Walki o Monte Battaglia
W
zachodniej części Apeninów amerykańska 5. Armia posuwała się z mozołem
naprzód. Partyzancka 36. Brygada Garibaldiego spostrzegła, że Niemcy
dotąd nie odkryli strategicznego znaczenia Monte Battaglia (715 m
n.p.m.), więc głodni, zarośnięci i dziko wyglądający partyzanci wspięli
się na nią i nawiązali łączność radiową z Amerykanami.
Początkowo amerykański
wywiad był sceptyczny, ale sztab 88. Dywizji uwierzył Włochom i wysłał
na spotkanie z nimi swój 350. pp. Sztab pułku wydzielił do zadania 1.
batalion, ten kompanię C, a ta jeden z plutonów, który miał przedrzeć
się przez niemieckie linie i wybadać sytuację. Partyzanccy przewodnicy
przeprowadzili nocą garstkę Amerykanów karkołomnym szlakiem wiodącym na
szczyt. Stamtąd powiadomiono kompanię C, że Włosi mówili prawdę.
Niebawem reszta kompanii także rozpoczęła wspinaczkę. Do świtu
amerykańscy żołnierze osiągnęli cel. Dopiero wówczas Niemcy spostrzegli
groźną lukę w swoim systemie obronnym i ich artyleria ostrzelała górę.
Kiedy ostrzał ustał i rozwiała się mgła, partyzanci i Amerykanie
zobaczyli setki Niemców wspinających się na szczyt. Rozgorzała bitwa,
ale napastnicy zostali z łatwością odparci. Niemcy z pewnością nie
spodziewali się tutaj dobrze uzbrojonej kompanii amerykańskiej piechoty.
Przez cały poranek Amerykanie i Włosi zwalczali różne niemieckie próby
przedarcia się na szczyt. Po popołudniu Niemcy zaatakowali siłą czterech
batalionów piechoty wspieranych silnie miotaczami ognia. Początkowo
udało się wyprzeć obrońców z części ich pozycji, ale ci zdawali sobie
sprawę, że nie mają się dokąd cofać, więc kontratakowali, odrzucając
Niemców na pozycje wyjściowe.
Nocą do oblężonych przedarła
się kolejna amerykańska kompania, a wraz z nią zaopatrzenie
przewiezione na grzbietach mułów. Podczas kolejnych dwóch dni Amerykanie
i partyzanci odparli kilka kolejnych ataków. Obrońcy często musieli
kryć się przed ogniem artylerii, a nocą zwalczać wrogie patrole
poszukujące słabych punktów obrony i ścieżek wiodących na szczyt. Nocą
30 września kolejne dwie kompanie amerykańskiej piechoty pomogły
wzmocnić obronę. Przybyły akurat na czas, by 1 października przyczynić
się do odparcia szturmu generalnego Niemców. Niedługo później brytyjska
brygada zniosła oblężenie Monte Battaglia.
J.L. Ready’ego
cenię za odkrycie wielu ciekawych wątków, ale należy go sprawdzać. Ten
sam wątek za włoską Wikipedią: Batalion partyzancki z 36. Brygady
Garibaldi, liczący ok. 250 ludzi podzielonych na sześć kompanii, zajął
rankiem 27 września 1944 roku Monte Battaglia. Tego samego ranka
partyzanci starli się z Niemcami broniącymi szczytu Monte Carnevale.
Włosi nie widzieli, że po drugiej stronie góry działali żołnierze 350.
pp z 88. DP (Blue Devils) USA. Do spotkania doszło po południu i Włosi
zaprowadzili Amerykanów na szczyt Monte Battaglia. Zgadza się, że
obecność partyzantów w tym punkcie była bardzo groźna dla niemieckiej
obrony na tym odcinku, więc od razu do ataku rzucili 290. Pułk
Grenadierów (w czerwcu 1944 roku w strukturach 98. DP, pewnie nic się
nie zmieniło przez cztery miesiące), wsparty dodatkowo elementami 44. i
715. Dywizji. Włosi i trzy kompanie amerykańskiej piechoty odparli
wszystkie ataki. Walki trwały przez kolejne pięć dni, podczas których
Niemcy otrzymali wsparcie jednostek ściągniętych znad Adriatyku oraz
oddziałów zbrojnych Republiki Socjalnej, ale zawsze byli odrzucani
ponosząc ogromne straty. Na cześć tych wydarzeń 350. Pułk Piechoty
przyjął nazwę „Monte Battaglia”, a o samej bitwie mówiono „małe
Cassino”. 3 października pozycje przejęła 1. Brygada Gwardii Walijskiej,
która do 11 października odpierała ponawiane ataki Niemców. W walkach
zginęło ponad 2000 ludzi.
————-
Począwszy od 1 września
partyzanci poczęli nocami wdzierać się w obręb Bolonii wierząc, że
wyzwolenie jest już tylko kwestią dni. Czarne Koszule z GNR oraz Czarna
Brygada „Facchini” dostały zadanie zwalczać te infiltracje. Klimat w
mieście szybko stał się surrealistyczny. Za dnia wszystko wydawało się
spokojne, ale o zmierzchu w wielu punktach tej dużej aglomeracji
dochodziło do wymiany ognia. W październiku stało się właściwie jasnym,
że nie należy spodziewać się szybkiego przyjścia Aliantów, gdyż
rozpoczęły się jesienne ulewy. Górskie rzeki zamieniły się w potoki i
spływały nimi masy błota, dlatego w dużym stopniu zmotoryzowane armie
sojusznicze dosłownie utknęły.
19 października doszło do
większej akcji: Cesena upadła, gdy partyzanci zaatakowali Niemców od
tyłu, a Brytyjczycy od frontu. Poza tym linia frontu była nieruchoma.
—————————————————————-
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
W Technice Wojskowej Historia Nr Spec. 5/2019 ukazał się artykuł
„Gorące lato nad Maltą – pierwsze doświadczenia Regia Aeronautica z
nalotów na wyspę”.
Zapraszam do zakupu książki mojego
autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk
(1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Książka dostępna jest także w księgarniach:
https://www.stara-szuflada.pl/BETASOM-Wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-Atlantyk-1940-1945-Wojna-Mussoliniego-vol-1-p5261
https://odk.pl/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk-1940-1945-,42169.html