Wojna Mussoliniego na zdjęciach (16)

Tak sobie czytam dalej o froncie wschodnim, zbieram informacje i rozmyślam. I tak sobie umyśliłem, że przyda się powtórzyć dwie ważne sprawy w kontekście operacji „Barbarossa” i tego, że to ponoć przez Włochów się ona odwlekła.
Cytat z książki Stephen G. Fritz, Ostkrieg. Front wschodni – wojna na wyniszczenie, Napoleon V, Oświęcim 2018:
(s. 76-77) (uwagi w nawiasach moje):
„Ironią losu, mimo późniejszych twierdzeń, te wydarzenia (kampania na Bałkanach) nie wpłynęły znacząco na termin rozpoczęcia ‘Barbarossy’, który i tak zostałby przełożony ze względu na niemieckie kłopoty gospodarcze oraz transportowe (cytowana praca poświęca im sporo uwagi), a także powodzie (raczej rasputicę – wiosenne roztopy), które wiosną 1941 roku zalały większość zachodniej Rosji”.
Dodajmy też, że 20 maja, czyli miesiąc przed „Barbarossą” Niemcy rozpoczęli operację „Merkury” – desant na Krecie, który przyczynił się do niemieckiego spadku zaufania do operacji powietrznodesantowych (mogły okazać się kluczowe dla zdobycia przepraw mostowych potrzebnych Panzerwaffe w szybkim marszu na wschód i okrążaniu Armii Czerwonej, która miała być zniszczona w wielkich kotłach w zachodnich obszarach ZSRR) oraz hekatomby lotnictwa transportowego (pod Demiańskiem jeszcze dało radę, pod Stalingradem już nie). „Merkurego” przeprowadzono także wbrew opiniom Włochów, których początkowo odsunięto od operacji (po czym później wybłagano udział włoskich torpedowców w eskortowaniu niemieckich strzelców alpejskich na wyspę, udział włoskiego lotnictwa oraz włoski desant na wschodzie Krety, który został przeprowadzony z kontrolowanego przez Włochów Dodekanezu). I doprawdy ciężko jest nie przyznać racji Włochom, że taka operacja była nonsensem. Nawet nie ze względu na „Barbarossę”, bo o tej Włochów oficjalnie jeszcze wtedy nie poinformowano, ale na niemal zerowe znaczenie wyspy dla przebiegu wojny na Morzu Śródziemnym. Comando Supremo zwracało uwagę OKW na bardzo niekorzystnie dla strony alianckiej położenie Krety, która była otoczona przez kontrolowane przez Oś wyspy Morza Jońskiego, wyspy Dodekanezu i kontynentalną Grecję (wszędzie tam znajdowały się niemieckie i włoskie bazy). Ponadto zaopatrywanie wyspy (kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy greckich, brytyjskich i Commonwealthu) byłoby dla Aliantów koszmarem (wystarczy zwrócić uwagę na straty poniesione podczas ewakuacji wyspy, a gdyby Niemcy nie traktowali „Merkurego” jako wyłącznie ich operację, to mogłyby one być jeszcze wyższe). Wbrew różnym teoriom nie można też Krety traktować jako dużego zagrożenia dla pozycji Osi na Bałkanach. Porty i lotniska znajdowały się na północy wyspy (blisko baz niemiecko-włoskich) i były słabo przygotowane. Kreteńskie porty w późniejszym okresie wojny włoska Regia Marina używała jedynie jako punkty etapowe i ponosiła na tych wodach duże straty (były też za małe, by użyć ich jako podstawy wyjściowej do dużej operacji desantowej). Lotniska owszem istniały, ale nie miały żadnego zaplecza i ciężkie bombowce RAF mogłyby ich użyć jedynie do międzylądowania podczas misji bombardowania rumuńskich rafinerii, wystarczyłoby mieć dobre rozpoznanie (lotnicze, agenci) i temu zagrożeniu już na pierwszym etapie można było skutecznie przeciwdziałać (gdyby istniał podziemny hangar podobny do tego, jaki Włosi mieli na Pantellerii – w 1943 roku przetrwał dywanowe naloty aliantów i ostrzał ciężkiej artylerii okrętowej – to byłbym w stanie uznać, że jakieś zagrożenie z tej strony istniało…).

Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą…
Historię frontu wschodniego przez lata poznawaliśmy w dużej mierze bazując na literaturze wspomnieniowej niemieckiej generalicji czy propagandystów w rodzaju Paula Carella (właściwie Paul Karl Schmidt, założyciel czasopisma „Signal”, organu prasowego Wydziału Propagandy OKW). Nie muszę dodawać, że sojuszników Niemców zmieszano tam z błotem, niemalże winiąc za porażkę w starciu z Armią Czerwoną.
Warto te opinie zestawić z tym, co wypisywali w swoich raportach niemieccy oficerowie łącznikowi (ich pracą kierował mjr von Gyldenfeldt) na temat jednostek włoskich przysłanych z Włoch do Rosji w 1942 roku (rozbudowa korpusu (CSIR) do poziomu armii (ARMIR).
17 lipca: „II Korpus Armijny złożony jest z jednostek pochodzących z Północnych Włoch, które dotąd były zaangażowane przeciwko Francji, Jugosławii i Grecji. Mają szczególnie dobry materiał ludzki. Żołnierze są bardzo zdyscyplinowani. Dotąd pokonali pieszo i z bagażem 500 km, pomimo panujących upałów. Dominuje chęć spotkania z wrogiem. Dywizje są dobrze wyposażone i uzbrojone, dysponują odpowiednimi pojazdami. Mają pełną sprawność bojową”.
Trzy tygodnie później: „O ile dywizje XXXV Korpusu (dawny CSIR, mający za sobą „Barbarossę” i kontrofensywę sowiecką zimą 1941/1942) zostały (ponownie) zintegrowane tylko na tyle, na ile pozwalały na to okoliczności, to jednostki, które przybyły z Włoch są kompletne, jeśli chodzi o żołnierzy i sprzęt. Są na dobrym poziomie w każdym zakresie, biorąc pod uwagę sytuację we Włoszech. Dotyczy to zwłaszcza stanu pojazdów. Jedynie niedostateczna ilość broni przeciwpancernej daje powody do niepokoju. Jak dotąd nie udało się ocenić wartości bojowej nowych dywizji, ponieważ do tej pory prawie nie zostały użyte. Ponieważ mają personel wywodzący się głównie z północnych Włoch, z pewnością należą do najlepszych jednostek, jakimi obecnie dysponuje Regio Esercito”.
O Dywizji „Sforzesca” zapisano, że jej „dyscyplina marszowa robi świetne wrażenie, jest prawie jak niemiecka” i dalej:
„Żołnierze należą głównie do roczników 1911-21 i wywodzą się głównie z Piemontu, ale obecni są też żołnierze z Włoch centralnych i południowych. Ludzie sprawiają dobre wrażenie i wykazują wojskową postawę. Saluty oddawane są w bardzo poprawny sposób, także w stosunku do podoficerów. Dywizja walczyła już w Albanii, gdzie wielokrotnie toczyła ciężkie walki w zimowych warunkach, zdobywając cenne doświadczenie. Przed wyjazdem z Włoch na front wschodni otrzymała całkowicie nową odzież i wyposażenie. Dysponuje odpowiednią ilością moździerzy, ale ilość armat przeciwpancernych jest niedostateczna, zwłaszcza dla powstrzymania ciężkich czołgów przeciwnika. Duch żołnierzy jest dobry i pewny. Ludzie są bardzo ochoczy”.
Von Gyldenfeldt posumował wartość jednostek włoskich w następujący sposób: „W obronie 8. Armia (ARMIR) jest w stanie odeprzeć lekkie i średnio intensywne uderzenia przeciwnika. Może być przydatna w fazie ataku i w łatwych sytuacjach, ewentualnie we współpracy z jednostkami niemieckimi”.



Fragment memorandum z wiosny 1943 roku traktującego o stanie 8. Armii (ARMIR) po odwrocie znad Donu:
„Zdecydowana większość [żołnierzy – przyp. MS] jest ogarnięta (słusznie lub nie) zaciekłą niechęcią do niemieckich sojuszników do tego stopnia, że otwarcie deklaruje, iż wolałaby walczyć wraz z Rosjanami niż z Niemcami i wolałaby przegrać wojnę niż dłużej walczyć u boku Niemców”.


Pojazd rozpoznawczy Camionetta Desertica Model 42 (znany także jako SPA-Viberti AS.42 lub prościej jako Sahariana) został opracowany przy użyciu tego samego podwozia, co samochód opancerzony AB 41, w tym jego czterokołowego układu kierowniczego, ale z przekładnią 2×4 specjalnie do operacji pustynnych. Jego początki sięgają próśb jednostek działających na froncie północnoafrykańskim o pojazd dalekiego zasięgu o wysokiej manewrowości, podobny do tych szeroko stosowanych przez odnoszące sukcesy brytyjskie siły zwiadowcze i uderzeniowe, jak Long Range Desert Group lub Special Air Service. Ich uzbrojenie było różne (np. armaty ppanc.), model na obrazku ma 20 mm armatę przeciwlotniczą Breda 20/65 Mod. 35, ckm Breda Mod. 37 i z przodu rkm Vickers K.





Ponad 1/3 strat bojowych Regio Esercito poniesionych w latach 1940-1943 przypada na front wschodni, a 5 razy więcej włoskich żołnierzy (229 000) walczyło nad Donem niż w bitwie pod El-Alamein, uznawanej przecież przez wielu badaczy za punkt zwrotny wojny (a ponad wszelką wątpliwość był to punkt zwrotny szeroko pojętej kampanii śródziemnomorskiej).
Tym bardziej polecam Waszej pamięci nadchodzące publikacje. Książkę dotyczącą włoskiego korpusu w Rosji (CSIR) oddam do korekty 1 lipca, a tę o włoskiej armii w Rosji (ARMIR) postaram się przygotować na błysk do końca roku. Być może pomiędzy ten duecik uda się jeszcze „wcisnąć” książkę o kampanii w Alpach Francuskich 1940 roku. No i oczywiście wszyscy czekamy na Afrykę Wschodnią 1940-1941!
——————————————-
Mussolini’s War series:
East Africa 1940-1941: https://www.amazon.com/dp/B08PC7FYMV
Barbarossa 1941-1942: https://www.amazon.com/dp/B09GPYLYXC
France 1940: https://www.amazon.com/dp/B09ZV5QS3P
Battle Of The Atlantic: https://www.amazon.com/dp/B0BN87WHVG
——————————————–
Seria Wojna Mussoliniego:
Betasom 1940-1945: https://allegrolokalnie.pl/…/betasom-wloska-bron… oraz liczne księgarnie
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2023 roku
——————————————–
Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite:
https://patronite.pl/WojnaMussoliniego