Flota dowodzona zza biurka
Wielka parada morska z 1938 r. (niedawno wspominana, na cześć Hitlera) stanowiła
punkt krytyczny posłużenia się flotą w celach dyplomatycznych, wciągała
ją w faszystowską politykę blefu (pomimo ewidentnych jej braków używano
siły militarnej do wywierania nacisku na inne rządy). Według koncepcji z
tego roku pancerniki miały stać się „sercem floty”, krążowniki miały
zwłaszcza brać na siebie ciężar niszczenia wrogiego ruchu handlowego, a
okręty podwodne być bronią defensywną (co należy podkreślić, bo często
różne osoby szarpią się na opinię, że włoska broń podwodna się
skompromitowała – nie jest prawdą, że jako całość miała zadania
ofensywne i odpowiadała za niszczenie wrogiego tonażu, nie postrzegajmy
wszystkiego przez pryzmat U-Bootwaffe). W tym okresie Włochy chciały być
obecne na wszystkich morzach, gdzie wypadało być narodom pretendującym
do wielkości, z powodów prestiżowych i dla zabezpieczenia swoich
interesów, dla zagwarantowania obrony i wyzyskania korzyści z ostatnich
podbojów (Etiopia) oraz dla zapewnienia łączności kolonii z metropolią.
Decyzja Mussoliniego o objęciu w marcu 1925 r. urzędu ministra
marynarki nie oznaczała jednak upolitycznienia floty, która zachowywała
sporą niezależność w tym zakresie (nie była formacją sfaszyzowaną, w
przeciwieństwie do będącego dzieckiem reżimu lotnictwa). W 1939 roku
flota miała swoją Accademia Navale di Livorno, będącą prawdziwym
„uniwersytetem”, ale także Istituto di Guerra Maritima był apolityczny.
Od 1936 r. oficerowie Regia Marina kończyli studia w Livorno zostając
laureatami inżynierii morskiej, mechaniki i… hmmm przemysłu
(morskiego? industriale w oryginale), lub też obejmowali stanowiska
administracyjne w zakresie prawa, ekonomii i handlu, lub chemii. W 1938
roku Regia Marina miała 3350 oficerów i 68 000 marynarzy, prowadziła
także kursy uzupełniające dla oficerów rezerwy przy CREM (Corpo Reale
Equipaggi Marittimi – królewski korpus załóg morskich, czy też personelu
morskiego).
Według adm. Iachino pominięcie stworzenia
wspólnego dowództwa dla obu istniejących squadri navali (zespołów
bojowych floty) było błędem, przez który oba zespoły wykonywały wspólne
manewry ledwie raz do roku, a ich różnorodny skład (np. 10 czerwca 1940
r. 1. Squadra Navale skupiała wszystkie istniejące pancerniki)
powodował, że ciężko było skoordynować ich działania w warunkach
bojowych; tym bardziej jest to niezrozumiałym, że praktyka wojenna
pokazała, że oba zespoły najczęściej operowały wspólnie. Bardzo
uzasadnione są utyskiwania Iachino na temat faktu, że admirał dowodzący w
morzu był ograniczony do kierowania akcją taktyczną swoich jednostek,
podczas gdy decyzje strategiczne podejmowała Supermarina (dowództwo
operacyjne Regia Marina powołane po czerwcu 1940 r.), nawet jeśli flota
akurat znajdowała się w morzu (i ten podział władzy proponuję
zapamiętać, bo jeśli mowa o jakiejś nadmiernej ostrożności, próbach
unikania starcia w ocenianych jako niesprzyjające warunkach etc. to tego
typu zastrzeżenia należy kierować raczej do Supermariny, a nie
admirałów w morzu, a już tym bardziej do szeregowych marynarzy).
Iachino krytykuje Supermarinę także za nadmierną kontrolę przez nią
sprawowaną, zauważa, że z Rzymu płynęły rozkazy nawet dla mniejszych
jednostek i narzeka, że takie wtrącanie się odbierało inicjatywę
dowodzącym na morzu, podważało ich autorytet i de facto „paraliżowało”. W
1935 r., po dymisji Ducciego ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego
floty i po objęciu przez Cavagnariego podwójnego przydziału w postaci
podsekretarza stanu ds. marynarki wojennej i szefa Sztabu Generalnego
tejże, doszło do znaczącej koncentracji władzy w jednym ręku. To według
cytowanego admirała miało mieć negatywny wpływ na brak inicjatywy
wykazywany przez sztab floty. Defekty związane z dowodzeniem miały
według niego źródło w istniejącym systemie, a nie były zawinione przez
personel Regia Marina.