Rodolfo Graziani w czasie I Wojny Światowej.
RODOLFO GRAZIANI
Rodolfo Graziani, marszałek (1882-1955) – nazywany „Scypionem Afrykańskim”. Urodzony w Filettino, w prowincji Frosinone (70 km na wschód od Rzymu). Jego ojciec Filippo był lekarzem, matka Adela Clementi córką hodowcy bydła. Urodził się jako czwarty z ich dziewięciu synów. Po uzyskaniu matury rozpoczyna studia prawnicze w Rzymie (które później porzucił), równocześnie wstąpił do szkoły oficerskiej. Jego marzeniem była Akademia Wojskowa, jednak nie stać było na to jego rodziny. Do armii wstąpił w 1903 roku, mając 16 lat. Służbę rozpoczyna w 1. Batalionie Grenadierów na Sardynii. Potem został przeniesiony do Rzymu, był już wtedy w stopniu porucznika. Jak sam zapisał: „Koszary nie zgadzały się z moim temperamentem człowieka czynu, a pusta kieszeń nie pozwalała na korzystanie z pokus, które oferowała stolica”. Złożył podanie o przeniesienie. Od grudnia 1908 r. do 1912 r. w stopniu porucznika służył w Erytrei. Podczas tych lat nauczył się arabskiego, lokalnego języka tigrina oraz miejscowej kultury i obyczajów. W październiku 1912 r. Grazianiego ugryzła jadowita żmija. Nie koniec na tym nieszczęść, Grazianiego dopadła dodatkowo malaria. W szpitalu w Massaua przez kilka tygodni walczył o życie. Dopiero w grudniu przetransportowano go na noszach osłabionego do Włoch na rekonwalescencję. W czasie leczenia poślubił koleżankę z dzieciństwa Ines Chionetti. Pod koniec 1913 r. doczekali się córki.
Od 1913 do 1914 r. odbywał służbę w Libii. Po wybuchu wojny wrócił do Ojczyzny. Żołnierz frontowy w I Wojnie Światowej, wykazał się odwagą w walce. Walczy na froncie północnym, odniósł rany pod Colle della Baretta i pod Monte Melago. W czasie walk został zatruty gazem. W 1915 r. dostał awans na kapitana, a w 1916 r. na majora. Wojnę skończył jako pułkownik po doskonałym przebiegu służby. Graziani został najmłodszym pułkownikiem we włoskich siłach zbrojnych, miał 36 lat. Był też jednym z najwyżej odznaczonych włoskich żołnierzy w tej wojnie. W 1919 r. poprosił o dwa lata urlopu z wojska. Postanowił spróbować swoich sił w biznesie. Podróżował po Bliskim Wschodzie, Kaukazie i Bałkanach, jednak nawet jego znajomość świata arabskiego zdała się na nic. W handlu poniósł klęskę. W 1921 roku wrócił do Libii, propozycję Ministerstwa Wojny przyjął pod naciskiem żony. Kolonią wstrząsały wówczas rebelie. Graziani przeprowadził kilka akcji pacyfikacyjnych na bojownikach z tubylczych plemion. Od tej pory nazywano się „stalowym”. Otrzymał honorową legitymację PNF. Reżim wykorzystał go oczywiście jako przykład cnót żołnierskich. Z jego rozkazu powstał długi na kilka tysięcy kilometrów płot z drutu kolczastego wzdłuż granicy Libii. W 1925 roku jego wojska cofnęły się z objętej rebelią północno-wschodniej części Libii.
Utalentowany, despotyczny, wicegubernatorem Cyrenajki został nominowany 11 stycznia 1930. W tym samym roku dostał awans na generała, w 1932 r. z kolei na generała porucznika. 16 września 1931 doprowadził do powieszenia przywódcy buntu Omara al-Mouktara. By tego dokonać wprowadził wraz z marszałkiem i gubernatorem Libii Pietro Badoglio falę represji, w wyniku której ponad 100 tysięcy ludzi trafiło do obozów koncentracyjnych. W nagrodę został generałem broni. Ostatecznie złamał opór plemiona Senussi, zajął Fazzan i świętą oazę Kufra. Krwawe stłumienie rebelii przysporzyło mu pseudonimu „rzeźnik”. W 1934 r. powrócił do Włoch, jednak niebawem znów powrócił do Afryki.
W lutym 1935 r. został gubernatorem Włoskiego Somali i głównodowodzącym stacjonujących tam wojsk. W 1935 roku uczestniczył w inwazji na Etiopię dowodząc Armią Południową atakującą z Włoskiej Somalii. Jego oddziały atakowały z Mogadiszu na północ. Słynął z brutalności, rozpisywała się na ten temat zagraniczna prasa. W tym okresie zachorował na malarię, która jeszcze przez wiele lat wpływała na jego zdrowie. 21 maja 1936 otrzymał awans na marszałka. W latach 1936-37 był wicekrólem i dowódcą wojsk włoskich w Etiopii. Bezwzględny w działaniach, znienawidzony przez ludność podbitego kraju. W lutym 1937 r. doszło do zamachu na jego życie. Został ciężko ranny, jego stan zdrowia dopiero 20 listopada 1937 pozwolił przetransportować go do Italii. W szpitalu spędził 68 dni, z ciała wyjęto mu ponad 300 odłamków. Przez trzy dni na ulicach Addis Abeby trwało polowanie na ludzi, źródła brytyjskie mówią o ponad 4 tys. zabitych. W odwecie za zamach doszło do masakry w świętym mieście Debra Libanos. Jedynie na chwilę mieli zatrzymać się tam zamachowcy. 19 lutego w tym świętym mieście wymordowano 1,5 tys. koptyjskich mnichów. W książce „Pierwsze 20 miesięcy imperium” Graziani pisał: „Nie chcę się przechwalać, ale nauczka, którą daliśmy całemu etiopskiemu klerowi w Debra Libanos, i doraźne wymierzenie sprawiedliwości mnichom to moja zasługa”. 7 grudnia 1937, w uznaniu zasług, otrzymał tytuł markiza de Neghelli.