Krążownik „Bartolomeo Colleoni” pod ostrzałem
Krążownik „Bartolomeo Colleoni” pod ogniem brytyjskich okrętów, bitwa u Przylądka Spada (Spatha), 19 lipca 1940. Nim tekst, mała uwaga: jest to tłumaczenie podpisu pod zdjęciem z jednego bogato ilustrowanego opracowania o Regia Marina, tutaj użyłem innego zdjęcia, bo tylko to (bardzo zbliżone) znalazłem w internecie. Proszę mieć na uwadze ten drobny niuans.
Wody na północ od przylądka Spada (Kreta), godzina 7.40, 19 lipca 1940. Krążownik „Bartolomeo Colleoni”, widziany z pokładu bliźniaczego „Giovanni delle Bande Nere”, stawia zasłonę dymną, próbując ujść pociskom przeciwnika. Na zdjęciu wyraźnie widoczna zbyt długa salwa, ale dobrze skupiona, wystrzelona z dystansu 17.000 metrów z dział kal. 152 mm australijskiego lekkiego krążownika „Sydney”. „Colleoni” odpowiada z wież kal. 152 mm zwróconych w stronę rufy, a jego rozpoznawczy hydroplan Ro.43, który w razie niespodziewanej walki, z powodów bezpieczeństwa i przesłaniania pola widzenia własnej artylerii, powinien zostać zepchnięty do morza, nadal znajduje się na dziobowej katapulcie.
Dwa włoskie okręty, należące do 2. Divisione incrociatori (dywizjon krążowników), którym dowodził ammiraglio Fedrinando Casardi na pokładzie „Bande Nere”, płynęły z Trypolisu na Leros, skąd miały operować przeciwko wrogiej flocie na Morzu Egejskim i we wschodniej części Morza Śródziemnego. Przechodziły właśnie przez Kanał Cerigotto, kiedy niedługo po świcie (o 6.17) spostrzegły od dziobu, w odległości ok. 17.500 m, cztery niszczyciele, do których natychmiast otwarto ogień.
Ostrzeliwane okręty natychmiast zmieniły kurs, włoskie krążowniki ruszyły z dużą prędkością za nimi, kierując się na północny-wschód i strzelając z przerwami, gdyż wzburzony stan morza, zła widoczność i zasłona dymna stawiana przez niszczyciele, znacznie utrudniały prowadzenie celnego ognia. Niespodziewanie, o 7.32, włoskie okręty dostały się pod ogień dział kal. 152 mm z krążownika „Sydney”, który wraz z niszczycielem „Havock, nadpłynął z północy, by udzielić wsparcia znajdującym się w niebezpieczeństwie niszczycielom. Błędnie oceniono, że oba okręty są krążownikami, teraz dodatkowo wspieranymi przez cztery niszczyciele. Ammiraglio Casardi skierował swoje okręty na kurs południowo-wschodni, a następnie południowo-zachodni, próbując uciec z maksymalną prędkością (32 w, podczas gdy „Sydney” rozwijał 31 w). Podczas długiej wymiany ognia, w której brał udział „Sydney”, jak i wspierające go niszczyciele, postrzał pociskiem kal. 152 mm wystrzelonym z „Bande Nere” otrzymał australijski krążownik (przebity komin), w tym samym czasie także ten włoski krążownik został niegroźnie trafiony pociskiem identycznego kalibru