Gorzka lekcja pod stacją Sened
Włoskie działo samobieżne Semovente da 47mm/32 mija niemiecki samochód pancerny SdKfz 233, Tunezja, 1943 rok. I druga część wątku stacji Sened.
Histeryczna strzelanina i konstelacja flar na wschodzie potwierdziły najgorsze przypuszczenia. 2 batalion został przygwożdżony ogniem nieprzyjaciela o kilometr od stacji Sened i miał tam pozostać przez następne dziesięć godzin. Hughes dostał się do niewoli. Żołnierze zeskoczyli z ciężarówek i hełmami, a nawet gołymi rękami zaczęli wygrzebywać w ziemi płytkie okopy. Moździerze przeciwnika biły równo, a karabiny maszynowe „trzaskały, jak stare maszyny do szycia na korbkę”. Kanonada zniszczyła 17 pojazdów. Z płonącej gumy i benzyny unosił się spiralą hebanowy dym. „Byli w naprawdę ciężkim położeniu” – zanotował później oficer z innej jednostki.
Atak na stację Sened, który miał być przyjemnym spacerkiem po drodze do Maknassy, okazał się trwającą cały dzień zaciętą bitwą. O 9.30 Drake wygonił 1 batalion z oliwnego gaju. Tupiąc wysokimi butami do konnej jazdy, z lornetką podskakującą na piersi przy każdym ruchu, krzyczał: „Wyłazić stamtąd! Nic wam nie mogą zrobić! To tylko zwykłe czarnuchy z południa, a wy jesteście Amerykanami!”.
W południe wojska wciąż znajdowały się kilometr od wioski, nękane przez stukasy i roje kul, co skłoniło jednego z młodych, jeszcze zielonych szeregowców do zapytania, czy inni też słyszą „brzęczenie tych pszczół”? Żołnierze leżeli na plecach, kopiąc butami zablokowane zamki karabinów. „Podczas tej bitwy nauczyliśmy się, że nie wolno mieszać piasku i oleju” – wspominał pewien porucznik. Dowódca 1 batalionu ppłk John C. Petty strzelał z pistoletu maszynowego z wysokości kolan, kiedy kule nieprzyjaciela rozerwały mu żołądek; trzymał się życia jeszcze przez 12 dni, zanim umarł. Zastępca Petty’ego krwawił tak obficie z rany na głowie, że jego pistolet maszynowy zaciął się od wilgoci. Pocisk nieprzyjaciela trafił batalionowego oficera wywiadu por. Woodrowa N. Nance’a. „Zobaczyłem, jak w powietrze wylatuje jego manierka – opowiadał jeden z oficerów. – Leżał na plecach i charczał, plując krwią. Został praktycznie rozdarty na dwoje”. Drake zapisał później: „Wszędzie umierali ludzie. Wokół unosiły się chmury piasku, a w powietrzu świstały roje kul”.
Po południu, kiedy Maraist skierował na wioskę ogień artylerii i czołgów, Drake rozkazał przeprowadzić atak na prawym skrzydle siłami kompanii B 1 batalionu. Trzy plutony zamocowały na lufach bagnety, rozsypały się wachlarzem do szturmu i ruszyły na wioskę. Zwęglone zwłoki leżały przewieszone przez wieżyczki trzech dymiących amerykańskich czołgów. Dowódca plutonu, z którego nogi został jedynie krwawiący kikut, krzyknął do mijających go żołnierzy piechoty: „Zabijcie ich! Zabijcie ich wszystkich!”.
Opór na stacji Sened słabł, po czym o 4.00 po południu zdobył ją 1 batalion. Kontratakujący nieprzyjaciel odbił wioskę na wystarczająco długo, aby wziąć do niewoli chirurga 2 batalionu i 15 sanitariuszy, którzy zbyt wcześnie wyruszyli zbierać rannych. Podczas finałowej potyczki na granaty i bagnety stacja Sened o 17.30 ostatecznie znalazła się w rękach Amerykanów. Do niewoli dostało się 152 jeńców, łupem padła ponadto flotylla służących do rozpoznania terenu rowerów. Większość wojsk nieprzyjaciela umknęła w kierunku Maknassy.
Według Montanariego: o 16.00 dowódca niemieckiego 334. batalionu rozpoznawczego oznajmił ppłk Bottiglieri, dowodzącego obroną stacji Sened, że otrzymał rozkaz z dowództwa 5. Armii do „porzucenia stacji Sened, odwrotu do Maknassy i zorganizowania tam obrony”. Niemcy natychmiast zgrupowali swój batalion i wycofali się. Łatwo wyobrazić sobie oszołomienie i rozgoryczenie włoskiego oficera: 334. batalion, przez wzgląd na swoje uzbrojenie (czyli jego samochody pancerne musiały mieć coś cięższego niż 47-mm armaty włoskich czołgów), był najlepszym argumentem w starciu z amerykańskimi czołgami, ale zajmował też centralny sektor obrony. Mimo dezorganizacji swojej obrony, Bottiglieri postanowił walczyć nadal pozostałościami XV batalionu czołgów i włoską piechotą. O 16.40 Amerykanie zajęli stację Sened… i na szczęście się zatrzymali. Starty włoskie były duże, z powodu braku transportu stracono artylerię i dużą część poruszającej się pieszo piechoty. Później wyjaśniła się także sytuacja z rozkazem 5. Armii, która otrzymała błędny komunikat o porażce garnizonu stacji Sened, w wyniku czego obawiano się, że przeciwnik zagrozi Maknassy – których ostatecznie nie zajęto i 4 lutego CCD ponownie porzucił Sened i Amerykanie wycofali się do Gafsy.
Według części literatury amerykański batalion 2/168 pp został podczas opisanego starcia zniszczony przez DPanc. „Centauro”, ale to pozostawiam do dalszej weryfikacji.