Niesforny Rommel
Marzec 1941 r., parada włoskich wojsk zmotoryzowanych w Trypolisie. Autor tłumaczonej książki skacze do Afryki. Pominę przydługi wstęp o wyposażeniu (trochę boję się podawać za tym autorem) i Rommlu (pisze, że uznano go za zbyt słabego dowódcę broni pancernej na Rosję, dlatego dostał „awans” do Afryki). Przytoczę natomiast akapit o Lisie Pustyni z którym się wybitnie zgadzam i ciąg dalszy.
Rommel przyjechał do Afryki pełen pogardy dla Włochów, walczył z nimi w niesławnej bitwie pod Caporetto w 1917 r. Była to jednak jego jedyna walka przeciwko nim, nie doczekał w Alpach do chwili ich triumfu. Gdyby był świadkiem ich zwycięstw pod Vittorio Veneto w 1918 r., może przybyłby do Libii mniej arogancki.
Włosi spojrzeli na przybywające pojazdy niemieckiej 5. Dywizji Lekkiej i odetchnęli z ulgą. Wreszcie widzieli jakąś szansę na podjęcie walki z brytyjskim pancerzem. Generał Italo Gariboldi, który walczył z etiopskimi partyzantami, a teraz dowodził w Libii, kazał Rommlowi od razu ruszać na front. Rommel niedługo zrozumiał, że tutaj front i pole bitwy to dwie różne rzeczy. Najbardziej wysunięte brytyjskie oddziały były o kilka mil (mila = 1,6 km) od włoskich obrońców. Gariboldi okopał swój X Korpus (dywizje „Brescia” i „Pavia”). Gariboldi przyznał, że był zaskoczony faktem, że Brytyjczycy nie rozszerzają powodzenia swojej ofensywy, Rommel także wyrażał zdziwienie, że oddali inicjatywę w ręce Włochów. Jakkolwiek, Rommlowi nie spodobał się kolejny rozkaz Gariboldiego, który nakazywał bierność.
Pod koniec marca trzymany w klatce Rommel zbuntował się i nakazał swoim samochodom pancernym i transporterom półgąsienicowym rozpoznać brytyjskie pozycje. Jak tylko Niemcy odziani w swoje mundury koloru piasku i korkowe hełmy ruszyli na pustynię, stawali się coraz bardziej śmiali i śmiali. Gariboldi ostrzegał, że Brytyjczycy zastąpili zmęczonych weteranów walk pustynnych: 7. DPanc. i 6. DP (Austr.) i w ich miejsce sprowadzili świeże: brytyjską 2. DPanc. (Major General M. Gambier-Parry), nowozelandzką 2. DP (Major General Bernard Freyberg) i australijską 9. DP (Major General Leslie Moreshead). Dodatkowo przeciwnik miał jeszcze cztery brygady: hinduską, australijską, francuską i polską (no to w tamtej chwili w dalszej linii). Posiadano także kilka samodzielnych batalionów, w tym libijski, złożony z dezerterów z włoskiej armii (naprawdę?). Gariboldi mówił, że najpierw Luftwaffe i Regia Aeronautica muszą zdobyć panowanie w powietrzu, Regia Marina na przybrzeżnych wodach, by można było rozpocząć ofensywę na lądzie.
31 marca rozpoznawcza jednostka Rommla zlekceważyła te rady i wkroczyła do Agheila, biorąc brytyjski garnizon z całkowitego zaskoczenia. To był łatwy sukces. Prawda, Gariboldi był konserwatystą, ale nie był bojaźliwy, był mile zaskoczony tą wiadomością i zgodził się spytać Cavallero w Rzymie o możliwość śmielszego uderzenia w przeciągu miesiąca.
Rommel był zbyt niecierpliwy by czekać cały miesiąc. Po 48 godzinach natarł znowu, jego jedna dywizja przeciwko ekwiwalentowi pięciu (duże uproszczenie, podobna sytuacja do operacji „Compass”, Włochów zimą 1940/1941 bito po kolei, tak samo alianckie związki wiosną 1941). Rommel potrafił także przekonać Luftwaffe do ataku. Niemcy zabrali z sobą do Afryki myśliwce Bf 109, które przewyższały wszystko czym dysponowali alianci, nawet „Hurricane, „Tomahawk” i „Martlet” (Wildcat). Widząc startujące niemieckie maszyny, także Regia Aeronautica wydała rozkazy do poderwania się w powietrze. Szczęśliwie, właśnie otrzymano transport nowych Macchi C.200, samolot, który niemal dorównywał „Hurricane” prędkością, chociaż niektórzy piloci tęsknili za zwrotnością ich starych CR.42.
Kiedy Niemcy poruszali się wzdłuż wybrzeża, brytyjski generał Ronald Neame, wojskowy gubernator Cyrenajki, nakazał swoim wojskom odwrót, a żołnierzom służb zaopatrzeniowych w Bengazi, by zniszczyli zapasy i port, a następnie ewakuowali się. 5 kwietnia Niemcy pierwszy raz napotkali poważny opór, w Mechili walczyli z hinduską 3. BP i potrzebowali dwóch dni by ją zniszczyć.