
Włoskie samochody pancerne AB 41 podczas rekonesansu.
Brytyjska broń pancerna nie przeszkadzała teraz jednostkom „Ariete”, które zdążały na północ, do swojego głównego celu – punktu 175. Obsadzał go 21. batalion nowozelandzki, który już dwukrotnie odrzucił natarcia niemieckiej 21. DPanc. Nowozelandczycy spodziewali się teraz, że w każdej chwili nadejdą z południa posiłki dla nich w postaci południowoafrykańskiej 1. BP. Na miejsce przybył już nawet jej oficer łącznikowy, który zapowiedział, że brygada zmierza prosto do punktu 175. Tuż przed 17.00 21. batalion dostał informację, że sojusznicza kolumna zbliża się od południowego-wschodu. Dowództwo brygady potwierdziło, że są to Afrykanerzy. Dzień pełen ciężkich walk i życzeniowego myślenia zbliżał się do momentu, który zakończył się jednym z najbardziej zagmatwanych epizodów w całej północnoafrykańskiej kampanii.
Nowozelandczycy raportowali później, że kolumna (soft-skinned?) pojazdów zbliżała się ze stałą prędkością ok. 10 km od wschodu, poprzedzana przez kilka wozów o wysokich wieżach, które wyglądały na południowoafrykańskie samochody pancerne Marmon-Harrington. Uporządkowana kolumna zbliżała się, włazy samochodów pancernych były otwarte, a umundurowane w kolor khaki załogi zdawały się machać do nich czymś, co zdawało się być czarnymi beretami sił pancernych. Wielu Nowozelandczyków opuściło swoje stanowiska, by odwzajemnić to przyjacielskie pozdrowienie. Za późno zauważono, że posuwające się na przedzie pojazdy były włoskimi czołgami, które w końcu otworzyły do nich ogień. Blisko za czołgami posuwały się ciężarówki z bersalierami. Sąsiedni batalion otrzymał desperackie wezwanie dowódcy 21. batalionu: „Są wewnątrz moich linii z trzema czołgami i biorą jeńców. Wsparcie artyleryjskie natychmiast, na litość Boską!”. Następny komunikat brzmiał: „Wszyscy zniknęli, co powinienem zrobić? Są tuż nade mną…!”. Bersalierzy szybko zeskoczyli z pojazdów i w zapadających ciemnościach rozbroili zaskoczonych Nowozelandczyków. „Kiwi” nie mieli wielkiej alternatywy jak tylko się poddać, chociaż kilku z nich skorzystało z zamieszania i zdołało uciec.
Opisane wydarzenia były najprawdopodobniej efektem podwójnego nieporozumienia. Nowozelandczycy byli przekonani, że nadchodzą długo wyczekiwane posiłki, opuścili swoje pozycje, by je powitać. Włosi z kolei uważali, że punkt 175 jest już zdobyty przez niemiecką 21. DPanc. i dlatego podróżowali dość swobodnie, kolumną, bez rozwinięcia swoich sił do ataku. Najważniejsze w całym zmieszaniu było to, że to Włosi jako pierwsi zorientowali się w sytuacji i zareagowali szybciej od przeciwnika.
Dzięki temu „Ariete” opanowała kluczową pozycję bez poniesienia jakichkolwiek strat. Sukces ten był o tyle cenny, że sytuacja nadal była niejasna i większość czołgów dywizji była zaabsorbowana obecnością brytyjskich czołgów na jej lewej flance. Oficjalna włoska historiografia bagatelizuje to zdarzenie podając jedynie, że „o zmierzchu 29 listopada „Ariete” „znalazła się także w kontakcie z 2. Dywizją NZ, z której wzięto 200 jeńców”.
Z alianckiej strony Brygadier Kippenberger relacjonował to zdarzenie następująco: „Około 17.30 zjawiła się przeklęta włoska dywizja zmotoryzowana. Przeszli pięcioma prowadzącymi czołgami, dwadzieścia postępowało za nimi, i wielką kolumną pojazdów transportowych i artylerii, i przetoczyła się przez naszą piechotę prosto do punktu 175. Około 200 żołnierzy z 21. poszło do niewoli. Walki trwały w świetle księżyca do 23.00”.
„Ariete” była wówczas prawie bez amunicji i zaopatrzenia, ale nadal żądna walki. „Oficjalna historia” 21. batalionu z 1953 r. opisuje to zdarzenie z dużą szczegółowością, ale nie nazywa wrogiej formacji odpowiedzialnej za to upokorzenie, ani nie przyznaje, że byli to Włosi.
P.S. Po wątku „Ariete” podczas „Crusadera” (powinien tam być jeszcze ciekawy akcent włosko-polski) zacytuję Wam podobne przemilczenie faktów. Tym razem z amerykańskiej książki, która w 2003 r. otrzymała nagrodę Pulitzera. Pogrom amerykańskich żołnierzy w Tunezji przypisuje „wrogowi”, a pod stacją Sened w rzeczywistości na wietrze powiewały jedynie bersalierskie pióra i w tym przypadku to Włosi brutalnie uczyli Jankesów wojaczki…