadzali baterie
przeciwlotnicze.
14 sierpnia 1944 roku Anders musiał
niechętnie przyznać, że korpusowi Utiliego potrzebna jest przerwa.
Uzgodniono, że pod koniec miesiąca Włosi zostaną wycofani z frontu. Dla
niektórych jego żołnierzy oznaczało to siedem miesięcy pobytu na
pierwszej linii. 19 sierpnia korpus zdobył Pergolę w górnym biegu rzeki
Ceseno, a następnego dnia zajął Santa Maria Carpinata. Walcząc w górskim
terenie i poruszając się dziennie średnio po ponad 3 km osiągnęli 22
sierpnia rzeki Metauro i Burano. Kolejnego dnia pokonali dalsze 6,5 km i
zajęli Cagli, a następnego dnia Acqualagna. Teraz korpus miał odpocząć.
111. Kompania Ochrony Mostów i Brygada „Maiella” nie znajdowały się pod
dowództwem Utiliego i zostały przy korpusie Andersa. Pomimo strat,
Brygada „Maiella” rozrosła się do ok. 1500 żołnierzy rekrutując ludzi z
innych grup partyzanckich.
W centralnej części frontu włoska
jednostka rozpoznawcza została przydzielona do batalionu Sikhów. Włoski
oficer zadzwonił telefonicznie do sąsiedniej wioski, by dowiedzieć się,
czy opuścili ją już Niemcy. Zapewniono go, że tak, więc kazał swoim
ludziom ostrożnie zbliżyć się do zabudowań, a sam obserwował wioskę
przez lornetkę. Nie widząc żadnego śladu przeciwnika poinformował o tym
Sikhów. Cała ich kompania ruszyła w ślad za włoską awangardą. Już w
pobliżu pierwszego budynku ostrzelało Hindusów kilka karabinów
maszynowych. Włosi otworzyli ogień osłonowy. Druga kompania Sikhów
ruszyła z pomocą, ale wpadła pod ogień Włochów. Wioskę przeszukano, ale
nie znaleziono ani Niemców ani faszystów. Przeciwnik prowadził ogień ze
wzniesień górujących nad osadą. Sikhowie mieli 69 ofiar. Ciężko obwinić
kogoś za to niepowodzenie, ale z pewnością nie umocniło ono zaufania
Hindusów do Włochów. Indyjscy i brytyjscy oficerowie należeli do 4. DP,
która walczyła z Włochami pod Keren, Alamein i Enfidaville.
Mediolan był dla Mussoliniego tym samym, czym dla Hitlera była
Norymberga. Obecnie Mediolan był gospodarczym centrum Włoskiej Republiki
Socjalnej, a wielu jego obecnych mieszkańców było w związku z tym
komunistami lub socjalistami. Niekorzystny przebieg wojny, spływające
szerokim strumieniem listy kondolencyjne oraz alianckie bombardowania
spowodowały, że powstała przepaść dzieląca faszystów i nie-faszystów. We
wrześniu 1943 roku faszyści i Niemcy zdołali zapanować nad nastrojami
ulicy, ale sam wybuch walk był sporym ostrzeżeniem dla władz.
Generał milicji faszystowskiej Diamanti, weteran z Etiopii, Jugosławii
oraz Rosji, był odpowiedzialny za bezpieczeństwo w mieście i okolicy.
Jednak do spacyfikowania wielkiego miasta miał ledwie kilkuset
policjantów, legion policyjny „Caruso”, pięćset Czarnych Koszul z
wystawionego przez GNR Legionu „Ettore Muti” i 600 członków Czarnej
Brygady „Resega”. Wojska niemieckie w okolicy nie podlegały jego
rozkazom. Ciężko więc było walczyć z nasilającymi się aktami sabotażu. 8
sierpnia 1944 roku doszło do poważniejszego incydentu, gdy ktoś
wysadził w powietrze ciężarówkę. Próby walczenia z tego rodzaju oporem
zawsze napotykały na zmowę milczenia. Cztery dni później w wyniku
frustracji członkowie Legionu „Muti” aresztowali 15 przypadkowo
wybranych cywili, postawili pod mur na Piazza Loreto i publicznie
rozstrzelali. Partyzanci działający na obrzeżach miasta odpowiedzieli
egzekucją 45 pojmanych przez nich faszystów. —————————————————————- Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Dyskusja
o I WŚ jest z wielu punktów widzenia istotna także dla prawidłowego
postrzegania włoskiego udziału w II WŚ. Dla Włoch obie rozpoczęły się
właściwie jednego dnia – 26 kwietnia 1915 roku, wraz z podpisaniem
układu w Londynie. O celach przystąpienia do wojny i zapisach
traktatowych za jakiś czas będzie wpis. Zwracam jednak uwagę na inną
sprawę – jednym z największych orędowników przystąpienia do wojny był
dziennikarz Benito Mussolini, a faktycznie zrobił to król Wiktor Emanuel
III. W 1928 r. i 1938 r. (dziesięciolecie i dwudziestolecie zakończenia
I WŚ) to oni rządzą we Włoszech. O królu należy pamiętać – dość
wygodnie zepchnięto wszystko na ten mityczny faszyzm (np. w 1933 r. PNF
liczy tylko 1,4 mln członków, w 1939 r. 2 mln i 633 tys.) (zdecydowanie
najwięcej członków partia faszystowska miała pod sam koniec wojny, z
ogromnym wzrostem w okresie R.S.I. – ciekawe zjawisko), tymczasem koła
rojalistyczne są równie współodpowiedzialne za kierunki włoskiej
polityki. Formalnie biorąc, Mussolini został premierem w trybie
konstytucyjnym, z nominacji króla. I tenże król przez ponad 20 lat miał
możliwość w każdej chwili odwołać dyktatora (jak zrobił w lipcu 1943 r.)
(być może w warunkach np. 1938 r. wiązałoby się to z wojną domową, ale
są to jedynie gdybanki – dopóki kraj rozwijał się gospodarczo, a prestiż
Włoch na świecie rósł niepomiernie, dopóty Mussolini był dla wszystkich
wygodny), ale oczywiście wolał grzać się w blasku bijącym od
Mussoliniego. Ale nie do tego miał dążyć mój wywód – więc na tę 10 i
20-tą rocznicę zakończenia I WŚ, co mieli powiedzieć narodowi Mussolini i
Wiktor Emanuel III? Nad Piawą i Isonzo straciliśmy kilka pokoleń
naszego narodu. Możemy sobie pogratulować – jesteśmy największymi
baranami w historii świata. Daliśmy się zaprowadzić na rzeź w imię
obcych interesów i nic z tego nie mamy. Inni zwycięzcy tej wojny
podzielili pomiędzy siebie cały świat i do woli się bogacą (Imperium
Brytyjskie, po I Wojnie Światowej zyskało milion mil kwadratowych
powierzchni kosztem Niemiec i Turcji. Obejmowało 1/4 obszaru kuli
ziemskiej i 1/4 ludności świata). Ale my najlepiej zapomnijmy i
zmilczmy…
Inny istotnym aspektem I WŚ jest jej wpływ na koła
wojskowe. Przez większość dwudziestolecia wojennego włoska dyplomacja
próbowała raczej pokojowo realizować swoje cele. Jakimś przełomem jest
tutaj rok 1933. 17 marca 1933 r. Benito Mussolini wysunął propozycję
zawarcia paktu o porozumieniu i współpracy pomiędzy Włochami, Niemcami,
Francją i Wielką Brytanią. Zaproponowano ją podczas wizyty w Rzymie
brytyjskiemu premierowi R. McDonaldowi. Zakładała swego rodzaju
dyrektoriat czterech mocarstw, które regulowałyby swoje spory kosztem
cudzych interesów. Pakt wyraźnie deprecjonował znaczenie i sens
istnienia Ligi Narodów. Spotkał się z odmową Francji i nigdy nie wszedł w
życie. 31 grudnia 1933 r., stwierdzając niepowodzenie paktu czterech,
Mussolini powiedział „Teraz to jejmość armata przemówi”. Sprawa Austrii
Dollfußa, gdy Mussolini jako jedyny interweniował wysyłając wojska na
Przełęcz Brenner, a następnie wojna etiopska i związany z nią kryzys
międzynarodowy spowodowały już na dobre wejście Włoch na wojenną ścieżkę
i szybkie zbrojenie (szybkie znaczy nie koniecznie właściwie
przeprowadzone – fatalna decyzja o wprowadzeniu dywizji binarnych,
masowe produkowanie taniego uzbrojenia – tankietek, dwupłatowych
myśliwców; oraz ogromne koszty wojen w Etiopii, Hiszpanii i Albanii, co
wiąże się m.in. z zatrzymaniem prac konstrukcyjnych nad nowymi broniami i
wszelkimi innymi szeroko pojętymi sprawami ogólno wojskowymi). Jednak
do tego momentu Włochy mają armię, która skupia się jedynie na
zagadnieniu obrony własnych granic. Kręgi wojskowe są podstarzałe i
zakochane w micie zwycięskich walk doby I WŚ. To w oparciu o te
doświadczenia i cele powstaje doktryna wojskowa i wyposażenie. W 1940
roku armia włoska walczy praktycznie tak, jakby nadal był rok 1918.
Istniała nowoczesna doktryna wojny błyskawicznej (guerra di rapido
corso), być może druga najnowocześniejsza na świecie, ale Dywizja
Pancerna „Ariete” jeszcze na początku 1941 r. popłynęła do Afryki
uzbrojona jedynie w tankietki… —————————————————————- Straty państw najmocniej zaangażowanych w I WŚ na froncie włoskim:
Włochy: ludność w milionach – 35,6, polegli żołnierze – 651.000, straty
w ludności cywilnej – 589.000, razem – 1 240 000, strat w % populacji –
3.48%
Austro-Węgry: ludność w milionach – 51,4, polegli
żołnierze – 1 100 000, straty w ludności cywilnej – 467.000, razem – 1
567 000, strat w % populacji – 3.05 %
Niemcy z koloniami –
ludność w milionach – 64,9, polegli żołnierze – 2 050 897, straty w
ludności cywilnej – 424 720, razem – 2 475 617, strat w % populacji –
3.81% —————————————————————- Kalendarium 1914 r.
1 lipca zmarł w Turynie szef Sztabu Generalnego armii włoskiej, tenente
generale Alberto Pollio. Na stanowisku zastąpił go tenente generale
Luigi Cadorna.
1 sierpnia Antonino Paternò Castello, markiz San
Giuliano, włoski minister spraw zagranicznych, w deklaracji przekazanej
niemieckiemu ambasadorowi stwierdził, że ze względu na agresywny
charakter wojny wypowiedzianej przez Austrię Serbii, Włochy nie uważają
siebie jako zobowiązane do interwencji po stronie państw związanych
trójprzymierzem, gdyż to zakładało sojusz obronny – w wypadku, gdy jeden
z sygnatariuszy zostanie zaatakowany. Dlatego Włochy pozostały
neutralne. Ponadto na wpływ o niewchodzeniu Włoch do wojny wielki wpływ
miało nieinformowanie ze strony austriackiej dyplomacji o rozwoju
sytuacji politycznej i militarnej w stosunkach z Belgradem.
6
sierpnia Antonio Salandra, premier włoski, kieruje do prefektów
okólnik, który zakazuje się wstępowania do sił zbrojnych obcych państw
lub manifestowania poparcia lub wrogości wobec stron biorących udział w
wojnie.
11 sierpnia przedstawiciele partii republikańskiej
założyli we Włoszech pierwsze komitety interwencjonistyczne. Pierwsze
publiczne manifestacje za przystąpieniem do wojny.
15-16
września w Mediolanie mają miejsce pierwsze manifestacje
interwencjonistyczne prowadzone przez przedstawicieli ruchu futurystów.
16 października zmarł Antonino Paternò Castello, markiz San Giuliano,
włoski minister spraw zagranicznych. Przez długie lata nadawał ton
włoskiej polityce. Na stanowisku zastąpił go Sidney Sonnino, który
dokończy proces zbliżenia do państw Ententy, który rozpoczął jego
poprzednik.
29 października – by pomóc ludności albańskiej, Włochy wysłały misję humanitarną do Valony (Wlory) w Albanii.
5 listopada Włochy zajmują albańską wyspę Saseno (Sazan u wejścia do Zatoki Vlora).
11 listopada formalnie powstał korpus włoskich ochotników chcących
walczyć na froncie francuskim. Dowodzenie tymi ludźmi objął Peppino
Garibaldi. U boku Peppino stanęli jego bracia: Ezio, Sante, Bruno,
Costante, Ricciotti i Menotti, synowie Ricciotti Garibaldi, czwartego
dziecka Giuseppe (myślę, że przedstawiać nie trzeba: https://pl.wikipedia.org/wiki/Giuseppe_Garibaldi).
Korpus tworzyło ok. 2500 ochotników i 57 oficerów, z czego połowa to
emigranci mieszkający we Francji. Wcielono go do IV pułku marszowego
(może raczej batalionu? bo coś się ewidentnie nie klei) 1. pułku Legii
Cudzoziemskiej. Noszono standardowe mundury Legii, ale z czerwoną
koszulą garybaldczyków pod kurtką. Wśród włoskich ochotników był także
siedemnastoletni Kurt Suckert, później szerzej znany jako Curzio
Malaparte (https://pl.wikipedia.org/wiki/Curzio_Malaparte).
14 listopada Turcja ogłosiła Świętą Wojnę przeciwko niewiernym.
Królestwo Włoch nadal deklaruje się jako neutralne pomimo rozpalającego
się konfliktu. W związku z turecką deklaracją w Libii rozpoczęły się
działania partyzanckie wymierzone w Włochów (Libia została włoską
kolonią w wyniku wojny przeciwko Turcji w latach 1911-1912). Prawie
wszystkie libijskie plemiona chwyciły za broń i atakowały włoskie
posterunki, zdobywając kilka z nich i spychając resztę do miast
położonych na wybrzeżu. Taka sytuacja będzie miała miejsce przez całą
wojnę. Nawet po wejściu Włoch do wojny Cadora mocno zaniedbywał front
libijski, pozwalając arabskim powstańcom zająć rozległe obszary i nękać
włoskie garnizony. Proces odzyskiwania utraconego terenu rozpocznie się
dopiero po zakończeniu wojny światowej, wiążąc się z prawdziwym
„polowaniem na ludzi” w stosunku do arabskich przywódców.
15
listopada wyszedł pierwszy numer nowego dziennika „Il popolo di Italia”,
którego redaktorem naczelnym był Benito Mussolini, który opuścił partię
socjalistyczną, był on także byłym naczelnym „L’Avanti” (pismo
socjalistów). Dziennik, w treści w dużej mierze pro interwencjonistyczny
po stronie Ententy, był finansowany przez kapitał angielski i
francuski, bardzo szybko zyskał duży wpływ na opinię publiczną, a jego
nakład sięgnął 80 tys.
19 grudnia rząd włoski ogładza publicznie zaciągnięcie pierwszej Pożyczki Narodowej.
25 grudnia żołnierze włoscy zajmują Valonę w Albanii.
26 grudnia w rejonie Bois de la Bolante, na froncie francuskim w sektorze Argonów, poległ Bruno Garibaldi.
Zdjęcie zrobione na Bałkanach – żołnierze włoscy prowadzą więźniów na egzekucję. Data, okoliczności i dokładne miejsce nieznane, więc nie spekuluję.
Historia nie jest dziedziną nauki dla ludzi myślących schematami i oczekujących prostych odpowiedzi. Było pewnym, że nie da się poruszyć tematu zbrodni wojennych czy zwykłego ludobójstwa i nie wywołać kontrowersji. Więc jeszcze w uzupełnieniu o zbrodniach włoskiego faszyzmu. Zacznijmy od listy włoskich obozów koncentracyjnych, które jak pisałem wczoraj istniały i miały się niestety dobrze: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Italian_concentration_camps?fbclid=IwAR2nXswUYMsjiNueUsX5gJ3oE77_FRudsrumI3ha8J3xHqvBGdLN2nl_pOY
Przy czym uwaga – na liście jest m.in. Risiera di San Sabba, wspominana wczoraj. Czyli obóz nazistowski (ze względu na charakter miejsca przez Włochów najczęściej nazywany obozem zagłady). Są tam także inne obozy zakładane przez Niemców na ziemiach włoskich. Czyli jak to bywa z internetem – wszystko zależy od intencji zamieszczającego informację. A te przez pomieszanie obozów włoskich i niemieckich poddaję w wątpliwość i uczulam, by wszystko sprawdzić.
Więc co do zbrodni faszyzmu.
1. Walka o dojście do władzy, gdzie zginęło wielu ludzi, często na skutek mordów politycznych – http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=1094
2. Okres rządów faszystów we Włoszech. Zabójstwo Matteottiego. Na pewno zmarło trochę opozycjonistów zamkniętych w obozach odosobnienia. Coś mi świta, że zorganizowano zamach na jakiegoś wygnańca przebywającego we Francji (raczej musiała to zrobić tajna policja OVRA, a nie wywiad SIM), ale może źle mi świta. 15 listopada 1926 r. ustanowiono Trybunał Specjalny Obrony Państwa – jedyne ciało mające możliwość wydawać wyroki śmierci. 29 osób skazano na śmierć, wykonano 26 egzekucji, w tym 9 w czasie czternastu lat pokoju (przy czym chodzi zwłaszcza o kryminalistów i terrorystów dokonujących zamachów na terenach spornych z Jugosławią). Najczęściej orzekano więzienie bądź zesłanie. 15 000 Włochów zostało skazanych na uwięzienie na wyspie Lipari w zatoce sycylijskiej.
3. Libia do czasu zdławienie rebelii Senussich – 100 tys. osób w obozach koncentracyjnych, ale o ilości zmarłych brak danych. Ale obozy na pewno były ciężkie.
4. Etiopia: We wrześniu 1945 r. rząd Hajle Sellasje przedstawił memorandum na temat szacowanych strat narodu etiopskiego w okresie maja 1936 r. – maja 1941 r. Wyliczono następującą liczbę ofiar: 75 000 patriotów (partyzantów) poległych w walce, 17 800 dzieci, kobiet i starców, którzy stracili życie pod bombami, 30 000 zamordowanych podczas masakr w roku 1937, 24 000 partyzantów skazanych przez włoskie sądy wojskowe i zamordowanych, 35 000 ludzi zmarłych w obozach koncentracyjnych i 300 000 zmarłych z powodu skutków biedy spowodowanej zniszczeniem ich wsi.
Włosi mają całą litanię zastrzeżeń do tych liczb. Ale jedno wiemy na pewno – nie powinny być one wyższe. Liczby nie uwzględniają ofiar wojny 1935-1936 r.
5. J. Piekałkiewicz szacuje liczbę ofiar włoskiej okupacji w Jugosławii na 10 tys. J.L. Ready podawał dla Grecji liczbę 8 tys. ofiar. W Rosji mamy przypadek spacyfikowania jednej wioski, ale nie jest jasnym – mordowali Włosi, mordowali Niemcy, czy jedni z drugimi (http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5481)
6. Zbrodnie na jeńcach właściwie nie istniały. Na zajmującym się wojnami światowymi forum po moim pytaniu (Baron83) udało się ustalić jeden taki przypadek – https://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=44&t=140257.
Może ktoś ma jakąś wiedzę w tym temacie?
7. Podczas wojny domowej we Włoszech (1943-1945) zbrojnie wojenne popełniała armia i siły policyjne R.S.I. oraz partyzanci (wiem jedynie o zbrodniach komunistów). Ale będziemy brnąć w rozdziały książki J.L. Ready’ego o tym okresie, więc na razie stawiam tu kropkę, bo nie mam takiej wiedzy.
8. Haniebne przypadki współpracy z nazistami podczas holocaustu – http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=815
—————————————————————-
Z drugiej strony armia włoska i państwo włoskie jako takie wsławiło się:
1. W Etiopii zniesiono niewolnictwo i pańszczyznę (nadawano chłopom ziemię na własność). Wielu ludzi z tego tygla kultur i religii przyjęło włoską inwazję jako wyzwolenie.
2. W Rosji bardziej niż wzorową postawą wobec ludności cywilnej – zakładaniem szkół i szpitali etc.
3. W Jugosławii obroną ludności serbskiej i żydowskiej przed prześladowaniami niemiecko-chorwackimi (vide odc. 2 niedawno linkowanego dokumentu II wojna światowa na Bałkanach czy książka: www.amazon.com/Defying-Evil-Italian-Croatian-Holocaust/dp/1933909277). Przy tym współpracowała armia i cały włoski aparat państwowy.
4. W Grecji i na Krecie uwaga praktycznie jak wyżej.
5. Przez Włochy wiodła najpewniejsza trasa ewakuacyjna z III Rzeszy (ale także dla ofiar stalinizmu – były azylem dla „białych” etc.). Ponownie zaangażowano tutaj aparat państwowy (w tym OVRA i SIM). Korzystali z niej Żydzi, ale także np. polscy żołnierze uciekający na zachód.
6. Włochy stały się azylem dla wielu uchodźców, dla których nigdzie nie było już miejsca (np. ta historia – Nocą 11 października 1940 r. mały i przestarzały parowiec bułgarski „Penthco” (243 BRT), holownik z Dunaju, przeciążony obecnością na pokładzie 520 Żydów, przewożonych w przerażających warunkach higienicznych, uciekał potajemnie z Bratysławy do Palestyny, został umyślnie wyrzucony na rafę Chamelonesi (ewentualnie skałę, scoglio Chamelonesi). Załoga oddalała się łodzią ratunkową, porzucając niemal stracony statek i jego pasażerów. Całe zdarzenie dostrzegł hydroplan zwiadu morskiego (Ricognizione Marittima), wodował w pobliżu, a załoga zaczęła udzielać pierwszej pomocy. Następnego dnia przybyła kanonierka „Mario Sonzini” i zabrała rozbitków na Rodos, gdzie pozostali przez dwa lata, nim przewieziono ich do Włoch. Żydów internowano później w Kalabrii, tym szczęśliwym zbiegiem okoliczności przeżyli wojnę.)
Gdzieś mi zaginął ten fragment, ale ciekawą sprawą, o której wspominał J.L. Ready, była propozycja Mussoliniego, że wszyscy Żydzi mogą osiedlić się na terenie Etiopii, ale została ona odrzucona.
7. Interwencje włoskiej dyplomacji (a także Watykanu) w sprawie niezliczonej ilości ludzi zatrzymanych przez nazistów – dla nas najbardziej znaną jest włoski wątek Sonderaktion Krakau.
8. Prawie wzorowe zachowanie wobec jeńców i dobre ich traktowanie w obozach. (z wyłączeniem partyzantów – ale tutaj okrutność była po obu stronach i znane są przypadki masakrowania włoskich jeńców przez partyzantów, co oczywiście nie należy odczytywać jako próby marginalizowania takich zdarzeń).
Do tematu będę na pewno wracał. Nikt nie ma wyłączności na wiedzę. Historia Włoch to ogromnie rozległe zagadnienie i ja dopiero w niej raczkuję. Nie da się wiedzieć wszystkiego, napisać o wszystkim już, teraz, poruszając wszystkie za i przeciw. Jeszcze raz przypominam o swobodzie wysyłania mi swoich tekstów – najlepszej formie polemiki i wyrażania swoich opinii na dowolny temat.
Risiera di San Sabba w Trieście obecnie. Widok od strony miejsca, gdzie znajdował się piec krematoryjny (wysadzony w powietrze przez Niemców w kwietniu 1945 r.). Widzę po komentarzach, że jeszcze jedna sprawa wymaga pilnej interwencji. Włoskie obozy koncentracyjne istniały. Istniały na terenie Włoch, w Etiopii (parę razy już wspominany obóz Danane) i w okupowanej Jugosławii (jeśli dobrze pamiętam, to dużo wspomniałem o tym przy okazji biografii Mario Roatty – http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=2431). Na terenie Włoch od 1945 r. istniały także liczne obozy koncentracyjne zakładane przez aliantów. W przynajmniej kilkudziesięciu innych bytach państwowych zaistniała instytucja obozu koncentracyjnego (choćby w USA dla osób japońskiego pochodzenia, czy angielskie w Kenii). Ale nie istniały włoskie obozy zakłady. Takowe istniały na terenie rdzennych ziem włoskich w Kuestenland gau i Alpenvorland gau, czyli na ziemiach administrowanych przez Niemców i przez nich były zakładane. Za przykład weźmy najsłynniejszy z nich – Risiera di San Sabba. Dlatego nim ktoś się pośpieszy z pisaniem o włoskiej odpowiedzialności za nie, niech odrobi najbardziej podstawową lekcję z historii i sprawdzi gdzie one powstawały. Temat kontrowersyjny, dlatego przypominam o możliwości wysyłania własnych tekstów. Jeśli ktoś sobie życzy żebym sprawdził jakiś trop to też proszę napisać jak człowiek, a nie coś tchórzliwie insynuować. Tekst oparty o włoską i angielską Wikipedię. Sporo o tej tematyce napisałem swego czasu w tym artykule: http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=815
Risiera di San Sabba (po słoweńsku znana jako Rižarna) to pięciokondygnacyjna budowla murowana zlokalizowana w Trieście. Powstała w 1913 r. (1898 r. wg. włoskiej Wiki) jako obiekt do łuskania ryżu. Podczas II WŚ funkcjonowała jako nazistowski obóz zagłady (istnieją wątpliwości, czy „zasługuje” na ten status), gdzie zatrzymywano i mordowano więźniów politycznych (Włochów, Chorwatów, Słoweńców), oraz punkt tranzytowy podczas wywózek Żydów, którzy najczęściej trafiali stąd do Auschwitz. Przetrzymywano tutaj także ofiary łapanek i osoby przeznaczone do pracy przymusowej. Członkowie SS Odilo Globocnik i Karl Frenzel, a także Ivan Marchenko (https://en.wikipedia.org/wiki/Ivan_the_Terrible_(Treblinka_guard)), uczestniczyli w zabójstwach mających miejsce w obozie. Zabójstw dokonywano poprzez rozstrzelanie, uderzenie tępym narzędziem w tył głowy (w oryginale maczuga, gdzieś tam dalej włoskie mazza znaczy też pałka), powieszenie lub otrucie spalinami w specjalnych ciężarówkach Obiekty kremacyjne, jedyne jakie powstały na terenie Włoch, zostały zainstalowane przez Erwina Lamberta i zniszczone przed wyzwoleniem obozu. Krematorium zainstalowano w komorze, gdzie wcześniej znajdowała się suszarka do ryżu. (obecnie na miejscu znajduje się muzeum)
Triest formalnie był częścią R.S.I., ale administracją na tym terenie, uważanym za obszar działań wojennych, zajmował się Wysoki Komisarz Friedrich Rainer. Sprawująca bezpośrednią kontrolę nad tymi ziemiami (ówczesne włoskie prowincje Udine, Trieste, Gorizia, Pola, Fiume i Lubiana) III Rzesza stworzyła tutaj tzw. Adriatisches Küstenland (OZAK). Po wrześniu 1943 r. stworzono tutaj na pewien czas obóz tymczasowy dla żołnierzy włoskich (Stalag 339).
Podczas niemieckiej okupacji Triestu zgładzono na miejscu ok. 3500 ludzi (a być może nawet 5000), kolejny tysiąc (8 tys. wg. włoskiej Wiki) więziono tutaj i wysłano do innych obozów. Większość więźniów pochodziła z Friuli, Marchii Julijskiej oraz prowincji Lublana. Więźniem obozu był m.in. Boris Pahor (https://en.wikipedia.org/wiki/Boris_Pahor), który stąd trafił do Dachau i następnie Natzweiler. W wielu przypadkach z sukcesem interweniował biskup Triestu, monsignor Santin, dzięki jego staraniom władze niemieckie zwolniły pewną część więźniów. Z władzami niemieckimi współpracowało także kilku Włochów, najbardziej znanym jest Mauro Grini, który miał wydać nazistom nawet 300 Żydów.
W 1976 r. zakończył się (m.in.) proces komendanta obozu Josepha Oberhausera (wielu innych zamordowali partyzanci lub zginęli podczas dochodzenia powojennego, gdzie się pewnie z nimi nie patyczkowano). Został on skazany zaocznie, ale nie odbył kary (nie wiem jaki zapadł wyrok). Włoski wymiar sprawiedliwości nie mógł wystąpić o ekstradycję z powodu niemiecko-włoskich ustaleń, które pozwalały na ekstradycję w przypadku zbrodni popełnionych jedynie po 1948 r. Oberhauser zmarł w 1979 r. w wieku 65 lat.
Po wojnie był ośrodkiem dla uchodźców i punktem tranzytowym. W latach 50-tych schronienie znalazło tutaj wielu ludzi, zwłaszcza etnicznych Włochów, którzy szukali tutaj schronienia przed komunistyczną Jugosławią (przypominam najważniejsze fakty: Triest w latach 1945-1954 był pod jugosłowiańską okupacją, na okolicznych terenach komuniści dopuścili się czystki etnicznej, w wyniku której życie straciło do 10 tys. Włochów i Słoweńców). Schronienie znaleźli tutaj także liczni Chorwaci i Rosjanie.
Partyzanci podczas walk w Turynie. Dalsze fragmenty wielokrotnie już przywoływanej pracy J.L. Ready’ego.
Na północ od linii frontu (części rządzonej przez RSI) cywile wrócili do trudnej codzienności. Stawką dla nich było przetrwanie każdego kolejnego dnia. Powodem kłopotów były przede wszystkim nieustanne naloty anglo-amerykańskie. Niewiele mniej dokuczliwe było wprowadzenie przez niemieckich okupantów prawa wojennego. Trzecim powodem był powrót policji politycznej OVRA, która doradzała Gestapo i poszukiwała wszystkich wrogów Mussoliniego i faszyzmu. Dochodziło do aresztowań i tortur na podstawie najmniejszych nawet podejrzeń. Racjonowanie żywności i innych artykułów było ściślejsze niż dotąd, na czarnym rynku panowała drożyzna. Tylko członkowie partii faszystowskiej wiedli dość wygodne życie.
Nawet jeśli nastroje się zmieniły, to walkę partyzancką byli głównie w stanie podjąć żołnierze, którzy zbiegli z bronią w ręku w góry. Jednym z nich był weteran Dywizji Alpejskiej „Julia” Germano Baron. Innym był marynarz Augusto Bazzino. Cywile chcący do nich dołączyć musieli zdobyć dla siebie broń, wyposażenie i podstawowe zapasy. Spośród nich wielu było weteranami różnych wojen. Franco Anselmi walczył dla Mussoliniego w Etiopii i Hiszpanii. Byli też ludzie zupełnie przypadkowi, jak znany architekt Gian Luigi Banfi. Dla „zwykłej wygody” szeregowi partyzanci akceptowali poglądy polityczne przywódców grup. Byłoby bowiem absurdem wierzyć, że akurat jedną dolinę zamieszkiwali sami komuniści, a inną chrześcijańscy demokraci. Komuniści odnosili największe sukcesy w tworzeniu oddziałów, gdyż prowadzili cichą walkę z faszyzmem od 21 lat.
W trzech regionach Włoch zaanektowanych przez Hitlera wielu partyzantów było Słoweńcami, Chorwatami, Friulami, a nawet Austriakami.
Już 9 września 1943 r. (dzień po zawieszeniu broni) liderzy opozycyjnych partii spotkali się, by zorganizować opór wobec Niemców i faszystów. Głównymi reprezentowanymi partiami były: komunistyczna, socjalistyczna, konserwatywna, chrześcijańsko-demokratyczna i liberalna. Uzgodniono stworzenie Komitetu Wyzwolenia Narodowego Północnych Włoch (CLNAI). Na spotkaniu byli także przedstawiciele mniejszych partii, jak katolicka, anarchistyczna i demokratyczna.
20 września północni reprezentanci CLNAI spotkali się potajemnie, by powołać do życia organizację, która miała kontrolować partyzanckie oddziały rozproszone w górach. W ten sposób stworzono Narodowy Korpus Wyzwolenia (CLN), który miał pełnić funkcję łącznikową pomiędzy partyzantami i dowództwem alianckim.
Z liczącej 45 mln mieszkańców włoskiej populacji (w 1940 r.), było ok. 10 mln mężczyzn w wieku 18-50 lat, z czego do października 1943 r. 1,8 mln poległo, znalazło się w niewoli (lub byli internowani) lub służyło u Badoglia. Milion i 700 tys. żyło w południowej części Włoch, kontrolowanej przez aliantów, a 6,5 mln w części rządzonej przez Mussoliniego.
Pomijając faszystów, w północnych Włoszech nadal znajdowało się około 5,8 mln mężczyzn, którzy z różnych powodów mogliby chcieć dołączyć do partyzantów. Większość z nich miało jednak rodziny i wybierali pozostanie przy nich, by zapewnić im ochroną. Nieobecność męskich członków rodziny mogła też oczywiście ściągnąć represje na resztę jej członków.
Zryw wywołany wydarzeniami po 8 września 1943 r. wypalił się. Wówczas to wielu Włochów spontanicznie dołączyło do wojska, by stawić czoło niemieckiej okupacji. Przez wiele kolejnych miesięcy wojna partyzancka nie mogła liczyć na porównywalny entuzjazm.
W październiku socjaliści donosili, że mają ok. 500 ludzi w Brygadzie „Matteoti”, a chrześcijańscy demokraci wraz liberałami dodawali, że mają ok. 1500 ludzi w trzech swoich brygadach. Konserwatyści oceniali swoje sił na 1500 partyzantów. Istniały także mniejsze jednostki katolików i anarchistów. Komuniści, najbardziej doświadczeni w tej robocie, szacowali, że w ich brygadach Garibaldiego jest ok. 12 tys. ludzi. Obranie za patrona Garibaldiego miało przekonać naiwnych rekrutów, że komunistyczna wierchuszka to prawdziwi Włosi, a nie lokaje Moskwy.
Około ośmiu tysięcy żołnierzy włoskiej 4. Armii zbiegło w góry Piemontu, by kontynuować walkę, ale nie identyfikowali się z żadną opcją polityczną. Wiele spośród plutonów nie straciło swojej spójności, w tym wiele z nich składało się ze strzelców alpejskich, doskonale przeszkolonych w dziedzinie walki w górach.
Partyzanci powszechnie używali terminu „brygada”. Rozwój grup partyzanckich do siły brygady początkowo znajdował się jedynie w sferze marzeń ich przywódców. Określenie to miało stworzyć poczucie siły, co miało zachęcić nowych rekrutów. Inną i chyba najważniejszą sprawą było wyrachowanie i chciwość. Niebawem CLN przekonywał aliantów, że w górach czekają całe partyzanckie brygady, dla których zrzucano zaopatrzenie jak dla jednostki taktycznej tej wielkości (jak podaje J.L. Ready – faktycznie zrzucano zapasy dla 3000 ludzi, a nie pół tysiąca…).