Według danych podanych przez Giorgio Rochata w wydanej przez Napoleona V książce „Włochy na wojnie 1935-1943” w okresie od czerwca 1940 roku do 8 września 1943 roku do niewoli poszło 600 000 żołnierzy włoskich ze wszystkich rodzajów broni (z karabinierami i milicją faszystowską włącznie, ale z pewnością bez wojsk kolonialnych – chodzi tylko i wyłącznie o Włochów) na 4,5 mln zmobilizowanych. Wobec tego wychodzi, że w ciągu 38 miesięcy trwania wojny średnio co miesiąc broń składało 15 789.5 żołnierza włoskiego. Dużo to czy mało?
Tak się zamyśliłem jeszcze nad jedną ważną kwestią… Patronite. Bardzo dziękuję za wszystkie wpłaty i pora chyba pomyśleć nad jakimś sensownym systemem nagród, choć żyjemy w dziwnym kraju i ze wszystkim trzeba uważać. I tak:
Po pierwsze przypominam, że wpłaty są waszą wolną wolą, a prośbę motywuję pomocą na bieżące prowadzenie strony i zakup literatury, zdjęć i innych materiałów potrzebnych do powstania kolejnych publikacji. Istnienie strony nie jest zależne od tego, czy te wpłaty są, czy ich nie ma – inaczej byłoby to prowadzeniem działalności gospodarczej. Podobnież nie mogę przyznawać nagród zależnych od wysokości wpłaty (np. kto wpłaci 150 zł to książkę ma jak w banku), bo jest to ukryta sprzedaż, czyli znowu działalność gospodarcza. A ZUSu w wysokości prawie 2000 zł/miesiąc to ja raczej płacić nie chcę.
Ale regulamin Patronite przewiduje dobrowolne przekazanie nagród patronom. Uważam za zasadne za każde rozpoczęte 500 zł, które przekazaliście na moje konto (obecnie jest tego 770 zł + pieniądze zadeklarowane na kolejne miesiące) przekazać najaktywniejszemu patronowi jedną z książek mojego autorstwa. Portal Patronite udostępnia mi Wasze maile, więc mam do Was kontakt. Za pierwszą 500-kę książkę otrzyma Patron, który przekazał do tego czasu w sumie 300 zł (Pan Leszek. G., jeśli pamięć mnie nie myli). Liderem wyścigu o drugą książkę jest Pan. Marek Z. z sumą 270 zł (dotąd; liczymy to, co już realnie Patronite zaksięgował). Trochę to skomplikowane, ale Admin będzie czuwał i liczył.
Wybór książki pozostawiam oczywiście nagradzanym Patronom. A najbliższe plany to: anglojęzyczne wydanie „Betasom”, jeśli uda się to ogarnąć organizacyjnie, to „Kampania w Afryce Wschodniej 1940-1941. Część 1: Inwazja na Somali Brytyjskie” (anglojęzyczna z przeznaczeniem na Amazon) lub Caporetto 1917 (zobaczymy, jaka wersja będzie szybciej, Amazon czy Napoleon V). W każdym razie z osobami, które pragnę nagrodzić będę w kontakcie (dlatego proszę podawać aktualne maile!).
No i trzymajcie kciuki za mój projekt wydawania samemu za pośrednictwem platformy Amazone. Takie mamy prawo, że „Betasom” chyba zostanie jedynakiem w serii „Wojna Mussoliniego”, ale na zachodzie można wszystko i to tam będzie ona kontynuowana (na Amazonie można zamówić wersję na Kindle lub za dopłatą drukowaną). A wtedy wolność Tomku w swoim domku. Piszę co chcę i ile chcę, bez konieczności robienia skrótów etc.
Jednym słowem: potęga! Wszystkie książki chcę wydać także z polskimi wydawcami, ale znając realia, będą one raczej zainteresowane skrótami, a częścią tematów może nawet wcale (albo dadzą takie pieniądze, że wstyd wspominać, a nie dam się tak zaszufladkować, że będę oddawał prawa autorskie za grosze).
Wszystkie szczegóły będą podawane na bieżąco. Książka o Afryce Wschodniej to już być może perspektywa najbliższego lata!
Lato 1941 roku. Zdjęcie wykonano podczas ataku torpedowych SM.79 na jeden z maltańskich konwojów. Jedna z Savoi przedziera się pomiędzy pancernikiem i lotniskowcem. Sukcesy włoskiego lotnictwa torpedowego były istotne, ale mogły być zdecydowanie większe. Decydowało o tym kilka czynników: położenie priorytetu na atakowanie okrętów wojennych, a nie frachtowców i zbiornikowców, słabe wyszkolenie części załóg (oddziały torpedowe tworzono zmieniając specjalizację jednostkom bombowym czy rozpoznania strategicznego), ataki małą liczbą maszyn (ledwie po kilka, ekstremalnie rzadko kilkanaście), brak koordynacji z atakami konwencjonalnych bombowców (brak rozproszenia ognia plot. i sił myśliwców pokładowych), najczęściej brak eskorty własnych myśliwców (zwłaszcza w 1941 roku i do połowy 1942 roku, a to przez wzgląd na mały ich zasięg), długimi okresami brak celów (jeśli Malta była zaopatrzona, to na morzu nie działo się zbyt wiele), słabość przemysłu (ciągle bazowano na SM.79, SM.82 ogólnie rzecz biorąc zawiódł, a Cant Z.1018 nie zdążył wejść do służby), a nade wszystko siła przeciwnika – konwoje śródziemnomorskie były tymi najlepiej bronionymi (każdy okręt i statek „upychał” broń przeciwlotniczą w każdym wolnym kącie, eskortę wzmacniały krążowniki przeciwlotnicze, a osłonę dawały myśliwce pokładowe i te startujące z Egiptu). —————————————————————– Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Po południu 21 kwietnia 1941 roku dwa SM.79 z 278. Squadriglia, pilotowane przez Ten. Robone i Cap. Oscara Cimoliniego, startowały z libijskiego lotniska Berka odpowiednio o 16.50 i 17.25. Ich celem był atak na konwój AS 26. Robone twierdził, że trafił frachtowiec, którym miał być British Lord (6098 BRT), choć sukces przypisuję się raczej niemieckiemu Ju 88 (trafienie bombą). Maszyna Cimoliniego zaginęła potem bez wieści. Dopiero w 1960 roku pracownicy włoskiej kampanii paliwowej odnaleźli Savoię i resztki jej załogi 400 km na południe od Bengazi. Załoga M.M.23881 z powodu niedziałającego kompasu i radia zabłądziła w ciemnościach i musiała lądować awaryjnie na pustyni. Część załogantów doznała złamań i nie była w stanie ruszyć się z miejsca katastrofy. Strzelec 1° Aviere Gianni Romanini, a prawdopodobnie także jeden z jego kolegów, pomaszerowali na północ w poszukiwaniu pomocy. Szkielet Romaniniego odnaleziono 19 lat później na szlaku Jalo (Giallo)-Giarabub. Jednego z ciał nie odnaleziono, stąd sugestia, że poszukiwać pomocy ruszyło dwóch Włochów.
Pocztówka poświęcona LI Batalionowi Kolonialnemu. Mają buty czy nie mają? Raczej jakieś lekkie sandały. Na wielu pocztówkach i zdjęciach widać włoskich Ascari bez obuwia. Zatem nie tylko Etiopczycy butów nie nosili. Dla żołnierzy afrykańskich były one niewygodne, utrudniały poruszanie się w terenie i ogółem mówiąc zmniejszały zdolności marszowe jednostek kolonialnych. —————————————————————– Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Francja-elegancja chciałoby się rzec. Tenente di vascello Domenico Baffigo w gustownym szaliku z godłem 279. Squadriglia Autonoma Aerosiluranti (eskadra torpedowa). Baffigo był oficerem marynarki oddelegowanym do eskadry lotniczej, by swą wiedzą pomagać podczas ataków torpedowych (choćby po to, by załogi nie stuknęły własnej łajby), najczęściej latał z załogą Cap. Bernardiniego. Baffigo później został promowany do stopnia capitano di corvetta i miał objąć dowodzenie nigdy nieukończonym krążownikiem „Giulio Germanico” powstającym w Castellammare di Stabia k. Neapolu. Domenico Baffigo poległ 11 września 1943 roku podczas walk z Niemcami po włoskim zawieszeniu broni z Aliantami. Pośmiertnie odznaczono go złotym Medalem Waleczności Wojskowej.
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Godło 278. Squadriglia Autonoma Aerosiluranti, której mottem było „Pauci sed semper immites” (nieliczni, ale zawsze agresywni). W 1940 roku ta eksperymentalna w włoskim lotnictwie eskadra torpedowa liczyła ledwie cztery SM.79, ale do jego końca zaliczyła ciężkie uszkodzenie krążowników HMS „Kent”, HMS „Liverpool” i HMS „Glasgow”. Tak zaczęła rodzić się legendarna formacja Regia Aeronautica.
W okresie 8-13 lipca 1940 roku zaobserwowano dwa brytyjskie zespoły morskie płynące z Gibraltaru i Aleksandrii, co w konsekwencji doprowadziło 9 lipca do bitwy u Przylądka Stilo. Wrogie jednostki pływające atakowało około 500 bombowców SM.81 i SM.79, które zrzuciły około 2000 bomb, w większości o wagomiarach 100 i 250 kg (śmiesznych jak na atak na takie cele), bez osiągnięcia specjalnych rezultatów (krążownik HMS Gloucester nie wziął udziału w bitwie z powodu ataku Savoi z Rodos). Włosi stracili cztery bombowce, a uszkodzonych zostało kolejnych 85.
Sytuacja aż błagała na kolanach, by w tej sytuacji w walce wzięło udział lotnictwo torpedowe. Zważywszy na bliskość własnych baz (starcie na wodach Kalabrii) i słabość brytyjskiego lotnictwa pokładowego (o Fulmarach i Sea Hurricane’ach wtedy można było jeszcze tylko pomarzyć) szanse na przełomowe zwycięstwo Włochów urosłyby niepomiernie.
Cóż z tego, pierwsze pięć torpedowych SM.79 wykonało debiutancki atak na Aleksandrię dopiero 15 sierpnia. A o ironio… 26 lutego 1914 roku to Włosi jako pierwsi dokonali udanego zrzutu torpedy z pokładu samolotu. Naród wizjonerski, ale władze wojskowe miał dość twardogłowe… ————————————————————————————————-
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
1. Wojna Mussoliniego zmienia oblicze (o czym w punkcie drugim). W związku z tym książka „Betasom” przestaje być książką-cegiełką na dalsze jej prowadzenie. Dlatego obowiązuje nowa cena: książkę można od dzisiaj nabyć w cenie 45 zł.
Przesyłka listem poleconym na terenie Polski 8,4 zł. Wysyłam za granicę, wysyłam InPostem, można płacić PayPalem, wszystkie inne opcje także są do uzgodnienia.
2. Przyplątała się choroba, w żadnym razie nie z tych śmiertelnie groźnych, ale skutecznie wykrzywiająca życie. Czwarty miesiąc biorę leki i specjalnie poprawy nie widać – pewnie potrzebne będą dalsze konsultacje, nawet zagraniczne. Ponadto postanowiłem skorzystać z dobrych rad: mam nowego wydawcę artykułów, robię też zamach na cały rynek anglojęzyczny i tam spróbuję wydawać moje książki. A nawet bez tego polscy wydawcy zamówili tyle artykułów i książek, że nie mam pojęcia jak się z tym wyrobię. Dlatego nie mam żadnych szans prowadzić stronę na dotychczasowym poziomie. Od teraz będą się tutaj ukazywać jedynie krótkie ciekawostki i wzorem innych stron zdjęcia z krótkim opisem.
Od
jutra niestety znowu wojuję ze swoim zdrowiem. Dlatego w najbliższym
czasie przechodzimy raczej na krótkie ciekawostki, a nie wpisy w dobrze
znanej Wam z lat minionych formie. Może pojawić się także kłopot z
regularnością publikacji.
I tak wracamy na chwilę do partyzanckiej Dywizji „Garibaldi”, która po zawieszeniu broni zawartym pomiędzy Włochami i Aliantami stanęła u boku jugosłowiańskich partyzantów do walki z Niemcami…
Komuniści, jak to oni, bardzo szybko rozpoczęli poszukiwanie czarownic w
włoskich szeregach. Natrafili jednak na wyjątkowo oporną na postęp
materię, bo jeśli żołnierz włoski nie był faszystą, to okazywał się
rojalistą… katastrofa. Pomimo usilnej pracy komisarzy politycznych
jako komuniści określiło się jedynie dwa procent Garybaldczyków.
S. Ten. Cesare Novello relacjonował to tak: „Komunistyczna propaganda
uprawiana w naszych szeregach nie zdziałała praktycznie nic, głównie
dlatego, że była elementarna i prymitywna, a także z powodu rosnącej
naszej wrogości w stosunku do partyzantów”.
A skąd ta wrogość?
Głownie chodzi o próby rozbicia spójności włoskich oddziałów oraz o
kradzież zrzutów zaopatrzenia, które dla swoich rodaków przewoziło
włoskie lotnictwo współwalczące.
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Książka dostępna jest także na Allegro i w księgarniach:
Dywizja „Garibaldi” powstała oficjalnie 2 grudnia 1943 roku w rejonie
miejscowości Pljevlja. W jej skład weszli żołnierze służący dotąd w 19.
DP „Venezia”, 1. Dywizji Alpejskiej „Taurinense”, a także
ocalali z 155. DP „Emilia”, których zgrupowano w batalionie „Biela
Gora”, a jedna z brygad powstała z udziałem żołnierzy dywizjonu
artylerii alpejskiej „Aosta”. Dywizję podzielono na trzy brygady plus
kilka batalionów budowlanych.
Dywizja „Garibaldi” była jedyną
włoską wielką jednostką walczącą u boku Narodowej Armii Wyzwolenia
Jugosławii. Odwołując się do tradycji Garibaldiego żołnierze dywizji
nosili czerwone chusty (wybór dość kontrowersyjny dla kogoś walczącego
na Bałkanach i chcącego uchodzić za niepolitycznego…). Włoska
jednostka stała się częścią II Korpusu dowodzonego przez generała Peko
Dapčevića. Ścisła współpraca z Jugosłowianami zaowocowała licznymi
akcjami, jak ta z sierpnia 1944 roku, gdy Włosi przełamali okrążenie
góry Durmitor (2522 m) w Czarnogórze, dzięki czemu ewakuowały się
sojusznicze oddziały wraz ze szpitalem i rannymi. Dywizja walczyła do
lutego 1945 roku.
8 marca 1945 roku dywizja powróciła do Włoch.
Z 16 tys. żołnierzy, którzy pierwotnie weszli w skład dywizji, 3800
powróciło z bronią w ręku, 2500 powróciło wcześniej z powodu ran lub
choroby, a 4600 powróciło z obozów jenieckich (tutaj mała zgaduj
zgadula: jakich obozów – zlokalizowanych na Bałkanach? I kiedy wrócili:
do tej daty, czy ogółem tylu Włochów przeżyło obozy?). Prawie jedna
trzecia stanu poległa lub zaginęła.
25 kwietnia 1945 roku
pozostałości dywizji zostały zgrupowane w Viterbo, jako „Reggimento
Garibaldi” mający w składzie bataliony „Aosta”, „Venezia” e „Torino”. 5
września pułk wszedł w skład Gruppo di Combattimento „Folgore” (grupy
bojowej w armii Badoglia), a później także DP „Folgore”. 1 grudnia 1948
roku pułk przekształcono w 182. pp „Garibaldi”. 1 listopada 1958 roku
został przekształcony w 182. Reggimento fanteria corazzato „Garibaldi”
(pułk piechoty pancernej).
W wyniku rozpoczętej w 1975 roku
przebudowy Esercito Italiano rok później pułk został rozwiązany, a z
jego składu pozostawiono dwa bataliony: XIII Battaglione carri i l’XI
Battaglione bersaglieri (batalion pancerny i bersalierów).
Dowódcy:
-do lutego 1944 r. gen. Giovanni Battista Oxilia (wcześniej 19. DP „Venezia”) -do 1 lipca 1944 r. gen. Lorenzo Vivalda (wcześniej Dywizja Alpejska „Taurinense”) –od 2 lipca do końca działań wojennych mjr Carlo Ravnich (wcześniej dywizjon artylerii „Aosta” i I Brygady „Garibaldi”).
OdB:
I, II i III, IV i V Brygady (tutaj mamy kłopot, bo w tekście było o trzech brygadach, ale może później powołano nowe?)
Artyleria Szpital Grupa pancerna Kolumna transportowa Batalion saperów Bataliony budowlane —————————————————————-
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Książka dostępna jest także na Allegro i w księgarniach:
Divisione italiana partigiana „Garibaldi” (włoska dywizja partyzancka) została utworzona w grudniu 1943
roku na terenie Czarnogóry. W jej skład weszli ochotnicy spośród wojsk
włoskich, które po 8 września 1943 roku (zawieszenie broni z Aliantami)
znaleźli się na Bałkanach.
Do Jugosławii komunikat marszałka
Pietro Badoglio o zakończeniu walk dotarł drogą radiową i był
zaskoczeniem dla operujących tutaj włoskich sztabów. Oddziałom nie
przekazano żadnych dyrektyw precyzujących stanowisko, jakie należy zająć
wobec Niemców i Jugosłowian. Niemcy byli lepiej zorganizowani,
przewidzieli taką ewentualność i natychmiast wdrożyli w życie
przygotowany zawczasu plan. Włoską broń i zapasy próbowali przejąć także
czetnicy i Narodowa Armia Wyzwolenia Jugosławii.
W
Czarnogórze stacjonował włoski XIV KA z dywizjami „Emilia”, „Taurinense”
(alpejska), „Venezia” i „Ferrara”. Tylko ta ostatnia nie zamierzała
stawiać oporu Niemcom, choć jeden z jej dywizjonów artylerii samowolnie
starł się z byłymi sojusznikami w rejonie granicy z Albanią. Inne
dywizje walczyły, ponosząc ciężkie straty: 16 września została zmuszona
do kapitulacji „Emilia”, a w „Taurinense” siedem z czternastu tysięcy
jej żołnierzy poszło do niewoli.
Niemcy działali szybko, byli
stanowczy i zdeterminowani, ale tradycyjnie popisali się także
barbarzyńskim okrucieństwem. W Trilj rozstrzelano 50 oficerów 15.
Dywizji Piechoty „Bergamo”, którzy odmawiali dalszej walki u boku
dawnych sojuszników. Ponad 200 oficerów, odłączonych od swoich
żołnierzy, których tymczasem odesłano do pracy przymusowej na terenie
Polski i innych krajów wschodniej Europy, zostało poddanych
przesłuchaniu, którego puentą była decyzja: dalsza walka lub deportacja.
„Nie” powiedziało 143 spośród przetrzymywanych oficerów, na kolejnych
kilka dni zamknięto ich bez żywności, by dać im czas na zrewidowanie
postanowienia. W końcu Niemcy wybrali 50 spośród nich, 2 października
wywieźli do Trilj k. Splitu i tam rozstrzelali w grupach po pięć osób.
Podobnych zdarzeń było więcej. Wśród ofiar był gen. Alfonso Cigala
Fulgosi, wojskowy komendant Splitu, który nakazał przekazać broń
partyzantom. Został pojmany przez żołnierzy 7. Ochotniczej Dywizji
Górskiej SS „Prinz Eugen” i 1 października rozstrzelany. Wraz z nim
zginęli gen. Salvatore Pelligra, dowódca artylerii w XVIII KA, a także
gen. Raffaele Policardi, dowódca służb inżynieryjnych w tym samym
korpusie. W ogólnym chaosie dni po zawieszeniu broni poszczególni
żołnierze lub małe grupy woleli udać się w góry i dołączyć do
partyzantów w Grecji, Albanii i samej Jugosławii.
Generał Carlo
Ravnich, jeden z dowódców dywizji, mówił w jednym z wywiadów (nr. 274
„Storia Illustrata” z 1980 roku), że w przeddzień zawieszenia broni nie
było po stronie włoskiej żadnych planów wystąpienia zbrojnie przeciwko
Niemcom, za to oni starali się uprzykrzać życie Włochów w każdy możliwy
sposób. Zrzucano ulotki zachęcające miejscową ludność do napaści na
Włochów, przypisując żołnierzom włoskim zbrodnie wojenne, których ci nie
popełnili. Wojska włoskie w Czarnogórze nie zamierzały przyłączać się
do partyzantów Tito, zwłaszcza, że od przełomu lat 1941/1942 w tym kraju
panował całkowity spokój. Włosi bardziej skłaniali się ku sojuszowi z
czetnikami.
Wydarzenia potoczyły się tak, że Włosi ponad
miesiąc sami walczyli z Niemcami, a czetnicy atakowali włoskie oddziały,
gdy te były już wyczerpane walkami z dawnym sojusznikiem.
Włoski garnizon nie miał wyjścia, musiał znaleźć sobie sojusznika, by
ratować żołnierzy, a w wielu przypadkach także ich rodziny.
Początkowo gen. Giovanni Battista Oxilia, dowódca Dywizji „Venezia”,
postanowił sprzymierzyć się z czetnikami przeciwko Niemcom, ale w
październiku „Venezia” i pozostałości „Taurinense” przyłączyły się do
partyzantów Tito. Z biegiem czasu szeregi włoskiej formacji rosły w
siłę, a dywizja partyzancka stała się azylem dla rodaków, którzy z
różnych powodów na Bałkanach zostali zaskoczeni wydarzeniami z 8
września. —————————————————————-
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Książka dostępna jest także na Allegro i w księgarniach:
W październiku 1944 roku partyzanci Tito stali się nader odważni na
wieść o zbliżaniu się Armii Czerwonej. Ruch partyzancki ewoluował do
tego czasu do poziomu regularnej armii wspartej lotnictwem. Zaatakowane
zostało włoskie miasto Zara (Zadar) na
jugosłowiańskim wybrzeżu, którego bronili Niemcy wsparci włoskimi
hiwisami i kawisami. Wielu spośród tych Włochów było mieszkańcami
miasta. Ciężkie walki trwały trzy dni. Nie było pardonu, zwłaszcza, gdy
włoscy partyzanci mierzyli się z włoskimi faszystami. Niemcy byli w
lepszej sytuacji i zwyczajnie złożyli broń.
Zbliżanie się
sowietów oznaczało początek końca niemieckiej obecności na Bałkanach. Z
Jugosławii, Albanii i Grecji Niemcy wycofywali się na północ, a wraz z
nimi wielu włoskich pomocników, torując sobie drogę walką (skracam i
szukam wątków włoskich…).
30 października komuniści Enwera
Hodży, wspierani przez Włochów, rozpoczęli natarcie na Tiranę. Walki
trwały dwa tygodnie, zginęło w nich zwłaszcza wielu albańskich i
włoskich faszystów, natomiast niewielu Niemców. Za jednym zamachem
Albańczyków uwolniono od faszyzmu i zniewolono komunizmem.
Wraz
z przełomem na Bałkanach alianccy agenci w porozumieniu z Włochami
rozpoczęli dyskusję o ewakuacji byłych żołnierzy Regio Esercito na
Półwysep Apeniński. W najgorszym położeniu byli ci z Włochów, którzy
wpadli w ręce greckiej ELAS. Ponad połowa z nich zginęła, przy życiu
pozostało 7500 z nich, bardzo często nadal w letnich mundurach, a mieli
przed sobą perspektywę drugiej greckiej zimy spędzonej w prymitywnych
warunkach pośród dzikich gór. Postanowiono przynajmniej, że samoloty
alianckie i Aeronautica Cobelligerente (Badoglio) zrzucą im
zaopatrzenie.
W październiku Dywizja „Garibaldi” oficjalnie
zażądała repatriacji. Był to kolejny problem dla premiera Bonomiego,
który obawiał się, że przywództwo dywizji jest całkowicie „czerwone”. W
rzeczywistości procent komunistów w szeregach był marginalny, ale Bonomi
traktował wszystkie formacje partyzanckie jako polityczne.
Garybaldczycy walcząc u boku Tito zapisali świetną bojową kartę, ale z
18 tys. jej żołnierzy we wrześniu 1943 roku do teraz pozostało już tylko
pięć tysięcy. Tito chwalił i cenił Włochów i chciał by zostali.
Dowództwo dywizji zgodziło się, ale zaopatrywać włoską jednostkę mieli
Alianci.
Oficerowie alianccy uważali, że wszystkich Włochów
walczących na Bałkanach należy ewakuować i włączyć w skład armii
Badoglia. Tito zgodził się, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy z oficjalną
prośbą zgłosi się Bonomi. Nawet sowieci nie uznali jeszcze Tito jako
formalnego przywódcę Jugosławii, a prośba Włocha stałaby się
precedensem. W Egipcie czekała już inna opcja polityczna chcąca przejąć
władzę. Ponadto Włosi okupowali spore obszary Słowenii, Chorwacji,
Istrii i Dalmacji. Faszystowski czy nie, rząd włoski nie chciał lekką
ręką oddać te sporne tereny, w dużej mierze zamieszkane przez Włochów.
Pięć tysięcy Garybaldczyków musiało cierpliwie czekać na rozwiązanie tej
sytuacji.
12 października marszałek Messe dał upust swojemu
oburzeniu spowodowanego faktem nie udzielenia przez Aliantów pomocy
Włochom będącym w rękach ELAS. Do zrzutów zaopatrzenie nie doszło.
Dopiero pod koniec miesiąca Bonomi i Alianci osiągnęli porozumienie:
Włochów miano ewakuować, gdy tylko dojdzie do spotkania regularnych
wojsk alianckich z wojownikami ELAS. W międzyczasie ponownie obiecano
zrzuty zaopatrzenia.
To rozwiązanie było sensowne, gdyż
Brytyjczycy wylądowali już w Grecji. Niemcy i ich sojusznicy ewakuowali
się z kraju. Jednak ze względu na dominację Aliantów na morzu i w
powietrzu na wyspach greckich zostały odcięte garnizony obsadzane przez
15 tys. Niemców i 5 tys. Włochów (czyli prawie na pewno w tych danych
nie ma Krety).
ELAS osiągnęła porozumienie z Niemcami, w
zamian za broń i inne zaopatrzenie zobowiązała się nie atakować
cofających się wojsk. Brytyjscy agenci donosili także, że zrzuty
przeznaczone dla Włochów znajdujących się w rękach komunistów trafiają
do powstańczych oddziałów. Sytuacja agentów także się zmieniła,
rozpoczynała się walka o władzę w Grecji, a teraz ELAS i Brytyjczycy
byli wrogami.
Dopiero w połowie listopada udało się
Brytyjczykom natrafić na Włochów przetrzymywanych w północnej Grecji.
Ubrano ich, nakarmiono, repatriowano i umieszczono w szpitalach.
Z Aliantami skontaktowało się także 15 tys. włoskich partyzantów z terenu Albanii, którzy także chcieli wrócić do domu.
Do tego doszło tysiąc Włochów schwytanych przez Bułgarów w przeciągu
1944 roku, a których teraz puszczano wolno, gdyż także ten kraj zmienił
stronę.
Bonomi stał się celem nacisków by uznał władzę Tito,
co przyspieszyłoby powrót Garybaldczyków do Włoch. Zdesperowany
zrezygnował 28 listopada. Nawet jego przeciwnicy prosili, by przemyślał
swoją decyzję. Bonomi zgodził się, a w ramach gestu pojednania zgodził
się na kilka zmian gabinetowych zgodnie z wolą opozycji. Wśród nich było
obsadzenie hrabiego Sforzy w roli ministra spraw zagranicznych.
Włosi z Grecji, Albanii i Bułgarii byli okrętowani w Dubrowniku i
przewożeni do Tarentu, gdzie dla powracających z Bałkanów stworzono obóz
rekonwalescencyjny. 23 grudnia Bonomi oficjalnie zwrócił się do Tito z
prośbą o zwolnienie wszystkich Włochów, włącznie z faszystowskimi
jeńcami. Tito odmówił! Zapowiadała się ciężka zima dla żołnierzy Dywizji
„Garibaldi” i pułkownika Carla Ravnicha. —————————————————————-
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Książka dostępna jest także na Allegro i w księgarniach: